Poczekam na wasze komentarze, żeby napisać kolejny rozdział ^^
Brak motywacji z waszej strony
Poczekam na wasze komentarze, żeby napisać kolejny rozdział ^^
Następnego dnia Clary
obudziła się w ramionach Cedika. Nie rozumiała co się jej stało.
Nigdy więcej nie może tak postąpić! Ona... ona należy tylko do
Draco...
Cedrik nadal spał.
Nie budziła go, więc szybko pobiegła do swojego pokoju. O mało co
nie krzyknęła kiedy zobaczyła śpiącego Erica tuta... w ich
pokoju... w pokoju dziewczyn, gdzie żaden chłopak jeszcze nie był.
Wzięła prysznic i
wyszła z pokoju trzaskając drzwiami co obudziło Lisę.
- Eric! Eric!
Dziewczyna krzyczała
do niego by się obudził. W końcu rzuciła w niego poduszką -
podziałało.
- Co? Co?! - zerwał się z łóżka.
- Ktoś tu był...
- Yhmm...
Myślał, że chodzi o
coś ważniejszego. Znów położył się z powrotem i wtulił w
poduszkę. Miała go nie budzić... jest jeszcze tak wcześnie...
Zirytowało ją to
więc podeszła do niego i zaczęła go szarpać by w końcu zszedł
z jej łóżka! Może nadeszła już pora by wrócił do siebie!
- Wstawwaaa.....jjj !! - próbowała zrzucić go z
łóżka. Udało się.
- No już...
Podniósł się z
ziemi i stanął obok niej. Chciał ją objąć ale zrobiła unik.
- Idź na razie do siebie.
Pokręcił głową ale
nie miał co z nią dyskutować. Posłusznie ruszył w stronę drzwi.
Kiedy chciał otworzyć drzwi ktoś go uprzedził. Clary znów
wróciła do pokoju.
- O witam witam - powiedział Eric.
Clary lekko się
uśmiechnęła, ale był to wymuszony uśmiech. Nie miała na nic
ochoty... nie potrafiła się cieszyć... ani tym bardziej śmiać.
Czuła się jakby była w stanie tylko płakać.
Eric wyszedł z
pokoju.
- Jak się spało? - spytała się Lisa.
Na jej twarzy widniał
uśmiech. Clary ją zignorowała i poszła usiąść na swoje łóżko.
- Dobrzeee.... przepraszam - powiedziała Lisa.
Clary chciała jej
odpowiedzieć, że nie musi przepraszać. To ona nie jest w humorze i
to tylko jej wina. Jednak nie zdążyła bo do pokoju weszła nagle
Alice.
- Gdzieś ty była?!?!?! - krzyknęła Lisa.
- A tu i tam... - speszyła się jej przyjaciółka.
Chciała zachować
powagę, ale nie potrafiła. Zaczęła się uśmiechać, ale starała
się to ukryć. Lisa nie miała zielonego pojęcia o co jej chodzi.
Uśmiechnęła się do niej.... i miała nadzieję, że zaraz jej to
wyjaśni.
- No więc...? Słucham - naciskała Lisa.
- A nic.
Lisa nie mogła jej
uwierzyć. Coś musiało się stać. Dziewczyna była za wesoła! To
nie było normalne. Znika gdzieś nagle wieczorem.... nie idzie na
lekcje... Davida również wcięło...
- Zaaarazz.... Chwila moment - powiedziała Lisa.
Davida też nie
było... całą noc.
Ona musiała znaleźć
miejsce do spania dla Erica bo... drzwi ich pokoju były
zablokowane...?!?!
- Nieeee..... - kręciła głową z
niedowierzaniem Lisa. - Nieee.... - teraz i ona nie mogła
przestać się uśmiechać.
Nie ma ich całą noc
i później wraca nad ranem szczęśliwa jak nigdy!!!
- Nieee!!
- Taaak!!
