poniedziałek, 23 lutego 2015

LII „To już koniec”

          Clary miała racje, uśmiechała się w duchu, bo miała rację. Stella wyrosła na piękną dziewczynę. Zaraz kiedy tylko podeszła przywitała przyjaciółkę uściskiem.
  -  Cieszę się, że w końcu cię widzę  -  powiedziała Stella.
          Obie dziewczyny cieszyły się na swój widok.
  -  Gale! Idziemy!  -  krzyknęła do brata, który stał niedaleko nich.  -  Musimy porozmawiać  -  zwróciła się do Clary.  -  Ale nie tutaj.
          Dziewczyna dobrze wiedziała gdzie mogą pójść. Na siódmym piętrze spotykała się często z Draco. Miała tylko nadzieję, że go tam nie będzie.
  -  Co robiliście przez tyle lat? Gdzie byliście? Dlaczego o was zapomniałam?
          Dziewczyna miała tyle pytań, ale żadnej odpowiedzi.
  -  Gale? Czy to już jest ,,w odpowiednim czasie" bym się dowiedziała?
          Chłopak uśmiechnął się do niej, tak samo jak i Stella. Dziewczyna mogła odwdzięczyć się im tym samym. Rozmawiali dość długi czas. Jak bliźniaki przygarnęło stowarzyszenie po tym jak Clary opuściła sierociniec. Szkolono ich na czarodziei, ale nie w szkole magii, tak jak uczyła się Clary. Mieli dwunastoosobową grupę, którą uczono korzystać z magii i z magicznych zdolności.
  -  Zawsze wiedzieliście, że jesteście czarodziejami? Ale dlaczego mnie nie powiedzieliście?  -  spytała Clary.
  -  Nie mogliśmy, twój brat powiedział, że tak będzie dla ciebie lepiej.
  -  Mój brat? Znacie Masona?
  -  Oczywiście Clary  -  wtrącił się Gale.  -  Widziałem też w pobliżu ciebie Alana.
          Clary uśmiech zszedł z twarzy. Czy oni wiedzą kim jest Alan? I Mason? Jeśli tak, to dlaczego nie chcą wydać ich stowarzyszeniu?
  -  Uprzedzając twoje pytanie Clary  -  powiedział chłopak.  -  Nie wydamy twoich przyjaciół Śmierciożerców stowarzyszeniu.
          Spojrzała przerażona na niego. Jak on to zrobił?
  -  Mam pewne zdolności Clary, pamiętasz?
          To zaczynało być coraz bardziej zwariowane. Co się dzieje? Czy on potrafił przejrzeć jej myśli? To było bardzo dziwne, jak on to robi? Czy ktoś inny to potrafi?
          Dłużej się nad tym zastanawiając dziewczyna doszła do wniosku, że Gale jest taki jak Mason, wyjątkowy. Też ma dar, ale jak to możliwe? Czegoś takiego nie uczą w szkole. Żadne księgi nie mówią o czarodziejach o innych zdolnościach niż te, które występują na co dzień.
  -  Mylisz się  -  powiedział.
  -  Więc czytasz mi w myślach?
          Kiwnął głową.
  -  Cały czas?
          Uśmiechnął się do niej. To mogło być dla nie dziwne, ale skoro rozumiała, że Mason posiada dar, to ten dar też da radę zrozumieć.
  -  Nie, tyko kiedy ja chcę.
  -  A jeśli ja nie chce?
          Zaśmiał się.
 -  Gdyby to było takie proste Clary  -  powiedział do niej w myślach.  -  Nie możesz tego zablokować.
  -  To było dziwne Gale.
          Stella przysłuchiwała się im uważnie. Ale miała dość już tych wygłupów.
  -  Dobrze już, dosyć.
