Mam nadzieję, że rozdział się spodoba.
Komentujcie kochani czytelnicy, to dla mnie bardzo ważne <33
Nadszedł
wieczór i dochodziła już prawie godzina ósma. Draco wyszykował
się na spotkanie. Nie wiedział czemu, ale po tej rozmowie z Clary
zrobiło mu się lżej na sercu. Nie musi już przed nią ukrywać
tej strasznej tajemnicy.
Draco wyszedł z
pokoju wspólnego Ślizgonów. Zmierzał w kierunku wielkiej sali.
Bał się, że Clary już może tam być. To byłoby bardzo
niegrzeczne z jego strony, bo to on zaproponował spotkanie i to on
powinien na nią czekać.
Szedł korytarzem dość
szybkim tempem. Był pogrążony w myślach, ale ktoś go jednak z
nich wybudził.
- Draco - usłyszał za sobą męski głos.
Chłopak odwrócił
się i zobaczył, że w jego stronę zmierza profesor Snape. Miał
założoną długą czarną szatę... dokładnie jakby się gdzieś
wybierał.
- Profesor - odpowiedział chłopak.
- Gdzie to tak się.... wybierasz - spytał się Snape z
ciekawością w głosie.
Jak zawsze mówił
dość doniosłym głosem i bardzo opanowanym.
- Ja tylko...
- Nie ważne - bąknął Snape. - Idziesz ze MNĄ.
Oświadczył
chłopakowi profesor. Powiedział to bardzo głośno i wyraźnie z
naciskiem na ostatnie słowo.
- Ja teraz nie mogę...
Snape spojrzał na
niego karcącym wzrokiem. Uśmiechnął się nieprzyjaźnie.
- Profesorze - dokończył chłopak.
- Tak... już... lepiej - mówił z przerwami. -
Ale nie za bardzo mnie to interesuje Draco. Idziemy - warknął
ponownie Snape.
Chłopak nie chciał
się jednak poddać. Szedł się spotkać się z Clary i nic nie
mogło mu przeszkodzić.
- Ale ja teraz nie mogę, profesorze - naciskał
Draco.
Snape stracił
cierpliwość. Chwycił chłopaka za marynarkę i przyciągnął go
bliżej. Jego wzrok przenikał blondyna całego.
- Nie obchodzi mnie co chcesz teraz robić Malfoy...
Mówię teraz do ciebie nie jako twój nauczyciel, ale jako
posłaniec...
Chłopak patrzył się
na niego z przerażeniem. Nic z tego nie rozumiał. Co to ma
oznaczać? Gdzie chce go zabrać Snape?
- … nie mamy zbyt wiele czasu więc lepiej się
pośpieszmy... - warknął Snape i pociągnął za sobą Dracona.
Szli w stronę
drugiego wyjścia z Hogwartu. Tylnego wyjścia, którym mało uczniów
wychodziło z zamku.
- ….Musimy wyjść z zamku niepostrzeżeni,
rozumiesz?! Niepostrzeżeni!
Snape mówił do niego
ostrym tonem. Nauczyciel był opanowany, ale widać było, że bardzo
mu się śpieszy.
- Gdzie my idziemy !? - Draco musiał wiedzieć. -
Co się dzieje?!
- Wyjaśnię ci.... na miejscu - powiedział ze
spokojem Snape.
Nadal ciągnął za
sobą chłopaka. Draco miał tego dość. Zaczął się szarpać aż
uwolnił się z jego uchwytu.
- Ja chce wiedzieć! - powiedział stanowczo.
Oboje stanęli w
miejscu.
- Dokąd idziemy? Kto cie przysłał?
- Idziemy do twojego domu, Draco.
- Ale po co?!
Snape widział, że
nie ma wyboru. Draco zbytnio nalegał na wyjaśnienia. Nie było
czasu na kłótnie. Musiał mu wyjawić prawdę.
Draco był bardzo
podenerwowany. O co chodziło temu Snape'owi?
