niedziela, 31 marca 2013

XX ,,Są chwile..."


Zachęcam do komentowania, to mnie bardzo motywuje do pisania i mam wtedy większą wenę twórczą <33  Dziękuje, że jesteście ze mną :)



           Clary siedziała na jeziorem... koło drzewa, w miejscu do którego chodziła razem z Draco. Nie wiedziała, dlaczego akurat to miejsce wybrała, żeby wszystko przemyśleć.
           Coś się w jej życiu działo... bardzo złego. Nie... to ona była zła. Bo spotkało ją tyle dobrego, ale teraz wszystko niszczy. Ma wspaniałych przyjaciół... ma Cedrika i....
           Draco.
           Draco, czemu ja o tobie cały czas myślę? Czemu jesteś w mojej głowie, myśli Clary. Było tak cudownie. Poznałam ludzi, którym na mnie zależy. Poznałam Cedrika, który mnie kocha! TAK WŁAŚNIE !!! On mnie kocha, a co ja robię!? Ja odchodzę od niego! Ta chwila była cudowna, byliśmy razem... Ale musiałeś przyjść Draco...
  -   DRACO !!! - krzyknęła z rozpaczą Clary.
           Położyła się na ziemi i szlochała. Wszystkie emocje przelatywały teraz przez nią całą. Czuła ból w sercu. Jej smutek i rozpacz dusiły ją całą. Tak być nie może... Co się z nią dzieje? Nie potrafi określić swoich uczuć. Czuje się tak jakby była rozrywana na strzępy. Zależy jej na Cedriku, ale nie czuje do niego tego co on... Kocha go, ale nie wystarczająco mocno.
           A Draco... gdy go widzi nie ma motyli w brzuchu jak w towarzystwie Cedrika... Ale to właśnie on...
           DRACO jest jej natchnieniem... jej światełkiem nadziei. Kiedy go nie ma, to nie ma też i jej. Kiedy nie jest przy nim, serce jest rozerwane.
           To jest miłość.
           To nie jest dziewczęce zauroczenie. Nie widzi Dracona jako obiektu swoich młodzieńczych wzdychań. Clary jest młoda, może ma małe serce, ale wiele ono przeżyło i potrafi czuć o wiele więcej niż serca innych.
           Do tej pory dopuszczała do siebie tylko uczucia do Cedrika. Ale musi zagłębić się w nie jeszcze bardziej. Jeszcze bardziej musi je poznać i zrozumieć, by móc zrobić kolejne kroki. Kolejne podejmowanie decyzji zbliżały się niebłagalnie. Brakuje już czasu na rozmyślanie. Jeśli czegoś nie zrobi to straci wszystko. Jeśli nie wybierze, to może już niczego nie otrzymać. Jeśli nie zdobędzie się na żaden krok, to serce pęknie jej bez dwóch zdań. Tych emocji nie można w sobie tłumić. Jej życie sprawiło, że Clary stała się dość dojrzałą emocjonalnie dziewczyną. Mimo tego, że jest tak młoda, czuła, że własna dojrzałość zmusza ją do podjęcia dojrzałej decyzji. Może ona nawet wpłynąć na resztę jej życia, nie tylko emocjonalnego.
           Czuła, że sece jej już wszystko wie. Musi to teraz tylko odnaleźć, musi wsłuchać się w jego bicie. Co serce jej mówi.....

           Są chwile, gdy go nienawidzisz.
           Są chwile, kiedy go żałujesz.
           Są chwilę, gdy przez niego płaczesz.
           Ale są chwile, kiedy nie potrafisz zaprzeczyć, że go kochasz.

  -   To właśnie wiem... - powiedziała do siebie.
           Clary leżała na ziemi koło drzewa. Nikogo tu nie było. Nikt nie wiedział, gdzie jest i co robi. To było dla niej kojące. Mogła wreszcie zmierzyć się ze swoimi uczuciami. Wreszcie w spokoju  mogła posłuchać co ma do powiedzenia jej serce.
  -   I to właśnie zrobię.... bez względu na to ile mi to sprawi trudności. Nie mogę się teraz poddać. Ale ta sprawa dzisiaj...
           Clary przypomniał się wyraz twarzy Dracona, kiedy zastał ją z Cedrikiem.
  -   On mi nie wybaczy... - powiedziała z płaczem Clary. - Co jeśli jest już wszystko stracone? Co jeśli to koniec?
           Zacisnęła mocno dłoń w pięść, ponieważ poczuła, że nadchodzi kolejna fala smutku. Rozbijały się teraz o serce Clary tak często, jakby panował ogromny sztorm. To cud, że miała jeszcze siły, by nie utonąć w swoich łzach rozpaczy.
           Co jeśli to koniec?







