niedziela, 28 kwietnia 2013

„Z pamiętnika Alice – fragmenty” rozdział II


20 sierpień 1994, sobota, 10:03

           Przepraszam, że piszę coraz rzadziej, a w te wakacje prawie w ogóle... mało czasu!
           Ale postaram się to jakoś nadrobić.
           Dzisiaj ojciec zabiera mnie do Davida. Przyjdzie też Eric. Tak dawno się nie widzieliśmy. Przez całe lato się nie spotkaliśmy! Mogłabym być na nich zła, zwłaszcza, że wcale to nie jest taki duży problem się spotkać! Ojciec zawsze mi mówił: „Jak chcesz się iść z nimi pobawić to cię zaprowadzę, wiesz, że przyjaźnie się z ojcem Davida, tak samo jak z Erica.”
           Tylko zazwyczaj głupio mi było się pytać go o coś takiego, jestem już prawie dorosła! Sama bym sobie poradziła! Mam już przecież prawie czternaście lat! Teraz będę chodzić już na czwarty rok! On we mnie nie wieży...
           No cóż, muszę sobie jakoś z tym poradzić. Cieszę się na to spotkanie. Lubie spędzać z nimi czas, tak samo jak z Lisą i Cedrikiem, ale z chłopakami znamy się prawie od zawsze. Z nimi to zawsze jest inaczej. Ciekawe tylko co będziemy robić. Może Eric znów zachce w coś zagrać... ale jego zabawy zawsze źle się kończą. No nic ta to nie można poradzić, taki już jest! Ale bez niego byłoby nudno!
           David też niekiedy ma zwariowane pomysły. W zeszłym roku wymyślił sobie, że będzie chodził w okularach... To wyglądało przekomicznie. Ale nie dał się przekonać, żeby je zdjąć. Cały czas powtarzał: „Kiedyś będzie mi w nich ładnie”. Zawsze mnie tym rozbawiał.
           Aż się za nimi stęskniłam, kiedy tak wspominam. Za niedługo zresztą wracamy do szkoły, więc znowu wszyscy będziemy razem. Zobaczę też Lisę i Cedrika! Lisa w tym roku wyjechała na wakacje do swojego dalekiego krewnego do Rumuni. Nie znam go, ale znam jego rodzeństwo. Jeden jego brat jest nawet w naszym wieku. Czwórka chodzi z nami do szkoły, ale są w Gryffidorze. Z tego co wiem, to Lisa też zbytnio z nimi nie utrzymuje kontaktu. Mówiła jeszcze mi coś, ze tego rodzeństwa jest więcej jeszcze...!! Co za duża rodzinka!
           No więc Lisa wyjechała do Rumuni, chwaliła mi się, że zobaczy prawdziwe smoki! Też bym chciała! No cóż... A Cedrik był zajęty... wspominał mi coś o mistrzostwach świata w quidditchu. Jestem ciekawa co u niego słychać. Nie wysłał nawet listu z opisem jak było na tej dużej imprezie. A chciałam się dowiedzieć z pierwszej ręki kto wygrał, ale przeczytałam to dopiero w gazecie. Muszę mu wygarnąć, że nie przysłał sowy z listem, to oburzające...!! Eh... no trudno.
           Cieszę się, że spotkam teraz Erica i Davida. Nie mogę się doczekać!
           Hm.... wołają mnie... chyba pora iść. Napiszę jak wrócę!! Wszystko ci opowiem!!
           Przepraszam, że tak krótko.


