Bardzo proszę, komentujcie kochani czytelnicy <33
Bardzo mi na tym zależy, bo wtedy wiem, że wam się podoba i mam po co pisać dalej :)
Draco ruszył w stronę swojego pokoju. Chciał
zabrać swoje podręczniki i iść do klasy. Ma teraz dwie godziny
Numerologii. Niestety Clary wybrała chyba Wróżbiarstwo zamiast
tego. Nie będzie mógł się jej przyglądać i... pilnować....
strzec przed Cedrikiem.
Wiem, że to jest jej chłopak, myśli Draco. Ale
to idiota! Jak ona z nim wytrzymuje? Czemu jego bez problemu
całuje... a mnie nie chce? To dla mnie dziwne, że dziewczyna na
mnie nie leci. Wszystkie chciały być ze mną... czemu ona nie? Tak
w ogóle to czemu zawracam sobie nią głowę? To wariatka! Nie wie
czego chce i zwodzi wszystkich dookoła. Okłamuje nie tylko jego,
ale też mnie a przede wszystkim siebie samą.
- Crabbe!
Goyle! Gdzie się szwendacie!? - krzyknął chłopak, gdy zobaczył
ich na korytarzu.
- Ummm....
czekaliśmy na ciebie Draco, gdzie byłeś? - powiedział Crabbe.
- Nie twój
interes - warknął blondyn.
- Dobra dobra,
chodź bo się spóźnimy - oznajmił spokojnie Goyle.
Draco szybko wziął swoje podręczniki i wszyscy
trzej poszli na Numerologię.
Chłopakowi lekcje strasznie się dłużyła. Nie
wiedział co ma myśleć o tym wszystkim, o Clary. Chciał
zapomnieć... chciał ją zostawić w spokoju, albo chociaż
traktować jak wszystkich innych, ale nie.... nie potrafił. Kiedy
ją widział wszystko było inne. Czuł się taki spokojny, wszystkie
złe myśli i wspomnienia po prostu odchodziły. Czuł się....
dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek.
Przed jego oczami znalazł się obraz długowłosej
dziewczyny. Coś go uderzyło w serce... coś się zmieniło.
Porównał siebie do tego jaki był z tym jaki jest teraz. Widział
zmianę, ale nie wiedział czy na lepsze. Nie rozumiał tego co się
z nim dzieje. Co mu się stało?
Jak to można określić? Chyba nie może chodzić
o to, że się... zakochał?
Nigdy się nie zakochał, do tej pory czół
niekiedy tylko pożądanie... czuł, że dziewczyna mu się jakaś
podoba, ale to nie było nic więcej... On by nie mógł się
zakochać... a może jednak?
NIE!!! To do mnie nie podobne, myśli chłopak.
Ja tak nie mogee... mnie to nie spotyka. Myślałem kiedyś jak
będzie wyglądać moje życie, tak jak ojciec widzę siebie
mieszkającego w dworku z żoną czy synem... ale... Ale nie mogę
dopuścić na razie tej myśli do siebie. Czemu matka wyszła za
ojca? Pewnie go kochała, ale kobiety łatwiej potrafią kochać. One
przecież co chwile zmieniają swój punkt wzdychań... A co ma
powiedzieć mężczyzna? Czemu ojciec ożenił się z matką? Kochał
ją? Teraz nie jestem pewien, widząc w jaki sposób ją traktował,
tak zwyczajnie.... Nie był brutalny w stosunku do niej czy coś..
on tylko.... był nieczuły na jej uczucia. On nie wiedział co
czuła... tylko ja to dostrzegałem. Kiedy była smutna, zakłopotana
czy przestraszona. A często była bo... głupi ojciec zapraszał do
domu tych śmierciożerców.... No może nie zapraszał ich z własnej
woli bo to przez Vol.... Nie... nie potrafię o tym myśleć...
To Czarny Pan wybrał ich dworek na miejsce
spotkań. To wszystko przez niego...
NIE! Nie mogę.... o tym... myśleć - Draco
podjął wewnętrzną walkę ze sobą, przypomniały mu się słowa
matki przed wyjazdem.
„Draco...
Proszę cię, postaraj się nie myśleć o niczym złym. Nie myśl o
ojcu i o... O Czarnym Panu bo wiesz jaki On jest potężny. Możesz
sprowadzić na nas kolejne nieszczęście... Ojciec jest w
Azkabanie, ale ja nie chcę by i ciebie coś strasznego spotkało.
