środa, 27 listopada 2013

XLIV „Cedrik”

kolejny rozdział, już trochę dłuższy ;)
znowu mam ochotę pisać, jak również mam teraz więcej czasu wolnego ^^
wkrótce kolejny rozdział




           Tak właśnie wyobrażała sobie Clary powrót do szkoły. Tłum uczniów przybywających do szkoły z rodzicami, bądź pociągiem Express Hogwart. Wszyscy jeszcze w nastrojach świątecznych, weseli i szczęśliwi. Nikt nie zwracał uwagi ani na nią, ani na Alana.
  - Obiecałem Masonowi, że będziesz grzeczna – powiedział do niej szeptem.
           Nie musiał mówić tego tak cicho, nikt by nie usłyszał, ponieważ wszędzie panował hałas, wszyscy rozmawiali i śmiali się bardzo głośno.
  - Dobrze już dobrze.
  - Nie wpadaj w kłopoty, nie rozmawiaj z ludźmi, których nie znasz. Będą starali wmówić ci różne kłamstwa, nie możesz im wierzyć.
  - Dobrze - odpowiedziała trochę zakłopotana.
  - Nie martw się, zawsze będę w pobliżu.
  - Ale jak? Czy dyrektor pozwoli ci być na terenach zamku? Co mu powiesz?
  - To już mój problem, ty skup się na nauce. Udawaj, ze wszystko jest tak jak było.
           Dobre słowo „udawaj” - pomyślała Clary. Ciekawe czy jestem aż tak dobrą aktorką. Jak mam ukryć to wszystko przed przyjaciółmi? A no właśnie... Lisa i Alice. Gdzie one są? Dlaczego tak dawno ich nie widziałam? Cedrik!
  - Cedrik! - krzyknęła dziewczyna.
           Zobaczyła w oddali chłopaka. Chyba jej nie usłyszał ponieważ szedł dalej w stronę szkoły. Alan przyglądał się jej z uwagą.
  - Możesz już iść jak chcesz, zajmę się wszystkim.
  - Oh dziękuje! - rzuciła się przyjacielowi na szyję i pobiegła za Cedikiem.
           Biegła z całych sił. Pogoda była ładna, nie było aż tak zimno, ale ścieżki do szkoły były całe zasypane śniegiem.
  - Cedik!
           Po kilku minutach znalazła się przy szkole. Chłopaka nie było widać, może jest już w środku? Może poszedł już na Wielką Sale, a może do pokoju wspólnego Puchonów? I gdzie go teraz szukać?
           Ruszyła biegiem do szkoły. Przeszła przez wielkie drzwi. Tak bardzo się śpieszyła, że nie zauważyła swoich najlepszych przyjaciółek.
  - Czy to Clary?
  - To Clary! - krzyknęła Lisa.
           Ale ona była tak przejęta tym, żeby znaleźć Cedrika, że nie usłyszała jak ja wołają. Szybko ruszyła do sypialni Hufflepuffu. Była pogrążona w myślach, że nie słyszała jak ją ktoś woła. To nie były już jej przyjaciółki.
  - Clary! Clary zaczekaj!
           Dziewczyna w końcu się ocknęła i spojrzała za siebie. W jej stronę biegł jakiś blond chłopak. Może z kimś ją pomylił bo ona w ogóle go nie kojarzy, nie zna go. Odwróciła się więc i ruszyła dalej w swoją stronę.
  - Clary!
           Chłopak ją dogonił, chwycił za ramię. Spojrzała na niego ze zdziwieniem.
  - Tak? Znamy się?
  - Ale.. Ale...
           Patrzyła na niego z uśmiechem, jemu wcale nie było do śmiechu. Był przerażony.
  - To ja.. Draco. Clary nie pamiętasz?
           ,,nie rozmawiaj z ludźmi, których nie znasz”
           Przypomniały się jej słowa Alana. Tak musi zrobić. Ale zaraz... Ten chłopak wygląda jakoś znajomo. Wygląda dokładnie jak ten chłopak z dworu Malfoyów. Tylko wtedy był strasznie poraniony, przecież Czarny Pan musiał go torturować. Ale nie może się zdradzić, najlepiej będzie jeśli go zignoruje.
  - Przepraszam, musiałeś mnie z kimś pomylić. Muszę iść.
           Odeszła. Przyglądał się jej ze smutkiem. Nie tylko on przyglądał się całej tej scenie. Lisa i Alice, ukryte za rogiem również wszytko słyszały. I nie mogły uwierzyć w to co usłyszały.
  - Jak to go nie zna?
  - Może się pokłócili?
  - A może on jej coś zrobił!?
  - Musimy się tego dowiedzieć - powiedziała stanowczo Alice.