20 sierpień 1994, sobota, 21:46

           Jesteeeem!!
           Przepraszam, że wcześniej tak mało napisałam. Zazwyczaj jestem bardziej rozgadana... Ale tylko w pamiętniku. Na ogół jestem nieśmiała. Więcej potrafię napisać niż powiedzieć. Zapewne nie potrafiłabym tego wszystkiego powiedzieć bo... pisać mi jest o wiele prościej.
           Jak zwykle było cudownie. Eric i David naprawdę są bardzo zwariowani! Ale gdy ich spotkałam to wydali mi się jacyś inni.. Bardzo się zmienili przez ten czas.
           David nadal nosi te okulary! Ale muszę przyznać, że bardzo mu pasują. Zmienił się trochę na twarzy i ma krótsze włosy... z tymi okularami bardzo mu do twarzy. Wręcz oburzyłabym się, gdyby je zdjął !!
           Eric był zawsze taki chudziutki a teraz nabrał masy i wyprzystojniał....!!! Nareszcie ściął włosy! Miał je za długie jak na moje oko. Teraz jest od razu lepiej, widać jego rysy twarzy, jestem pewna, ze w tym roku zdobędzie jakieś serce! Z tego co zauważyłam to Lisa bardzo mu się podoba, ale z jakiegoś powodu nie chce jej tego na razie powiedzieć. Jako jego przyjaciółka nic jej nie powiem, ale mógłby się z tym trochę pośpieszyć. Eric był zawsze normalnego wzrostu, niewiele wyższy ode mnie, a teraz...!!! Wystrzelił do góry, ale nie, ze tak bardzo nienaturalnie, czy coś!! Jest wysoki, ale to działa tylko na jego korzyść! Kto nie lubi wysokich blondynów i to jeszcze z zielonymi oczami?!?
           Za dużo myślę... za dużo.
           Ale David też jest teraz jakiś inny. Zawsze patrzyłam na niego... jak na dobrego kolegę, który zawsze potrafi mnie pocieszyć i... nic więcej. Lubię spędzać z nim czas... nawet bardzo. Ale teraz jakby coś się zmieniło. Zawsze się śmiałam z nich, że dla mnie obaj są jak olbrzymy, kiedy ja jestem jakimś trollem, więc nie mogę określić czy są przystojni czy nie.
           Raz Eric mnie się zapytał czy jest przystojny. Wyśmiałam go, bo po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Są dla mnie jak bracia. Kocham ich... ale tylko jak braci...
           Ale teraz widzę, że David jest... jest chyba kimś więcej niż przyjacielem. Nigdy nie zwracałam uwagi jak wyglądam, czy w co jestem ubrana jak szłam się z nimi spotkać... Ale teraz, kiedy byłam w pobliżu Davida czułam jakbym musiała iść do łazienki poprawić włosy i ubrać jakąś ładną sukienkę, czy coś. To nie jest normalnie u mnie zachowanie. Czyżbym zaczęła zwracać uwagę na styl ubierania się i to tylko przez Davida? Dla niech chciałabym się wystroić... Chciałabym usłyszeć od niego, że ładnie wyglądam, albo coś w tym rodzaju. Dzisiaj czułam się jakoś niekomfortowo... Zawsze byłam taka rozluźniona w ich towarzystwie bo.. znamy się od zawsze, wiemy o sobie prawie wszystko. Czemu miałabym udawać przed nimi kogoś kim nie jestem?
           Może boję się trochę, że nie podobam się Davidowi w taki sposób jaki bym chciała...
           Tak! Wydało się! Jednak dobrze myślę... chyba.
           On mi się zaczął podobać! Lubię go w taki sposób, w jaki dziewczyna lubi chłopaka! A nie jak chłopak lubi swój ulubiony kij bejsbolowy, ja to było dotychczas. Obawiam się tego trochę. Żeby taka nagła zmiana nastąpiła w takim krótkim czasie? Nie widziałam do prawie dwa miesiące i w tym czasie zmieniłam sposób traktowania go i myślenia o nim. Czy to jest normalne? Tak się może zdarzyć? Nie wiem kogo zapytać... Mamę? Nie!! Nie bo jak się dowie, to powie ojcu! A jak on się dowie to na pewno powie panu Hermanowi, a on powie Davidowi!! A jak David się dowie!!?? To będzie koniec! Bo co jeśli on nie myśli o tym samym?! Co jeśli nie uważa, tak jak ja, że mu się podobam?! Ja głupia jestem myśląc, że mogę mu się podobać...
           Chyba, że porozmawiam z Mike'iem albo Tomem...? Niee.....!! Z Tomem raczej nie, on mnie nie zrozumie dobrze. On czasy szkolne ma już za sobą, więc... nie chciałam źle tego ująć, ale... jest za stary, żeby mi pomóc... Tylko błagam, żeby się o tym nie dowiedział, będzie znowu mi dokuczał i szantażował, że powie ojcu. Czasem jest wredny, ale... To dziewiętnastolatek... nikt nie zrozumie jego myśli ani pragnień.
           Może Mike może mi pomóc, on już bardziej. Z nim to zawsze umiem się dogadać. On mnie rozumie najlepiej z naszej rodzinki. Jest tylko dwa lata starszy więc może rozumie co mam na myśli. Czeka go teraz szósty rok i.. pewnie jest bardzo zdenerwowany, nie wie czy sobie poradzi. Chce zostać w przyszłości uzdrowicielem jak ojciec, a to trudny zawód. Ja bym chyba nie dała rady.
           AAA!!! Zbaczam z tematu, no trudno. Wracając do Davida...
           Muszę z kimś porozmawiać bo oszaleję!! Muszę się przekonać czy dobrze myślę, czy tylko mi się tak zdaje. Ale zbierając wszystkie fakty razem...
           Chyba jednak muszę się z tym przespać. Spotkałam go raz po wakacjach i od razu wyciągam pochopne wnioski. A to jest poważna sprawa, przez to wszystko może się zmienić. Nic nie będzie jak dawniej, jeśli popełnię jakiś błąd. Muszę to jeszcze przemyśleć. Czy warto poświęcić naszą przyjaźń na jakiś przelotny romans...? Chyba, że...
           Może to jest coś poważniejszego? A co jeśli... okaże się, że to miał być ten jedyny a ja go sobie odpuściłam?!
           Nieeee..... Chyba zwariowałam jednak !!
           To pewnie wina tego, że tak bardzo się zmienił z wyglądu. Z charakteru jest taki jak zawsze. Uprzejmy, wesoły, miły, życzliwy... oryginalny.... błyskotliwy... jedyny...
           Kurcze... tak zawsze sobie wyobrażałam chłopaka marzeń... Nigdy nie patrzyłam na to z takiej perspektywy, ale... David jest naprawdę wspaniałym chłopakiem. Jest najlepszym przyjacielem, wie o mnie wszystko, potrafi mnie zrozumieć, lubię spędzać z nim czas i... i jest ważny w moim życiu. Wszystko by wyglądało inaczej, gdyby go nie było.
           Muszę się poważnie zastanowić...


II rozdział ,,Z pamiętnika Alice"
mam nadzieje, że się podoba :)
dziękuje za komentarze, naprawdę szczerze ^^

sobota, 27 kwietnia 2013

XXIX „Ten, Który Nie Chce Kłamać”