          Clary spojrzała na nią.
  -  Mogę o coś zapytać?
          Kiwnęła głową. Stella różniła się od swojego brata i Masona. Oni posiadali dar wchodzenia w myśli innych, ale ona nie. Za to była obdarzona nieco inną zdolnością.
  -  Wiecie, że Mason posiada dar.
  -  Chcesz wiedzieć, czy ja również  -  dopowiedział za nią chłopak.  -  A skoro ja mam dar wnikania do twojego umysłu, chcesz wiedzieć, czy Stella również posiada ten dar.
          Dziewczyna uśmiechnęła się do bliźniąt bardzo przyjaźnie. To było trochę męczące i czuła się nieswojo z Gale'em w swojej głowie, ale rozbawiła ją ta sytuacja.
  -  Mason, Gale i ja mamy tę samą zdolność  -  potrafimy zmieniać wspomnienia ludzi, a także je wymazywać.
  -  Jednak ktoś posiada tę zdolność!  -  pomyślała Clary.  -  Gale zabraniam ci, nie możesz czytać mi teraz w myślach, zabraniam ci.
          Chłopak spojrzał na swoją siostrę zdziwionymi oczami, ale na jego twarzy malował się także niepokój. Dziewczyna spojrzała na brata znacząco, chciała się z nim porozumieć, by Clary tego nie dostrzegła. Gale bez wahania wszedł do umysłu siostry.
  -  Co jest?  -  zapytała się chłopaka.
  -  Zablokowała mnie. Stella ona użyła swojej mocy, nie mogę wiedzieć już o czym myśli.
  -  Wiesz, że to niemożliwe.
  -  Ale nawet jeśli nie użyła tego daru...
  -  Nie ma go  -  opowiedziała stanowczo.  -  Nie może go mieć.
  -  Ale jakoś mnie zablokowała.
          Do dziewczyny dotarło parę informacji, które utworzyły w jej głowie pewną teorię. Gale zaprowadził ją do Skrzydła Szpitalnego po jej wypadku, którego nie pamięta. Po wypadku przypomniała sobie o Draco, a wcześniej o nim zapomniała. Ale dlaczego? Gale posiada zdolność by przywrócić jej pamięć.Czy był zdolny do tego, aby zwrócić jej te wspomnienia które utraciła? Dlaczego miałby to zrobić? Kto inny by tego mógł chcieć? Voldemort? Jeśli to prawda to nie może im ufać. Byli kiedyś przyjaciółmi, ale teraz nie może już im zaufać. Należą do stowarzyszenia, zwalczają wszelkie zło, które sprowadził na ten świat Czarny Pan. Nie może im ufać, zaufać może jedynie Alanowi.
          Stella i Gale zorientowali się, że coś jest nie tak. Dziewczyna widocznie nad czymś się zastanawiała.
  -  Trzeba było jej nie mówić o mocy  -  powiedział do Stelli chłopak.
  -  Nic nie możemy więcej zrobić, chodźmy.
          Clary nawet nie zauważyła kiedy została sama. Była pogrążona w myślach. Planowała co musi zrobić, a czego powinna się obawiać.
  -  Jednak nikomu nie mogę ufać.
          Upadła na podłogę. Gdyby nie miała racji, to Stella i Gale by jej teraz nie opuścili. Chłopak pewnie wiedział już wszystko. Usłyszał, że nie będzie już im ufać, że podejrzewa ich o współprace z Voldemortem.
  -  Clary? Co ty tu robisz?
  -  Draco?
          Chłopak podbiegł do dziewczyny, ta zorientowała się, że nadal leży na podłodze, na zimnych kafelkach. Ale tak było jej dobrze.