  - Opowiedzmy chłopakom.
  - Ważne jest teraz to Lisa, że Clary jest cała i zdrowa... na to wygląda.
           Clary cała podenerwowana chodziła po szkole. Nie mogła znaleźć chłopaka, nie było go w pokoju wspólnym, ani w jego sypialni. Już straciła wszelkie nadzieje, kiedy na końcu korytarza go zobaczyła. Stał razem z Lisą i Davidem, widać było, że nad czymś dyskutują.
  - Dobrze, będę ostrożny - powiedział do przyjaciół.
           Po czym jego przyjaciele odeszli i został sam.
  - Cedrik - powiedziała Clary cichym głosem, ale to wystarczyło. Zwróciła na sobie jego uwagę.
  - Oh Clary - odwrócił się w jej stronę.
           Przez pewien moment stali i patrzyli na siebie z oddali. Ale Cedrik nie mógł uwierzyć w to, ze znów ją widzi, więc jak najszybciej podbiegł do niej. Chciał ją uściskać, ale przypomniały mu się słowa Lisy: „Powiedziała, że go nie zna. Zachowywała się dziwnie. Nie wiemy co jej zrobił, ale ona najwyraźniej nie chce go znać. Albo w końcu zmądrzała, albo... Coś poważnego się musiało stać. Ludzie od tak nie zapominają sobie o innych”.
           Wyciągnął do niej lekko rękę. Ale ona spojrzała na niego z niedowierzaniem i padła mu w objęcia. On bez zastanowienia przytulił ją mocno do siebie.
  - Gdzie byłaś? Co się z tobą działo? Clary...
           Dziewczyna nie płakała. Była tylko bardzo szczęśliwa, nie mogła przestać się uśmiechać.
  - Przepraszam, to jest bardzo skomplikowane.
  - Wszyscy martwiliśmy się o ciebie. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, chcemy wiedzieć jeśli coś jest nie tak.
  - Przyjaciółmi...
  - Tak. Clary zależy nam na tobie.
  - Nam?
  - Tak.
           A więc Cedrik uważa mnie za przyjaciółkę - myśli Clary. No tak, trochę namieszałam. Nagle zniknęłam, dawno z nimi nie rozmawiałam... Nadal nie mogę sobie przypomnieć dlaczego się od nich wszystkich odwróciłam, nie mogę sobie przypomnieć dlaczego odwróciłam się od niego. Tak bardzo mi na nim zależy, a ja tak źle go potraktowałam. Powinnam być wdzięczna, że w ogóle chce jeszcze mnie znać. Muszę go przeprosić, muszę wszystkich przeprosić. Muszę naprawić to wszystko co złego zrobiłam.
  - Przepraszam cię Cedrik. Nie mogę zrozumieć dlaczego to zrobiłam. Nie mogę zrozumieć dlaczego cię zostawiłam.
  - Też nie mogę tego zrozumieć - odpowiedział i lekko się od niej odsunął.
  - Nie rozumiem tego. Tak bardzo mi na tobie zależało... Nadal bardzo mi na tobie zależy, a mimo tego cię zostawiłam... Nie wiem czemu.
  - Przez niego - prychnął Cedrik. Ta rozmowa już przestała mu się podobać. Nie chce wracać do tematu tego Ślizgona.
  - Niego? - spytała się niepewnie Clary. To pytanie było raczej do samej siebie, a nie do Cedrika.
  - To nie jest śmieszne Clary - powiedział ze spokojem. - Rozumiem, chcesz zapomnieć. Dobrze, więc nie mówmy o tym. Ale nie możesz udawać wiecznie, że nic się nie stało.
  - Ale Cedrik... o co ci chodzi?
  - Dobrze, chodźmy do Wielkiej Sali. Za chwile rozpocznie się powitalna uczta.
  - Ale Cedrik! O czym ty mówisz?! O czym ja chce zapomnieć.
  - Clary, nie zgrywaj niewiniątka...
           „Powiedziała, że go nie zna”.
           „Ludzie od tak nie zapominają sobie o innych”.
  - Przepraszam, to nic.. To... Porozmawiajmy o tym innym razem.
  - Nie rozumiem - powiedziała zdezorientowana.
  - Chodźmy coś zjeść. Porozmawiamy o tym później dobrze?
           Przytulił ją mocno do siebie.
           Nie wiedział co ma robić. Zachowywała się dokładnie tak jakby zapomniała o tym wszystkim co wydarzyło się w zeszłym semestrze. To nie było normalne. Coś się musiało jej przytrafić. Tylko jak się dowiedzieć co?