*      *       *      *

           Cedrik nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Opowiedział przyjaciołom co się stało, ale nawet Lisa nie potrafiła mu pomóc. Nie był zły czy rozczarowany. Targnęły nim o wiele gorsze uczucia. Bał się.
           Bał się tego, że może wszystko utracić. Nie był głupcem, żeby nie widzieć co się dzieje z Clary. Na początku myślał, że dziewczyna nienawidziła Dracona, że bała się go. Ale teraz dostrzegł jak bardzo się pomylił. Clary cały czas myśli o nim.... Nie potrafi sobie poradzić z tym... Ale dzisiaj podjęła się tego wezwania. Potrzebuje czasu do namysłu.
           Ced był ciekawy co kombinuje Draco, też był jakiś dziwny... Chociaż na korytarzu przez przypadek jakiś uczeń z młodszego rocznika szturchnął Malfoya, to on na to nie zareagował. Szedł dalej przed siebie.
           Więc Cedrik poszedł za nim, chciał się dowiedzieć gdzie zazwyczaj chodzi taki Draco jak jest dłuższa przerwa.
           Draco również nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Był jedynie pewny tego, że nie odda dobrowolnie Clary jakiemuś palantowi. On na nią nie zasługiwał !!! nie mógł tylko wymazać z pamięci obrazu Cedrika, który całował się z Clary...
           Clary, piękna blond dziewczyna. Czy Draco jest pewny tego co robi? Matka pewnie by była zachwycona. Już zaczynała się martwić, że jej syn nigdy nie znajdzie sobie dziewczyny dłużej niż na trzy dni. Draco po prostu nie mógł znieść ich dłużej. Nudziły go od razu.
           Najpierw chciał je poderwać, ale jak już się to udało to wszystko stało się nudne. Dziewczyna chciała obietnicy wierności i innych głupich rzeczy, co nie podobało się Draconowi. On należał bardziej do wolnych ludzi... Pragnął każdej ładnej dziewczyny, ale tylko na chwilę.
           Z Clary to nie było to samo. Draco nie zniósłby tego, żeby ją w jakiś sposób zranić. Nie chciał tego, chociaż wiedział, że zranił ją i to nie raz. Obrażał ją, wyśmiewał.... Już nawet nie chciał sobie przypominać, jak nazywał ja dziwką.
           Szedł w stronę jeziora.
           Był pogrążony w swoich myślach. Nie wiedzial co będzie się dziać dalej? Co zrobi jak spotka Clary? Zresztą teraz to pewnie niemożliwe....
           Czemu jest w Skrzydle Szpitalnym? Co się stało? Jeśli to przez tego idiotę z marną fryzurą... Draco nie mógł o tym myśleć. Jeżeli to przez niego to obiecał sobie, że się z nim policzy.
           Już prawie dotarł do swojego miejsca nad jeziorem, był już tak blisko.
           W pewnym momencie stanął bo zobaczył właśnie ją. Leżała pod drzewem. Domyślił się, że płakała. Tylko dlaczego? Czemu? Przestraszył się ogromnie. Ale nie mógł tak stać i się przyglądać. Musi coś zrobić! I to zaraz!
           Szedł więc w jej stronę bardzo powolnym krokiem.
           Clary nadal łkała.... myślała co robić dalej? Co ma powiedzieć Lisie... Alice... co powiedzieć Cedrikowi? Ale nie może być tak dalej... nie może.
           Mimo swojego roztrzęsienia usłyszała kroki chłopaka. Popatrzyła się na niego.
           On przystanął na moment, by pokazać jej, że nie ma żadnych złych zamiarów. Wyciągnął w jej stronę delikatnie prawą ręką.
  -   Clary... - powiedział spokojnie.
           Był bardzo ostrożny. Nie chciał zrobić nic niewłaściwego.
           Do oczy dziewczyny znów napłynęły łzy.
           On tu jest, myślała Clary. Naprawdę tu jest. Tylko... nie chce podejść? Nie chce przyjść? To moja wina! Ja do tego doprowadziłam! Nienawidzę się za to! Ale ja chę żeby przyszedł... chcę być teraz blisko niego. Chce poczuć jego oddech na swojej skórze, chcę poczuć materiał jego szaty na rękach... chce jego.
           Clary była doprowadzona do skraju jej wyczerpania nerwowego. Nie potrafiła powiedzieć nawet jednego zdania....
           Ale w końcu się udało.... chociaż tyle.
  -   Draco ! - krzyknęła, ale głos się jej załamał.
           Zerwała się z ziemi i pobiegła w jego stronę. Zdawało się jej, że ten bieg trwał wiecznie. Biegła, ale nie potrafiła dotrzeć do celu, którym były ramiona Dracona. Te kilka sekund zdało się być jej najdłuższymi sekundami w życiu.
  -   Draco !
           Clary rzuciła mu się w jego ramiona. On objął ją obiema rękoma i przytulił mocno do siebie. Nic nie mówili... ta chwila nie potrzebowała ani jednego słowa. Bo byli razem.... byli ze sobą.
           Co się dzieje? O co chodzi? Co się jej stało? Tyle myśli kłębiło się w głowie chłopaka, ale nie chciał ich wypowiedzieć na głos. Ważne było tylko to, że Clary była przy nim. Nic innego się nie liczyło. Zdołałby zapomnieć o jej związku z Cedrikiem tylko po to, żeby spędzić z nią chociaż tą jedną chwile.
           Co zrobić? Co uczynić mogę dla niej? Chyba, że najlepiej by było milczeć, myśli Draco. Długo teraz bym się zastanawiał nad tym, co się ze mną dzieje, dlaczego przeszedłem taką ogromną zmianę.... Ale teraz jest tu ze mną Clary. Nie muszę o tym myśleć, ja to wiem i nie obchodzi mnie to co pomyślą inni! Crabbe, Goyle, Zabini..... Parkinson.... czy mój ojciec! Co mnie to obchodzi...?! A najbardziej co obchodzi to mojego ojca?! Nie będzie on władał moim życiem, skoro nawet swojego nie potrafi dobrze ułożyć. Chodzi takimi ścieżkami a nie innymi... Ale to nie moja sprawa... To jego wybory.... To był jego wybór by zabijać dla... Voldemorta.
           Dracona nie obchodziło już w tej chwili jakie będą tego konsekwencje. Nie che być taki jak ojciec. Nie che być śmierciożercą, bo nie jest zabójcą!
           Ma dla kogo żyć, ma Clary.
  -   Clary...
  -   Clary....
  -   Clary.....
           Draco mówił spokojnie, ale głos również mu się załamywał. Czyżby Draco również płakał? Gdy widział jak płacze, czuł się źle. Jej smutek wpływał na niego. Zrobił zbolałą minę.... Nie wiedział co powiedzieć.
           Zdziwiło go ogromnie jej zachowanie, ale na sercu zrobiło mu się od razu lepiej. Poczuł lekkie ciepło, które rozproszyło się po jego ciele jak strzała wystrzelona z łuku.
           Również wszystkie zmartwienia Clary rozpłynęły się w jednej chwili. Bała się tylko jednego. Że zaraz ten cały czar... ta iluzja dobroci Draco może się rozpłynąć. Za chwile ją odepchnie i powie, że nie chce spędzać czasu z taką dziewczyną... Z taką GŁUPIĄ dziewczyną, jak to on zawsze mówił. Miał tylko nadzieje, że ta chwila potrwa jeszcze przynajmniej kilka sekund.
           Chciała jednak mieć pewność. Musiała wiedzieć na czym stoi. Ona... ona.... kochała Dracona, ale co on myśli o niej? Nadal jest w jego oczach tylko głupią blondynką... albo dziwką.
  -   Przepraszam ja tylko...
           Powiedziała po czy odsunęła się troszkę od niego. Otarła łzy rękawem.
           Draco jednak nie wypuścił jej z objęć. Trzymał ją lekko w tali i przyglądał się jej uważnie. Zmarszczył brwi, bo nie wiedział za co ona przeprasza.
           Już chciał się o to zapytać, ale dziewczyna kontynuowała swoją wypowiedź.
  -   Przepraszam, wiem, że to było dziwne, nie powinnam... ja tylko... przepraszam... nie wiem dlaczego... ja tylko....
           Clary nie umiała powiedzieć tego co chciała. Słowa się jej myliły a zdania nie chciały się jej układać w całość.
           Draco kręcił głową. Nie rozumiał jej, czy ona teraz tego żałowała? Co się dzieje?
  -   Żałujesz Clary?
           Powiedział spokojnie. Clary cały czas patrzyła się na jego piękne srebrzyste oczy.
  -   Niee.
           Powiedziała stanowczo. Draco lekko się uśmiechnął.
  -   To o co chodzi?
           Clary stała i wpatrywała się w niego. On czekał na odpowiedź, ale ona jej nie znała. Nie wiedziała co powiedzieć, ale wie co zrobić.
           Tym chce potwierdzić wszystkie swoje obawy lub je odrzucić. Musi poznać prawdę, również musi ją ujawnić jemu. Chce tego.
           Pragnie tego.
           Pragnie jego.
           Clary nie wahała się. Chciała tego z całego serca.
           Położyła swoje ręce na jego klatce piersiowej. Wspięła się na palce, ponieważ Draco był od niej o wiele wyższy. Pocałowała go.
           Draco był zaskoczony. Clary bała się jego reakcji, ale on tylko przyciągnął ją delikatnie do siebie i również pocałował.
           To był krótki, delikatny pocałunek. Ale dla nich obojga znaczył wiele. Wszystko się wyjaśniło, prawda wyszła na jaw.... prawda, że ich uczucia się ze sobą zgadzały. Tworzyli jedność.
           Clary już wiedziała... wiedziała że...
           On jest TYM, którego szuka.
           On jest tym, którego oczekiwała?






_______________________________________________

Więcej informacji o kolejnych rozdziałach możecie znaleźć na Facebooku:

piątek, 29 marca 2013

XIX ,,A może jednak..."

Dziękuje za wszystkie wasze opinie dotyczące dalszych wydarzeń tej historii <3 

Dziękuje za wszystkie komentarze :)