  -  Co ty robisz? Czemu tak leżysz?
          Usiadł obok niej, więc i ona usiadła. Spojrzała na niego ponurym wzrokiem.
  -  Co oni ci zrobili?   -  zapytał z niedowierzaniem.
  -  Nic Draco. Dobrze, że jesteś. Musimy porozmawiać.
          Przez kolejne minuty Clary starała opowiedzieć mu wszystko to co powinien wiedzieć. To co się wydarzyło w dworze, gdzie później zniknęła i co tak naprawdę myśli o tym wszystkim.
  -  Mogę ci jeszcze pomóc, jeżeli potrzebujesz pomocy pomogę ci dokończyć zadanie.
  -  Nie  -  odpowiedział nagle. Jego głos był surowy i stanowczy.
          Wstała z podłogi i znowu zaczęła go przekonywać, że sama może decydować o tym, co chce robić. A ona chce mu pomóc.
          Nie chciał tego słuchać. Już nigdy więcej.
          Wstał szybko z ziemi i mocno chwycił za rękę. Przyciągnął gwałtownie do siebie.
  -  Powiedz mi  -  jego głos przybrał agresywny ton.  -  Już nie kochasz?!
          Na jego twarzy widniało rozczarowanie pomieszane z grymasem i obrzydzeniem.
  -  Kochasz tego Cedrika?! Widziałem was, mnie nie oszukasz  -  mówił chłodno.
          Dziewczyna dostrzegła w nim dawnego Draco. Tego, który ją przerażał i odpychał. Tego którego nienawidziła.
  -  Twoja nienawiść cię zaślepia. Nie mogę kochać kogoś takiego.
  -  Ale kochałaś! Nadal wierzę w to, że kiedyś mnie naprawdę kochałaś!
          Dziewczyna chciała zachować spokój. Spokojnym głosem zaczęła się tłumaczyć. Nie mogła jednak patrzeć mu w oczy bo w nich zobaczyła  by tylko rozpacz. Chłopak naprawdę cierpiał i to przez nią.
  -  Wiem, że cię skrzywdziłam.
          Chłopak poluzował swój uścisk. Jednak coraz bardziej zaczął go irytować fakt, że dziewczyna nawet nie potrafi spojrzeć mu w oczy i powiedzieć co będzie z nimi dalej.
  -  Spójrz na mnie!
          Nie odezwała się, nie mogła. Nie wiedziała co powiedzieć.
  -  Powiedziałem spójrz na mnie!
          Chwycił ją za szyję jedną ręką, a drugą przytrzymał jej rękę. Popchał ją w stronę ogromnej czarnej szafy, która stała miedzy innymi starym rzeczami.
  -  Oszalałeś?!
          Dziewczyna starała się wyrwać z jego uścisku, ale ten twardo przyciskał ją do szafy.
  -  Puść  -  jedynie to udało jej się wyszeptać.
          Brakowało jej tchu.
          Draco nie potrafił się opanować, jego złość spływała z każdej części jego ciała. Chciał żeby ona do niego wróciła, żeby go pokochała. Miał takie nadzieję, że wszystko będzie znowu dobrze. Ale tak się nie stało. Ona woli tego śmiecia. Woli tego Cedrika!
  -  Kocham cię, Clary! Nie rozumiesz?!
          Dziewczynie brakowało tchu. Jak on może jej coś takiego robić? Chce ją udusić?!
          Spojrzała na niego, spojrzała mu prosto w oczy.
  -  Nie  -  powiedział.
          W jednej chwili zwolnił uścisk. Clary opadła na ziemię kaszląc i dusząc się. Po chwili dała radę wstać.
  -  Już mnie nigdy nie pokochasz  -  powiedział.  -  To już koniec.

