wtorek, 9 kwietnia 2013

XXV „List”


Poczekam na wasze komentarze, żeby napisać kolejny rozdział ^^  
Brak motywacji z waszej strony 



           Następnego dnia Clary obudziła się w ramionach Cedika. Nie rozumiała co się jej stało. Nigdy więcej nie może tak postąpić! Ona... ona należy tylko do Draco...
           Cedrik nadal spał. Nie budziła go, więc szybko pobiegła do swojego pokoju. O mało co nie krzyknęła kiedy zobaczyła śpiącego Erica tuta... w ich pokoju... w pokoju dziewczyn, gdzie żaden chłopak jeszcze nie był.
           Wzięła prysznic i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami co obudziło Lisę.
  - Eric! Eric!
           Dziewczyna krzyczała do niego by się obudził. W końcu rzuciła w niego poduszką - podziałało.
  - Co? Co?! - zerwał się z łóżka.
  - Ktoś tu był...
  - Yhmm...
           Myślał, że chodzi o coś ważniejszego. Znów położył się z powrotem i wtulił w poduszkę. Miała go nie budzić... jest jeszcze tak wcześnie...
           Zirytowało ją to więc podeszła do niego i zaczęła go szarpać by w końcu zszedł z jej łóżka! Może nadeszła już pora by wrócił do siebie!
  - Wstawwaaa.....jjj !! - próbowała zrzucić go z łóżka. Udało się.
  - No już...
           Podniósł się z ziemi i stanął obok niej. Chciał ją objąć ale zrobiła unik.
  - Idź na razie do siebie.
           Pokręcił głową ale nie miał co z nią dyskutować. Posłusznie ruszył w stronę drzwi. Kiedy chciał otworzyć drzwi ktoś go uprzedził. Clary znów wróciła do pokoju.
  - O witam witam - powiedział Eric.
           Clary lekko się uśmiechnęła, ale był to wymuszony uśmiech. Nie miała na nic ochoty... nie potrafiła się cieszyć... ani tym bardziej śmiać. Czuła się jakby była w stanie tylko płakać.
           Eric wyszedł z pokoju.
  - Jak się spało? - spytała się Lisa.
           Na jej twarzy widniał uśmiech. Clary ją zignorowała i poszła usiąść na swoje łóżko.
  - Dobrzeee.... przepraszam - powiedziała Lisa.
           Clary chciała jej odpowiedzieć, że nie musi przepraszać. To ona nie jest w humorze i to tylko jej wina. Jednak nie zdążyła bo do pokoju weszła nagle Alice.
  - Gdzieś ty była?!?!?! - krzyknęła Lisa.
  - A tu i tam... - speszyła się jej przyjaciółka.
           Chciała zachować powagę, ale nie potrafiła. Zaczęła się uśmiechać, ale starała się to ukryć. Lisa nie miała zielonego pojęcia o co jej chodzi. Uśmiechnęła się do niej.... i miała nadzieję, że zaraz jej to wyjaśni.
  - No więc...? Słucham - naciskała Lisa.
  - A nic.
           Lisa nie mogła jej uwierzyć. Coś musiało się stać. Dziewczyna była za wesoła! To nie było normalne. Znika gdzieś nagle wieczorem.... nie idzie na lekcje... Davida również wcięło...
  - Zaaarazz.... Chwila moment - powiedziała Lisa.
           Davida też nie było... całą noc.
           Ona musiała znaleźć miejsce do spania dla Erica bo... drzwi ich pokoju były zablokowane...?!?!
  - Nieeee..... - kręciła głową z niedowierzaniem Lisa. - Nieee.... - teraz i ona nie mogła przestać się uśmiechać.
           Nie ma ich całą noc i później wraca nad ranem szczęśliwa jak nigdy!!!
  - Nieee!!
  - Taaak!!
  - Ale jak? Kiedy? Czemu?!
           Obie dziewczyny była bardzo podekscytowane.
  - Tak jakoś wyszło... - mówiła trochę już zawstydzona Alice.
  - Jakoś wyszło?! - Lisa była oszołomiona. - Słyszałaś to Clary? - spojrzała na przyjaciółkę. - To jakoś tam wyszło.
           Clary uśmiechnęła się do nich. Cały czas przysłuchiwała się ich rozmowie, ale ni chciała się w niej udzielać. Alice była szczęśliwa, a ona nie chciała jej tego niszczyć swoim złym humorem.
  - Oh ty?! Gadaj jak było!
           Lisa podbiegła do przyjaciółki i rzuciła się jej na szyję. Chciała ją zmusić do otworzenia się. Przed nimi nie musiała niczego ukrywać.
  - Alice!
  - Co?!
  - Musiało być cudownie prawda?
           Lisa była zachwycona. Alice tylko pokiwała głową.
  - Nawet nie wiesz jak bardzo.
           Lisa aż zapiszczała z podniecenia.
  - Nie jesteś już dziewicą szczęściaro!!
  - No wiem, że ty jesteś... ale czy...