- Ale jak? Kiedy? Czemu?!
Obie dziewczyny była
bardzo podekscytowane.
- Tak jakoś wyszło... - mówiła trochę już
zawstydzona Alice.
- Jakoś wyszło?! - Lisa była oszołomiona. -
Słyszałaś to Clary? - spojrzała na przyjaciółkę. - To
jakoś tam wyszło.
Clary uśmiechnęła
się do nich. Cały czas przysłuchiwała się ich rozmowie, ale ni
chciała się w niej udzielać. Alice była szczęśliwa, a ona nie
chciała jej tego niszczyć swoim złym humorem.
- Oh ty?! Gadaj jak było!
Lisa podbiegła do
przyjaciółki i rzuciła się jej na szyję. Chciała ją zmusić do
otworzenia się. Przed nimi nie musiała niczego ukrywać.
- Alice!
- Co?!
- Musiało być cudownie prawda?
Lisa była zachwycona.
Alice tylko pokiwała głową.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Lisa aż zapiszczała
z podniecenia.
- Nie jesteś już dziewicą szczęściaro!!
- No wiem, że ty jesteś... ale czy...
Obie koleżanki
spojrzały na Clary.
- Ja jestem - oświadczyła, żeby nie było
nieporozumienia.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć.... - zwróciła
się Lisa znów do Alice.
Lisa spojrzała na nią
z przerażeniem.
- No bez przesady... no nie tak dosłownie wszystko
- uspokoiła ją Lisa.
Przyjaciółki
uśmiechnęły się do siebie i zaczęły długą rozmowę o
Davidzie. Oni naprawdę byli wspaniałą parą, pasowali do siebie.
Rozmowa się
przedłużała a był czas by iść na śniadanie. Przyjaciółki
zebrały się szybko... oprócz Clary. Ona nadal siedziała na łóżku
i przypatrywała się swoim dłoniom.
- Idziesz Clary z nami? - spytała się Lisa.
Dziewczyna pokręciła
głową.
- Ale na pewno? - spytała zaniepokojona Alice.
- Tak.
Clary zmusiła się do
uśmiechu. Nie chciała, żeby przyjaciółki się o nią martwiły.
Obie jej posłuchały
i poszły na śniadanie i Clary została w pokoju sama.
Clary przyszła
później na lekcję, ale nadal nie była w humorze... To było coś
więcej niż sam smutek... Nie mogła tego określić.
Przez cały dzień nie
rozmawiała z Cedrikiem... ani z przyjaciółkami. Nie miała
ochoty... nie potrafiła.
Draco bardzo ją
wczoraj zranił tym, że nie przyszedł.
Ale zdziwiło ją to,
że nie pojawił się na dzisiejszych lekcjach. Później na lekcji
Obrony Przed Czarną Magią zdziwiła się jeszcze bardziej, kiedy
profesor Snape również się nie pojawił na lekcji.
Clary nie czułą się
tak tylko przez jeden dzień. Każdego dnia zaraz po zajęciach
wracała do pokoju.
Takaż minął
tydzień.
Rzadko rozmawiała z
przyjaciółmi. Czuła się teraz bardzo samotna. Podczas lekcji czas
jej płynął dość szybko, coś się działo i nie musiała myśleć
o niczym. Co innego było w nocy. Leżała na swoim łóżku i
wpatrywała się zasłony jej łóżka. Gdy spała, śniły się jej
koszmary i krzyczała w nocy. Jej przyjaciółki bardzo się o nią
martwiły. Lisa poradziła jej, żeby pisała listy do Dracona, w
których opisywałaby jak się czuje. Może to by jej pomogło w
pozbyciu się tych wszystkich uczuć. Clary nie chciała rozmawiać z
nikim o tym co czuje i co myśli, więc może w liście by się tego
wszystkiego pozbyła.