Wiesz, że Czarny Pan przenika do ludzkich umysłów... On wie
wszystko dlatego nie można mu się sprzeciwiać nawet w myślach. Z
nim nie można walczyć, jest zbyt potężny dlatego trzeba mu się
przynajmniej nie sprzeciwiać. Proszę cię... Draco... kontroluj
emocję, by Czarny Pan nie mógł ci nic zrobić.”
Lekcja dobiegła końca, wszyscy zaczęli
wychodzić z klasy, ale Draco nie ruszył się z miejsca.
- Idziesz
Draco? - spytał się Goyle.
- Idźcie, ja
zaraz przyjdę - odpowiedział ze spokojem.
Dwaj przyjaciele Draco poparzyli się po sobie,
ale posłusznie zostawili go samego.
Sam Draco nie wiedział co robi. Szybkim tempem
szedł w stronę wieży, gdzie znajdowała się Sowiarni. Chciał
napisać do matki, poszukać u niej rady, wytłumaczenia. Teraz tylko
ona może mu pomóc.
Odnalazł swoją sowę. Udało mu się znaleźć
w torbie skrawek pergaminu a na nim szybko napisał:
To
trudne matko. Naprawdę.
Potrzebuję rady, bo nie wiem co się
dzieje.
Zmieniłem
się.... bo spotkałem pewną dziewczynę.
Matko!
A ja nie potrafię traktować jej jak wszystkich innych!
Nie
wiem co myśleć.
Draco
Przyczepił krótki liścik do różki sowy. Ona
wyleciała przez jedno z okien. Chłopak ruszył z powrotem. Śpieszył
się, bo za chwilę rozpoczynała się Historia Magi. Profesor Binns
chociaż był duchem, to zwracał uwagę na spóźnienia.
Jego lekcje były bardzo usypiające, ale mimo
tego, Draco chciał zdążyć, chciał być na tej lekcji. Wiedział
czemu, ale nie chciał na głos się do tego przyznać.
Dotarł na miejsce i od razu zauważył Clary
stojącą z przyjaciółmi.
Clary rozmawiała z przyjaciółmi i to wciąż o
planowanym wspólnym wyjściu.
- Pójdziemy w
sobotę do Hogsmeade - powiedziała Lisa,
- Wierze, że
jak ty nam wszystko zorganizujesz to będzie wszystko wspaniale -
oznajmił Eric.
- Ty się już
lepiej nie podlizuj - powiedziała ze śmiechem Alice.
David jej przytaknął z czego wszyscy wybuchli
śmiechem. Nawet Clary udała, że się śmieje chociaż była zajęta
czymś innym.
Zobaczyła, że Draco patrzy się na nią. Ona
bez wstydu również się na niego patrzyła. Chłopak miał swoją
kamienną twarz. Chociaż stał ze swoimi towarzyszami ze Slytherinu
to i tak nie wpływało to na jego zachowanie czy wyraz twarzy. Był
bardzo poważny. Clary zamartwiała się co się stało.
W sumie to nie miała pojęcia, czemu się tym aż
tak przejmuje. Przecież nie są przyjaciółmi... chyba. Teraz Clary
nie miała już pewności. Kim jest dla Dracona. Jeszcze niedawno
była ofiarą jego żartów... tak jak każdy. Draco nie wydawał
się być z tych osób, które mają wiele przyjaciół i są chętni
mówić o swoich uczuciach.
Ale kim jest Draco dla niej? Tego nie potrafiła
określić. Jeszcze nie potrafiła. Może kiedyś się jej uda. Może
później ich stosunki się zmienią i prościej będzie to określić.
Teraz nie dałaby rady... Nie wiedziała. Jest jej przyjacielem? Ale
oni tylko rozmawiali i to nawet nie dużo. Byli razem tylko chwilę...
Jeden moment... ale byłby wystarczający by mogli się
pocałować....
To ona chciała go pocałować... Ale czemu?
Dlaczego? Może to było spowodowane tym, że Draco jest przystojnym
młodzieńcem. Jest dobrze zbudowany i na dodatek... przystojny. Do
tego dochodzi ta jego mroczna i tajemnicza aura. Może Clary chciała
ją zburzyć? Może chciała dotrzeć do wnętrza jego osobowości?