           Obie koleżanki spojrzały na Clary.
  - Ja jestem - oświadczyła, żeby nie było nieporozumienia.
  - Musisz mi wszystko opowiedzieć.... - zwróciła się Lisa znów do Alice.
           Lisa spojrzała na nią z przerażeniem.
  - No bez przesady... no nie tak dosłownie wszystko - uspokoiła ją Lisa.
           Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie i zaczęły długą rozmowę o Davidzie. Oni naprawdę byli wspaniałą parą, pasowali do siebie.
           Rozmowa się przedłużała a był czas by iść na śniadanie. Przyjaciółki zebrały się szybko... oprócz Clary. Ona nadal siedziała na łóżku i przypatrywała się swoim dłoniom.
  - Idziesz Clary z nami? - spytała się Lisa.
           Dziewczyna pokręciła głową.
  - Ale na pewno? - spytała zaniepokojona Alice.
  - Tak.
           Clary zmusiła się do uśmiechu. Nie chciała, żeby przyjaciółki się o nią martwiły.
           Obie jej posłuchały i poszły na śniadanie i Clary została w pokoju sama.
           Clary przyszła później na lekcję, ale nadal nie była w humorze... To było coś więcej niż sam smutek... Nie mogła tego określić.
           Przez cały dzień nie rozmawiała z Cedrikiem... ani z przyjaciółkami. Nie miała ochoty... nie potrafiła.
           Draco bardzo ją wczoraj zranił tym, że nie przyszedł.
           Ale zdziwiło ją to, że nie pojawił się na dzisiejszych lekcjach. Później na lekcji Obrony Przed Czarną Magią zdziwiła się jeszcze bardziej, kiedy profesor Snape również się nie pojawił na lekcji.
           Clary nie czułą się tak tylko przez jeden dzień. Każdego dnia zaraz po zajęciach wracała do pokoju.
           Takaż minął tydzień.
           Rzadko rozmawiała z przyjaciółmi. Czuła się teraz bardzo samotna. Podczas lekcji czas jej płynął dość szybko, coś się działo i nie musiała myśleć o niczym. Co innego było w nocy. Leżała na swoim łóżku i wpatrywała się zasłony jej łóżka. Gdy spała, śniły się jej koszmary i krzyczała w nocy. Jej przyjaciółki bardzo się o nią martwiły. Lisa poradziła jej, żeby pisała listy do Dracona, w których opisywałaby jak się czuje. Może to by jej pomogło w pozbyciu się tych wszystkich uczuć. Clary nie chciała rozmawiać z nikim o tym co czuje i co myśli, więc może w liście by się tego wszystkiego pozbyła.
           Clary zdawała sobie sprawę, że ogromnie cierpi. Nie widziała Dracona od bardzo wielu dni. Myślałą tylko o nim, nic innego nie było teraz dla niej ważne.
           Coś było jednak nie tak. Draco nagle zniknął... tak nagle i bez słowa wujaśnienia.
           Z nim odeszło całe szczęście Clary. Jej życie traciło sens... bo tylko on był jego wątkiem. On i tylko on... Przez te parę chwil była tak cudownie, ale się skończyło. Tylko przez mały czas Clary czuła się szczęśliwą.
           Dracona nie było tydzień... później dwa tygodnie.
           On już nie wróci... Odszedł.... Ale czemu?!?!
           Clary czuła jak ból rozrywa jej serce na kawałki. Dlaczego go nie ma? Powiedział, że ona jest dla niego ważna, a później odszedł...
  - Nieee!!!! - krzyczała z płaczem Clary. - Nieee!!!
  - Clary! Clary! - to była Lisa.
           Clary znów miała zły sen. Śniło się jej coś strasznego i dlatego krzyczała. Nie zdarzyło się to pierwszy raz. Jej przyjaciółki już kilkakrotnie musiały ją uspokajać.
  - Clary... - mówiła smutno Lisa.
           Próbowała dziewczynę wybudzić ze snu.
  - Ja przepraszam - powiedziała Clary, kiedy się w końcu obudziła. - Przepraszam.
           Łzy spływały jej po policzkach. Obie przyjaciółki usiadły obok niej i przytuliły ją do siebie.
  - Dobrze już, dobrze - uspakajała ją Lisa.
           Głaskała ją po głowie, by poczuła się pewniej. Alice również wspierała Clary trzymając ją za rękę.
  - Nie wiecie.... - mówiła blondynka przez łzy. - Nie wiecie jak ja się teraz czuje... Nie ma go... Nie ma...
           Głos się jej załamywał. Dziewczyny jedynie mogły ją pocieszać i mówić, że wszystko będzie dobrze... nic więcej nie mogą zrobić. To on.. on musi wrócić, bo ona tego nie przeżyje.