  - Draco stój - powiedziała Clary w pewnym momencie.
           Oboje szli, pewnie według chłopaka w jakieś ustronne miejsce, gdzie można by było porozmawiać, ale Clary nie mogła dłużej już czekać. Musi wiedzieć o co chodzi! To jest niedopuszczalne, żeby jeszcze kazał jej czekać.
  - Dobrze - powiedział smętnie. - Ale... zanim ci to powiem...
           Clary wsłuchiwała się uważnie w każde słowo. Widziała jego zakłopotanie i niepewność. Coś przed nią ukrywał, ale nie ma pojęcia co. Ważne jest teraz to, że Draco chce się do tego przyznać... Ale co to może być? Czy to coś strasznego? Zawstydzającego? O co chodzi?
  - Clary czy ty... znaczy się... zostałabyś ze mną, gdyby okazało się, że jestem najgorszym człowiekiem w tym zamku... na tym świecie..?
  - Draco - Clary pokręciła głową. - Ty nie jesteś zły. Jak możesz w ogóle tak mówić..?!?
  - Clary - powiedział cicho. - Ja.. ja nie mogę pozwolić na to byś...
           Blondynka była bardzo podenerwowana. Jego słowa były przerażające. Co ma na myśli mówiąc to? Do czego zmierza? Co się stało?!
  - Nie mogę być blisko ciebie bo...
           Podszedł do niej i chwycił ją w tali. Jego oczy również były pełne przerażenia i smutku. Dziewczyna zobaczyła w nich nawet swoje odbicie, bo chłopak chyba płakał. Serce jej zamarło... jej ukochany płacze... ona nie mogła powstrzymać łez, ale równocześnie była strasznie zła na niego. Jak to nie może być blisko niej?!
  - Draco nie mów tak bo...
  - Clary ty nie rozumiesz?! Ja nie chce...
  - Co znowu?! - oboje już byli cal od płaczu.
  - Ja nie chce cię stracić - powiedział spokojnie.
           Clary zamilkła. Nadal nie wiedziała, czemu może ją niby stracić! Ona go nie zostawi! Nie potrafiłaby! Tak się nigdy nie stanie!
  - Ale jak to! Tyy.. Ty...
           Zaczęła się jąkać, nie wiedziała co powiedzieć. Strasznie się bała.. bała się tego, ze po raz kolejny on odejdzie i ją zostawi, że znów będzie cierpieć.
  - Draco nie możesz... nie zostawiaj mnie znowu! Nie rozumiesz co ja do ciebie czuje? Draco ja...
  - Clary nadal nie rozumiesz, tu chodzi o twoje bezpieczeństwo...
  - Draco ja cię kocham
           Ugodziło go to prosto w serce. Oczywiście, że go kocha.. tak samo jak on ją... Ona jest dla niego wszystkim, bez niej nie ma po co żyć, nic bez niej się nie liczy...
           Ale to zbyt wielkie ryzyko... Nie może jej stracić na zawsze!!
  - Ale nie mogę pozwolić żeby coś ci się stało! Ze mną nie jesteś bezpieczna...
           Co się dzieje? Dziewczyna miała mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Bała się utracić Draco, nienawidzi go za te słowa, ale kocha nad życie jako człowieka... nie ważne kim jest, albo kim się stanie. Będzie zawsze przy nim.
  - Co się dzieje? - spytała poważnym tonem.
           Draco spojrzał na wszystkie strony. Przyszedł tu wyznać jej prawdę, nie może się już wycofać. Musi jej powiedzieć wszystko i przekonać, żeby go zostawiła... Chce by jego wielka miłość zostawiła go... ale równocześnie bał się tego. Będzie tym załamany, może już nigdy się z tego nie pozbiera, ale tak musi być... dla bezpieczeństwa Clary...
           Wie co zamierza zrobić Czarny Pan, gdy nie podoła zadaniu... zabije jego.. i każdą osobę, którą kocha... czyli Clary również...
  - Musisz odejść... musisz mnie zostawić... Przeze mnie będziesz mieć tylko same problemy.
  - Zamknij się!!!
           Spojrzał na nią swoimi oczami. Był ogromnie zdziwiony... Clary już tak dawno na niego nie krzyczała... tak dawno się nie kłócili.
  - Zamknij się - powiedziała ciszej.
           Miała łzy w oczach, nie patrzyła się w jego stronę.
  - Clary... - powiedział ze smutkiem.
  - O co chodzi Draco, co się dzieje? Ja już tak dłużej nie mogę, nie wytrzymam tego...
           Głos się jej załamywał.
           To już koniec, myśli Draco. Jeszcze powiem tylko jedno zdanie... a znienawidzi mnie do końca... Bo jak można kochać śmierciożercę? Już nie ma nadziei... dla mnie. Będę mógł jedynie pocieszać się tym, że dla niej to rozstanie będzie mniej bolesne.
  - Clary, gdy wyjechałem... dostałem bardzo ważne zadanie do wykonania... trudne i... pewnie mu nie podołam.
           W końcu spojrzała na niego z przerażeniem Chłopak kontynuował, nie chciał się już wycofać. Musi to zakończyć tu i teraz... dla jej dobra.
  - Clary ja... od niedawna służę Czarnemu Panu....
           Odsunął się od niej i podwinął rękaw. Pokazał jej tym czarny znam na jego ręce.
  - Clary, ja jestem śmierciożercą.
           Dziewczyna stała z lekko otwartymi oczami. Przypatrywała się jego ręce, milczała. Chłopak był bardzo podenerwowany, nie wiedział jakiej reakcji się po niej spodziewać.
           Bardzo się zdziwił kiedy dziewczyna zamknęła o czy, a później podeszła do niego i delikatnie objęła do w tali i przytuliła. On się nie ruszał, nie wiedział jak się zachować i co dalej będzie.
  - Draco... nieważne... kim jesteś... - mówiła przez łzy. - Proszę cię tylko... Jeśli wciąż mnie kochasz.... pozwól mi być przy tobie... Pozwól mi pomóc...
  - Clary ty.. oszalałaś...
           Przytulił ja do siebie tak mocno jak nigdy. Pocałował w czoło, później po raz kolejny i kolejny...
  - Oszalałaś... - szeptał jej do ucha.
  - Zrobię wszystko by cię tylko nie utracić...
  - Clary...
  - Jeśli nadal mnie kochasz...?
           Spojrzała na niego pięknymi oczami. Widziała ból... ból na jego twarzy.
  - Ja... nigdy - mówił bardzo wyraźnie. - Nigdy nie przestanę cię kochać.
           Pocałował ją w usta bardzo namiętnie i z uczuciem. Był to głęboki pocałunek, którym obydwoje rozwiali wszelkie wątpliwości. Dopóki będą razem, zawsze dadzą sobie radę.
  - Kocham cię - powiedziała Clary.
  - Ja ciebie też.
           Ponownie ją pocałował. Trzymał ją mocno w swoich ramionach. Jedną ręką uchwycił jej podbródek by przybliżyć ją do siebie i po raz kolejny pocałować.
           Pocałunek za pocałunkiem. Stawały się coraz bardziej namiętne... wręcz łapczywie pragnęli zatapiać się w swoje usta nawzajem.
           Draco trzymał ją mocno, dlatego i Clary uchwyciła się jego koszuli którą miał na sobie. Odwzajemniając każdy jego pocałunek, każdy gest. Poczuła się jakby ich ciała stały się teraz jednością... jakby oni oboje w całości się ze sobą pojednali.


dalsze losy Dracona i Clary :)
mam nadzieje, że się podoba wam blog...
bo komentarzy w ogóle już nie ma ^^
w poniedziałek powinien pojawić się dalszy ciąg fragmentu pamiętnika Alice :**
fanów pary Dramione zapraszam tutaj: Ostatnia Nadzieja

wtorek, 23 kwietnia 2013

„Z pamiętnika Alice – fragmenty” rozdział I


i oto rozdział specjalny :)
mam nadzieję, że się spodoba i skomentujecie ^^
bardzo lubię postać Alice, 
dlatego bardziej chciałam przybliżyć wam jej historię