           Następnego dnia Draco wyszedł wcześnie z pokoju by wziąć długą i spokojną kąpiel w łazience Prefektów. Lecz jego zamiary zmieniły się, kiedy na korytarzu zobaczył Clary.
           Widać, że się jej śpieszyło. Biegła bardzo szybko z torbą i nawet go nie zauważyła. Draco bez wahania, pobiegł za nią.
           Jak podejrzewał Clary przybiegła do biblioteki. Szybko otwierała po kolei książki, szukając w nich pewnych informacji. Na stole leżały książki takie jak: „Rodzaje klątw”, „Naucz się jak dobrze rzucać uroki i zaklęcia”, „Zaklęcia dla początkujących”.
           Draco uśmiechnął się, to go bardzo rozbawiło. Skąd on to wiedział, że Clary nie uda się na czas napisać wypracowania? Chyba nie ma wyjścia. Pomoże jej, bo jeszcze się dziewczyna załamie tym, że nie zdążyła. I gdzie jest teraz ten jej kochany Cedriczek? Czemu jej nie pomoże? No przecież ten idiota by nie potrafił! Głupi Cedrik....
           Blondyn bez namysłu podszedł do Clary. Dziewczyna była tak zamyślona, że nadal nie wiedział o jego obecności. Siedziała nad książką i gorliwie pochłaniała każde słowo napisane w niej.
- Rzucanie klątw nie jest czynnością łatwą trzeba wytrwałości i koncentracji by dojść do perfekcji. Formuła klątwy to: "aquae et igini interdicto...." - po wielokropku następuje wypowiedzenie jakiego rodzaju ma być klątwa i jaka ma ona być. Np. "aquae et igini interdicto familiaris none manus" co oznacza: "przeklinam was klątwą rodzinną by odpadły wam ręce"...
           Draco był rozbawiony, ta dziewczyna ma ambicje, ale widać, że brakło jej czasu.
           Pochylił się nad nią i ze spokojem w głosie powiedział:
  -   Pomogę ci, co?
           Dopiero teraz Clary zorientowała się o obecności blondyna. Gwałtownie wstała z miejsca i stanęła naprzeciwko niego.
  -   Draco? Co ty tu robisz?
           Mówiła z paniką w głosie. Nie chciała, żeby ktokolwiek się dowiedział, że nie odrobiła pracy na Obronę Przed Czarną Magią dla profesora Snape'a. Wszyscy wiedzieli, że dla niego prace muszą być odrobione przynajmniej dzień wcześniej. Wszyscy bali się konsekwencji jakie mógłby wyciągnąć pan profesor z braku zadania.
  -   No spokojnie, pomogę ci, nie martw się, zdążysz.
  -   Ale ja... ja nie potrzebuje! - oświadczyła stanowczo Clary. - Poradzę sobie!
  -   Jaaaasne, widzę - Dracona bardzo to zirytowało.
           Już nigdy jej nie pomoże, ma tego dość. Nie chce jego pomocy, to niech sobie radzi sama.
  -   To se radź, głupia jesteś tak czy siak jak nie chcesz pomocy - oznajmił, był zły na nią.
           Nie potrafił znieść takich ludzi. Którzy są zadufani, wierzą, że są najlepsi i nie potrzebują pomocy.
  -   Przestań - powiedziała ostro Clary.
           Draco już miał udać się w stronę wyjśćia biblioteki ale zawrócił i spojrzał jej prosto w oczy.
  -   Żenujące... nawet złościć się nie potrafisz.
           Na jego twarzy widniał uśmieszek.... taki sam jak na lekcji Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.
  -   Jak niby w takiej małej osóbce mogłoby się mieścić tyle gniewu?
           Draco ogromnie się zdziwił. Był oszołomiony po tym co zrobiła.
           Nie mogła stać i słuchać jak ją obraża. Nie myślała nad tym długo. Wymierzyła mu piękne uderzenie w policzek. Nawet został drobny ślad po tym uderzeniu.
           Dla chłopaka nie było to zbyt bolesne, ale zdziwił się ogromnie.
           Clary poczuła się lepiej, może teraz zamknie się i stąd odejdzie. Zawiodła się jednak.
  -   To mogę ci pomóc....? - spytał się po raz kolejny. - Zrobisz to tylko szybciej i nic więcej - dodał obojętnym tonem.
           Nie była do końca przekonana, ale wiedziała, że chłopak ma racje w kilku sprawach. Na pewno nie zdąży sama tego napisać przed lekcją, oraz z nim na pewno zrobiłaby to szybciej. Z niechęcią zgodziła się.
  -   Dobrze, pomóż mi.
  -   Hmm... jak tak to mówisz to mi się odechciało.
           Dziewczyna spojrzała na niego spode łba.
  -   Naprawdę?
  -   No mówisz to takim obojętnym tonem, że już mi się nie chce - odpowiedział.
           Clary była roztrzęsiona. Co za nieczuły palant.
           Draco odwrócił się do niej plecami, miał zamiar wyjść z biblioteki ale dziewczyna go zatrzymała.
  -   Draco, proszę cię, pomóż.
           Spojrzał na nią, dziewczyna patrzyła się na niego błagalnym wzrokiem. Draco przewrócił oczami, on jest dzisiaj jakiś za dobry dla niej.
  -   Poszukaj na półce książki „Klątwy złe i jeszcze gorsze” od James'a Growlsma.
           Clary bez protestów pobiegła w stronę działu ksiąg na literę „K”. Znalazła odpowiednią i zaraz wróciła do Dracona.
  -   Dobrze, zacznijmy od tego...
           Clary posłusznie pisała do co mówił Draco. Zdziwiła się, że tak dobrze szła im współpraca. Draco całkowicie był skupiony wyłącznie nad wypracowaniem Clary. Chociaż dziewczyna kilkakrotnie starała się zagadnąć go o jakąś inną rzecz, słyszała zazwyczaj odpowiedź:
  -   Pisz, a nie gadaj!
  -   No przecież pisze!
  -   Ale jakoś wolno!
           Draco był w tym czasie bardzo nieznośny. Widać było, że nie należał do cierpliwych osób. Clary starała się pisać najszybciej jak potrafiła, ale Draco i tak ją poganiał.
  -   Czemu cały czas gadasz!? Nie możesz pisać w ciszy, bo ci gębę zalepię.
           Clary mu nie odpowiedziała. Mimo że chłopak był chłodny i nie był zbytnio miły, to i tak była mu wdzięczna.... W pewnym sensie.
           Wreszcie skończyli. Clary miała już minimalną długość wypracowania.
  -   Możesz jeszcze dodać, że... - Draco nadal wyszukiwał dla niej informacji w księdze „Tu i tam – czyli jak unikać błędów przy rzucaniu uroków”.
  -   Draco... dość, już wystarczy - powiedziała do niego dziewczyna z uśmiechem.
           Chłopak zachował się, jakby tego nie usłyszał. Całkowicie ją zignorował. I dyktował kolejne zdanie. Clary przewróciła oczami.
  -   Ty tu nie marudź a pisz - warknął blondyn.
           To dla Clary było dość zabawne. Ale Dracona wcale to nie śmieszyło.
           Co za dziewczyna, myśli chłopak. W ogóle nie przejęła się tym, że wypracowanie potrzebuje też mieć jakieś zakończenie. Oprócz informacji potrzebuje też, żeby to jakoś wyglądało. Głupia się jeszcze z tego śmieje.
  -   No już - powiedziała dziewczyna. - Napisałam.
           Uśmiechnęła się do niego. Draco tylko przytaknął. Wstał od stołu przy którym siedzieli i ruszył w stronę wyjścia.
  -   Draco! Czekaj!
           Clary zauważyła, że z kieszeni wypadł mu skrawek pergaminu więc go podniosła.
           Chłopak odwrócił się w jej stronę i zobaczył, że dziewczyna rozkłada pergamin.
  -   Draco. Co się tyczy pierwszej części twojego listu.... Żałuję jednak, że nie napisałeś nic więcej... - zaczęła czytać na głos Clary.
           Chłopak szybko do niej podszedł i wyrwał jej list z ręki. Przeszywał ją wrogim spojrzeniem.
           Dziewczyna była zszokowana jego gwałtownością. Zachował się tak, jakby na tej kartce skrywały się jego największe tajemnice, których nikomu nie chciał wyjawić.
  -   Draco ja przepraszam... nie chciałam...
           Nic nie odpowiedział, wyszedł szybkim krokiem z biblioteki zostawiając ją samą. Clary nie wiedziała co o tym myśleć. Ale wiedziała jedno... on coś ukrywa... i chce się dowiedzieć co.
           Spakowała swoje rzeczy do torby i jeszcze raz spojrzała na swoje wypracowanie.
  -   Bardzo interesujące... dość ładnie napisałam..... mam nadzieje, że będzie dobrze. Czego profesor Snape mógłby się tutaj uczepić?
           Wróciła do pokoju wspólnego Puchonów. Zastała tam Cedrika i Erica.
  -   Witaj... gdzie tak rano pędziłaś? - spytał ciepło Cedrik.
  -   Ah napisać to wypracowanie na Obronę Przed Czarną Magią.
           Podeszła do Cedrika i wtuliła się w jego pierś. Zarzuciła mu ręce na szyje, którą po chwili delikatnie musnęła ustami.
  -   Chodźmy jeszcze gdzieś razem teraz - szepnęła mu do ucha.
           Następnie odsunęła się od niego, ale chwyciła go za rękę.
           Eric stał wpatrzony w nich z uśmiechem na twarzy.
  -   Koniec! Idę po Lise! - powiedział stanowczo.
           Clary i Cedrik uśmiechali się od ucha do ucha, bo oboje wiedzieli jak się to skończy. Eric również to wiedział, ale postanowił, że spróbuje po raz kolejny.
           Otworzył drzwi, które prowadziły do sypialni dziewczyn. Od niej dzieliło go tylko parę schodków.
- No jak wbiegnę bardzo szybko, to może tym razem nie znikną stopnie - powiedział do siebie z nadzieją w głosie.
           Policzył w myślach do trzech i zaczął biec po schodach. Nim się zorientował, stopnie się rozsunęły a on zaczął zjeżdżać z powrotem na dół do pokoju wspólnego.
           Clary parsknęła śmiechem. Chłopak podniósł się z podłogi i spojrzał na nią. Ona zorientowała się o co mu chodzi.
  -   Zobaczę czy już nie śpi.
  -   Dzięki.
           Clary weszła za drzwi, a schodki znów się pojawiły po czym szybko wbiegła po nich na górę.
  -   Czemu my nie możemy wchodzić do ich pokoi, a one mogą do naszych? To niesprawiedliwe - powiedział Eric do przyjaciela.
           Ced nadal się śmiał z przyjaciela. Wyglądało to bardzo komicznie. Ledwo zdołał cokolwiek mu odpowiedzieć.
  -   Wiesz.... spróbuj poczytać w historii Hogwartu - Ced śmiał się łez, ale nim wróciła Clery zdążył się opanować.
  -   Zaraz zejdzie - powiedziała do Erica.
           Chłopak jej przytaknął. Następnie dziewczyna razem z Cerikiem wyszła z dormitorium Puchnów.
           Cedrik szedł posłusznie za swoja ukochaną, chociaż nie wiedział czemu naszła ją chęć na spacer. Szli korytarzem, gdzie przez Clary przechodziły różne znajome uczucia. Tędy wracała smutna i zraniona przez Draco... a tutaj.... tutaj Cedrik pierwszy raz ją pocałował.
           Clary stanęła właśnie w tym miejcu.
  -   Czemu tu przyszliśmy - spytał z uśmiechem Cedrik.
           Clary puściła jego dłoń i snęła pod ścianą. Rozejrzała się dookoła a potem spojrzała na chłopaka. Zaczęła się lekko uśmiechać, nic nie mówiła.
           Cedrik stał i przyglądał się jej z uśmiechem. Clary była urocza. Taka słodka i delikatna osóbka. Uśmiechała się do niego. Widać było, że ma dobry humor.
           Nadal uśmiechała się do niego lekko. Po chwili oparła się lekko o ścianę i uroczo troszkę przygryzła swoją wargę. Cedrik uśmiechnął się do niej. Już wiedział o co chodzi. Byli tu całkiem sami. Wszyscy uczniowie zbierali się na zajęcia, lub rozkoszowali się śniadaniem.
           Podszedł więc do niej powoli, dotknął jej dłoni, a później lekko przejechał palcem po jej całej ręce, z dołu do góry. Uchwycił jej policzek. Oboje patrzyli sobie w oczy i lekki uśmiech widniał na ich twarzach. Cedrik zbliżył się do niej na wystarczającą odległość by ich ciała zetknęły się ze sobą. Drugą ręką uchwycił ją w tali. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej.
           Sprawił by ich oczy były na tym samy poziomie... Przenikali się spojrzeniami do granic możliwości. Cedrik przyciągnął jej twarz do swojej. Jego pocałunek był delikatny ale szczery. Clary odwdzięczyła się tym samym. Uchwyciła się jego szaty obiema rękami.
           Pocałunek zdarzał się za pocałunkiem. Teraz oboje stali się jednością, ich serca biły w tym samym rytmie.... byli jednością.
           Clary uśmiechnęła się, a Ced po raz kolejny ją pocałował.
           Nagle dziewczyna coś zobaczyła... kogoś. Jej twarz była przestraszona.
           Draco był tu.... widział.
           Przyszedł w pewnym momencie i stanął... bo widok Clary z Cedrikem go zasmucił. Nie był zły, ale raczej w pewnym sensie zawiedziony.
           Odszedł.