Dowiedzieć się jaki on jest... ale czy to był powód jej
pragnienia? To był powód, żeby go pocałować?
Zastanawiała się również nad tym, czemu Draco
przyznał jej racje, kiedy oznajmiła, że nie powinna go całować...?
To był dobry uczynek z jego strony. Wiedział, że Clary jest z
Cedrikiem i nie powinna całować się z innym.
Ale kiedy dziewczyna odeszła z powrotem do
zamku, poczuła smutek... może nawet czuła się zawiedziona. Tylko
czemu? Czy naprawdę tak bardzo chciała go pocałować? Naprawdę
chciała by ich usta się ze sobą zetknęły?
Wróciła do zamku i zobaczyła Cedrika i od razu
się rozpromieniła. Poczuła ciepło w sercu... i to było piękne.
Draco nadal się w nią wpatrywał teraz, a ona w
niego. Na szczęście jej przyjaciele nie widzieli tego, oprócz
Cedrika. On również spojrzał w stronę Dracona.
- Nie martw
się - szepnął jej do ucha. - Już nigdy cię nie obrazi, ani
nie sprawi ci przykrości, obiecuje.
Clary spojrzała na niego i uśmiechnęła się
serdecznie.
On natomiast złożył pocałunek na jej ustach.
Clary poczuła narastające ciepło w sercu. Tak
bardzo lubiła Cedrika. Uwielbiała spędzać z nim czas... kochała
go. Naprawdę go kochała.
Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy. Więc
grupka przyjaciół również zdecydowała się zająć już miejsca.
W drzwiach Cedrik i Clary napotkali Dracona.
- I jak tam
Draco? Jak zdrówko? - powiedział szyderczo Cedrik.
Clary nie podobała się ta mała sprzeczka. Nie
wiedziała do czego to dojdzie. Skarciła Cedrika spojrzeniem. To on
zaczął tą donikąd prowadzącą rozmowę.
- Tak, bo
bardzo chce wiedzieć co masz mi do powiedzenia - oznajmił Cedrik.
Draco spojrzał na Clary, nie była zadowolona z
tej rozmowy. Uśmiechnął się do niej.
- Widzisz jaki
on jest niemiły - powiedział do niej z sarkazmem.
- Mam was obu
dość.
Osunęła się od Cedrika i spojrzała na nich
obu.
- Co za dzieci
- powiedziała.
Draco nie był zadowolony, teraz był już zły
na nią. Nie dość, że zadaje się z tymi idiotami, to jeszcze
mówi, że to z niego dziecko. A kto niedawno płakał nad jeziorem?
- Dziecko to
ty jesteś, tylko beczeć potrafisz.
Clary się zdenerwowała, spojrzała na niego
złowrogo. Tego było już za wiele. Czemu on znowu ją obraża? To
było niemiłe. Przecież wiedział czemu płakała. Zaufała mu i
opowiedziała mu wszystko o sobie... o swoim pochodzeniu.... A on
teraz ma czelność znowu ją obrażać?!
- Ty... ty
się od niej odczep! Wiesz, że to przez ciebie płakała wczoraj. A
ty znowu ją obrażasz?!
- Zasłużyła!
I ty nie będziesz mi gadał co mam robić, osioł jeden się
znalazł!
Cedrik piorunował go wzrokiem. Ponownie objął
Clary. Było mu głupio, bo to przez niego, znów Draco ją obraził.
Trzeba było zostawić tego blondyna w spokoju to by do tego nie
doszło.
Draco widział, że Cedrik obejmuje Clary.
Zrobiło mu się bardzo dziwnie. Nie wiedział jak to nazwać. Nie
czuł już złości do Clary, teraz czuł nienawiść do Cedrika.
Kiedyś nie zwracał w ogóle na niego uwagi.
Jakiś tam uczeń był sobie w Hufflepuff. Dla niego nie było to
ważne, bo zawsze lekcje mieli z Gryffindorem.
W tym roku było inaczej. Draco cieszył się, że
nie musi już oglądać codziennie tego Pottera. Doprowadzał go do
szału tylko widokiem tego jego gęby. A jak coś powiedział to
złość pulsowała mu nawet w palcach u stóp. Nienawidzi go, tak
samo jak teraz Cedrika. Czemu wszędzie muszą być sami idioci?
Lekcja miała się zacząć więc Cedrik i Clary
weszli do klasy za przyjaciółmi. Usiedli na końcu sali zaraz pod
ścianą.