Clary zdawała sobie
sprawę, że ogromnie cierpi. Nie widziała Dracona od bardzo wielu
dni. Myślałą tylko o nim, nic innego nie było teraz dla niej
ważne.
Coś było jednak nie
tak. Draco nagle zniknął... tak nagle i bez słowa wujaśnienia.
Z nim odeszło całe
szczęście Clary. Jej życie traciło sens... bo tylko on był jego
wątkiem. On i tylko on... Przez te parę chwil była tak cudownie,
ale się skończyło. Tylko przez mały czas Clary czuła się
szczęśliwą.
Dracona nie było
tydzień... później dwa tygodnie.
On już nie wróci...
Odszedł.... Ale czemu?!?!
Clary czuła jak ból
rozrywa jej serce na kawałki. Dlaczego go nie ma? Powiedział, że
ona jest dla niego ważna, a później odszedł...
- Nieee!!!! - krzyczała z płaczem Clary. -
Nieee!!!
- Clary! Clary! - to była Lisa.
Clary znów miała zły
sen. Śniło się jej coś strasznego i dlatego krzyczała. Nie
zdarzyło się to pierwszy raz. Jej przyjaciółki już kilkakrotnie
musiały ją uspokajać.
- Clary... - mówiła smutno Lisa.
Próbowała dziewczynę
wybudzić ze snu.
- Ja przepraszam - powiedziała Clary, kiedy się w
końcu obudziła. - Przepraszam.
Łzy spływały jej po
policzkach. Obie przyjaciółki usiadły obok niej i przytuliły ją
do siebie.
- Dobrze już, dobrze - uspakajała ją Lisa.
Głaskała ją po
głowie, by poczuła się pewniej. Alice również wspierała Clary
trzymając ją za rękę.
- Nie wiecie.... - mówiła blondynka przez łzy.
- Nie wiecie jak ja się teraz czuje... Nie ma go... Nie ma...
Głos się jej
załamywał. Dziewczyny jedynie mogły ją pocieszać i mówić, że
wszystko będzie dobrze... nic więcej nie mogą zrobić. To on..
on musi wrócić, bo ona tego nie przeżyje.
*
* * *
Blond chłopak
siedział na parapecie przy oknie w swojej sypialni. Była trzecia w
nocy. Księżyc świecił jasno więc oświetlał cały jego pokój.
Nie mógł zasnąć. Cały czas o niej myślał.
Clary, moja kochana
Clary, myśli Draco. Czy jeszcze na mnie czekasz? Wiedz, że ja cię
nie opuściłem. Cały czas jestem z tobą. Wyrządziłem ci wiele
ran, ale to już się zakończy... tak nie może być. Niczego
bardziej nie pragnę od ciebie. Ale jednak chcę cię ochronić.
Muszę cię ochronić przez wszelkim złem.... muszę cię ochronić
przed samym sobą.
Tak trudno mu było
się przyznać do tego, że się siebie brzydzi. To się jednak
stało, chodź zapewniał ją, że nigdy tego nie zrobi. Ale nie miał
wyboru. Musiał chronić swoją rodzinę i ją... Jego dziewczynę
ze snów, jego piękną i delikatną jak płatek róży Clary.
Spojrzał na swoją
rękę. Ten widok nadal go przerażał. Nienawidził tego...
najchętniej zdarłby to ze swojej skóry.
Czarne linie...
wszystkim znany znak... to Mroczny Znak.
Jego znak.
Znak śmierciożercy.
Nie miał wyjścia.
Czarny Pan nie dał mu wyboru. Otrzymał od niego zadanie, o którym
Draco nie chciał nawet teraz myśleć. Nie wie czy mu podoła... To
jest prawie niewykonalne.
Usłyszał nagle
jakieś kroki, a później głosy. Podszedł więc pod drzwi i
nasłuchiwał.
- Narcyzo nie możesz.... Czarny Pan nie chciał
tego.
- Czarny Pan nie musi o tym wiedzieć.
