sobota, 14 lutego 2015

LI „Stella”

  -  Czy jesteś pewien, że Clary nic nie wie o swojej mocy?! Pewien?!
  -  Spokojnie Alanie.
          Gale potrafił byś spokojny jeżeli chodziło o coś związanego z jego umiejętnościami.
  -  Nie wierzysz w moje zdolności?
  -  Ale ostatnio chciała jej użyć, jakby wiedziała co robi!
          Nad tym chłopak musiał zastanowić się już trochę dłużej. Na własne oczy widział jak Clary użyła mocy by przypomnieć sobie o nim, ale wtedy sam jej pomógł. Wątpił, że użyłaby mocy bez niczyjej pomocy. Nie wie o jej istnieniu, nigdy tego nie praktykowała. TO niemożliwe.
  -  Może chciała spróbować, ale nie udałoby jej się, nie bez ćwiczeń.
  -  Jesteś pewny?  -   powiedział już spokojniejszym głosem.
  -  Nie złamałaby mojego czaru, w tym jestem niezły.
          Uśmiechnął się szyderczo. Gale w jednym był dobry. Nigdy nie wątpił w swoje możliwości i zdolności. Jego moc kontrolowania ludzkiego umysłu była wielka. Można powiedzieć, że panował nad większą mocą niż Mason. Niestety nie był w tym najlepszy. Była jedna osoba, która była od niego jeszcze potężniejsza.
  -  Witaj Alanie  -  zza ich pleców usłyszeli łagodny kobiecy głos, było słychać również w tym nutkę rozbawienia.  -  Witaj bracie.
  -  Stella  -  powiedział Alan, bardziej do siebie niż do któregokolwiek z bliźniąt.  -  Co ty tu robisz?
  -  Och nie bądź naiwny przyjacielu  -  powiedziała stanowczym głosem i w mgnieniu oka znalazła się obok nich.  -  Mam takie samo zadanie od stowarzyszenia, jak ty od Czarnego Pana.
          Zaśmiała się cicho, ale melodyjnie. Alan już słyszał gdzieś podobny śmiech. Bella, siostra Narcyzy miała podobne hobby. Uwielbiała śmiać się szyderczo cichym głosem, ale przez to żaden ze Śmierciożerców nie mógł o tym zapomnieć. Taki głos potrafił utknąć w pamięci.
  -  Mam niby uwierzyć, że rodzeństwo Peverell jest tu tylko po to by ją chronić?
          To zabrzmiało dla niego jak absurd. Ale, gdy dłużej się nad tym zastanowił, brzmiało to sensownie. Oni też znali prawdę o Clary. Gdyby Czarny Pan dowiedział się, że jego Smierciożerca zawarł porozumienie z ludźmi stowarzyszenia wpadłby w szał.
  -  On nie może wiedzieć, że tu jesteście.
  -  Spokojnie, on nie zna naszych twarzy, nie zna ludzi stowarzyszenia  -  powiedział oschle Gale.
          Wszyscy stali w ciszy. Wszyscy czekali na jedną osobę, która miała się jeszcze pojawić.
  -  Widzę, że nasze grono powiększyło się o kolejną osobę.
          Mason znalazł się w jednej chwili obok całej ich trójki.
  -  Witaj Masonie  -  powiedziała Stella.  -  Jak siostrzyczka?
  -  To nie miejsce na żarty  -  przypomniał stanowczo Alan.  -  Jakie przynosisz wieści?  -  zwrócił się do Masona.
  -  Skąd mogę wiedzieć, czy mogę im zaufać?
          Żaden ze Śmierciożerców nie ufał ludziom ze stowarzyszenia. Oni przybyli tu tylko po to aby ochronić dziewczynę, by później wykorzystać to kim jest. Mason nie mógł na to pozwolić.
  -  Nie zabierzecie jej! Słyszycie!  -  powiedział ostro Mason.
  -  Nie zamierzamy  -  odpowiedziała dziewczyna.  -  Na razie, puki jest bezpieczna.
          Nic nie miało dla niego sensu. Miał się spotkać tylko z Alanem, a on ściągnął im tych bliźniaków. Nie będzie z nimi rozmawiał.
  -  Im nie powiem  -  powiedział stanowczo.
          Obrócił się na pięcie i ruszył w przeciwną stronę.
  -  Nie chcesz wiedzieć jak Clary ładnie bawiła się z nami w sierocińcu, kiedy ty ją zostawiłeś?
          Stella nie miała litości. Powiedziała to z udawaną urazą, tak by Mason po raz kolejny usłyszał o swoim największym błędzie w życiu.
          To go rozwścieczyło jeszcze bardziej. W jednej chwili chwycił za swoją różdżkę i wymierzył w dziewczynę, ale ta nie była mu dłużna. Stali oboje mierząc do siebie z różdżek i mierzyli się wzrokiem.
  -  Tak nie może być, Masonie opanuj się  -  powiedział spokojnie Gale.
          Miał lekki uśmieszek na twarzy, było widać, że bardziej martwi się o niego niż o siostrę. Taka była prawda. Do stowarzyszenia brali tylko najbardziej uzdolnionych czarodziei. Stella nie miała sobie równych w walce. Śmierć Masona nikomu by nie pasowała, tylko przysporzyła kłopotów. A i on sam nie chciał ginąć bo nie chciał zostawić Clary samej.
  -  Czarny Pan planuje atak na Instytut Filologi.
  -  Czy stowarzyszenie chce przeciwdziałać?
  -  Powiadomimy przewodniczącego  -  oznajmiła Stella.
          Mason kiwnął głową. Przez kolejny czas rozmawiali o planach stowarzyszenia i gdzie Śmierciożercy planują atak. Wszystko musiało zostać uzgodnione. Nic nie mogło być przeoczone, to wszystko ma wpływ na bezpieczeństwo Clary, a to jest najważniejsze.