  -   Co za idiota - stwierdził uśmiechając się do Clary.
           Ona jednak nadal była wpatrzona w miejsce, w którym stal przed chwilą Draco.
           Cedrik nie chciał sobie zawracać nim głowy, ale Clary wręcz przeciwnie. Czemu teraz czuje się fatalnie? Czemu czuje się, jakby go zraniła? Czemu teraz chciałaby pobiec za nim, rzucić się mu w ramiona i przepraszać?
           Cedrik ponownie pocałował ją, a później w policzek. Odsunął się troch ponieważ poczuł jak po policzkach Clary spływają łzy. Nie rozumiał tego, co się stało?
  -   Clary? Czemu płaczesz, jestem tu przecież.
           Powiedział i znów ucałował ją w policzek. Dziewczyna była jednak nieobecna. Przeżywała wewnętrzną walkę z samą sobą.
  -   Ja...
           Chłopak spojrzał na nią, był ciekawy co powie. Może wytłumaczy mu co się stało. Może znowu miała jakieś złe wypomnienie. To przez tego wrednego blondyna zawsze jej dobry humor nagle gdzieś znikał.
  -   Ja muszę iść...
           Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Cedrik nadal nie potrafił jej zrozumieć.
  -   Ale czemu, najdroższa.
           Clary spuściła wzrok bo łzy znów napłynęły jej do oczu. On ją kocha... naprawdę ją kocha.
           Ale czy ona kocha jego? Kocha.... ale w tym momencie nie mogła powiedzieć kogo bardziej.
           Cedrika...? Czy może... Draco?
           Otarł jej łzy, które spłynęły po jej policzkach. Po raz kolejny ucałował ją, tym razem w czoło. Chciał tym pokazać, że jest przy niej, nigdzie nie odejdzie bo... jest dla niego wszystkim. Jest najważniejsza.
           Clary powoli objęła go w pasie i głowę oparła o jego klatke piersiową. Później spojrzała na niego i powiedziała:
  -   Muszę coś przemyśleć.
           Gdy zobaczyła jego smutny wyraz twarz znów zachciało się jej płakać, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Szybko cofnęła się od chłopaka i odbiegła. Udała się w przeciwną stronę do tej, którą odszedł Draco. Nie chce go spotkać. Musi zostać sama. Musi pomyśleć... o nich.
           Cedrik sam udał się do klasy z Transmutacji. Poinformował profesor McGonagall, że Clary poczuła się dzisiaj gorzej i udała się do Skrzydła Szpitalnego.
           Przyjaciele spojrzeli na Cedrika zdziwionym wzrokiem, on tylko im pokiwał na znak, że po lekcji wszystko im opowie. Draco również był zdziwiony tym, że Clary nie przyszła na zajęcia.
           Po dwóch godzinach Transmutacji, Draco miał dłuższą przerwę, więc poszedł w stronę jeziora. On również chciał przemyśleć sobie wiele spraw. Był roztrzęsiony, bo nie wiedział co się dzieje z jego uczuciami. Zmienił się, zaczął wszystko postrzegać inaczej.
           Czuł, że jest w pewien sposób związany z Clary. Ale nie był do tego przekonany, nie był tego pewny. Clary nie wydawała się być związana z nim. Nie okazywała w żaden sposób tego, że... że też może coś do niego czuć. Gdyby była jednak zdolna by się w nim zakochać to... Jego życie zmieniłoby się całkowicie. Chociaż blondyn czuł, że jego życie już jest inne. Przez nią... a raczej dzięki niej...
           Czuł się jakby Clary nie tylko zmieniła całe jego życie....
           Ona była całym jego życiem.

czwartek, 28 marca 2013

Kochani Czytelnicy

Waszym zdaniem jak potoczy się dalej akcja? :)  

Jakie uczucia odnajdzie w swoim sercu Clary?  <33









XVIII „Twoja kochająca mama”


Widzę, że bardzo przejmujecie się losem Dracona. 