- Te lekcje są
najnudniejsze ze wszystkich - powiedział do Clary.
Chciał szybko zmienić temat. Może jeszcze uda
mu się ją rozweselić. Miała taki dobry humor dzisiaj.
- Czemu? -
spytała Clary, ale nie była tym zbytnio zainteresowana. Cedrik to
dostrzegł.
Cedrik cały czas się jej przyglądał. Ujął
ją za rękę i zaczął bawić się jej palcami.
Wreszcie mógł przyjrzeć się jej
pierścieniowi. Był bardzo ładny. Na nim widniały wzory. Bardzo go
to zaciekawiło.
- To herm
waszej rodziny? - spytał Ced.
Clar spojrzała na niego. Teraz była jeszcze
bardziej smutna.
- Clary... -
mówił spokojnie. - Co się dzieje?
- Nic -
oświadczyła.
Chociaż w klasie pojawił się nauczyciel, jak
zwykle przenikając przez tablice, to nie przerwali rozmowy. Profesor
ponownie zaczął odczytywać swoje notatki a wszyscy uczniowie
szykowali się do małej drzemki.
- Clary...
mnie możesz powiedzieć.
Dziewczyna nie była do końca przekonana. Tak
samo jak nie była przekonana, czy powiedzieć temu parszywemu
Malfoyowi. Ale jemu powiedziała, to nie powie Cedrikowi? On jest
przecież zupełnie inny.
- Nie wiem
skąd mam ten pierścień. Miałam go od zawsze... już od czasów
sierocińca.
Cedrik nic nie powiedział, chociaż był bardzo
oszołomiony.
Sierociniec... czyli Clary nie ma rodziców....?
Co się w jej życiu wydarzyło?
- Nie znam
moich rodziców... mieszkałam w sierocińcu, ale później
przygarnęła mnie ciocia Betty... Jest dla mnie najważniejszą
osobą na świecie.
Spuściła wzrok i zaczęła przypatrywać się
ich złączonym dłoniom. Oparła się o Cedrika. Chciała być
bliżej niego teraz. Nie chciała by ponowne opowiadanie jej historii
przyprawiło ją do płaczu. Powstrzymała przypływ emocji i
kontynuowała.
- Mieszkałyśmy
razem we Francji, a teraz przeprowadziliśmy się do Londynu. Znów
mieszkam w tym mieście.
Uścisnęła dłoń Cedrika.
- Znowu? Jak
to? - spytał powoli i delikatnie. Nie chciał jej urazić.
- No..
mieszkałam w sierocińcu tutaj w Londynie - powiedziała Clary. -
Dlatego dobrze mówie po angielsku - dodała, po czym lekko się
uśmiechnęła.
Cedrik nie widział jej twarzy. Dziewczyna miała
spuszczoną głowę a włosy przykrywały jej twarz.
Chłopak chciał się jej przyjrzeć, chciał
widzieć jej piękne oczy i uśmiech. Teraz nie była wesoła,
dlatego jej usta nie układały się w piękny uśmiech, ale mimo
tego były piękne. Ona cała była piękna.
Odgarnął jej włosy z twarzy i w tym momencie
spojrzeli sobie w oczy.
Zaczął się zastanawiać co takiego zrobił, że
może dzielić czas z taką wspaniałą dziewczyną. Co dobrego
uczynił, bo spotkała go tak wspaniała rzecz. Bo może cieszyć się
każdą chwilą razem z Clary. Na nikim mu jeszcze tak bardzo nie
zależało jak na niej. Była wyjątkowa. Jedyna. Teraz dla niego
istnieje tylko Clary, tylko piękna blond włosa dziewczyna, która
wydaję się być silną i niezależną kobietą, ale tak naprawdę w
środku jest wrażliwa i delikatna jak płatek śniegu.
Czytam , czytam i tak mi szkoda Draco... *chlip* Ale i tak wspaniała opowieść
OdpowiedzUsuńdzięki ^^
UsuńKocham to opowiadanie <3 Życzę weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńdziękuje <3 również pozdrawiam ! :)
Usuńnooo szkoda mi draco <3
OdpowiedzUsuńpisz dalej. :*
sandrus
Sandi jak zawsze niezawodna :) super opowiadanie :P ale napisz coś o Draco :> M.
OdpowiedzUsuń