To była Bellatrix i
jego matka. Wyraźnie się o coś kłóciły. Starały się
zachowywać cicho, ale nie za bardzo im to wychodziło.
- Czarny Pan dobrze wiedział co robi wyznaczając
zadanie Draconowi.
- Czarny Pan się myli... on jest za młody.... to
jeszcze dziecko.
Słychać było
ogromne zmartwienie pani Malfoy, lecz jej siostra nie dawała za
wygraną.
- Ale Severus?! Nie mu!
- Ale Czarny Pan mu ufa! I ja też! Tylko on może mu
pomóc Bella. Tylko on będzie blisko niego.
- Zaufaj Czarnemu Panu, on wierzy, że Draco da sobie
radę!
- To przecież jest tylko dziecko! Nie da sobie rady!
Zeszły na dół, bo
głosy znacznie ucichły. Draco bez wahania podążył za nimi.
Zatrzymał się przy schodach. Stamtąd znów mógł się
przysłuchiwać rozmowie.
- Nie puszczę cię do niego samej, ja muszę to
widzieć Narcyzo. On się na to nie zgodzi! To wieli tchórz!
- Nie kochana siostro. Wierzę w niego...
- Ale w swojego syna to już nie?!
- Wiesz co mam na myśli...
Draco niewiele
potrafił wywnioskować z tej rozmowy. Matka się gdzieś wybiera...
ale dokąd? I co ma z tym wspólnego Snape? I o co chodzi
Bellatrix?
- Idę z tobą - oświadczyła chłodno Bella po
chwili.
Pani Malfoy uściskała
siostrę. Obie kobiety wyszły z domu. Draco został sam... Prawie
sam... Jego ojciec..
Luciusz Malfoy
powrócił do domu. Ale teraz był na kolejnej misji powierzonej mu
przez Czarnego Pana. Nie może go ponownie zawieść. A kiedy wróci,
to na pewno pójdzie spać.... I to Draco powinien zrobić.
Wrócił więc do
swojego pokoju. Rzucił się na łóżko. Do jego wspomnień znów
powróciła Clary.
Już niedługo, myśli
Draco. Wrócę i znów będzie jak dawniej.. Nieee! Nie mogę na to
pozwolić. Bo będzie w niebezpieczeństwie. Śmierciożercy dowiedzą
się o niej, a wtedy zagrożą jej śmiercią. Nie mogę na to
pozwolić! Nie mogę jej narażać! Muszę ją ochronić... a
najlepiej zrobię to, trzymając się od niej z daleka.
Minęły więcej niż
dwa tygodnie odkąd opuścił Hogwart. Niedługo wraz ze Snape'em
mieli wracać do zamku. Przed tym jednak on musiał wykonać coś dla
śmierciożerców więc blondyn nie wiedział kiedy powrócą do
Hogwartu.
Następnego dnia
chłopak obudził się dość wcześnie.
- Robi się coraz chłodniej. Nadchodzi zima -
powiedział do siebie.
Na to wskazywało.
Była już prawie połowa listopada.
Chłopak ubrał się i
zszedł na dół. W kuchni zastał panią Malfoy.
- Draco...
Nagle do kuchni wszedł
Snape.
- Zbieraj się Draco! - warknął ponuro.
Chłopak spojrzał na
matkę. Czyli jednak powraca do Hogwartu szybciej niż myślał.
Narcyza podeszła do
syna i mocno go uściskała.
- Oh proszę... - bąknął Snape. - Jak
mawiam... to tylko rodzinne sentymenty.
Zarzucił swoim
czarnym płaszczem i ruszył w stronę wyjścia. Matka jeszcze raz
uściskała Dracona.
- Zobaczymy się niedługo.
Draco kiwnął głową
i poszedł za nauczycielem. Kiedy tylko wyszli z terenów dworu
Malfoyów teleportowali się do Hogwartu.