*      *       *      *


          Kilka dni później

          Ced był zajęty nauką, więc Clary postanowiła odnaleźć Alana by z nim porozmawiać, może on będzie wiedział dlaczego Gale tu jest i dlaczego mówił, że jest tu też Stella.
          Bardzo chciała ją zobaczyć. Chciała się dowiedzieć jak się zmieniła. Jest teraz pewnie bardzo piękna, ponieważ zawsze taka była. Gale wyrósł niesamowicie. Jest teraz bardzo przystojny i pewnie nie jedna dziewczyna się za nim ugania. Może dowie się od Alana co oni tutaj robią, bo raczej nie są już uczniami szkoły. Była też ciekawa jeśli chodzi o umiejętności Masona, czy ktoś inny je posiada, czy istnieją inni czarodzieje o takich zdolnościach. Musiała się tego dowiedzieć. Może wtedy bardziej potrafiłaby zrozumieć Dracona.
          ,,To oni kazali ci zapomnieć"
          Tak powiedział. Co miał na myśli? Tego musi się dowiedzieć. Jeśli to prawda. Jeśli to ktoś zmusił ją by zapomniała o Draconie i o uczuciach do niego, to na pewno nie jest jej przyjacielem. Ktoś musi być potworem, by grzebać w jej uczuciach, które są tak delikatne.
          Co jeśli wszyscy ją oszukują? Może to nie przez te przeżycia we dworze Malfoya Clary zapomniała o ukochanym. Co jeśli ktoś specjalnie jej to wmówił tylko po to, żeby uciec od odpowiedzialności?
          Ale to niemożliwe. Mason i Alan byli z nią przez ten cały czas. Widzieli wszystko. To przez Voldemorta zapomniała, to wszystko przez niego. Nikt nie mieszał jej w głowie, a przez słowa Draco tylko nabrała niepotrzebnych podejrzeń. Musi znaleźć Alana, on jej wszystko wytłumaczy.
          Dlaczego wyrzucił chłopaka ze Skrzydła Szpitalnego? Chciał ją chronić? Ale przed czym? Przed chłopakiem? Ale on by jej nic nie zrobił. Chciał tylko by Clary sobie przypomniała, by znów poczuła do niego to samo co kiedyś. By znów go pokochała, tak jak on ją kocha.
          ,,Kocham cię."
          Tak powiedział. Nie mówił wiele, ale to utkwiło jej w pamięci. Widziała ten ból w jego oczach i szczerość przy wypowiadaniu tych dwóch krótkich słów. On ja naprawdę kocha, a ona go zraniła. Przestała go kochać. Uważała kiedyś, że ta miłość będzie wieczna. Przecież tyle razem przeżyli. Kiedy Draco zniknął przeżywała ogromne załamanie. Nie rozumiała bowiem dlaczego, dlaczego zniknął. Teraz jest częścią tego świata, teraz jest częścią tego wszystkiego.
          Pomagała mu osiągnąć cel. Pomagała mu w zadaniu jaki otrzymał od Czarnego Pana. A teraz nie potrafią nawet porozmawiać. Chciałaby chociaż mu wszystko wytłumaczyć na spokojnie. Chciałaby dostać jeszcze jedną szanse by porozmawiać o tym wszystkim. Może i jemu zdaje się tylko, że ją kocha. Może tak na prawdę to wszystko było złudzeniem. A ona z niego się wybudziła. Miłość do niego już nie wróci. Draco musi się z tym pogodzić. Nie może zmusić jej by znowu go pokochała. Jedynie dziewczyna może pozbyć się wątpliwości, że to nikt inny nie miał wpływu na to co czuje. Musi odnaleźć Alana. Ufa mu, ponieważ Mason mu ufa. Alan jest teraz jedyną osobą tutaj, która  może ją wspierać w tym wszystkim. Jej przyjaciele nie wiedzą nic o misji Dracona, o Śmierciożercach w tej szkole, ani o jej bracie. Nie mogą wiedzieć.
          Przechodziła obok otwartej klasy. W niej było dość sporo uczniów, ale nie wiedziała dlaczego. To zgromadzenie ją zaciekawiło. Wiele osób tak jak i ona stało na korytarzu i przyglądało się z zaciekawieniem. Po chwili z klasy uczniowie zaczęli wychodzić.
          Wyglądało to trochę inaczej niż zwykle. Kiedy Clary się przyjrzała, że z klasy wyszła jedna dziewczyna a za nią kilkanaście adoratorów, bardzo się zdziwiła. Dziewczyna o pięknych czarnych włosach i niebieskich barwach na szacie szła w jej stronę. Uśmiechała się od ucha do ucha. Tego uśmiechu Clary nie mogła zapomnieć z dziecięcych lat. Tak, to była jej stara przyjaciółka Stella.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz ;**