14 wrzesień 1993, wtorek, 8:29

           Od ojca na trzynaste urodziny dostałam pamiętnik. Przyszedł właśnie sowią pocztą. Nie wiem co chce mi tym przekazać, ale żeby się nie obraził coś tutaj napisze.
           Raczej nie jestem z tych osób, które mają dużo do powiedzenia. Może to mi troszkę pomoże się otworzyć? Kto wie. Może to być nawet interesujące, będę miała co robić i komu się wyżalić.
           Rok rozpoczął się bardzo fajnie. Ciesze się, że znowu mogę spędzać czas z przyjaciółmi. Lisa, David, Eric, Cedrik i ja! To nasza grupka przyjaciół. Dobrze się razem bawimy, w swoim towarzystwie czujemy się swobodnie i naturalnie. Nie musimy udawać nikogo innego. Ja i Lisa w zeszłym roku w Hogwarcie mieszkałyśmy z trzema innymi współlokatorkami: Lindą Carson, Felicją Tonkin i Jane Helkwey. Ale przez wakacje Jane przeprowadziła się za granice i teraz mieszkamy tylko we cztery. Ale bardzo mnie niepokoi fakt, że Felicja nie pojawiła się jeszcze w szkole w tym roku. Żeby też się przeprowadziła? Al nic mi o tym nie wiadomo... Może dowiemy się później. Ale cieszy mnie pewien fakt, staram się jednak to ukrywać, bo nie byłoby to grzeczne. Kilka dziewczyn z Hufflepuff ze starszego rocznika zazdroszczą nam, że mamy pokój tylko w cztery... no na razie to tylko w trzy. To jest naprawdę dziwne, ale dopóki profesor Sprout się tym nie zainteresuje to nie ma się czym martwić.
           Rok się rozpoczął, a mam już tyle pracy domowej! To jest nienormalne! Zwłaszcza z Eliksirów... Ten Snape nadal mnie przeraża, w ogóle się nie uśmiecha.... Jest opiekunek Ślizgonów i nie wiem czemu, ale uwziął się nad wszystkich uczniów z domu lwa. To jest podejrzane... Przynajmniej nad daje mniej więcej spokój...
           Ale słyszałam, że Snape najbardziej nienawidzi Harry'ego Pottera!! Tego chłopca Który Przeżył... Ciekawe czemu? Nikt tego nie wie, ale niekiedy mu współczuje. Wydaje się być miłą osobą, przyjazną i w ogóle sympatyczną. W zeszłym roku przecież uratował dziewczynę... a wcześniej odzyskał Kamień Filozoficzny! No przecież to nie jest naturalne zachowanie! Ten Snape to powinien mu dziękować a nie się na na nim wyżywać. Dobrze, że nie mamy lekcji ze Slytherinem..!! To byłoby nie do zniesienia. Cieszę się, że mamy z Krukonami. Oni wszyscy są sympatyczni... no może zdarzają się pewne wyjątki. Jak ten Gary Hostel!! Ten to jest wkurzający!
           Mam nadzieje, że o to chodziło w pisaniu pamiętnika? Ja się na tym nie znam więc przepraszam. W sumie to i tak nikt nie będzie czytał tego, co tu bazgrolę. To jest przecież pamiętnik.
           Muszę się pośpieszyć bo nie zdążę na pierwszą lekcję. Mamy Transmutacje, a pani profesor nie lubi spóźnialskich. Nie chce sobie narobić kłopotów. Więc już pójdę...
           Albo niee... Lisa nadal się grzebie w łazience. Poczekam na nią. Mówiłam jej, żeby wstawała szybciej, ale ona nieee... bo ona zdąży. No i tak zawsze musimy rano biec na lekcję. Jutro ją obudzę szybciej... Albo niee... Przestawię jej budzik, żeby szybciej zadzwonił. Tak, to będzie dobre.
           Oh..!! Powiedziałam, żeby się pospieszyła, ale ona mi odpowiedziała: „Mamy dużo czasu! Spokojnie!”
           Choćbym chciała się na nią gniewać to nie potrafię. Będzie mnie jeszcze kiedyś przepraszać za jej niezdyscyplinowanie.


18 wrzesień 1993, sobota, 11:40

           A miałam napisać wcześniej, ale się nie udało...
           Oczywiście spóźniłyśmy się na transmutacje we wtorek! Mamy nasz pierwszy w tym roku szlaban u profesor McGonagall. TO wszystko przez Lisę! Ale i tak ją kocham, ale naprawdę ją kiedyś uduszę.
           No nie zostało nam nic, jak zmarnować sobotnie popołudnie na odpracowanie spóźnienia. A to nie było taki kilkuminutowe spóźnienie! W takim wypadku to może by na się jeszcze upiekło. To było z półgodzinne spóźnienie! Całe szczęście, że mamy we wtorki dwie godziny transmutacji.
(…)
           Co jeszcze chciałam napisać zanim pójdę... jest już dawno po dwunastej. Zaraz idę na obiad a potem do gabinetu pani profesor.
           Siedzimy sobie z Lisą w pokoju, ona coś tam przymierza z sukienek..
           Dziwnie się na nie patrzy, to jest niebezpieczne. Jak dowie się o pamiętniku to będzie chciała zobaczyć. Lepiej skończę.
           Schowam go dobrze, mam nadzieje, że nie ZA dobrze. Nie chce go zgubić!


17 listopad 1993, środa, 18:03

           Nie zgubiłam pamiętnika. Ja tylko... Ja o nim zapomniałam. Miałam tyle na głowie, że po prosu zapomniałam. Nie jestem przyzwyczajona do pisania w nim. Musisz mi wybaczyć. Będę pisać jak wydarzy się coś niezwykłego, albo jak nie będę miała z kim porozmawiać.


