środa, 27 marca 2013

XVII „Jak płatek śniegu”


Bardzo proszę, komentujcie kochani czytelnicy <33
Bardzo mi na tym zależy, bo wtedy wiem, że wam się podoba i mam po co pisać dalej :) 



           Draco ruszył w stronę swojego pokoju. Chciał zabrać swoje podręczniki i iść do klasy. Ma teraz dwie godziny Numerologii. Niestety Clary wybrała chyba Wróżbiarstwo zamiast tego. Nie będzie mógł się jej przyglądać i... pilnować.... strzec przed Cedrikiem.
           Wiem, że to jest jej chłopak, myśli Draco. Ale to idiota! Jak ona z nim wytrzymuje? Czemu jego bez problemu całuje... a mnie nie chce? To dla mnie dziwne, że dziewczyna na mnie nie leci. Wszystkie chciały być ze mną... czemu ona nie? Tak w ogóle to czemu zawracam sobie nią głowę? To wariatka! Nie wie czego chce i zwodzi wszystkich dookoła. Okłamuje nie tylko jego, ale też mnie a przede wszystkim siebie samą.
  -   Crabbe! Goyle! Gdzie się szwendacie!? - krzyknął chłopak, gdy zobaczył ich na korytarzu.
  -   Ummm.... czekaliśmy na ciebie Draco, gdzie byłeś? - powiedział Crabbe.
  -  Nie twój interes - warknął blondyn.
 -   Dobra dobra, chodź bo się spóźnimy - oznajmił spokojnie Goyle.
           Draco szybko wziął swoje podręczniki i wszyscy trzej poszli na Numerologię.
           Chłopakowi lekcje strasznie się dłużyła. Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim, o Clary. Chciał zapomnieć... chciał ją zostawić w spokoju, albo chociaż traktować jak wszystkich innych, ale nie.... nie potrafił. Kiedy ją widział wszystko było inne. Czuł się taki spokojny, wszystkie złe myśli i wspomnienia po prostu odchodziły. Czuł się.... dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek.
           Przed jego oczami znalazł się obraz długowłosej dziewczyny. Coś go uderzyło w serce... coś się zmieniło. Porównał siebie do tego jaki był z tym jaki jest teraz. Widział zmianę, ale nie wiedział czy na lepsze. Nie rozumiał tego co się z nim dzieje. Co mu się stało?
           Jak to można określić? Chyba nie może chodzić o to, że się... zakochał?
           Nigdy się nie zakochał, do tej pory czół niekiedy tylko pożądanie... czuł, że dziewczyna mu się jakaś podoba, ale to nie było nic więcej... On by nie mógł się zakochać... a może jednak?
           NIE!!! To do mnie nie podobne, myśli chłopak. Ja tak nie mogee... mnie to nie spotyka. Myślałem kiedyś jak będzie wyglądać moje życie, tak jak ojciec widzę siebie mieszkającego w dworku z żoną czy synem... ale... Ale nie mogę dopuścić na razie tej myśli do siebie. Czemu matka wyszła za ojca? Pewnie go kochała, ale kobiety łatwiej potrafią kochać. One przecież co chwile zmieniają swój punkt wzdychań... A co ma powiedzieć mężczyzna? Czemu ojciec ożenił się z matką? Kochał ją? Teraz nie jestem pewien, widząc w jaki sposób ją traktował, tak zwyczajnie.... Nie był brutalny w stosunku do niej czy coś.. on tylko.... był nieczuły na jej uczucia. On nie wiedział co czuła... tylko ja to dostrzegałem. Kiedy była smutna, zakłopotana czy przestraszona. A często była bo... głupi ojciec zapraszał do domu tych śmierciożerców.... No może nie zapraszał ich z własnej woli bo to przez Vol.... Nie... nie potrafię o tym myśleć...
           To Czarny Pan wybrał ich dworek na miejsce spotkań. To wszystko przez niego...
           NIE! Nie mogę.... o tym... myśleć - Draco podjął wewnętrzną walkę ze sobą, przypomniały mu się słowa matki przed wyjazdem.