Oh Clary, myśli
Draco. Wybacz mi, że nie przyjdę... Proszę cię.... poczekaj na
mnie... Nie wiem kiedy wrócę... Nawet nie wiem gdzie on mnie
zabiera. Proszę nie złość się.
- No po co?! - mówił Draco już prawie krzycząc.
- A co na Dumbledore ?! Przecież nie możemy sobie od tak gdzieś
pójść!!
- Słuchaj co do ciebie mówię! Draco - Snape miał
już dość tego chłopaka. Za dużo zadawał pytań. -
Powiedziałem mu, że twoja matka jest poważnie chora i chce cie
zobaczyć.
- Co jest z moją matką ?!
- NIC !!!
- To czemu...?
Chłopak już nic z
tego nie rozumiał.
- Powiedziałem, że pojadę z tobą. I przyprowadzę
cię z powrotem.
Draco prychnął. To
już było śmieszne.
- On to kupił?
- Tak Draco - powiedział Snape. - Pospiesz się,
nie mamy czasu!
Draco ponownie chciał
się spytać dokąd idą, ale zrezygnował. Widział chłód w
zachowaniu Snape'a.... On zawsze taki był, ale teraz trochę go to
niepokoiło.
- Gdzie mnie ciągniesz?! Dokąd idziemy?! - jednak
blondyn nie dał za wygraną.
Zachowanie jego
nauczyciela zaczęło go poważnie niepokoić. Czemu akurat dzisiaj
wracają na dwór Malfoyów? Czemu tak późno? I po co?
Snape chyba już nie
miał wyboru. Spojrzał na Dracona spokojnym wzrokiem i jeszcze
bardziej spokojnym tonem powiedział:
- Draco, Czarny Pan chce się z tobą widzieć.
Serce stanęło
Draconowi...
Był przestraszony. Co
to ma znaczyć? Czarny Pan...
Czarny Pan chce się z
nim widzieć.... On chce z nim porozmawiać... On czegoś od niego
chce...
Draco nie wiedział co
myśleć. Był przerażony.
- Prędzej! - mówił ostrym tonem Snape.
Pociągnął chłopaka
za sobą. Szli ścieżką między drzewami do tylnej bramy terenów
zamku. Z Hogwartu każdy mógł wyjść... ale wejść się już nie
dało bez zgody dyrektora. To magia strzegła terenów zamku.
Wyszli przez ogromną
bramę. Snape spojrzał na chłopaka. Nie wyglądał za dobrze. Był
blady ze strachu. Ale on nie był z tych osób, które pocieszają
ludzi. Zresztą nie wiedział co by mu powiedzieć.
To nic takiego Draco,
Czarny Pan tylko chce ci pogrozić twoją śmiercią jak nie będziesz
mu posłuszny.....? To nie byłoby zbyt pocieszające.
Nie mogli dłużej
czekać. Snape mocno chwycił chłopaka za ramię i obaj się
teleportowali.
Po chwili ukazał się
im przed oczami dwór Malfoyów. Stali zaraz przy bramie.
Draco mimo że wrócił
do domu nie cieszył się w ogóle. Wręcz przeciwnie. Najchętniej
to by stamtąd jak najszybciej uciekł. Strach paraliżował całe
jego ciało. Nie potrafił myśleć racjonalnie. Robiło mu się
coraz bardziej słabo. Czół, że traci panowanie nad swoim ciałem.
Mnóstwo myśli kłębiło się w jego głowie.
Czy ON już tu jest?
Co może od niego chcieć Czarny Pan?
- Draco pośpiesz się - poganiał go mężczyzna.
Przeszli przez bramę
i szybkim krokiem szli do drzwi. Nim jednak Snape zdążył je
otworzyć uprzedziła go pani Malfoy. Kobieta podbiegła do syna i
mocno go objęła. Widać było, że i ona umiera ze strachu. Boi się
o własne dziecko... bo same przebywanie blisko Czarnego Pana było
niebezpieczne.
- Oh Draco... Draco....
Kobieta już prawie
płakała.
- Narcyzo... wejdź do środka - powiedział Snape.