10 czerwiec 1994, piątek, 14:06

           Byłam w domu na Boże Narodzenie i tak się składa, że zostawiłam tam pamiętnik. Coś jest chyba ze mną nie tak. Wiedziałam, że go nie mam, ale nie chciałam pisać do domu, zęby mi go odesłali. Bałam się, że ktoś go przeczyta. Nie chciałabym, żeby ojciec go przeczytał, pisałam tam o szlabanie, a on nie może się o tym dowiedzieć!!!
           Ale nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Oprócz tego, że Eric zaczął się dziwnie ostatnio zachowywać. Zrobiło się ciepło i Lisa znów zaczęła ubierać swoje piękne sukienki w kwiatki i w ogóle... Eric dziwnie się przy niej zachowuje, nie potrafi się skupić i jest bardzo niezdecydowany...
           Może to coś oznacza! Nie... chyba jestem głupia. Eric i Lisa..? Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. To na pewno nie doszłoby do skutku. Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi! Lisa i Eric... Ja i Cedrik... Lisa i David... Ja i Eric... Lisa i Cedik... no i oczywiście ja i David... Jakoś nie mogłabym sobie tego wyobrazić, gdyby było inaczej.
           Już nie mogę się doczekać wakacji. Mam nadzieję, że będę mieć kontakt z wszystkimi! Najprościej będzie z Davidem. On mieszka najbliżej mnie! Eric też nie ma do nas daleko! Pamiętam jak byliśmy mali postanowiliśmy się pobawić na placu zabaw. Chcieliśmy zbuntować zamek! Było tak fajnie! Ale z wiekiem oczywiście, że jest coraz mniej rzeczy do robienia, coraz mniej zabaw...
           Dzieci mają zawsze więcej pomysłów. Nie wiem od czego to zależy.
           Ale nie narzekam na nasze wspólne spotkania. Mamy co robić bo.. najważniejsze, że mamy siebie!
(…)
           Chyba jednak spodobało mi się pisanie w pamiętniku! Od teraz będę pisać częściej! Na pewno nie codzienne, to byłoby bez sensu. Ale co parę dni na pewno. Mam nadzieję, że nie zapomnę.
           Chcę już wakacje! Boje się egzaminów końcowych. Zresztą jak co roku mam złe przeczucia, ale jakoś daję radę. Ojciec nie byłby zadowolony, gdybym miała słabe wyniki. Uważa, że chodzę do szkoły po to żeby się uczyć! No i w sumie ma rację, po to są szkoły.
           Zawsze mi powtarza, że jestem bardzo inteligentną dziewczyną więc powinnam to wykorzystać. A ja się bardzo staram – naprawdę!


21 czerwiec 1994, wtorek, 20:05

           Już niedługo wracam do domu, już po egzaminach końcowych!
           Poszło mi nawet dobrze, oczekuję pozytywnych wyników, myślę, że ojciec będzie zadowolony. Muszę mu wysłać sowę. Nie wiem czy jednak się opłaca. Za tydzień wracam do domu, już nie wa w sumie po co siedzieć w tej szkole. Oczywiście nauczyciele uważają inaczej. Profesor Snape nadal zadaje nam zadania, nawet wypracowania!! To już jest przesada, ale nic nie można zrobić.
(…)
           Lisa niedawno zobaczyła mój pamiętnik. Już wie, że go pisze. Ale ufam jej, że go nie przeczyta. W sumie to przed nią nią miałabym żadnych tajemnic, ale wolę jednak żeby go nie czytała. Obiecała, że nikomu nie powie, bo sama nie chciałam nikomu mówić.
           Była zdziwiona, że go piszę... ale nie można tego nazwać pamiętnikiem. Mam tylko parę krótkich wpisów. Może przez wakacje uda mi się napisać coś więcej.
           Nie planuję nic większego przez wakacje. Mam tylko nadzieję na spotkania z przyjaciółmi.


15 lipiec 1994, piątek, 16:08

           Same nudy...
           Jet tak ciepło, że nic mi się nie chce robić. Jestem trochę smutna, bo nie widziałam się od zakończenia szkoły z Lisą i z chłopakami. Nic też do mnie nie piszą... chyba sama powinnam to zrobić, ale później.
           Siedzę sobie właśnie na werandzie w domku letniskowym mojej babci. Nie wiedziałam, że tutaj przyjadę. Dawno mnie tutaj nie było. Ale mama postanowiła w tym roku się tutaj wybrać, więc pojechałam z nią. Ojciec i bracia zostali w domu. Nie pasują do takiego otoczenia. Jest tutaj spokojnie i cicho. Nie ma tu zbytnio ludzi dlatego to takie cudowne miejsce. Można na chwilę oderwać się od całego świata i być sama ze sobą w tym miejscu. Mogę wszystko przemyśleć i nikt mi w tym nie przeszkodzi.
           Jestem tu dopiero od wczoraj, ale już czuję się wypoczęta. To naprawdę dobrze mi zrobi. Może uda mi się zapomnieć na chwile o przyjaciołach, którzy mnie ignorują! Nie jestem na nich zła, wiem, ze musi być tego jakiś powód. Nie będę tego dłużej rozpamiętywać. Napiszę do Lisy i Cedrika list, a co się tyczy Davida i Erica... spotkam się z nimi jak tylko wrócę do domu.
           Muszę napisać list... ale nie wiem co w nim napisać. Nie chce być niegrzeczna i napisać coś w stylu: „Czemu mnie ignorujecie? Czemu nic nie piszecie i się do mnie nie odzywacie?!” Muszę wymyślić coś innego, ale to może trochę potrwać.
           Wspominałam, że siedzę na werandzie... pogoda jest świetna. Słońce świeci więc jest ciepło, ale wieje chłodny wietrzyk więc jest w sam raz. Mama poszła na małe zakupy do miasta więc jestem sama. Moja babcia ma przyjechać jutro. Ucieszyła się bardzo, bo nieczęsto się widzimy. Mieszka daleko razem z siostrą mamy. Mieszkają w Stanach, więc widzimy się tylko w święta i wakacje.
           To takie cudowne! Moja mama ma siostrę bliźniaczkę i wiem, że moja prababcia też miała siostrę bliźniaczkę!! Już mówię o co chodzi... Jestem bardzo ciekawa jednej rzeczy. U nas do drugie pokolenia są bliźniaki, a skoro ja nie mam siostry bliźniaczki tylko... tych nieszczęsnych irytujących braci, to znaczy... Że ja mogę mieć w przyszłości bliźniaki! To takie cudowne, zawsze o tym marzyłam! To takie interesujące.. Nie mogę się już doczekać! Gdyby takie rzeczy można by było wiedzieć wcześniej!
           O tym właśnie myślę, gdy jestem sama... o wszystkim! Piszę co mi do głowy przyjdzie, ale chyba na tym to polega.
           Nie wiem czy ciocia Lilian, siostra mamy, też przyjedzie. Mogłaby też przyjechać, jej synowie poradziliby sobie bez niej. Są już prawie dorośli. Edward ma już przecież osiemnaście lat i mógłby dopilnować Simona czy coś. Zresztą osobiście uważam, że Simon skoro ma już czternaście lat jak ja, to sam by sobie poradził. A przecież wuj Conrad jest większość czasu w domu. Wiem, że ma jakieś poważne stanowisko w Ministerstwie, ale mógłby się zająć swoimi synami i dać ciotce Lilian trochę odpoczynku.
           Widzę jak mama wraca z zakupów, pomogę jej. Postaram się pisać na bieżąco co się dzieje.