Draco... Proszę cię, postaraj się nie myśleć o niczym złym. Nie myśl o ojcu i o... O Czarnym Panu bo wiesz jaki On jest potężny. Możesz sprowadzić na nas kolejne nieszczęście... Ojciec jest w Azkabanie, ale ja nie chcę by i ciebie coś strasznego spotkało. Wiesz, że Czarny Pan przenika do ludzkich umysłów... On wie wszystko dlatego nie można mu się sprzeciwiać nawet w myślach. Z nim nie można walczyć, jest zbyt potężny dlatego trzeba mu się przynajmniej nie sprzeciwiać. Proszę cię... Draco... kontroluj emocję, by Czarny Pan nie mógł ci nic zrobić.”


           Staram się matko, myśli Malfoy. Staram się stosować do twoich rad, ale nie wiem czy to takie proste. Przez ojca to wszystko. On zawinił tym najbardziej
           Lekcja dobiegła końca, wszyscy zaczęli wychodzić z klasy, ale Draco nie ruszył się z miejsca.
  -   Idziesz Draco? - spytał się Goyle.
  -   Idźcie, ja zaraz przyjdę - odpowiedział ze spokojem.
           Dwaj przyjaciele Draco poparzyli się po sobie, ale posłusznie zostawili go samego.
           Sam Draco nie wiedział co robi. Szybkim tempem szedł w stronę wieży, gdzie znajdowała się Sowiarni. Chciał napisać do matki, poszukać u niej rady, wytłumaczenia. Teraz tylko ona może mu pomóc.
           Odnalazł swoją sowę. Udało mu się znaleźć w torbie skrawek pergaminu a na nim szybko napisał:

To trudne matko. Naprawdę.
Potrzebuję rady, bo nie wiem co się dzieje.
Zmieniłem się.... bo spotkałem pewną dziewczynę.
Matko! A ja nie potrafię traktować jej jak wszystkich innych!
Nie wiem co myśleć.
Draco

           Przyczepił krótki liścik do różki sowy. Ona wyleciała przez jedno z okien. Chłopak ruszył z powrotem. Śpieszył się, bo za chwilę rozpoczynała się Historia Magi. Profesor Binns chociaż był duchem, to zwracał uwagę na spóźnienia.
           Jego lekcje były bardzo usypiające, ale mimo tego, Draco chciał zdążyć, chciał być na tej lekcji. Wiedział czemu, ale nie chciał na głos się do tego przyznać.
           Dotarł na miejsce i od razu zauważył Clary stojącą z przyjaciółmi.
           Clary rozmawiała z przyjaciółmi i to wciąż o planowanym wspólnym wyjściu.
  -   Pójdziemy w sobotę do Hogsmeade - powiedziała Lisa,
  -   Wierze, że jak ty nam wszystko zorganizujesz to będzie wszystko wspaniale - oznajmił Eric.
  -   Ty się już lepiej nie podlizuj - powiedziała ze śmiechem Alice.
           David jej przytaknął z czego wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Clary udała, że się śmieje chociaż była zajęta czymś innym.
           Zobaczyła, że Draco patrzy się na nią. Ona bez wstydu również się na niego patrzyła. Chłopak miał swoją kamienną twarz. Chociaż stał ze swoimi towarzyszami ze Slytherinu to i tak nie wpływało to na jego zachowanie czy wyraz twarzy. Był bardzo poważny. Clary zamartwiała się co się stało.
           W sumie to nie miała pojęcia, czemu się tym aż tak przejmuje. Przecież nie są przyjaciółmi... chyba. Teraz Clary nie miała już pewności. Kim jest dla Dracona. Jeszcze niedawno była ofiarą jego żartów... tak jak każdy. Draco nie wydawał się być z tych osób, które mają wiele przyjaciół i są chętni mówić o swoich uczuciach.
           Ale kim jest Draco dla niej? Tego nie potrafiła określić. Jeszcze nie potrafiła. Może kiedyś się jej uda. Może później ich stosunki się zmienią i prościej będzie to określić. Teraz nie dałaby rady... Nie wiedziała. Jest jej przyjacielem? Ale oni tylko rozmawiali i to nawet nie dużo. Byli razem tylko chwilę... Jeden moment... ale byłby wystarczający by mogli się pocałować....
           To ona chciała go pocałować... Ale czemu? Dlaczego? Może to było spowodowane tym, że Draco jest przystojnym młodzieńcem. Jest dobrze zbudowany i na dodatek... przystojny. Do tego dochodzi ta jego mroczna i tajemnicza aura. Może Clary chciała ją zburzyć? Może chciała dotrzeć do wnętrza jego osobowości? Dowiedzieć się jaki on jest... ale czy to był powód jej pragnienia? To był powód, żeby go pocałować?
           Zastanawiała się również nad tym, czemu Draco przyznał jej racje, kiedy oznajmiła, że nie powinna go całować...? To był dobry uczynek z jego strony. Wiedział, że Clary jest z Cedrikiem i nie powinna całować się z innym.
           Ale kiedy dziewczyna odeszła z powrotem do zamku, poczuła smutek... może nawet czuła się zawiedziona. Tylko czemu? Czy naprawdę tak bardzo chciała go pocałować? Naprawdę chciała by ich usta się ze sobą zetknęły?
           Wróciła do zamku i zobaczyła Cedrika i od razu się rozpromieniła. Poczuła ciepło w sercu... i to było piękne.
           Draco nadal się w nią wpatrywał teraz, a ona w niego. Na szczęście jej przyjaciele nie widzieli tego, oprócz Cedrika. On również spojrzał w stronę Dracona.
  -  Nie martw się - szepnął jej do ucha. - Już nigdy cię nie obrazi, ani nie sprawi ci przykrości, obiecuje.
           Clary spojrzała na niego i uśmiechnęła się serdecznie.
           On natomiast złożył pocałunek na jej ustach.
           Clary poczuła narastające ciepło w sercu. Tak bardzo lubiła Cedrika. Uwielbiała spędzać z nim czas... kochała go. Naprawdę go kochała.
           Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy. Więc grupka przyjaciół również zdecydowała się zająć już miejsca. W drzwiach Cedrik i Clary napotkali Dracona.
  -   I jak tam Draco? Jak zdrówko? - powiedział szyderczo Cedrik.
  -   Coś ci powiem... CEDRIK - jego imię Draco wymówił głośno i wyraźnie.