Cała trójka przeszła
do salonu. Tam dość radosnym głosem przywitała ich Bellatrix.
- Oh Severusie! Draco!
Kobieta zaśmiała się
głośno. Była w bardzo dobrym humorze. Pewnie dlatego, że jej Pan
za chwilę miał się tu zjawić.
- Bella - przywitał się obojętnym tonem
mężczyzna. - Jeszcze go nie ma?
Snape był zdziwiony.
Chyba niepotrzebnie pośpieszał chłopaka. Denerwował go tym
niepotrzebnie, a bez tego był już na skraju wytrzymałości.
- Ha!! - krzyknęła Bella. - Gdyby się zjawił
przed wami, to nie było by wesoło.
Ponownie zaśmiała
się głośno. Jej dobry nastrój nie wpływał dobrze na Dracona.
Kobieta nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Jak rozładować tą
radość? Zaczęła niepotrzebnie chodzić tam i z powrotem, a
później zaczęła dziwnie podskakiwać. Dziwili się jej wszyscy,
bo żadne z nich nie widziało w tym nic wesołego.
- A wiesz, że Czarny Pan nie lubi czekać, Severusie
- dodała po czym znów się roześmiała.
- A czy dokładnie wiadomo... czego Czarny Pan...
chce od chłopaka? - spytał się niepewnie.
- Czarny Pan... dobrze wie! Co ma robić! -
odkrzyknęła kobieta.
Draco i jego matka
stali w milczeniu. Oboje byli wystarczająco przerażeni, żeby
wypytywać o jakiekolwiek szczegóły.
- W to nie wątpię - powiedział chłodno Snape, po
czym dodał wyraźnie to akcentując - Bellatrix.
- Severusie - powiedziała uśmiechając się
złowieszczo. - Mam nadzieję.
Ponownie się zaśmiała
ale głośniej, więc Dracona przeszły dreszcze. Spojrzał na matkę.
Chciał znaleźć w niej chociaż cień nadziei... skrawek
pocieszenia. Ale pani Malfoy za bardzo była zdenerwowana.
- Severusie - powiedziała cicho Narcyza. - Proszę
cię, pomóż nam... zrób coś... może jeśli uda ci się
porozmawiać z Czarnym Panem to wtedy....
- Narcyzo - wtrąciła się Bella. - Wiesz, że to
niemożliwe. Czarny Pan nie zmieni swej decyzji.
- Ale czemu Draco? On jest za młody?! To jeszcze
dziecko.
Kobieta spojrzała na
Draco.
- Nie jest już taki młody...
Draco przyglądał się
Belli z lekko otwartymi ustami. Kobieta widziała jego
zdezorientowanie. Uśmiechnęła się lekko.
Podeszła do chłopaka
i powoli zaczęła chodzić dookoła niego. Draco stał bez ruchu.
Zdał sobie sprawę,
że Czarnego Pana nie obchodzi ile osoba, której powierzy zadanie ma
lat. Nie obchodzi go, czy to będzie kobieta, czy mężczyzna. Mała
dziewczynka, czy może chłopak. Tu chodzi o konkretną osobę... tu
chodzi o Draco. Pan ma sprawę do niego, czyli tylko on będzie w
stanie ją rozwiązać. Tylko o co chodzi? Co będzie musiał zrobić?
Jak daleko będzie musiał się posunąć...? Czy cokolwiek
straci...? A co jeśli nie będzie w stanie pomóc Czarnemu Panu? Co
się stanie...? Wie, że jego ojciec zawiódł Pana i trafił do
Azkabanu.... Czy z Draconem będzie tak samo...?
Bella okrążała
chłopaka. Narcyza i Severus tylko przyglądali się im w ciszy.
Kobieta był ciekawa, czy chłopak będzie w stanie coś powiedzieć.
Czy może strach zawładnął nim całkowicie?
- A co jeśli... bym się nie zgodził? - zapytał
Draco niepewnie.