*      *       *      *

           Kiedy Clary wraz z Cedrikiem przyszli do Wielkiej Sali, wszyscy przyjaciele zbiegli się dookoła niej. Ściskali ją i pytali gdzie się podziewała. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Cedrik dał wszystkim tajemny znak, ze rozmawiał z nią i jest dokładnie tak jak mówiła Lisa i Alice.
           Dziewczyna nie mogła znieść tych wszystkich wesołych rozmów, nie była chyba jeszcze na to gotowa. Chciała znaleźć Alana. Nie udało jej się. Zamiast tego poszła do pokoju, usiadła w samotności i zaczęła pisać list do brata.

Masonie
W szkole nie jest już tak jak dawniej. Wszyscy przyjaciele zdają się być tacy jak byli, ale to ja się strasznie zmieniłam. Nie potrafię już z nimi normalnie porozmawiać, nie potrafię z nimi się pośmiać z głupich żartów. Nadal nie mogę pojąć dlaczego Cedrik nie jest już mi tak bliski jak był kiedyś. Nie wiem co się między nami wydarzyło. Wydaje mi się, tak jakbym o czymś zapomniała. Alan gdzieś zniknął, ale jestem pewna że strzeże mnie tak jak obiecał, chociaż go nie widzę. Robię to co mi kazał. Nie rozmawiam z ludźmi których nie znam. Miało miejsce dzisiaj bardzo dziwne zdarzenie. Jakiś chłopak twierdził, że się znamy, a ja Masonie go nie znam. Ale zdaje mi się, że był to syn Malfoyów. Ten, który... był wiesz gdzie, wiesz kiedy. Jego rany się zagoiły. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu Cię zobaczę.

Clary

  - Nie wiem co robić. Ale muszę na nowo odzyskać zaufanie przyjaciół. Muszę znowu odzyskać Cedrika. Tak bardzo za nim tęskniłam. A teraz kiedy jest tak blisko, czuje się...
           Ktoś wszedł do pokoju.
           ...Czuje się – myśli Clary. - jakbym go nigdy nie znała. Albo on się zmienił, albo ja. Wydaje mi się, ze wina leży po mojej stronie. Mam nadzieje, ze jego miłość do mnie całkowicie nie wygasła.
  - Clary jesteś tu? - spytała się Lisa.
           Obie przyjaciółki przyszły do pokoju. Były same, bez chłopaków. To był chyba najlepszy moment, aby im wszystko wyjaśnić. No może nie wszystko. Niestety musi pominąć fakt, że jest spokrewniona z Czarnym Panem, że mam brata śmierciożerce i parę innych szczegółów.
           Ale resztę musi im wyjaśnić, nawet jak musi posłużyć się kłamstwem. 

niedziela, 24 listopada 2013

XLIII „Powrót do szkoły”

rok szkolny się zaczął, więc nie mam w ogóle na pisanie. Dzisiaj jednak mnie natchnęło, że muszę coś dodać, bo kocham pisać tą historie, kocham mój blog ;)