Cieszę się, że komentujecie moje posty. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak cieszy mnie wasz każdy komentarz i chętnie poczytałabym o wiele więcej waszych opinii <33

Dlatego proszę was  -  komentujcie kochani czytelnicy!!  ;**



           Historia Magii minęła spokojnie, tak samo jak dwie godziny Zaklęć.
           Cedrik był poruszony historią życia Clary, ale to nie zmieniło w żadnym stopniu uczuć do niej. Mógł to przyznać z cała pewnością - kochał Clary.
           Szóstka przyjaciół ruszyła po zajęciach z Zaklęć do Wielkiej Sali na obiad. Clary nie była zbytnio głodna, więc kiedy jej przyjaciele nie zauważyli zmieniła kierunek i poszła do szklarni, gdzie odbywała się ich następna lekcja. Zajęło jej to trochę czasu, bo nie była jeszcze obeznana w zamku i nie wiedziała gdzie się co znajduje. Ale udało się jej trafić, dzięki pomocy kilku Puchonów z czwartego roku.
           Przyszła również porozmawiać z profesor Sprout o lekcjach nieobowiązkowych, których nie zdążyła jeszcze wybrać. Profesor Sprout jako opiekunka domu Puchonów musiała dopisać ją do listy uczniów uczęszczających na daną lekję nadobowiązkową.
           Dzisiejszego poranka przyszła na Wróżbiarstwo razem ze swoimi przyjaciółmi, ale pani profesor zdziwiła się, bo nie było jej na liście.
  -   To jakie byś chciała przedmioty nadobowiązkowe?
           Pokazała dziewczynie listę przedmiotów i kiedy się odbywają. W poprzedniej szkole uczęszczała na lekcje Numerologii bo bardzo ją to interesowało. Zobaczyła, że jednak te lekję odbywają się we wtorki w tym samym czasie kiedy Wróżbiarstwo, więc dziewczyna musiała zrezygnować z tej lekcji na rzecz fascynującej lekcji Numerologii. Lisa namawiała ją tez, by chodziła z nią i chłopakami na lekcje Mugoloznastwa, ale była ta lekcja w tym samym czasie kiedy Starożytne Runy więc Clary się nie zapisała na ten przedmiot. Wybrała jeszcze Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Żałowała tylko, że Cedrik na te lekcje nie uczęszcza. Dopisała do swojego planu lekcji te przedmioty, podziękowała pani profesor i ruszyła w stronę Wielkiej Sali.
           Było jeszcze dużo czasu do rozpoczęcia ich kolejnej lekcji więc nie będzie samotnie czekać tu na pozostałych uczniów.
           Gdy dochodziła już na miejsce ktoś gwałtownie złapał ją za ramiona i obrócił w swoją stronę.
  -   Ced! Nie strasz mnie tak! - powiedziała Clary.
           Naprawdę przestraszyła się go, nawet serce zabiło jej szybciej.
  -   Ja cię straszę? Kto znika nagle i nie mówi gdzie idzie?


           Cedrik naprawdę był zły. Clary nie rozumiała dlaczego, przecież nic się nie takiego nie stało.
  -   Ced uspokój się, co ci się dzieje?
  -   Nic - odpowiedział gwałtownie.
           Clary starała się go zrozumieć, ale na próżno. Przeczekała chwilę, może w końcu mu przejdzie.
  -   Chodźmy - powiedziała Clary.
           Chwyciła go delikatnie za rękę i pociągnęła. On jednak nie ruszył się z miejsca.
  -   Gdzie byłaś?
           Spytał się nagle. Clary odwróciła się w jego stronę i spojrzała wprost w jego oczy. Była trochę zirytowana, że on wszystko musi wiedzieć, ale nie chciała go więcej denerwować więc ze spokojem w głosie mu odpowiedziała.
  -   Skoro musisz wiedzieć, to byłam u profesor Sprout o moje przedmioty dodatkowe.
           Cedrik przytaknął, że ją zrozumiał.
  -   Możemy już iść? - spytała ponownie Clary.
  -   Chodźmy - odpowiedział krótko ale głośno i wyraźnie.
           Chwycił Clary, a ta wtuliła się w jego klatkę piersiową. Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
  -   Nie Clary, jestem zły - powiedział Cedrik, starał się na nią nie patrzeć.
  -   Widzę - powiedziała krótko Clary.
           Mówiła takim smutnym głosem, tak że chłopak nie mógł tego znieść. Uśmiechnął się, ale nadal na nią nie patrzył.
           Clary odetchnęła z ulgą. Tylko zamiast się uśmiechać pocałowała go w policzek.
  -   Jesteś niemożliwa - powiedział, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
  -   No wieeeeem.... chodźmy.
           Przyszli do stołu Puchonów, gdzie przyjaciele właśnie jedli posiłek. Przyjaciółki Clary oczywiście od razu się spytały, gdzie była.
- Myśleliśmy, że Malfoy znów cię porwał - powiedział ze śmiechem Eric.
           Wszyscy się z tego śmiali, oprócz Cedrika. Nawet Clary to rozbawiło.
  -   No już skończcie, bo Ced nie jest zbyt zadowolony - powiedziała w końcu Alice.
  -   Dziękuje - powiedział Cedrik z ulgą w głosie.
           Wszyscy znów zaczęli się śmiać. Clary zwróciła się w stronę Cedrika. Pogłaskała go po policzku i zatrzymała rękę na jego ramieniu, on ją pocałował.
           Clary uśmiechnęła się szczerze do niego, a on odwdzięczył się jej tym samym.
  -   No dobra, wszyscy zjedli - powiedziała Lisa i popatrzyła się na Clary. - Prawie wszyscy...
  -   Ja nie jestem głodna - oznajmiła dziewczyna.
  -   Ale na pewno? - spytał się Eric. - Jesteś dość chuda... oczywiście masz bardzo ładne kształty.. ale nie tak piękne jak Lisa.
           Powiedział chłopak po czym uśmiechnął się do swojej nowej dziewczyny. Liczył na jakieś podziękowania, ale nie tego się doczekał.
           Lisa uderzyła go ręką w głowe.
  -   Auuu..!! A to za co?! - powiedział Eric.
  -   Ty już przestań tutaj bajerować! I idziemy - powiedziała do niego.
  -   Ale kochana, jak....
  -   No idziemy! - mówiła stanowczo Lisa.
           Wzięła go za rękę i pociągnęła. Eric nie miał wyboru. Wstał od stołu i szedł ciągnięty przez dziewczynę.
           Alice i David również wstali od stołu i ruszyli za parą, która wyszła z sali dość w komiczny sposób.
           Clary nie mogła opanować swojego śmiechu. To było cudowne. Znów poczuła się świetnie. Jej przyjaciele wiedzieli co zrobić, żeby atmosfera była przyjemna. Clary znów śmiała się szczerze jak tego dnia, gdy poszła na wycieczkę z Cedrikiem.
           Po chwili i oni ruszyli w stronę szklarni.
           Ta lekcja naprawdę była męcząca. Clary miała już dość, a jeszcze czekała ją lekcja Opieki Nad Magicznymi stworzeniami dzisiaj.
- Idziemy gdzieś teraz razem? - spytał się Cedrik. - Oni wszyscy idą na Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami... nawet ten paskudny szczur Draco. On tam chodzi pewnie tylko po to by się pośmiać z tego biednego Hagrida. Bezczelny śmieć.
- Ced przestań - powiedziała dziewczyna. - Tak się składa, że zapisałam się na te zajęcia, szkoda mi tylko, że ty ze mną nie będziesz chodził.
           Ced popatrzył się na nią ze smutkiem.
  -   Ale Clary, myślałem, że pójdziemy gdzieś teraz razem. Musisz chodzić na te zajęcia?
  -   Ced, ja chcę te zajęcia. Tak samo jak zajęcia z Numerologii. Więc nie będę chodzić też z wami na Wróżbiarstwo.
  -   Claryy.... no wiesz....
           Chłopak był zawiedziony, ale bardziej zmartwił się tym, że na Numerologię chodzi Draco... a z ich grupki przyjaciół, nikt nie chodzi. Clary będzie sama musiała mu sprostać.
  -   Wiesz, że na Numerologię żadne z nas nie chodzi.... i tam chodzi Draco.
           Clary w tym momencie zwróciła głowę w stronę wysokiego blond chłopaka, który był w  towarzystwie innych Ślizgonów.
  -   No wiem. Przeżyje.
           Przypatrywała się mu. Chociaż jego tak zwani ”przyjaciele” rechotali z czegoś, to Draco nadal miał kamienną twarz. Nie uśmiechał się i nie udzielał się w rozmowie.
           Clary zastanawiała się czy tak jest z nim zawsze. Mimo jego chłodnej, nieprzyjemnej aury, był bardzo pociągający. Clary miała ochotę z nim rozmawiać, mimo tego, że niedawno znowu ją obraził... Przypomniała się jej sytuacja znad jeziora. On był wtedy tak blisko niej, był zupełnie inny niż teraz. Clary miała nadzieję, że wtedy poznała jego prawdziwą osobowość. Miała nadzieję, że był przy niej prawdziwy, był naprawdę sobą.
  -   Clary, a spotkamy się po twojej ostatniej lekcji?
           Wybudził ją tym z rozmyśleń. Przestała przyglądać się blondynowi i spojrzała na niego.
  -   Jasne - odpowiedziała, po czym lekko się uśmiechnęła.
  -   To super!
           Powiedział z radością po czym ucałował ją w czoło.
           Lekcja Zielarstwa się skończyła, więc grupka przyjaciół poszła na błonia zamku, oczywiście bez Cedrika. On postanowił pójść do Biblioteki, ponieważ jutro jest Obrona Przed Czarną Magią i potrzebuje wypracowanie na temat: „Czym różni się klątwa od zaklęcia?”
           Po drodze piątka przyjaciół rozmawiała o nadchodzącej lekcji.
  -   Profesor Hagrid jest bardzo zabawny! - powiedziała Lisa.
  -   To prawda - przyznała jej Alice. - Mówi ciekawe rzeczy i widać, że jest to jego pasja.
  -   Taaaa.... na dodatek mówi tak bardzo dziwnie - dodał z ironią Eric
           Lisa spojrzała na niego karcącym wzrokiem.
  -   Nooo.. tak samo jak ty! - powiedziała ze śmiechem.
  -   Osz ty! - krzyknął do niej Eric.
  -   To ci się dostanie - powiedziała Clary do przyjaciółki.
           Zanim ktokolwiek zdążyłby się zorientować, Lisa biegła już w dół łąki w stronę małej chatki. Eric biegł za nią i krzyczał różne rzeczy: „Tylko tu podejdź!”, „Nie uciekniesz, dogonię cię”, „I tak ci się dostanie!”
           Pozostali śmiali się do łez.
           Hagrid przywitał uczniów z ogromną radością, jak na każdej lekcji. Clary przyglądała mu się uważnie. Był... nie chciałaby go urazić, ale.. był duży. O wiele za duży na człowieka.
           Lekcja Clary się podobała, cieszyła się, że odbywa się na świeżym powietrzu. Każdemu się to przydaje, chociaż słyszała kilku Ślizgonów, którzy narzekali, że woleliby siedzieć na tej lekcji w klasie.
           Co chwile spoglądała na Dracona, który jakby odżył od ostatniej lekcji. Cały czas się z czegoś śmiał razem ze swoimi kumplami. Clary przypomniała sobie, co mówił jej Cedrik.
           „On tam chodzi pewnie tylko po to by się pośmiać z tego biednego Hagrida. Bezczelny śmieć.”
           Clary również to podejrzewała. To było aż nie do wytrzymania. Cały czas miał taki swój szyderczy uśmieszek na twarzy. Nie podobało jej się to.
           Przy niej zachowywał się normalnie... był nawet miły.
           Przy swoich kumplach zachowywał się okropnie.... może to oni tak na niego wpływali? To przez nich każdego dnia musi grać kogoś innego.
           Clary przypomniała sobie nagle o jednej rzeczy. Trafiło ją ją to jak strzała. Tego ranka wstała z myślą, że coś wspaniałego się jej śniło ale nie wiedziała co. Teraz przypomniała sobie nagle swój sen....
           Piękny sen...
  -  Lisa...
           Dziewczyna spojrzała na przyjaciółkę.
  -  Przypomnij mi później, żebym wam w pokoju opowiedziała o łące... i kwiatach.
           Przyjaciółkę zdziwiła ta prośba, ale przytaknęła.