sobota, 14 lutego 2015

LI „Stella”

  -  Czy jesteś pewien, że Clary nic nie wie o swojej mocy?! Pewien?!
  -  Spokojnie Alanie.
          Gale potrafił byś spokojny jeżeli chodziło o coś związanego z jego umiejętnościami.
  -  Nie wierzysz w moje zdolności?
  -  Ale ostatnio chciała jej użyć, jakby wiedziała co robi!
          Nad tym chłopak musiał zastanowić się już trochę dłużej. Na własne oczy widział jak Clary użyła mocy by przypomnieć sobie o nim, ale wtedy sam jej pomógł. Wątpił, że użyłaby mocy bez niczyjej pomocy. Nie wie o jej istnieniu, nigdy tego nie praktykowała. TO niemożliwe.
  -  Może chciała spróbować, ale nie udałoby jej się, nie bez ćwiczeń.
  -  Jesteś pewny?  -   powiedział już spokojniejszym głosem.
  -  Nie złamałaby mojego czaru, w tym jestem niezły.
          Uśmiechnął się szyderczo. Gale w jednym był dobry. Nigdy nie wątpił w swoje możliwości i zdolności. Jego moc kontrolowania ludzkiego umysłu była wielka. Można powiedzieć, że panował nad większą mocą niż Mason. Niestety nie był w tym najlepszy. Była jedna osoba, która była od niego jeszcze potężniejsza.
  -  Witaj Alanie  -  zza ich pleców usłyszeli łagodny kobiecy głos, było słychać również w tym nutkę rozbawienia.  -  Witaj bracie.
  -  Stella  -  powiedział Alan, bardziej do siebie niż do któregokolwiek z bliźniąt.  -  Co ty tu robisz?
  -  Och nie bądź naiwny przyjacielu  -  powiedziała stanowczym głosem i w mgnieniu oka znalazła się obok nich.  -  Mam takie samo zadanie od stowarzyszenia, jak ty od Czarnego Pana.
          Zaśmiała się cicho, ale melodyjnie. Alan już słyszał gdzieś podobny śmiech. Bella, siostra Narcyzy miała podobne hobby. Uwielbiała śmiać się szyderczo cichym głosem, ale przez to żaden ze Śmierciożerców nie mógł o tym zapomnieć. Taki głos potrafił utknąć w pamięci.
  -  Mam niby uwierzyć, że rodzeństwo Peverell jest tu tylko po to by ją chronić?
          To zabrzmiało dla niego jak absurd. Ale, gdy dłużej się nad tym zastanowił, brzmiało to sensownie. Oni też znali prawdę o Clary. Gdyby Czarny Pan dowiedział się, że jego Smierciożerca zawarł porozumienie z ludźmi stowarzyszenia wpadłby w szał.
  -  On nie może wiedzieć, że tu jesteście.
  -  Spokojnie, on nie zna naszych twarzy, nie zna ludzi stowarzyszenia  -  powiedział oschle Gale.
          Wszyscy stali w ciszy. Wszyscy czekali na jedną osobę, która miała się jeszcze pojawić.
  -  Widzę, że nasze grono powiększyło się o kolejną osobę.
          Mason znalazł się w jednej chwili obok całej ich trójki.
  -  Witaj Masonie  -  powiedziała Stella.  -  Jak siostrzyczka?
  -  To nie miejsce na żarty  -  przypomniał stanowczo Alan.  -  Jakie przynosisz wieści?  -  zwrócił się do Masona.
  -  Skąd mogę wiedzieć, czy mogę im zaufać?
          Żaden ze Śmierciożerców nie ufał ludziom ze stowarzyszenia. Oni przybyli tu tylko po to aby ochronić dziewczynę, by później wykorzystać to kim jest. Mason nie mógł na to pozwolić.
  -  Nie zabierzecie jej! Słyszycie!  -  powiedział ostro Mason.
  -  Nie zamierzamy  -  odpowiedziała dziewczyna.  -  Na razie, puki jest bezpieczna.
          Nic nie miało dla niego sensu. Miał się spotkać tylko z Alanem, a on ściągnął im tych bliźniaków. Nie będzie z nimi rozmawiał.
  -  Im nie powiem  -  powiedział stanowczo.
          Obrócił się na pięcie i ruszył w przeciwną stronę.
  -  Nie chcesz wiedzieć jak Clary ładnie bawiła się z nami w sierocińcu, kiedy ty ją zostawiłeś?
          Stella nie miała litości. Powiedziała to z udawaną urazą, tak by Mason po raz kolejny usłyszał o swoim największym błędzie w życiu.
          To go rozwścieczyło jeszcze bardziej. W jednej chwili chwycił za swoją różdżkę i wymierzył w dziewczynę, ale ta nie była mu dłużna. Stali oboje mierząc do siebie z różdżek i mierzyli się wzrokiem.
  -  Tak nie może być, Masonie opanuj się  -  powiedział spokojnie Gale.
          Miał lekki uśmieszek na twarzy, było widać, że bardziej martwi się o niego niż o siostrę. Taka była prawda. Do stowarzyszenia brali tylko najbardziej uzdolnionych czarodziei. Stella nie miała sobie równych w walce. Śmierć Masona nikomu by nie pasowała, tylko przysporzyła kłopotów. A i on sam nie chciał ginąć bo nie chciał zostawić Clary samej.
  -  Czarny Pan planuje atak na Instytut Filologi.
  -  Czy stowarzyszenie chce przeciwdziałać?
  -  Powiadomimy przewodniczącego  -  oznajmiła Stella.
          Mason kiwnął głową. Przez kolejny czas rozmawiali o planach stowarzyszenia i gdzie Śmierciożercy planują atak. Wszystko musiało zostać uzgodnione. Nic nie mogło być przeoczone, to wszystko ma wpływ na bezpieczeństwo Clary, a to jest najważniejsze.