           Dzień później Clary i Mason siedzieli sami w kuchni i przygotowywali śniadanie. Gospodarze wyszli z domu, ale przed południem mieli wrócić. Po południu Clary wraca do szkoły. Według ich planu, według planu śmierciożerców, nie może przed nikim się wygadać co wie o Czarnym Panu. Od tego zależy jej życie, życie Masona i z pewnością ciotki Betty. Na szczęście nie będzie w tym sama. Alan, zaufany sługa Czarnego Pana, ale także dobry przyjaciel Masona, jedzie do Hogwartu wraz z nią.
           Była strasznie zamyślona. Nagle jednak przypomniała sobie o tym, że obiecała Madison dowiedzieć się czegoś od Masona. Nie miała wyjścia. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na brata.
  - Mason czy ja jestem dla ciebie ważna?
  - Jak możesz tak mówić? Przecież wiesz że tak.
           Chłopak przygotowywał obiad. Myślał, ze Clary po raz kolejny się z nim droczy więc nie zwrócił na to zbytnio uwagi. Ona jednak nie zrezygnowała z próby wydobycia informacji.
  - A tylko ja jestem dla ciebie ważna?
           Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
  - Jesteś dla mnie ważna, ale co to za pytania w ogóle?
  - Bardzo proste - uśmiechnęła się. - Masz kogoś?
           Mason zamyślił się na chwile.
  - Nie - odpowiedział ze smutkiem.
  - A miałeś?
  - Clary! O co ci chodzi? - spytał się ze zdziwieniem.
  - Z ciekawości... tak pytam.
  - Aha.
           Wrócił do gotowania. Clary nie raz widziała jak ciotka Betty gotuje obiad, ale gdy mason to robił, czuła się jakoś inaczej.
           O nie! Ciotka Betty! Ona nie wie, że Clary ma brata. Sama niedawno się dowiedziała, ale była ciekawa jak na tą wiadomość zareaguje jej kochana ciocia. Nie może jej powiedzieć tak tego wprost: „Hej ciociu, to jest Mason, mój zaginiony brat. A tak, jeszcze przy okazji powiem, że jest śmierciożercą, ale nie martw się, jest dobry.”
  - O czym myślisz Clary? - spytał się Mason. Wiedział zamyślenie na jej twarzy, ale nie potrafił zgadnąć.
  - O ciotce Betty.
  - I co wymyśliłaś?
           Mason wiedział o wszystkim co wydarzyło się w jej życiu, kiedy go nie było. Clary zdążyła mu wszystko już opowiedzieć.
  - Jak ja jej to wszystko opowiem.
  - Clary...
  - Nie mogę jej powiedzieć wprost, że mam brata.
  - Clary nie możesz.
  - No właśnie wiem - uśmiechnęła się do niego.
  - Nie Maleńka. Nie możesz jej powiedzieć o mnie.
           Clary spiorunowała go wzrokiem.
  - Dlaczego?! Czemu?!
           Mason musiał wytłumaczyć jej wszystko. Będzie lepiej dla ciotki Betty jak nie pozna prawdy, na razie. Będzie bezpieczniejsza nic nie wiedząc. To tylko dla jej dobra.
  - A wracając do tamtego tematu - zaczął Mason. - Nie mam nikogo, ale miałem.
           Clary przyglądała się bratu bardzo uważnie.
  - Nazywała się Rachel Lorng. Byliśmy zaręczeni ale.. Odszedłem, musiałem ją chronić, nie mogłem pozwolić by i ona stała się tym kim ja jestem, nie mogła być śmierciożercą.
  - Przykro mi.
  - Ale już mi przeszło - uśmiechnął się do niej.
           Nie wiedziała co powiedzieć. Ta wiadomość ją bardzo zszokowała.
  - A jeśli naprawdę musisz wiedzieć wszytko o moim życiu miłosnym..
  - Wcale nie – odpowiedziała pospiesznie, ale Mason tylko się uśmiechał.
  - ...to jest jedna dziewczyna. Ale raczej nie jest mną zainteresowana.
  - Jak to? Jak się nazywa?
  - Znasz ją - odpowiedział z uśmiechem i puścił do niej oczko.
  - Madison?!
           On tylko pokiwał głową i wyszedł z kuchni. Clary nie mogła przestać się uśmiechać. Gdyby tylko Mason wiedział, że dziewczyna w której się kocha darzy go takim samym uczuciem. Musi jej to powiedzieć zaraz jak wróci z Alanem do domu!
  - Tylko jej nie mów!
           Krzyknął Mason z salonu.
           On chyba sam nie wierzy w to co powiedział. Przecież to jest oczywiste, że Clary powie wszystko Madison.
  - Jesteśmy!
  - No to czas jeść - powiedział Mason.




