piątek, 16 sierpnia 2013

XXXVI „Jesteś...”

Dzisiaj moje urodzinki  ;)  tak się ciesze!!
a oto dla was kolejny rozdział, mam nadzieje, że się spodoba!  <333
komentarze mile widziane, bardzo by mnie to ucieszyło - to byłby dla mnie najlepszy prezent pod słońcem :)  ponieważ blog tak bardzo jest dla mnie ważny   <333




  - Jesteś... - powiedziała Clary. Łzy napłynęły jej do oczu.
  - Tak... Moja Mała. Jestem twoim bratem.
           Clary uśmiechnęła się.
           Pamięta! Pamięta go! Jak mogła zapomnieć! Jak mogła zapomnieć swojego starszego braciszka.
  - Mason!!!
           Chciała do niego podbiec, chciała go uściskać! Zrobiła dwa kroki i o mało co się nie przewróciła, ale on był już przy niej. Chwycił ją w swoje ramiona i wtedy poczuła się bezpiecznie. Jak mogła go zapomnieć? Dlaczego? Dlaczego nie był przy niej przez te wszystkie lata? Czemu ją zostawił? Czemu się nią nie zaopiekował tylko zostawił ją w sierocińcu gdy miała zaledwie pięć lat? Pamięta to. Nie wie tylko dlaczego przypomniała sobie tylko o Masonie, a nic nie pamięta o rodzicach. Jakby w ogóle ich nie widziała. Nie miała pojęcia jak wyglądają.
  - Dlaczego? - Płakała w jego ramionach. Nie mogła już dłużej powstrzymać łez. - Czemu nie byłeś przy mnie? Czemu mnie zostawiłeś?
           Głaskał ją po głowie i całował w czoło. Nie chciał by wylewała łzy. Ale teraz to i on był w stanie płakać. Wreszcie są razem.
  - Musiałem cie chronić.
  - Ale jak to? Dlaczego?!
  - Śmierciożercy zabili naszych rodziców Maleńka - pogłaskał ją po policzku. - Dali mi wybór, pójść z nimi jako zwolennik Czarnego Pana - wtedy pościliby cie wolno, albo odmówić - a wtedy oboje podzielilibyśmy los rodziców.
  - Wybrałeś ich!? Dla mnie? - Łzy ponownie popłynęły jej po policzkach.
  - Musiałem.
           Wtuliła się w jego ramię. Czuła się jak w domu. To takie cudowne odzyskać chęć do walki o życie. Teraz ma Masona i dla niego będzie walczyć.
  - Czemu mówiłeś, że Vol... Sam-Wiesz-Kto mnie nie zabije... ciebie nie zabije?
  - Służę mu tylko byś mogła żyć. Tylko ty się liczysz Moja Mała Clar.
           Przyjrzała mu się badawczo.
  - Mam coś czego Czarny Pan potrzebuje więc mnie nie zabije, na razie. A ja nie będę żył, jak ciebie nie będzie.
  - Jak to nie będziesz żył?! Dlaczego?!
           Przytulił ją jeszcze mocniej do siebie. Pogłaskał po głowie i po policzkach. Nadal nie mógł uwierzyć, że ona tu jest. Że ją odzyskał.
  - Nie chcę żyć, bez mojej małej siostrzyczki.
           Clary znów się rozpłakała. Była dla niego wszystkim. On bardzo ją kocha. Też go kocha. Chociaż przez tyle lat go nie znała, nie pamiętała... to pamięta go teraz. To on zostawił ją w sierocińcu kiedy miała pięć lat. Sam nie był jeszcze dorosły. Miał zaledwie dwanaście lat.
           Teraz to nieważne. Ważne jest to, że znów odzyskała brata. Swojego kochanego brata – Masona.
  - Mason - powiedziała. - Czemu pamiętam ciebie, a rodziców nie? Czemu w ogóle o tobie zapomniałam? Czemu nie mogę przypomnieć sobie nic więcej?
  - Cii.. Maleńka, już wszystko będzie dobrze - pogłaskał ją po policzku. - Odpowiem ci na wszystkie pytania, ale nie teraz i nie tutaj. Musimy tam wrócić.
  - Co?! Nie!! Ja nie chce! Nie mogę! Ale...
           Spojrzała na niego. Zapomniała przez moment o tym, którego kochała. Ten, który cały czas był tam i pewnie zwijał się z bólu. Draco.
  - Wracajmy - powiedziała Clary i ruszyła w stronę wejścia.
           Potknęła się i prawie by wylądowała na ziemi, ale Mason trzymał ją w żelaznym uścisku.
  - Czeeeekaaaaj - powiedział. - Gdzie ci się tak śpieszy?
           Był zdezorientowany. O co jej teraz chodzi. Przed chwilą nie chciała tam wracać. Czuł przez moment, że będzie musiał ją tam zaciągnąć. Teraz chce iść sama? Czemu.