           Clary nie podobała się ta mała sprzeczka. Nie wiedziała do czego to dojdzie. Skarciła Cedrika spojrzeniem. To on zaczął tą donikąd prowadzącą rozmowę.
  -   Tak, bo bardzo chce wiedzieć co masz mi do powiedzenia - oznajmił Cedrik.
           Draco spojrzał na Clary, nie była zadowolona z tej rozmowy. Uśmiechnął się do niej.
  -   Widzisz jaki on jest niemiły - powiedział do niej z sarkazmem.
  -   Mam was obu dość.
           Osunęła się od Cedrika i spojrzała na nich obu.
- Co za dzieci - powiedziała.
           Draco nie był zadowolony, teraz był już zły na nią. Nie dość, że zadaje się z tymi idiotami, to jeszcze mówi, że to z niego dziecko. A kto niedawno płakał nad jeziorem?
  -   Dziecko to ty jesteś, tylko beczeć potrafisz.
           Clary się zdenerwowała, spojrzała na niego złowrogo. Tego było już za wiele. Czemu on znowu ją obraża? To było niemiłe. Przecież wiedział czemu płakała. Zaufała mu i opowiedziała mu wszystko o sobie... o swoim pochodzeniu.... A on teraz ma czelność znowu ją obrażać?!
  -   Ty... ty się od niej odczep! Wiesz, że to przez ciebie płakała wczoraj. A ty znowu ją obrażasz?!
  -   Zasłużyła! I ty nie będziesz mi gadał co mam robić, osioł jeden się znalazł!
           Cedrik piorunował go wzrokiem. Ponownie objął Clary. Było mu głupio, bo to przez niego, znów Draco ją obraził. Trzeba było zostawić tego blondyna w spokoju to by do tego nie doszło.
           Draco widział, że Cedrik obejmuje Clary. Zrobiło mu się bardzo dziwnie. Nie wiedział jak to nazwać. Nie czuł już złości do Clary, teraz czuł nienawiść do Cedrika.
           Kiedyś nie zwracał w ogóle na niego uwagi. Jakiś tam uczeń był sobie w Hufflepuff. Dla niego nie było to ważne, bo zawsze lekcje mieli z Gryffindorem.
           W tym roku było inaczej. Draco cieszył się, że nie musi już oglądać codziennie tego Pottera. Doprowadzał go do szału tylko widokiem tego jego gęby. A jak coś powiedział to złość pulsowała mu nawet w palcach u stóp. Nienawidzi go, tak samo jak teraz Cedrika. Czemu wszędzie muszą być sami idioci?
           Lekcja miała się zacząć więc Cedrik i Clary weszli do klasy za przyjaciółmi. Usiedli na końcu sali zaraz pod ścianą.
  -   Te lekcje są najnudniejsze ze wszystkich - powiedział do Clary.
           Chciał szybko zmienić temat. Może jeszcze uda mu się ją rozweselić. Miała taki dobry humor dzisiaj.
  -   Czemu? - spytała Clary, ale nie była tym zbytnio zainteresowana. Cedrik to dostrzegł.
           Cedrik cały czas się jej przyglądał. Ujął ją za rękę i zaczął bawić się jej palcami.
           Wreszcie mógł przyjrzeć się jej pierścieniowi. Był bardzo ładny. Na nim widniały wzory. Bardzo go to zaciekawiło.
  -   To herm waszej rodziny? - spytał Ced.
           Clar spojrzała na niego. Teraz była jeszcze bardziej smutna.
  -   Clary... - mówił spokojnie. - Co się dzieje?