*      *       *      *

           Pod wieczór przyszedł czas by ruszyć w drogę. Clary niezbyt się to podobało. Nie wiedziała kiedy znowu będzie mogła zobaczyć się z bratem. Ale z drugiej strony w Hogwarcie będzie mogła znów ujrzeć Cedrka. Tak bardzo tęskni, za jego spojrzeniem, dotykiem, nawet zapachem. Dlaczego tak dawno z nim nie rozmawiała? Dlaczego o nim... zapomniała? Nie, to byłoby głupie, nie zapomniała o nim, nigdy. Ale oboje oddalili się od siebie nie wiadomo z jakich powodów. Musi to naprawić.
  - No to do zobaczenia Maleńka.
  - Jak to? Nie idziesz z nami? - Zdziwiła się Clary.
           Chłopak pokręcił głową.
  - Alan z tobą idzie, tak będzie najlepiej. Pilnuj się tam, dobrze? Niedługo znów się zobaczymy.
  - Obiecujesz?
  - No jasne. - Wtedy przytulił ją do siebie tak mocno jak tylko mógł. - A ty Alanie...
  - Tak wiem, nie musisz się niczym martwić.
  - Clary pożegnaj się jeszcze z Madison. Muszę porozmawiać z Alanem jeszcze na osobności.
           Kiwnęła głową. Mason wraz a przyjacielem oddalili się od pań na kilkanaście kroków.
  - Widzieliście ich rano? - spytał się zaniepokojony Mason, Alan kiwnął głową. - Czyli nas znaleźli.
  - Spokojnie przyjacielu, zaopiekuje się Clary w Hogwarcie, o niczym się nie dowie.
  - Alanie zrozum mnie, ona się dowie, ale musi to nastać w odpowiednim czasie.
  - Rozumiem.
           Nastała chwila ciszy, oboje się nad czymś zastanawiali.
  - Ale widziałeś i Stelle i Jeremy'ego?
  - Tak. Byli niedaleko, pewnie nadal są. Za wszelką cenę chcą dotrzeć do Clary, ale chyba wyczuli, że ją pilnujemy.
  - To dobrze. Nie pozwól by dowiedzieli się, że Clary nie odkryła jeszcze swojego talentu. Nie mogą tego wiedzieć. To bardzo ważne. Nie pozwól by się do niej zbliżyli. Na razie musimy okryć czego chcą i kto ich wysłał. Oraz co zamierzają zrobić z Clary.
  - Zajmijcie się tym z Madison, a ja przypilnuje jej, nie martw się.
           Mason nadal nie był do końca przekonany.
  - Chyba mi ufasz?
  - Jasne przyjacielu.
  - No więc my ruszamy.
           Mason jeszcze raz pożegnał się z siostrą. Obiecał, że zobaczą się jak najszybciej.
  - Alan! - krzyknęła Madison.
           Podbiegła do brata i wyszeptała mu coś na ucho. On kiwnął głową na znak że rozumie.
  - No to do zobaczenia – oświadczył Alan.
           Spojrzał na dziewczynę stojącą obok, by zobaczyć czy jest gotowa do teleportacji. Nie była tego pewna, ale kiwnęła lekko głową.
  - Będzie dobrze.
           Teleportowali się. Madison i Mason zostali sami.
  - Co mu powiedziałaś?
  - Zapomnieliście o jednym małym szczególe.
           Przyjrzał się jej uważnie. O czym niby?
  - Powiedziałam Alanowi, żeby pilnował też tego młodego Malfoya.
  - O faktycznie! Jak mogłem zapomnieć?! On przecież pamięta.. A Moja Maleńka nie pamięta. Nie pamięta go. Nie może się dowiedzieć co zrobiłem.
  - I się nie dowie, spokojnie Masonie.

  - Mam nadzieje, że masz racje.