  - Muszę mu pomóc.
           To się mu nie spodobało. Co miała na myśli? O kim mówiła? Czyżby o tym synu Lucjusza? Słyszał o nim. Dostał jakieś zadanie od Czarnego Pana i nie podołał. Teraz pewnie będzie przez niego torturowany. Tak to zawsze było.
  - Komu Clary? Komu ty chcesz pomóc?
  - Draco - powiedziała krótko.
           Popatrzyła na niego błagalnym wzrokiem. Było widać, że poważnie się nad czymś zastanawia.
  - Nie możesz. Nikt nie może mu pomóc.
  - Pomogę mu...
  - Clary mówię nie!
           Pierwszy raz podniósł na nią głos. Aż ją zatkało, nie miała ochoty dalej się sprzeczać, ale musiała postawić na swoim.
  - Mason ja...
  - Chodźcie ze mną - powiedział ktoś za jej plecami.
           Dziewczyna odwróciła się gwałtownie i wtedy zobaczyła mężczyznę ubranego jak wszyscy inni śmierciożercy. Lecz ten mężczyzna miał o wiele milszą twarz.
  - Już idziemy Alanie.
  - Dobrze Mason, dobrze wiesz, ze nie szukam kłopotów wśród śmierciożerców.
           Rozmawiają tak swobodnie. Kim on jest? Czy Mason go zna? Wie jak się nazywa – Alan. Ale czy może jest nadzieja, że ten mężczyzna jest taki sam jak Mason? Nie chce być pod władzą Voldemorta, ale ukrywa się ze swoją myślą, by nie stracić czegoś co jest dla niej ważne.
  - Masonie proszę cię, muszę mu pomóc - ponownie spróbowała. - On jest dla mnie ważny.
           Spojrzał na nią. Nie mogła nic wyczytać w jego twarzy. Wiedziała, zę jeżeli teraz się nie zgodzi, to już nie ma nadziei.
  - Chodźmy, coś wymyślimy - odpowiedział.
           Clary kamień spadł z serca. Mason wziął ją na ręce. Nie była w stanie chodzić przez złamaną nogę. Clary tego nie dostrzegła, ale gdy mijali Alana, obaj wymienili się spojrzeniami, jakby chcieli dojść do jakiegoś porozumienia.
  - Tylko co zrobimy? - spytała się Clary pełna nadziei. - Co jeśli on nie żyje?!
  - Nie martw się, Draco jeszcze żyje - powiedział idący za nimi śmierciożerca.
           Clary zamarła na chwilę. Skąd on wie, o kogo jej chodzi? Czyżby ich podsłuchiwał! Czyżby słyszał całą ich rozmowę? Kim on jest?
  - Skąd...?
           Mężczyzna uśmiechnął się. Zrozumiał co dziewczyna ma na myśli.
  - Domyśliłem się, że o niego ci chodzi. Nikogo więcej Czarny Pan nie przesłuchuje w bolesny sposób.
           Clary wydała pisknięcie na te słowa. Draco, biedny Draco. Czarny Pan nie daje za wygraną. Ile jeszcze jest w stanie znieść blondyn? Musi mu pomóc! I to szybko!
  - Muszę mu pomóc - powiedziała szeptem, gdyż zabrakło jej tchu.
           Mason postawił ją powoli na ziemi. Chwiała się, dlatego mocno ją przytrzymał. Alan przeszedł obok nich i stanął za Clary.
  - Maleńka naprawdę chcesz mu pomóc? Kim on dla ciebie jest?
           Nie musiała się długo zastanawiać. Draco był dla niej wszystkim. Kochała go z całego serca i bolała ją każda rozłąka, każde jego cierpienie. Dlatego nie ma wyboru. Pomoże mu, ale zginie przepełniona bólem.
  - Wszystkim Masonie. Ja go kocham. Nie mogę bez niego żyć. To życie nie miałoby już sensu, gdyby nie było w nim Dracona.
           Chłopak spuścił z niej wzrok. Po chwili jednak spojrzał na Alana i z powrotem na nią.
  - Wybacz mi Moja Mała, ale muszę to zrobić.
  - Dla ciebie - powiedział do niej Alan.
           I wtedy Mason objął Clary bardzo mocno od tyłu, a dłonią zakrył jej oczy.
           Clary stawała się coraz bardziej senna, oczy się jej przymykały. O dziwo nie zasnęła – tylko na chwile mrok stanął jej przed oczyma.

2 komentarze:

  1. Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń :*
    A rozdział wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**