Bellatrix zaśmiała
się cichym, złowieszczym śmiechem. Zabawne było to, że właśnie
o to się chłopak zapytał. Ona doskonale wiedziała jak ma na to
odpowiedzieć. Może jeszcze nie znała planów Czarnego Pana co do
Dracona, ale dobrze wiedziała co by Pan zrobił, gdyby ktokolwiek mu
kiedyś czegoś odmówił. Czarny Pan może wszystko... i wie
wszystko.
- Jesteś pewny... że chcesz znać odpowiedź? -
spytała się go szeptem.
Chłopakowi serce
zaczęło bić szybciej. Strasznie się denerwował. Już niczego nie
był pewny. Strach towarzyszył mu teraz już przez cały czas, więc
Draco starał się by nie zapanował nad nim całkowicie. Nie chciał
podejmować decyzji pod wpływem strachu. Nie chciał by to strach
rządził nim całym.
Nic jej nie
odpowiedział, a więc ona uznała to za odpowiedź: „tak”.
Stanęła przy jego boku.
- Draco - powiedziała do niego szeptem. - Czarny
Pan wie wszystko. Czarny Pan nigdy się nie myli. Czarny Pan może
wszystko.
Blondyn spojrzał na
matkę. Ona również przysłuchiwała się siostrze, a w jej oczach
nadal widział strach. Później spojrzał na Snape'a, ale jego twarz
nie wyrażała żadnych uczuć.
- Jak wiesz Czarny Pan nie lubi, gdy się mu odmawia.
Wszyscy, którzy tego spróbowali już... - uśmiechnęła się
złowieszczo. - Już są martwi.
Mimo tego, że Draco
się tego domyślał, serce i tak zamarło mu całkowicie. Słuchał
dalej, co ma mu do powiedzenia.
- Ale Czarny Pan jest wystarczająco łaskawy, by
dawać drugą szansę... jak twojemu ojcu.
Wszyscy błyskawicznie
spojrzeli na Belle ze zdziwieniem.
- Jak to? - spytała się pani Malfoy.
- No tak właśnie moja droga siostrzyczko -
powiedział z uśmiechem czarnowłosa kobieta.
- Lucjusz? Czarny Pan mu przebaczy?
Mówiła z nadzieją w
głosie. Draco był tak zszokowany, że nie mógł nic powiedzieć.
- Właśnie Bella - wtrącił się Snape. -
Wytłumacz nam... Co powiedział ci Czarny Pan.
- Oj biedny Severus cały czas siedzi w głupim zamku
i nic nie wie? A może Czarny Pan nie chciał ci nic powiedzieć?
Mężczyzna piorunował
ją wzrokiem. Nie ma prawa niczego takiego mówić.
- Oh Bella powiedz mi.... gdzie on jest?
Głos pani Malfoy już
prawie się załamywał. Musi wiedzieć. Czy on... może wróci do
domu?
- Nie martw się Narcyzo. Przybędzie tu już
niebawem. Razem z Czarnym Panem.
Zakryła usta dłonią.
Nie mogła w to uwierzyć. Jej mąż wróci do domu. Już nie będzie
tkwił w Azkabanie. On... wróci do niej.
- A czy wiesz, czego Czarny Pan oczekuje od Dracona?
- spytała się z nadzieją w głosie.
Kobieta pokręciła
głową.
- Tego nikt nie wie Narcyzo, ale coś tam jednak wiem.
Pokazała w tym
momencie ten swój mroczny uśmiech. Nie dała się prosić, by
wytłumaczyła o co chodzi. Ponownie zbliżyła się do Dracona.
- Czarny Pan powiedziała mi, że ma dla ciebie
zadanie niezwykle ważne - powiedziała cichym głosem Bella. -
Wiem też... że jeżeli się nie zgodzisz... lub ci się nie
powiedzie to zapłacisz za to ogromnie.
Draco starał się
zapanować nad strachem, ale to co mówiła jego ciotka było nie do
przyjęcia.
- Co to znaczy?
- Proste - prychnęła Bella. - Czarny Pan nie
pozwoli ci dalej żyć... ani twoim bliskim.