 *      *       *      *

           Blond chłopak siedział na parapecie przy oknie w swojej sypialni. Była trzecia w nocy. Księżyc świecił jasno więc oświetlał cały jego pokój. Nie mógł zasnąć. Cały czas o niej myślał.
           Clary, moja kochana Clary, myśli Draco. Czy jeszcze na mnie czekasz? Wiedz, że ja cię nie opuściłem. Cały czas jestem z tobą. Wyrządziłem ci wiele ran, ale to już się zakończy... tak nie może być. Niczego bardziej nie pragnę od ciebie. Ale jednak chcę cię ochronić. Muszę cię ochronić przez wszelkim złem.... muszę cię ochronić przed samym sobą.
           Tak trudno mu było się przyznać do tego, że się siebie brzydzi. To się jednak stało, chodź zapewniał ją, że nigdy tego nie zrobi. Ale nie miał wyboru. Musiał chronić swoją rodzinę i ją... Jego dziewczynę ze snów, jego piękną i delikatną jak płatek róży Clary.
           Spojrzał na swoją rękę. Ten widok nadal go przerażał. Nienawidził tego... najchętniej zdarłby to ze swojej skóry.
           Czarne linie... wszystkim znany znak... to Mroczny Znak.
           Jego znak.
           Znak śmierciożercy.
           Nie miał wyjścia. Czarny Pan nie dał mu wyboru. Otrzymał od niego zadanie, o którym Draco nie chciał nawet teraz myśleć. Nie wie czy mu podoła... To jest prawie niewykonalne.
           Usłyszał nagle jakieś kroki, a później głosy. Podszedł więc pod drzwi i nasłuchiwał.
  - Narcyzo nie możesz.... Czarny Pan nie chciał tego.
  - Czarny Pan nie musi o tym wiedzieć.
           To była Bellatrix i jego matka. Wyraźnie się o coś kłóciły. Starały się zachowywać cicho, ale nie za bardzo im to wychodziło.
  - Czarny Pan dobrze wiedział co robi wyznaczając zadanie Draconowi.
  - Czarny Pan się myli... on jest za młody.... to jeszcze dziecko.
           Słychać było ogromne zmartwienie pani Malfoy, lecz jej siostra nie dawała za wygraną.
  - Ale Severus?! Nie mu!
  - Ale Czarny Pan mu ufa! I ja też! Tylko on może mu pomóc Bella. Tylko on będzie blisko niego.
  - Zaufaj Czarnemu Panu, on wierzy, że Draco da sobie radę!
  - To przecież jest tylko dziecko! Nie da sobie rady!
           Zeszły na dół, bo głosy znacznie ucichły. Draco bez wahania podążył za nimi. Zatrzymał się przy schodach. Stamtąd znów mógł się przysłuchiwać rozmowie.
  - Nie puszczę cię do niego samej, ja muszę to widzieć Narcyzo. On się na to nie zgodzi! To wieli tchórz!
  - Nie kochana siostro. Wierzę w niego...
  - Ale w swojego syna to już nie?!
  - Wiesz co mam na myśli...
           Draco niewiele potrafił wywnioskować z tej rozmowy. Matka się gdzieś wybiera... ale dokąd? I co ma z tym wspólnego Snape? I o co chodzi Bellatrix?
  - Idę z tobą - oświadczyła chłodno Bella po chwili.
           Pani Malfoy uściskała siostrę. Obie kobiety wyszły z domu. Draco został sam... Prawie sam... Jego ojciec..
           Luciusz Malfoy powrócił do domu. Ale teraz był na kolejnej misji powierzonej mu przez Czarnego Pana. Nie może go ponownie zawieść. A kiedy wróci, to na pewno pójdzie spać.... I to Draco powinien zrobić.
           Wrócił więc do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko. Do jego wspomnień znów powróciła Clary.
           Już niedługo, myśli Draco. Wrócę i znów będzie jak dawniej.. Nieee! Nie mogę na to pozwolić. Bo będzie w niebezpieczeństwie. Śmierciożercy dowiedzą się o niej, a wtedy zagrożą jej śmiercią. Nie mogę na to pozwolić! Nie mogę jej narażać! Muszę ją ochronić... a najlepiej zrobię to, trzymając się od niej z daleka.
           Minęły więcej niż dwa tygodnie odkąd opuścił Hogwart. Niedługo wraz ze Snape'em mieli wracać do zamku. Przed tym jednak on musiał wykonać coś dla śmierciożerców więc blondyn nie wiedział kiedy powrócą do Hogwartu.
           Następnego dnia chłopak obudził się dość wcześnie.
  - Robi się coraz chłodniej. Nadchodzi zima - powiedział do siebie.
           Na to wskazywało. Była już prawie połowa listopada.
           Chłopak ubrał się i zszedł na dół. W kuchni zastał panią Malfoy.
  - Draco...
           Nagle do kuchni wszedł Snape.
  - Zbieraj się Draco! - warknął ponuro.
           Chłopak spojrzał na matkę. Czyli jednak powraca do Hogwartu szybciej niż myślał.
           Narcyza podeszła do syna i mocno go uściskała.
  - Oh proszę... - bąknął Snape. - Jak mawiam... to tylko rodzinne sentymenty.
           Zarzucił swoim czarnym płaszczem i ruszył w stronę wyjścia. Matka jeszcze raz uściskała Dracona.
  - Zobaczymy się niedługo.
           Draco kiwnął głową i poszedł za nauczycielem. Kiedy tylko wyszli z terenów dworu Malfoyów teleportowali się do Hogwartu.