 *      *       *      *

           Clary razem z Cedrikiem poszła nad jezioro. Ale było to inne miejsce, niże te do którego przychodziła razem z Draco.
           Usiedli na pomoście i zaczęli rozmawiać o wszystkim co było możliwe.
           Dowidzieli się o sobie tyle nowych rzeczy.
  -   Spójrz ! - krzyknęła Clary.
.           Zerwała się z miejsca i wskazała ręką na sowę która leciała zaraz nad nimi. Była bardzo piękna. Nie była zbyt duża, ale jej brązowozłociste piórka dodawały jej uroku.
  -   Pewnie sowa z jakimś listem do kogoś - powiedział obojętnym tonem Cedrik.
           On tego nie zrozumie, myślała Clary. Ona jest przepiękna, ciekawe do koga należy. Ten ktoś musi naprawdę kochać sowy.
           Sówka przeleciała nad nimi i poleciała w stronę zamku. Leciała nad długą łąką, przeleciała nad mostem aż doleciała do zamku. Szukała... szukała...
           Doleciał na Dziedziniec z Transmutacji a tam na jednej z ławek siedział blondyn. Zobaczył sówkę.
  -   Jesteś - powiedział. - Jednak matka mi odpisała.
           Wziął od niej liścik.

Mój Kochany Draco
Co się tyczy pierwszej części twojego listu... (Żałuję jednak, że nie napisałeś nic więcej.) Tęsknie za Tobą... a bez Ciebie i ojca w domu jest mi bardzo ciężko. Czekam każdego dnia za dniem, kiedy wrócisz do domu i będę mogła Cię uściskać.
Wiem, że Ci ciężko, ale postaraj się zrobić co Ci mówiłam.
Draco... z tego co napisałeś... myślę, że nadszedł już dla Ciebie ten czas. Już nie jesteś małym chłopcem. Dorosłeś, a ja nawet nie wiem kiedy to nastało. Rośniesz za szybko i boję się, że mogę Cię stracić w końcu. Draco...
Zakochałeś się. Tak właśnie myślę. Wiem, że może trudno ci to będzie pojąć, ale spróbuj zrozumieć... Człowiek jest zdolny do uczuć, nie tylko tych złych jak nienawiść czy złość. Człowiek żyje po to żeby kochać. Wiem, że po ojcu mogłeś tego nie wywnioskować. Ale uwierz mi Draco. Kiedyś było inaczej. Kiedyś całym sercem kochałam twego ojca jak kocham Ciebie. Teraz całym sercem wierze, że on kiedyś wróci, że znów będzie jak dawniej. Proszę Cię... nie pozwól sobie iść w ślady ojca. Bądź sobą... Pozwól sobie na uczucia.
Twoja kochająca mama.

           A jednak to prawda, myśli Draco. Czyli jestem... zakochany? To niemożliwe, chociaż nawet powiedziała mi to matka. Ale przynajmniej moje podejrzenia się sprawdziły. Ojciec kochał matkę, a ona jego.... tylko teraz wszystko zniszczył.... Ale moja matka nadal wierzy w jego zmianę, nadal na niego czeka i go kocha.
           Schował list do kieszeni i poszedł do pokoju wspólnego Slytherinu. Miał nadzieje, że nikogo tam nie zastanie. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać.