16 lipiec 1994, sobota, 10:10

           Taaak!! Ciocia Lilian przyjechała razem z babcią! Ale niestety wzięły też ze sobą Simona. No trudno, nie mam nic przeciwko niemu, bardzo go lubię... ale myślałam, że to będzie bardziej kobiece ”grono wypoczynkowe”.
           Ostatnio widziałam ich na święta Bożego Narodzenia. Wspominałam, że mieszkają w Stanach? Dlatego nie chodzę z kuzynek Simonem do tej samej szkoły. Jakoś nie staramy się utrzymywać jakichś szczególnych kontaktów. Już bardziej Tom piszę z Edwardem, mają wiele wspólnego i naprawdę się lubią. Planowali nawet kiedyś wspólne wakacje w górach. Chyba im to nie wyszło, ale nie wiem czemu.
           Dzisiaj z Simonem postanowiliśmy przejść się nad jezioro. Jest niedaleko stąd, więc może uda nam się coś ciekawego porobić. Szkoda, że nie ma z nami Erica i Davida. Simon bardzo ich lubi i nie widział ich bardzo dawno. Kiedyś w wakacje ciotka Lilian przyjeżdżała do nas do domu bardzo często, wtedy Simon ich poznał. Jak to chłopcy od razu się polubili. I tak kilka wakacji z rzędu spędzałam w męskim towarzystwie... że ja nie zwariowałam wtedy, to ciekawe.
           Ale nie mogę narzekać, zawsze było fajnie.
           Chyba Simon chcę już iść. Napiszę później.


1 sierpień 1994, poniedziałek, 10:03

           Wiem, że obiecałam napisać szybko, ale nie udało się. Jutro wracam do domu. Nie mam zbyt wiele czasu, ale piszę, bo dowiedziałam się właśnie kilku ciekawych rzeczy o miejscu pobytu moich przyjaciół.
           Lisa powiedziała mi, że..
           Ach, muszę kończyć, kiedyś o tym napiszę.

niedziela, 21 kwietnia 2013

XXVIII „Kłótnia”

           Szedł szybkim krokiem w stronę dormitorium Puchonów. Bał się ogromnie... ale nie może pozwolić sobie na utratę Clary. Nie zniósł by jej odejścia...
           Zresztą z tego co się dowiedział, ona cierpiała jeszcze bardziej, gdy wyjechał. Ale to nie była jego wina! Dlatego musi jej to wszystko wyjaśnić, nie jest w stanie jej dłużnej okłamywać.
           Nagle się zatrzymał, wie jak się dostać do środka, jest przecież prefektem, ale nie wie jak zareagują na to inni. Nic nie może na to poradzić, to będzie ich problem co sobie o tym wszystkim pomyślą. Wszedł do środka.
           Nigdy tu nie był więc nie wiedział czego może się spodziewać. Oczywiście było wiele rzeczy w odcieniach żółtego, tak jak u nich w zieleni. To było oczywiste.
  - Clary...
           W pokoju wspólnym było dość dużo uczniów, ale nikt prócz Lisy nie zwrócił uwagi na chłopaka.
  - Clary - powiedziała rudowłosa do przyjaciółki, z którą właśnie rozmawiała. - On tu jest.
           Clary odwróciła się gwałtownie i spojrzała w miejsce, gdzie stał Draco.
           Bez słowa ruszyła w jego stronę.
  - Ale Clary, gdzie...? - zaczął mówić David, ale nie dokończył bo zdąrzyl się zoriętowac o co chodzi. - Ahaa..
           Cała szóstka rozmawiała spokojnie w salonie Puchonów do chwili kiedy ON się zjawił. Clary wyciągnęła go na korytarz, a pozostali (oprócz Cedrika) pogrążyli się w zaciętej dyskusji.
  - Było dobrze dopóki nie przyszedł - Alice była bardzo niezadowolona, tak jak Eric.
  - Prawda.
  - No ale bez przesady... - powiedział spokojnie David.
  - WŁAŚNIE!! - krzyknęła Lisa. - To nie jej wina, że się tak zachowuje! Po prostu tak czuje i nie może tego zmienić! Przeicez wiecie w jaką depresję wpadła jak on wyjechał!
  - Depresją bym tego nie nazwał - bąknął Eric
           Dziewczyna spojrzała na niego piorunującym wzrokiem.
  - A masz lepsze określenie?! - coś gotowało się w jej sercu. Nie mogła słuchać przyjaciół, żadne z nich nie rozumiało Clary... Tylko ona...
           Eric milczał. Żałował, ze wdał się w tą dyskusję. Mogło to poróżnić go z Lisą, a bardzo trudno było mu do niej dotrzeć. Przez te lata nie wykazywała zainteresowania nim, więc był zdziwiony na początku, ze zgodziła się zostać jego dziewczyna.
  - Tak myślałam - warknęła Lisa.
  - Myślę, że Eric ma rację – powiedziała Alice. - Clary nadal nie zdaję sobie sprawy jaki jest Draco, on może ją wykorzystać i rzucić, a później znowu będzie dziewczyna rozpaczać przez długi okres nad swoim losem.
  - ALICE - powiedziała ostro dziewczyna. - Nie przesadzaj!
  - No co?! Ja mówię tylko prawdę! - przyjaciółka próbowała zgrywać osobę, która nie ma zielonego  pojęcia o co chodzi.
  - Oh dziewczyny przestańcie - powiedział błagalnie David.
  - Właśnie... teraz już trochę przesadzacie - wtrącił się Eric.
  - Może wszystko się ułoży kiedy...
  - ZAMKNIJ SIĘ!!! - powiedziały jednocześnie Lisa i Alice.
           Chłopak złożył ręce w rezygnacji z dyskusji. Cofnął się o parę kroków, by dać miejsce dziewczyna. Niech trochę się pokłócą, wróci Clary i obie je wyśmieje za głupie zachowanie.
  - Może nie przyszło ci do głowy - kontynuowała Lisa, - że Clay może ZNAĆ Malfoya lepiej od ciebie?
  - Co masz na myśli?!?!  -  powiedziała Lisa. Była już bardzo wściekła.
           Podeszła do przyjaciółki gwałtownym krokiem, jakby chciała ją uderzyć, ale w ostatniej chwili zrezygnowała.  Wszyscy już chcieli biegnąć Alice na ratunek, ona sama postanowiła to zignorować.
  - No wiesz... My z nim nie rozmawiamy, my z nim nie spędzamy czasu, więc trudno powiedzieć, ze znamy go naprawdę. Nic o nim nie wiemy i możemy go oceniać tylko po wyglądzie lub w niektórych sytuacjach. Kto wie... jaki jest naprawdę?!
  - A kogo to obchodzi?!?!?!?!? CZY TY... CHIAŁABYŚ spędzić chociaż JEDEN dzień w jego towarzystwie?!?! To WREDNY....
  - Tu już przesadzasz - powiedziała szybko Lisa.
  - ...AROGANCKI...
  - Nie kończ bo to się źle skończy.
  - ...SAMOLUBNY...
            Przyjaciółka nie chciała w ogóle słuchać Lisy. Nie zgadzała się z tym co mówi, nie chciała dać za wygraną. Lisa miała powoli już dość tej dyskusji.
  - Nie myśl, że mnie przekonasz - powiedziała ostro Lisa.
  - …KŁAMLIWY...
  - Przesadzasz... Alice! Przesadzasz... Jak tak możesz mówić?! Masz dowody?
  - ...PRZEBIEGŁY WĄŻ !!! KTÓREMU NIE MOŻANA UFAĆ !!!
  - Jak możesz ?!?!
           Eric również pokręcił głową. Nie pamiętał już nawet co zaczęło tą kłótnie. Miał wrażenie, że już nie ważny jest temat, tylko to kto wygra dyskusję. Czy nie za bardzo trafiło to w ich ambicje? Alice zazwyczaj była cicha, nie musiała dążyć po trupach do celu i za wszelką cenę osiągać tego co chciała, ZWŁASZCZA kosztem uczuć przyjaciółki. Nie kłóciły się tak poważnie od czasu...