* * * *
Była sobota. Clary w
samotności siedziała w swoim pokoju przy oknie. Lisa poradziła
jej, by spróbowała uporać się ze swoimi uczuciami przelewając je
na papier. Więc Clary postanowiła tak zrobić.
Nie
wiem jednak co znów napisać... To już będzie dziewiąty
jedenasty list do Ciebie. Nigdy nie pisałam pamiętnika ani nic z
takich rzeczy, ale uczucia moje mogę ci opisywać ez przerwy..
Zobacz jak ja się czuję!
Zniknąłeś
a ja nie wiem gdzie. To wydawało mi się podejrzane. Nadal nie ma
też naszego nauczyciela z Obrony Przed Czarną Magią. Znikliście
oboje i to tak nagle. Jestem ciekawa..
Jestem
ciekawa czy kiedykolwiek Cię jeszcze zobaczę. Chociaż na chwile.
Przez jeden moment. O nic więcej nie proszę. Ja Cię kocham!!! Nie
rozumiesz tego?!?!?
Czuje, że bez Ciebie nie mogę żyć. Czuje się
jakby z każdym dniem moje serce miało więcej ran.
W
nocy nie mogę spać. Cały czas o Tobie myślę. Mam straszne
koszmary, Draco. Stoisz przy mnie i nagle zaczynasz się oddalać. Ja
biegnę za Tobą, wołam Cie, ale Ty mnie nie słyszysz. Później
znikasz i nigdy więcej już Cię nie widzę.
Czy
to był tylko sen? Wątpię. On staję się teraz rzeczywistością.
A ja nic nie mogę na to poradzić. Nic nie mogę zrobić. Nie mam
już nawet ochoty na rozmowę z przyjaciółmi. Nienawidzę widoku
Cedrika. Wstydzę się, że pozwoliłam mu na kolejną nadzieję w
wieczór kiedy zniknąłeś. Moje serce już zawsze będzie należeć
do Ciebie, nie rozumiesz tego?
Nie
odzywam się do nikogo... Chcę usłyszeć tylko Twój głos...
Ciebie mi tylko brakuje. Gdzie Ty jesteś? Wrócisz?
- Clary!! Clary!!
Ktoś biegł po
schodach i to była jej przyjaciółka Lisa.
- No Clary!!
Najwyraźniej miała
do niej jakąś sprawę, bo nagle wpadła do pokoju cała zdyszana.
Podeszła do dziewczyny siedzącej przy oknie i rzuciła się jej na
szyje.
- Coś się stało? - spytała zaniepokojona.
- Nie - odpowiedziała zdyszana Lisa. - Tylko...
tylko...
Ruda dziewczyna nie
była pewna, czy powinna jej to mówić. Ale miała prawo wiedzieć.
Może teraz wszystko się wyjaśni i będzie jak dawniej. Może Clary
znów normalnie zacznie spędzać czas z przyjaciółmi i nabierze
ochoty na jedzenie. Przez te ostatnie tygodnie bardzo zmizerniała.
Prawie w ogóle nie jadła.
- To o co chodzi?
Dziewczyna była
zszokowana.
- No bo... No bo... ktoś widział jak Draco
wrócił do szkoły i szedł nad jezioro.
W końcu to z siebie
wyrzuciła. Clary zerwała się z miejsca.
- Co?! Kiedy ?!
- Niedawno... parę minut temu - oświadczyła
przyjaciółka.
- Dzięki.
Clary wybiegła szybko
z pokoju. Lisa nie miała zamiaru jej zatrzymywać. Wiedziała, że i
tak Clary będzie musiała z nim porozmawiać, a czym prędzej tym
lepiej.
____________________________________________________________
kochani...
mnie pisanie dla was rozdziałów zajmuje mnóstwo czasu :)
wam skomentowanie tego zajmie tylko kilka sekund, a jest to dla mnie bardzo ważne <33
super piszesz ;)
OdpowiedzUsuń