*      *       *      *


          Kilka dni później

          Ced był zajęty nauką, więc Clary postanowiła odnaleźć Alana by z nim porozmawiać, może on będzie wiedział dlaczego Gale tu jest i dlaczego mówił, że jest tu też Stella.
          Bardzo chciała ją zobaczyć. Chciała się dowiedzieć jak się zmieniła. Jest teraz pewnie bardzo piękna, ponieważ zawsze taka była. Gale wyrósł niesamowicie. Jest teraz bardzo przystojny i pewnie nie jedna dziewczyna się za nim ugania. Może dowie się od Alana co oni tutaj robią, bo raczej nie są już uczniami szkoły. Była też ciekawa jeśli chodzi o umiejętności Masona, czy ktoś inny je posiada, czy istnieją inni czarodzieje o takich zdolnościach. Musiała się tego dowiedzieć. Może wtedy bardziej potrafiłaby zrozumieć Dracona.
          ,,To oni kazali ci zapomnieć"
          Tak powiedział. Co miał na myśli? Tego musi się dowiedzieć. Jeśli to prawda. Jeśli to ktoś zmusił ją by zapomniała o Draconie i o uczuciach do niego, to na pewno nie jest jej przyjacielem. Ktoś musi być potworem, by grzebać w jej uczuciach, które są tak delikatne.
          Co jeśli wszyscy ją oszukują? Może to nie przez te przeżycia we dworze Malfoya Clary zapomniała o ukochanym. Co jeśli ktoś specjalnie jej to wmówił tylko po to, żeby uciec od odpowiedzialności?
          Ale to niemożliwe. Mason i Alan byli z nią przez ten cały czas. Widzieli wszystko. To przez Voldemorta zapomniała, to wszystko przez niego. Nikt nie mieszał jej w głowie, a przez słowa Draco tylko nabrała niepotrzebnych podejrzeń. Musi znaleźć Alana, on jej wszystko wytłumaczy.
          Dlaczego wyrzucił chłopaka ze Skrzydła Szpitalnego? Chciał ją chronić? Ale przed czym? Przed chłopakiem? Ale on by jej nic nie zrobił. Chciał tylko by Clary sobie przypomniała, by znów poczuła do niego to samo co kiedyś. By znów go pokochała, tak jak on ją kocha.
          ,,Kocham cię."
          Tak powiedział. Nie mówił wiele, ale to utkwiło jej w pamięci. Widziała ten ból w jego oczach i szczerość przy wypowiadaniu tych dwóch krótkich słów. On ja naprawdę kocha, a ona go zraniła. Przestała go kochać. Uważała kiedyś, że ta miłość będzie wieczna. Przecież tyle razem przeżyli. Kiedy Draco zniknął przeżywała ogromne załamanie. Nie rozumiała bowiem dlaczego, dlaczego zniknął. Teraz jest częścią tego świata, teraz jest częścią tego wszystkiego.
          Pomagała mu osiągnąć cel. Pomagała mu w zadaniu jaki otrzymał od Czarnego Pana. A teraz nie potrafią nawet porozmawiać. Chciałaby chociaż mu wszystko wytłumaczyć na spokojnie. Chciałaby dostać jeszcze jedną szanse by porozmawiać o tym wszystkim. Może i jemu zdaje się tylko, że ją kocha. Może tak na prawdę to wszystko było złudzeniem. A ona z niego się wybudziła. Miłość do niego już nie wróci. Draco musi się z tym pogodzić. Nie może zmusić jej by znowu go pokochała. Jedynie dziewczyna może pozbyć się wątpliwości, że to nikt inny nie miał wpływu na to co czuje. Musi odnaleźć Alana. Ufa mu, ponieważ Mason mu ufa. Alan jest teraz jedyną osobą tutaj, która  może ją wspierać w tym wszystkim. Jej przyjaciele nie wiedzą nic o misji Dracona, o Śmierciożercach w tej szkole, ani o jej bracie. Nie mogą wiedzieć.
          Przechodziła obok otwartej klasy. W niej było dość sporo uczniów, ale nie wiedziała dlaczego. To zgromadzenie ją zaciekawiło. Wiele osób tak jak i ona stało na korytarzu i przyglądało się z zaciekawieniem. Po chwili z klasy uczniowie zaczęli wychodzić.
          Wyglądało to trochę inaczej niż zwykle. Kiedy Clary się przyjrzała, że z klasy wyszła jedna dziewczyna a za nią kilkanaście adoratorów, bardzo się zdziwiła. Dziewczyna o pięknych czarnych włosach i niebieskich barwach na szacie szła w jej stronę. Uśmiechała się od ucha do ucha. Tego uśmiechu Clary nie mogła zapomnieć z dziecięcych lat. Tak, to była jej stara przyjaciółka Stella.