środa, 27 marca 2013

XVII „Jak płatek śniegu”


Bardzo proszę, komentujcie kochani czytelnicy <33
Bardzo mi na tym zależy, bo wtedy wiem, że wam się podoba i mam po co pisać dalej :) 



           Draco ruszył w stronę swojego pokoju. Chciał zabrać swoje podręczniki i iść do klasy. Ma teraz dwie godziny Numerologii. Niestety Clary wybrała chyba Wróżbiarstwo zamiast tego. Nie będzie mógł się jej przyglądać i... pilnować.... strzec przed Cedrikiem.
           Wiem, że to jest jej chłopak, myśli Draco. Ale to idiota! Jak ona z nim wytrzymuje? Czemu jego bez problemu całuje... a mnie nie chce? To dla mnie dziwne, że dziewczyna na mnie nie leci. Wszystkie chciały być ze mną... czemu ona nie? Tak w ogóle to czemu zawracam sobie nią głowę? To wariatka! Nie wie czego chce i zwodzi wszystkich dookoła. Okłamuje nie tylko jego, ale też mnie a przede wszystkim siebie samą.
  -   Crabbe! Goyle! Gdzie się szwendacie!? - krzyknął chłopak, gdy zobaczył ich na korytarzu.
  -   Ummm.... czekaliśmy na ciebie Draco, gdzie byłeś? - powiedział Crabbe.
  -  Nie twój interes - warknął blondyn.
 -   Dobra dobra, chodź bo się spóźnimy - oznajmił spokojnie Goyle.
           Draco szybko wziął swoje podręczniki i wszyscy trzej poszli na Numerologię.
           Chłopakowi lekcje strasznie się dłużyła. Nie wiedział co ma myśleć o tym wszystkim, o Clary. Chciał zapomnieć... chciał ją zostawić w spokoju, albo chociaż traktować jak wszystkich innych, ale nie.... nie potrafił. Kiedy ją widział wszystko było inne. Czuł się taki spokojny, wszystkie złe myśli i wspomnienia po prostu odchodziły. Czuł się.... dobrze. Lepiej niż kiedykolwiek.
           Przed jego oczami znalazł się obraz długowłosej dziewczyny. Coś go uderzyło w serce... coś się zmieniło. Porównał siebie do tego jaki był z tym jaki jest teraz. Widział zmianę, ale nie wiedział czy na lepsze. Nie rozumiał tego co się z nim dzieje. Co mu się stało?
           Jak to można określić? Chyba nie może chodzić o to, że się... zakochał?
           Nigdy się nie zakochał, do tej pory czół niekiedy tylko pożądanie... czuł, że dziewczyna mu się jakaś podoba, ale to nie było nic więcej... On by nie mógł się zakochać... a może jednak?
           NIE!!! To do mnie nie podobne, myśli chłopak. Ja tak nie mogee... mnie to nie spotyka. Myślałem kiedyś jak będzie wyglądać moje życie, tak jak ojciec widzę siebie mieszkającego w dworku z żoną czy synem... ale... Ale nie mogę dopuścić na razie tej myśli do siebie. Czemu matka wyszła za ojca? Pewnie go kochała, ale kobiety łatwiej potrafią kochać. One przecież co chwile zmieniają swój punkt wzdychań... A co ma powiedzieć mężczyzna? Czemu ojciec ożenił się z matką? Kochał ją? Teraz nie jestem pewien, widząc w jaki sposób ją traktował, tak zwyczajnie.... Nie był brutalny w stosunku do niej czy coś.. on tylko.... był nieczuły na jej uczucia. On nie wiedział co czuła... tylko ja to dostrzegałem. Kiedy była smutna, zakłopotana czy przestraszona. A często była bo... głupi ojciec zapraszał do domu tych śmierciożerców.... No może nie zapraszał ich z własnej woli bo to przez Vol.... Nie... nie potrafię o tym myśleć...
           To Czarny Pan wybrał ich dworek na miejsce spotkań. To wszystko przez niego...
           NIE! Nie mogę.... o tym... myśleć - Draco podjął wewnętrzną walkę ze sobą, przypomniały mu się słowa matki przed wyjazdem.

Draco... Proszę cię, postaraj się nie myśleć o niczym złym. Nie myśl o ojcu i o... O Czarnym Panu bo wiesz jaki On jest potężny. Możesz sprowadzić na nas kolejne nieszczęście... Ojciec jest w Azkabanie, ale ja nie chcę by i ciebie coś strasznego spotkało. Wiesz, że Czarny Pan przenika do ludzkich umysłów... On wie wszystko dlatego nie można mu się sprzeciwiać nawet w myślach. Z nim nie można walczyć, jest zbyt potężny dlatego trzeba mu się przynajmniej nie sprzeciwiać. Proszę cię... Draco... kontroluj emocję, by Czarny Pan nie mógł ci nic zrobić.”


           Staram się matko, myśli Malfoy. Staram się stosować do twoich rad, ale nie wiem czy to takie proste. Przez ojca to wszystko. On zawinił tym najbardziej
           Lekcja dobiegła końca, wszyscy zaczęli wychodzić z klasy, ale Draco nie ruszył się z miejsca.
  -   Idziesz Draco? - spytał się Goyle.
  -   Idźcie, ja zaraz przyjdę - odpowiedział ze spokojem.
           Dwaj przyjaciele Draco poparzyli się po sobie, ale posłusznie zostawili go samego.
           Sam Draco nie wiedział co robi. Szybkim tempem szedł w stronę wieży, gdzie znajdowała się Sowiarni. Chciał napisać do matki, poszukać u niej rady, wytłumaczenia. Teraz tylko ona może mu pomóc.
           Odnalazł swoją sowę. Udało mu się znaleźć w torbie skrawek pergaminu a na nim szybko napisał:

To trudne matko. Naprawdę.
Potrzebuję rady, bo nie wiem co się dzieje.
Zmieniłem się.... bo spotkałem pewną dziewczynę.
Matko! A ja nie potrafię traktować jej jak wszystkich innych!
Nie wiem co myśleć.
Draco

           Przyczepił krótki liścik do różki sowy. Ona wyleciała przez jedno z okien. Chłopak ruszył z powrotem. Śpieszył się, bo za chwilę rozpoczynała się Historia Magi. Profesor Binns chociaż był duchem, to zwracał uwagę na spóźnienia.
           Jego lekcje były bardzo usypiające, ale mimo tego, Draco chciał zdążyć, chciał być na tej lekcji. Wiedział czemu, ale nie chciał na głos się do tego przyznać.
           Dotarł na miejsce i od razu zauważył Clary stojącą z przyjaciółmi.
           Clary rozmawiała z przyjaciółmi i to wciąż o planowanym wspólnym wyjściu.
  -   Pójdziemy w sobotę do Hogsmeade - powiedziała Lisa,
  -   Wierze, że jak ty nam wszystko zorganizujesz to będzie wszystko wspaniale - oznajmił Eric.
  -   Ty się już lepiej nie podlizuj - powiedziała ze śmiechem Alice.
           David jej przytaknął z czego wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Clary udała, że się śmieje chociaż była zajęta czymś innym.
           Zobaczyła, że Draco patrzy się na nią. Ona bez wstydu również się na niego patrzyła. Chłopak miał swoją kamienną twarz. Chociaż stał ze swoimi towarzyszami ze Slytherinu to i tak nie wpływało to na jego zachowanie czy wyraz twarzy. Był bardzo poważny. Clary zamartwiała się co się stało.
           W sumie to nie miała pojęcia, czemu się tym aż tak przejmuje. Przecież nie są przyjaciółmi... chyba. Teraz Clary nie miała już pewności. Kim jest dla Dracona. Jeszcze niedawno była ofiarą jego żartów... tak jak każdy. Draco nie wydawał się być z tych osób, które mają wiele przyjaciół i są chętni mówić o swoich uczuciach.
           Ale kim jest Draco dla niej? Tego nie potrafiła określić. Jeszcze nie potrafiła. Może kiedyś się jej uda. Może później ich stosunki się zmienią i prościej będzie to określić. Teraz nie dałaby rady... Nie wiedziała. Jest jej przyjacielem? Ale oni tylko rozmawiali i to nawet nie dużo. Byli razem tylko chwilę... Jeden moment... ale byłby wystarczający by mogli się pocałować....
           To ona chciała go pocałować... Ale czemu? Dlaczego? Może to było spowodowane tym, że Draco jest przystojnym młodzieńcem. Jest dobrze zbudowany i na dodatek... przystojny. Do tego dochodzi ta jego mroczna i tajemnicza aura. Może Clary chciała ją zburzyć? Może chciała dotrzeć do wnętrza jego osobowości? Dowiedzieć się jaki on jest... ale czy to był powód jej pragnienia? To był powód, żeby go pocałować?
           Zastanawiała się również nad tym, czemu Draco przyznał jej racje, kiedy oznajmiła, że nie powinna go całować...? To był dobry uczynek z jego strony. Wiedział, że Clary jest z Cedrikiem i nie powinna całować się z innym.
           Ale kiedy dziewczyna odeszła z powrotem do zamku, poczuła smutek... może nawet czuła się zawiedziona. Tylko czemu? Czy naprawdę tak bardzo chciała go pocałować? Naprawdę chciała by ich usta się ze sobą zetknęły?
           Wróciła do zamku i zobaczyła Cedrika i od razu się rozpromieniła. Poczuła ciepło w sercu... i to było piękne.
           Draco nadal się w nią wpatrywał teraz, a ona w niego. Na szczęście jej przyjaciele nie widzieli tego, oprócz Cedrika. On również spojrzał w stronę Dracona.
  -  Nie martw się - szepnął jej do ucha. - Już nigdy cię nie obrazi, ani nie sprawi ci przykrości, obiecuje.
           Clary spojrzała na niego i uśmiechnęła się serdecznie.
           On natomiast złożył pocałunek na jej ustach.
           Clary poczuła narastające ciepło w sercu. Tak bardzo lubiła Cedrika. Uwielbiała spędzać z nim czas... kochała go. Naprawdę go kochała.
           Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy. Więc grupka przyjaciół również zdecydowała się zająć już miejsca. W drzwiach Cedrik i Clary napotkali Dracona.
  -   I jak tam Draco? Jak zdrówko? - powiedział szyderczo Cedrik.
  -   Coś ci powiem... CEDRIK - jego imię Draco wymówił głośno i wyraźnie.