  -   Nic  - oświadczyła.
           Chociaż w klasie pojawił się nauczyciel, jak zwykle przenikając przez tablice, to nie przerwali rozmowy. Profesor ponownie zaczął odczytywać swoje notatki a wszyscy uczniowie szykowali się do małej drzemki.
  -   Clary... mnie możesz powiedzieć.
           Dziewczyna nie była do końca przekonana. Tak samo jak nie była przekonana, czy powiedzieć temu parszywemu Malfoyowi. Ale jemu powiedziała, to nie powie Cedrikowi? On jest przecież zupełnie inny.
  -   Nie wiem skąd mam ten pierścień. Miałam go od zawsze... już od czasów sierocińca.
           Cedrik nic nie powiedział, chociaż był bardzo oszołomiony.
           Sierociniec... czyli Clary nie ma rodziców....? Co się w jej życiu wydarzyło?
  -   Nie znam moich rodziców... mieszkałam w sierocińcu, ale później przygarnęła mnie ciocia Betty... Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie.
           Spuściła wzrok i zaczęła przypatrywać się ich złączonym dłoniom. Oparła się o Cedrika. Chciała być bliżej niego teraz. Nie chciała by ponowne opowiadanie jej historii przyprawiło ją do płaczu. Powstrzymała przypływ emocji i kontynuowała.
- Mieszkałyśmy razem we Francji, a teraz przeprowadziliśmy się do Londynu. Znów mieszkam w tym mieście.
           Uścisnęła dłoń Cedrika.
  -   Znowu? Jak to? - spytał powoli i delikatnie. Nie chciał jej urazić.
  -   No.. mieszkałam w sierocińcu tutaj w Londynie - powiedziała Clary. - Dlatego dobrze mówie po angielsku - dodała, po czym lekko się uśmiechnęła.
           Cedrik nie widział jej twarzy. Dziewczyna miała spuszczoną głowę a włosy przykrywały jej twarz.
           Chłopak chciał się jej przyjrzeć, chciał widzieć jej piękne oczy i uśmiech. Teraz nie była wesoła, dlatego jej usta nie układały się w piękny uśmiech, ale mimo tego były piękne. Ona cała była piękna.
           Odgarnął jej włosy z twarzy i w tym momencie spojrzeli sobie w oczy.
           Zaczął się zastanawiać co takiego zrobił, że może dzielić czas z taką wspaniałą dziewczyną. Co dobrego uczynił, bo spotkała go tak wspaniała rzecz. Bo może cieszyć się każdą chwilą razem z Clary. Na nikim mu jeszcze tak bardzo nie zależało jak na niej. Była wyjątkowa. Jedyna. Teraz dla niego istnieje tylko Clary, tylko piękna blond włosa dziewczyna, która wydaję się być silną i niezależną kobietą, ale tak naprawdę w środku jest wrażliwa i delikatna jak płatek śniegu. 



6 komentarzy:

  1. Czytam , czytam i tak mi szkoda Draco... *chlip* Ale i tak wspaniała opowieść

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie <3 Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nooo szkoda mi draco <3
    pisz dalej. :*
    sandrus

    OdpowiedzUsuń
  4. Sandi jak zawsze niezawodna :) super opowiadanie :P ale napisz coś o Draco :> M.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**