sobota, 7 lutego 2015

L „Już wiemy”

Kochana Clary
Wiele się wydarzyło odkąd się ostatni raz widzieliśmy, ale wiem, że Alan dba o Ciebie jak należy. Jak tam główka, dobrze, że nic więcej Ci się nie stało. Uważaj na siebie. Alan powiedział mi, że mamrotałaś coś o Draconie Malfoyu przez sen, czy to prawda? Wspomnienia Ci wracają? To dobrze. Oby Czarny Pan dał Ci już większy spokój. Wiem jak trudno Ci jest to wszytko zrozumieć, ale ważne, że mamy siebie. Uważaj na tego Dracona. Nie zapominaj o jego misji. Przy nim nie będziesz bezpieczna, ale jesteś mądrą dziewczynką więc dasz sobie radę.
Spal list gdy tylko go przeczytasz.

Twój Mason



          Po przeczytaniu listy nie zawahała się i wrzuciła go do palącego się kominka. To wszystko było dla niej dziwne, a cała sprawa z Draconem podejrzana. Ale musiała go zrozumieć. Chłopak był w rozpaczy, Clary już go nie kocha, a on nie potrafił tego zrozumieć. Za wszelką cenę chciał to zmienić. Zasiał w jej sercu niepokój. Kto mógłby zrobić jej coś takiego i wymazać jej wspomnienia o nim? Jedyną osobą z takimi zdolnościami, którą znała, był Mason. Ale on by nie mógł jej tego zrobić. Czy więcej osób posiada taki dar? Taki jak Mason?
  -  Może Alan będzie wiedział?  -  spytała samą siebie.  -  Może.