 *      *       *      *

           Była sobota. Clary w samotności siedziała w swoim pokoju przy oknie. Lisa poradziła jej, by spróbowała uporać się ze swoimi uczuciami przelewając je na papier. Więc Clary postanowiła tak zrobić.




Kochany Draco
Nie wiem jednak co znów napisać... To już będzie dziewiąty jedenasty list do Ciebie. Nigdy nie pisałam pamiętnika ani nic z takich rzeczy, ale uczucia moje mogę ci opisywać ez przerwy.. Zobacz jak ja się czuję!
Zniknąłeś a ja nie wiem gdzie. To wydawało mi się podejrzane. Nadal nie ma też naszego nauczyciela z Obrony Przed Czarną Magią. Znikliście oboje i to tak nagle. Jestem ciekawa..
Jestem ciekawa czy kiedykolwiek Cię jeszcze zobaczę. Chociaż na chwile. Przez jeden moment. O nic więcej nie proszę. Ja Cię kocham!!! Nie rozumiesz tego?!?!?
Wierzyłam, że ty kochasz i mnie. Myliłam się?
Czuje, że bez Ciebie nie mogę żyć. Czuje się jakby z każdym dniem moje serce miało więcej ran.
W nocy nie mogę spać. Cały czas o Tobie myślę. Mam straszne koszmary, Draco. Stoisz przy mnie i nagle zaczynasz się oddalać. Ja biegnę za Tobą, wołam Cie, ale Ty mnie nie słyszysz. Później znikasz i nigdy więcej już Cię nie widzę.
Czy to był tylko sen? Wątpię. On staję się teraz rzeczywistością. A ja nic nie mogę na to poradzić. Nic nie mogę zrobić. Nie mam już nawet ochoty na rozmowę z przyjaciółmi. Nienawidzę widoku Cedrika. Wstydzę się, że pozwoliłam mu na kolejną nadzieję w wieczór kiedy zniknąłeś. Moje serce już zawsze będzie należeć do Ciebie, nie rozumiesz tego?
Nie odzywam się do nikogo... Chcę usłyszeć tylko Twój głos... Ciebie mi tylko brakuje. Gdzie Ty jesteś? Wrócisz?

  - Clary!! Clary!!
           Ktoś biegł po schodach i to była jej przyjaciółka Lisa.
  - No Clary!!
           Najwyraźniej miała do niej jakąś sprawę, bo nagle wpadła do pokoju cała zdyszana. Podeszła do dziewczyny siedzącej przy oknie i rzuciła się jej na szyje.
  - Coś się stało? - spytała zaniepokojona.
  - Nie - odpowiedziała zdyszana Lisa. - Tylko... tylko...
           Ruda dziewczyna nie była pewna, czy powinna jej to mówić. Ale miała prawo wiedzieć. Może teraz wszystko się wyjaśni i będzie jak dawniej. Może Clary znów normalnie zacznie spędzać czas z przyjaciółmi i nabierze ochoty na jedzenie. Przez te ostatnie tygodnie bardzo zmizerniała. Prawie w ogóle nie jadła.
  - To o co chodzi?
           Dziewczyna była zszokowana.
  - No bo... No bo... ktoś widział jak Draco wrócił do szkoły i szedł nad jezioro.
           W końcu to z siebie wyrzuciła. Clary zerwała się z miejsca.
  - Co?! Kiedy ?!
  - Niedawno... parę minut temu - oświadczyła przyjaciółka.
  - Dzięki.
           Clary wybiegła szybko z pokoju. Lisa nie miała zamiaru jej zatrzymywać. Wiedziała, że i tak Clary będzie musiała z nim porozmawiać, a czym prędzej tym lepiej.



____________________________________________________________
kochani...
mnie pisanie dla was rozdziałów zajmuje mnóstwo czasu :)
wam skomentowanie tego zajmie tylko kilka sekund, a jest to dla mnie bardzo ważne  <33

1 komentarz:

Dziękuje za każdy komentarz ;**