           Nigdy się tak nie kłóciły!!
  - No normalnie!! A ty ile wiesz o nim!!? Co?
  - Tyle co ty!
  - No widzisz!! Czyli co jeśli...
           Cedrik również stał z boku i przysłuchiwał się wszystkiemu. Tylko on od samego początku nie miał ochoty brać udziału w tej dyskusji.
  - To czemu szłaś ze mną oddać mu listy?!? Co?!?! - spytała się Lisa, na jej twarzy pojawiła się satysfakcja.
           Wszyscy trzej chłopcy spojrzeli na nią gwałtownie. O co chodzi? Jakie listy? CO?!?
  - Jakie listy? - spytał się Eric.
  - Dać komu?! Gdzie?! Kiedy?!
  - Listy... - pokręcił głową Cedrik.
           W końcu się odezwał! Ale to tylko dlatego, że prawdopodobnie wiedział o czym mówi Lisa. Dziewczyny zignorowały wszystkie pytania chłopaków. Później im wyjaśnią... A może i nie?
  - Myślałam, ze w ten sposób może nareszcie da jej spokój!
  - Czyś ty oszalała?! Przecież to było oczywiste, że to mu tylko pomoże w zrozumieniu jej i polepszy ich związek!
  - Ja nie! Ja tak nie uważam!
  - No to jesteś szalona! TAK właśnie... !!
  - ALE O CO CHODZI ?!?! - spytał się jednocześnie Eric i David.
  - O listy Clary... - powiedział Cedrik.
           Dziewczyny spojrzały na chłopaka zdziwione. Czy on o tym wie? Jak tak to dlaczego i od kiedy? Skąd to wie?!
  - Cedrik... - powiedziała spokojnie Lisa. - Skąd wiesz, że Clary pisała listy do....
  - Malfoya - dokończył za nią Ced. - Domyśliłem się. Widziałem jak kiedyś płakała pisząc coś na małym skrawku pergaminu. Kreśliła to kilkanaście razy więc pewnie nie miało to rzadnego związku ze szkołą...
  - Ale skąd wiesz, że do Dracona? - powiedziała Alice.
           Chłopak prychnął, to było nawet zabawne. Do kogo by mogła pisać jak nie do niego? No mogłaby napisać do ciotki Betty, ale na pewno nie płakałaby przy tym. Dobrze zna Clary...
  - No tak.. głupie pytanie.
  - Faaaaajnieee..... - powiedział spokojnie David.
  - Dobrze wiedzieć - powiedział z ironią Eric.
           Lisa spiorunowała go wzrokiem. Podeszła do niego i zaczęła go bić po ramieniu, a on tylko krzyczał, że go to boli.
  - Po... - mówiła z przerwami Lisa między swoimi ciosami - …co... ci... by... było... to.. wiedzieć!!
  - AŁA! AŁAAA!!! Dobrze.... Dobrze....
           Uspokajał ją chłopak. Chwycił ją za dłonie, aż przestała nimi miotać. Po tym przytulił ją do siebie.
  - Dobrze... już dobrze... - powtarzał.
           Lisę zastanawiało teraz już tylko jedno. Co chce jej powiedzieć Draco. Czy uda mu się cokolwiek zmienić na lepsze? Ma nadzieje, że teraz będzie już lepiej.



Bardzo bym chciała wiedzieć, co myślicie o kolejnych rozdziałach. To bardzo dla mnie ważne, przez to miewam coraz mniejszą ochotę na pisanie go, ale nie zrezygnuję :)
Bardzo was proszę!!  KOMENTUJCIE KOCHANI !!  ;***

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

XXVII „Prawda”

Komentujcie kochani jak najwięcej :)

A kolejny rozdział ukaże się z pewnością jeszcze szybciej !!  ;***



           Minął weekend, chociaż Draco wrócił, Clary widziała go tylko dwa razy i to tylko przez kilka sekund. Znów czuła pustkę w sercu, a jej przyjaciółki niepokoiły się jej zachowaniem. Zrzucały całą winę na chłopaka. On po prostu nie rozumiał co ona przeżywa, nie potrafi tego zrozumieć, dlatego rozwiązanie było jedno.
           Kiedy Clary w niedziele wieczorem poszła wziąć prysznic, Lisa i Alice odważyły się na pewien ryzykowny krok. To nie było fair w stosunku do Clary, ale to była ostatnia nadzieja.
           Wzięły wszystkie listy, które pisała do Dracona i wyszły z pokoju wspólnego. Biegły do portretu prowadzącego do dormitorium Ślizgonów. Miały nadzieję spotkać Draco po drodze ale tak się nie stało. W pokoju wspólnym również go nie było, więc pobiegły w stronę łazienki prefektów. W końcu go znalazły. Wracał do swojego pokoju, był czymś wyraźnie zmartwiony.
  - Ty bezczelny, kłamliwy, arogancki...!!! - Lisa gdy go tylko zauważyła nie mogła się powstrzymać.
  - Lisa dość! - uciszyła ją Alice. - Masz! - zwróciła się do blondyna.
           Wcisnęła mu w ręce pergaminy. Chłopak stał zdziwiony, nic nie rozumiał.
  - Ale o co chodzi?
  - O co chodzi?!?! Jak możesz... ?!?!?!
           Nie dokończyła, bo zobaczyła na sobie groźne spojrzenie Alice.
  - Przeczytaj, to wtedy zobaczysz.
           Dziewczyny odeszły i Draco znów został sam. Nie wrócił do pokoju, zaszył się w jednej części biblioteki i rozwinął pierwszy pergamin.
           Zabolało go wtedy serce, bo zobaczył piękny charakter pisma Clary. Pierwsze wyrazy brzmiały: „Kochany Draco” co zabolało go jeszcze bardziej. Tekst był w kilku miejscach rozmazany... jakby płakał pisząc to.