*      *       *      *

          Wieczorem dziewczyna mogła już wrócić do siebie. Kiedy weszła do pokoju wspólnego
grupka jej przyjaciół powitała ją ciepło.
  -  Jesteś Clary  -  powiedziała z uśmiechem Lisa i przytuliła przyjaciółkę do siebie.
  -  Mam nadzieję, że czujesz się już dobrze  -  powiedział David.
  -  No ja też, brakowało nam ciebie.
  -  Dobrze, że wróciłaś. Nudno było bez ciebie  -  wtrąciła się Alice.
  -  No, Eric zaczął za bardzo szaleć, nie miał z kim pogadać o humorach Lisy.
  -  Bardzo zabawne  -  powiedziała rudowłosa dziewczyna i pogłaskała się po twarzy ze zdenerwowania.  -  Chcesz coś dodać Alice?
  -  Taka prawda, nie mów, że nie...
          Mimo, że Clary znów była wśród przyjaciół bardzo tęskniła za Masonem. Nie było też już przy niej Cedrika. Nie było go też tutaj. Dała mu wiele powodów do rozmyśleń. Na nowo musi zdobyć jego zaufanie, to może kiedyś znów będą razem, może znów ją kiedyś pokocha.
  -  Cedrik też szalał z niepokoju o ciebie  -  powiedział ze spokojem David.
  -  Cedrik?  -  jego imię wybudziło ją z transu. Czy on powiedział Cedrik?
  -  Może i po nim nie widać, ale się zamartwiał.
  -  Myślę, że to właśnie po nim było widać najbardziej  -  wtrącił Eric.
          Miał rację. widziała te jego smutne oczy, które przeraziły się szybko we wściekłe. Myślał, że to Draco ją skrzywdził. Widać było, że zrobiłby dla niej wszystko, nawet zemścił się na Ślizgonie. Ale to nie Draco ją skrzywdził. To Czarny Pan, ale nikt o tym nie może wiedzieć. Nikt nie byłby wtedy bezpieczny. A ona by tego nie zniosła, nie mogłaby narazić przyjaciół. Była gotowa za nich zginąć.
  -  Gdzie on jest?  -  powiedziała po chwili.
  -  Nie wiem czy to dobry pomysł.
  -  Gdzie on jest?  -  powtórzyła Clary.
          Przyjaciele dostrzegli, że dziewczyna się nie podda. Opóźnią tym tylko to co nieuniknione.
  -  U siebie w pokoju.
          Bez zastanowienia ruszyła w jego stronę. Dała im tym do zrozumienia, że żaden inny lokator tego pokoju nie może tam wejść dopóki ona stamtąd nie wyjdzie.
  -  Aha Clary, my już wiemy  -  powiedziała do niej Lisa.
          Dziewczyna zatrzymała się na moment, ale nie odwróciła w ich stronę. Poszła dalej, a po chwili stała już pod jego pokojem. Zapukała raz, a później kolejny.
  -  Wejdź, Clary.
          Spodziewał się jej. No kto inny pukałby do jego pokoju o tej porze. Którykolwiek z chłopców pukałby do jego pokoju. Każdy pewnie wszedłby bez zastanowienia.
          Kiedy weszła do środka zauważyła, że chłopak siedzi na jednym z łóżek, nie miał koszulki, pewnie szykował się do spania. Usiadła koło niego a wtedy dostrzegła, że przyglądał się ogromnemu i okrągłemu księżycowi, którego światło wpadało przez okno sypialni do środka. Noc była czarna, ale śnieg nie padał, dlatego niebo było przejrzyste.
  -  Piękna  -  powiedział.  -  Jak nigdy.
          Clary jednak nie zachwycała się księżycem, wpatrywała się w jego dobrze zbudowane ciało. Zmierzwione włosy opadały mu na twarz, miał lekki zarost, jakby przez ostatnie parę dni nie obchodziło go jak wygląda. W tym świetle dziewczyna widziała jak napinają się jego mięśnie z każdym jej oddechem i każdym jej ruchem. Przyglądał się księżycowi, ale tak naprawdę cała jego uwaga była poświęcona Clary.