           Clary nie podobała się ta mała sprzeczka. Nie wiedziała do czego to dojdzie. Skarciła Cedrika spojrzeniem. To on zaczął tą donikąd prowadzącą rozmowę.
  -   Tak, bo bardzo chce wiedzieć co masz mi do powiedzenia - oznajmił Cedrik.
           Draco spojrzał na Clary, nie była zadowolona z tej rozmowy. Uśmiechnął się do niej.
  -   Widzisz jaki on jest niemiły - powiedział do niej z sarkazmem.
  -   Mam was obu dość.
           Osunęła się od Cedrika i spojrzała na nich obu.
- Co za dzieci - powiedziała.
           Draco nie był zadowolony, teraz był już zły na nią. Nie dość, że zadaje się z tymi idiotami, to jeszcze mówi, że to z niego dziecko. A kto niedawno płakał nad jeziorem?
  -   Dziecko to ty jesteś, tylko beczeć potrafisz.
           Clary się zdenerwowała, spojrzała na niego złowrogo. Tego było już za wiele. Czemu on znowu ją obraża? To było niemiłe. Przecież wiedział czemu płakała. Zaufała mu i opowiedziała mu wszystko o sobie... o swoim pochodzeniu.... A on teraz ma czelność znowu ją obrażać?!
  -   Ty... ty się od niej odczep! Wiesz, że to przez ciebie płakała wczoraj. A ty znowu ją obrażasz?!
  -   Zasłużyła! I ty nie będziesz mi gadał co mam robić, osioł jeden się znalazł!
           Cedrik piorunował go wzrokiem. Ponownie objął Clary. Było mu głupio, bo to przez niego, znów Draco ją obraził. Trzeba było zostawić tego blondyna w spokoju to by do tego nie doszło.
           Draco widział, że Cedrik obejmuje Clary. Zrobiło mu się bardzo dziwnie. Nie wiedział jak to nazwać. Nie czuł już złości do Clary, teraz czuł nienawiść do Cedrika.
           Kiedyś nie zwracał w ogóle na niego uwagi. Jakiś tam uczeń był sobie w Hufflepuff. Dla niego nie było to ważne, bo zawsze lekcje mieli z Gryffindorem.
           W tym roku było inaczej. Draco cieszył się, że nie musi już oglądać codziennie tego Pottera. Doprowadzał go do szału tylko widokiem tego jego gęby. A jak coś powiedział to złość pulsowała mu nawet w palcach u stóp. Nienawidzi go, tak samo jak teraz Cedrika. Czemu wszędzie muszą być sami idioci?
           Lekcja miała się zacząć więc Cedrik i Clary weszli do klasy za przyjaciółmi. Usiedli na końcu sali zaraz pod ścianą.
  -   Te lekcje są najnudniejsze ze wszystkich - powiedział do Clary.
           Chciał szybko zmienić temat. Może jeszcze uda mu się ją rozweselić. Miała taki dobry humor dzisiaj.
  -   Czemu? - spytała Clary, ale nie była tym zbytnio zainteresowana. Cedrik to dostrzegł.
           Cedrik cały czas się jej przyglądał. Ujął ją za rękę i zaczął bawić się jej palcami.
           Wreszcie mógł przyjrzeć się jej pierścieniowi. Był bardzo ładny. Na nim widniały wzory. Bardzo go to zaciekawiło.
  -   To herm waszej rodziny? - spytał Ced.
           Clar spojrzała na niego. Teraz była jeszcze bardziej smutna.
  -   Clary... - mówił spokojnie. - Co się dzieje?
  -   Nic  - oświadczyła.
           Chociaż w klasie pojawił się nauczyciel, jak zwykle przenikając przez tablice, to nie przerwali rozmowy. Profesor ponownie zaczął odczytywać swoje notatki a wszyscy uczniowie szykowali się do małej drzemki.
  -   Clary... mnie możesz powiedzieć.
           Dziewczyna nie była do końca przekonana. Tak samo jak nie była przekonana, czy powiedzieć temu parszywemu Malfoyowi. Ale jemu powiedziała, to nie powie Cedrikowi? On jest przecież zupełnie inny.
  -   Nie wiem skąd mam ten pierścień. Miałam go od zawsze... już od czasów sierocińca.
           Cedrik nic nie powiedział, chociaż był bardzo oszołomiony.
           Sierociniec... czyli Clary nie ma rodziców....? Co się w jej życiu wydarzyło?
  -   Nie znam moich rodziców... mieszkałam w sierocińcu, ale później przygarnęła mnie ciocia Betty... Jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie.
           Spuściła wzrok i zaczęła przypatrywać się ich złączonym dłoniom. Oparła się o Cedrika. Chciała być bliżej niego teraz. Nie chciała by ponowne opowiadanie jej historii przyprawiło ją do płaczu. Powstrzymała przypływ emocji i kontynuowała.
- Mieszkałyśmy razem we Francji, a teraz przeprowadziliśmy się do Londynu. Znów mieszkam w tym mieście.
           Uścisnęła dłoń Cedrika.
  -   Znowu? Jak to? - spytał powoli i delikatnie. Nie chciał jej urazić.
  -   No.. mieszkałam w sierocińcu tutaj w Londynie - powiedziała Clary. - Dlatego dobrze mówie po angielsku - dodała, po czym lekko się uśmiechnęła.
           Cedrik nie widział jej twarzy. Dziewczyna miała spuszczoną głowę a włosy przykrywały jej twarz.
           Chłopak chciał się jej przyjrzeć, chciał widzieć jej piękne oczy i uśmiech. Teraz nie była wesoła, dlatego jej usta nie układały się w piękny uśmiech, ale mimo tego były piękne. Ona cała była piękna.
           Odgarnął jej włosy z twarzy i w tym momencie spojrzeli sobie w oczy.
           Zaczął się zastanawiać co takiego zrobił, że może dzielić czas z taką wspaniałą dziewczyną. Co dobrego uczynił, bo spotkała go tak wspaniała rzecz. Bo może cieszyć się każdą chwilą razem z Clary. Na nikim mu jeszcze tak bardzo nie zależało jak na niej. Była wyjątkowa. Jedyna. Teraz dla niego istnieje tylko Clary, tylko piękna blond włosa dziewczyna, która wydaję się być silną i niezależną kobietą, ale tak naprawdę w środku jest wrażliwa i delikatna jak płatek śniegu.