Kochany Draco
Jest wiele rzeczy, które chciałabym ci powiedzieć. Wiem, że i tak nigdy tego nie przeczytasz, ale chcę ci tutaj wszystko wyjaśnić. Draco ty nie rozumiesz co się wydarzyło nad jeziorem. Nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy! Nie wiesz jak dużo miejsca zajmujesz w moim sercu! CAŁOŚĆ! Moje serce jest całe Twoje, ja kocham tylko Ciebie. Tylko Ty się liczysz, ale Ty nie rozumiesz tego! Nie rozumiesz bo odszedłeś bez słowa pożegnania. Jeśli odszedłeś na zawsze, to wiedz, że moja rana nigdy się nie zagoi. Chciałabym być na Ciebie zła, ale nie potrafię...
Nie potrafię być zła na kogoś, na kim mi tak bardzo zależy. Z czasem może uda mi się pogodzić z myślą, ze nie chcesz być kochany przez takiego kogoś jak ja. Wiem, to moja wina. To wszystko moja wina. Dlatego postaram się pogodzić z myślą o Twoim odejściu.
Ja...

Nie mogę tak dalej... przepraszam.


  - Oh... Clary... Tak nie może być! To nie prawda...!! Jak mogłem dać ci tak myśleć?!?
           Draco czytał każdy list z przejęciem. Czuł jak narasta w nim poczucie winy. Clary za to wszystko co się działo obarcza siebie... a nie jego.
           TO bolało go najbardziej.

Najukochańszy
Ciebie nie ma.... Naprawdę Ciebie tutaj nie ma. Naprawdę odszedłeś. Każdy dzień bez Ciebie sprawia mi coraz większy ból...
Nigdy sobie nie wybaczę tego, że sprawiłam, że odszedłeś. Tak.. Wiem, że to przeze mnie. Staram się naprawić wszystko co złe we mnie. Staram się być lepsza... Dla Ciebie.
A może wtedy postanowisz do nie wrócić.
Może to przez mój wygląd? Nie jestem wystarczająco dla Ciebie dobra? To tez mogło mieć wpływ na to wszystko. Gdybym Cię spotkała chociaż jeden raz jeszcze...
Przeprosiłabym Cię.
Za to, że wszystko zniszczyłam. Mogło być dobrze i wspaniale. Nadal rozmyślam o tym, co zrobiłam źle? Gdzie leży wina? Czy da się to jakoś naprawić?


           Tak nie mogło być dalej. Z każdym listem było coraz gorzej. Clary szukając odpowiedzi odnajdywała coraz to większe kłamstwa i niedorzeczności.
           Draco nie mógł dalej tego czytać. To tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ona cierpiała... Co przeżyła przez niego.

Draco
To zabawne co ból może zrobić z człowiekiem. Nigdy o Tobie nie zapomnę, ponieważ tej pustki w sercu nic nie zapełni...
Każdego dnia, gdy widzę Cedrika przypominasz się mi Ty... i to uczucie którym Cie darzę...
Draco... Ja Cię Kocham.
Te słowa wyrażają więcej niż tysiąc słów. Mogłabym opisywać Ci wszystko, ale według mnie tyle jest wystarczająco, bo to mówi więcej niż tysiąs słów. Nic innego nie jest godne by w tak dobry sposób opisać to co jest między Tobą a mną...
Nie wiem co Ty czujesz do mnie... Nie wiem czy wiesz cop ja czuję do Ciebie. Gdybym Cię jednak zobaczyła chociaż raz to bym Ci wyznała wszystko...
Z nadzieją, że Ty czujesz podobnie.


           Draco miał łzy w oczach. Mało powiedziane, że te słowa go wzruszyły... dla niego, każde napisane tu słowo było torturą. Ona go kocha... Naprawdę...
           ON JĄ RÓWNIEŻ!!!
           Ale ona o tym nie wie. Ona o niczym nie wie.
           Tych listów było piętnaście... może szesnaście.... z tygodni, kiedy go nie było i.... i jeden z dzisiejszego ranka.
           Draco powoli otworzył starannie złożony pergamin. Bał się... teraz bał się ogromnie. Nie wiedział co mogła napisać w nim.

Mój Kochany Draco
Wróciłeś... Naprawdę wróciłeś, ale jesteś nieobecny. Jesteś, ale tak naprawdę Cię nie ma. Nie ma Cie tutaj... Przy mnie. Moje serce się uradowało, ale... znów czuję pustkę.
Zachowujesz się inaczej, jesteś taki tajemniczy. Nie chcesz mi powiedzieć co się dzieje.
Ten moment naszego spotkanie po Twojej nieobecności był najpiękniejszy w całym moim życiu. Znów poczułam, że to wszystko ma sens. Odzyskałam nadzieję na to, że mnie jednak kochasz. Myliłam się...? Tak myślę... Niepotrzebnie nastawiałam się na to, że jak wróciłeś, to wróciłeś dla mnie. Tak naprawdę nie wróciłeś dla mnie... Między nami już nic nie będzie... Prawda?
Kogo ja oszukuje... Pisanie do Ciebie listów, których nie przeczytasz jest... bezsensowne, ale jednak mi pomaga. Tylko to trzymało mnie przy życiu... Nie chciałam jeść... Nie mogłam spać...
Kilka razy byłam już w Skrzydle Szpitalnym z powodu osłabienia spowodowanego brakiem pożywienia... Po co ja Ci to mówię...? Po co Ci to wiedzieć? I tak już byś się mną nie przejął...
Chociaż ja wciąż Cie kocham bezgranicznie.


           Draco zerwał się na nogi. Tak nie może być! Naprawi to... Wszytko! Powie jej prawe!
           CAŁĄ!