          Powiedział ,,Piękna". Ale wcale nie chodziło mu o noc, czy księżyc. Mówił o Clary.
          Mimo tych smutnych dni rozłąki, tego cierpienia po rozstaniu nie mógł tak naprawdę o niej zapomnieć.
          W końcu obrócił wzrok i spojrzał na nią.
  -  Kocham cię.
          Dziewczynie łzy napłynęły do oczu. To najpiękniejsza rzecz, jaką teraz mogła usłyszeć. Lecz siedziała w ciszy, czekając aż powie coś jeszcze. Przyglądała mu się uważnie.
  -  Moje uczucia nigdy się nie zmieniły, ale nie jestem pewny co do twoich.
          Więc o to chodziło.
  -  Ced, ja cię przepraszam. Gdybym mogła cofnąć czas i zmienić to wszystko to bym to zrobiła. Nie wiem jak mogłam pokochać kogoś takiego jak Draco. Teraz uważam, że to uczucie do niego nie było prawdziwe. Jakby coś kazało mi go pokochać, jak teraz coś kazało mi wyzbyć się każdego uczucia do niego.
  -  Clary, już w porządku. Nie musisz.
  -  Ale muszę!
          Stanęła na równe nogi. Była zła, na siebie. Musiała mu wytłumaczyć. Musiał zrozumieć co się wydarzyło. Tak bardzo pragnęła by jej wybaczył. Niczego tak bardzo nie pragnęła, jak tego.
  -  Musisz mnie wysłuchać, chcę byś zrozumiał. Bo tak bardzo chcę byś mi wybaczył Ced.
  -  Clary.
          Spojrzała na niego po raz kolejny, uśmiechał się do niej. Tym samym uśmiechem co obdarzał ją kiedyś każdego dnia. Na początku roku byli szczęśliwi, jako przyjaciele. Clary musi odzyskać swojego przyjaciela.
  -  Nie wyobrażam sobie życia bez mojego najlepszego przyjaciela.
  -  Clary.
  -  Chcę byś dał mi szansę. Jeszcze jedną, ostatnią.
  -  Clary.
  -  Nie zawiodę cię już. Nie mogłabym cię więcej zranić.
          Tyle emocji z niej płynęło. Łzy spływały po jej policzkach i skapywał z brody prosto w jego ręce. Stanął naprzeciwko niej i palcem starał zetrzeć jej łzy z twarzy. Uśmiechał się do niej lekko.
  -  Clary tak bardzo tęskniłem za tobą.
  -  Ja też, bardzo.
          Uwierzył w to co mówiła. Uwierzył w jej uczucia, bo wydawały się szczere. Minęło już sporo czasu odkąd wróciła Clary do szkoły po przerwie świątecznej. Cały ten czas starał poukładać sobie wszystko w głowie. Czy jest w stanie jej wybaczyć, czy kocha ją tak mocno jak kiedyś by znowu z nią być. Teraz już wiedział, że nie wyobraża sobie bez niej życia.
  -  Nie chcę żyć bez ciebie  -  powiedziała cicho.
          On pogładził ją po policzku i wpatrywał się jej głęboko w oczy.
  -  A ja bez ciebie.
          W Clary wszystkie uczucia odżyły na nowo. Smutek, szczęście. Miłość, zaciekawienie, troska o chłopaka, ale także nienawiść do samej siebie.
          Cedrik w momencie wypowiadania tych słów zbliżył się do niej dostatecznie blisko by pocałować ją w usta. W jej słodkie i delikatne usta. Ced pamiętał jeszcze i smak, który przepędzał wszystkie złe wspomnienia. Poczuł ciepło w sercu. Pocałował ją jeszcze raz z większą namiętnością. Te dwa pocałunki były krótkie, ale pełne miłości i pożądania ich obojga.
          Nogi Clary stały się jak z waty, więc Ced przytrzymał ją przy sobie jedną ręką. Uśmiechnął się przy tym do niej. Ponownie pogładził ją po policzku.
  -  Kochaaaana Clary  -  powiedział cichym głosem.
          Ona pierwszy raz odkąd pojawiła się w jego pokoju uśmiechnęła się. Był to lichy uśmiech, ale pokazała tym chłopakowi, że jest równie szczęśliwa jak on.