Bella spojrzała na
Narcyzę. Ona prawie już płakała. Miała łzy w oczach... nie
potrafiła wytrzymać tej presji.
- Ale słyszałam o tobie coś jeszcze Draco... -
kontynuowała kobieta.
Widać było, że jest
bardzo tym podekscytowana. Cóż więcej może zrobić mu Czarny Pan?
Odebrać życie jemu.... jego rodzicom.... Co jeszcze? Jak nic
więcej nie mógł stracić.
- Słyszałam, że... jest ktoś jeszcze dla ciebie
bardzo ważny... Od niedawna, ale... nie mógłbyś pogodzić się
z tą stratą....
Draconowi nie podobało
się to dokąd zmierzała Bellatrix. To było niemożliwe. Tylko jego
matka wiedziała.... tylko jej powiedział....
- Podobno spotkałeś JĄ niedawno...
Bella uśmiechnęła
się złowieszczo. Była tym rozbawiona. Fakt, że mogłaby stracić
siostrę Narcyzę nie był dla niej przyjemny... ale to! To było
coś zupełnie innego.
- Podobno jest bardzo ładną... mądrą... bystrą
dziewczyna...
- Nieee....
Blondyn spuścił
wzrok z czarnowłosej kobiety. Do ostatniego momentu miał nadzieję,
ze to nie może być prawda... ale właśnie stracił nadzieje...
- Clary...
Powiedział Draco. To
nie może być prawda! Tak nie może być! Jak to się stało?! Skąd
ona wie?! Skąd Czarny Pan to wie...?
- Ale jak...?
- Draco... - powiedziała z uśmiechem na ustach
Bella. - Czarny Pan wie wszystko... Czarny Pan ma władzę...
Nawet nad twoim umysłem.
A jednak, myśli
Draco. To prawda. Czarny Pan się dowiedział... I to ode mnie! Sam
ją wydałem! Sam sprowadziłem na nią niebezpieczeństwo! To moja
wina! MOJA !!!
- Nieee...!!! - krzyknął Draco i odsunął się od
Belli.
Ona przypatrywała mu
się z uśmiechem i kiwała głową.
- Tak nie można! Matko !
- Draco... - powiedziała pani Malfoy. - Już
dość... wiesz, że nic się już nie da zrobić. Czarny Pan już
wie i...
- Ciii !!! - przerwała jej Bella.
Wszyscy ponownie
spojrzeli na nią. Snape tak jak Bella zorientował się o co chodzi.
- Ucisz się Draco - warknął Snape.
Blondyn i jego matka
nadal nie wiedzieli o co chodzi. Bella uśmiechnęła się od ucha do
ucha i podskoczyła z radości i powiedziała:
- Czarny Pan...
Draco miał nadzieję,
że ten zły sen się zaraz skończy. Że za chwilę się obudzi i
znów będzie leżał w swoim łóżku w swojej sypialni u Ślizgonów.
- Czarny Pan już tutaj jest.
super rozdział :) pisz dalej ^^
OdpowiedzUsuńTrochę się zrobiło nudno, ale zawsze zdarza się tak rozdział. W każdym nawet najlepszym opowiadaniu, więc się nie przejmuj moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńPragnę jeszcze przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale nie potrafiłam wtedy skomentować czegokolwiek. Pustka i obojętność wtargnęły do mojego życia i chyba tak szybko nie pójdą, ale chciałam chociaż napisać trochę mojej opinii na ten temat. Wiem ile znaczy dla Ciebie chociaż taki malutki komentarz.
W następnym rozdziale jestem pewna, że będzie się tyle działo. Szkoda mi Clary, ale to co najlepsze odchodzi cholernie szybko. Nie wolno nam się do szczęścia przyzwyczajać, bo potem może nas czekać ogromne rozczarowanie. W najbliższym czasie zapewne spotka ono Clary, ale mam nadzieję, że po wielu zawirowaniach i niepowodzeniach wszystko będzie dobrze.
Życzę weny i pozdrawiam-wierna Draconka
O.o ciekawe co się wydarzy ...
OdpowiedzUsuń