kolejny rozdział :)
również bardzo ważny i mam nadzieje, że się spodoba <33
Nie wierzył własnym
uszom. Jak to nie będzie pamiętać tylko jego?!
- Co?!
- To prawda - przytaknął Alan i pościł ramię
Dracona.
Jego wzrok zatrzymał
się na Narcyzie.
- Wybacz mi, ale muszę iść. Czekają na mnie -
oznajmił.
Ruszył w stronę
drzwi.
- Czekaj! Czekaj! - krzyczał z anim Malfoy. - Tak
nie można! Nie możecie jej tego zrobić! Nie możecie!
Ale on się już nie
odwrócił. Wyszedł prosto przez drzwi nie zwracając na niego
uwagi. Zostawił ich tam tylko we dwoje. Po chwili znalazł się przy
Clary i Masonie, którzy dyskutowali o tym co się stało. Alan był
ciekawy, jakie kłamstwo Mason przygotował dla Clary.
- Stracił pamięć tak? - powiedziała Clary. -
Teraz myśli, że zna wszystkich dookoła?
- Tak. A o tobie usłyszał od Bellatrix. O pięknej
młodej blond dziewczynie - uśmiechnął się do niej serdecznie.
A więc takie kłamstwo
wymyślił Mason. Draco stracił pamięć. Nie ona.
- Jesteś wreszcie - powiedział Mason.
- Ruszajmy.
- Ale dokąd my w ogóle idziemy? - spytała się
Clary.
- Musimy zniknąć na jakiś czas - oznajmił Mason.
Clary spojrzała na
nich obu. Co to znaczy? Jak zniknąć? Gdzie?
- Za chwile są święta - powiedział Alan. - A
moja siostrzyczka nie lubi być sama.
Uśmiechnął się do
niej serdecznie. Clary spojrzała na swojego brata a on pokiwał
głową i również się uśmiechnął. Szli przez ogród do tylnego
wyjścia.
- Masz siostrę?
- Młodszą - oznajmił Alan. - Ma na imię
Madison, jest trochę starsza od ciebie, ma osiemnaście lat.
- Aha. I co? Mieszkacie razem?
- Tak, ale...
Alan spojrzał na
Masona. On dobrze wiedział co ma na myśli. Sam był w podobnej
sytuacji.
- Nie często bywał w domu.
- Ale dlaczego? - Clary trochę się zasmuciła.
Znała odpowiedź, ale mino tego chciała o tym usłyszeć z ust
Alana.
- To przez Niego. Nie mam wyboru, muszę robić co mi
karze.
Spojrzała na niego
smutnym wzrokiem. Czy Mason am podobnie?
- Nikt nie wie o mojej siostrze Clary. Gdyby się
dowiedzieli, to byłaby w niebezpieczeństwie. - Przystanął na
chwile i z powagą patrzył jej prosto w oczy. - Więc proszę cię
Clary, nie mów nikomu. Błagam.
- Spokojnie Alanie. - Coś w nim drgnęło. Pierwszy
raz zwróciła się do niego po imieniu. Mówiła to takim spokojnym
głosem. - Nikomu nie powiem, twoja tajemnica jest u mnie
bezpieczna.
- Dziękuję ci.
Uśmiechnęła się do
nich obojga. Byli już blisko bramy. Mason chwycił Clary za rękę,
a ona spojrzała się na niego pytająco.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tu ze mną,
że znów jesteśmy razem. Nie zniósłbym, gdybym ponownie miał się
z tobą rozstać. Poza bramą tego dworu można się teleportować
już.
- Więc chcesz byśmy przenieśli się razem? Ale
dokąd...
- Nie chce cię znowu stracić Maleńka. Nie chce by
ktokolwiek mi się odebrał. Nie chce, by poza granicami tego
miejsca, to wszystko okazało się nieprawdą, nie chce by twój
powrót okazał się tylko snem.
- Tak nie jest Masonie. Nie stracisz mnie. Jestem tu,
tak samo jak i ty. Nie opuszczę cię
Na jego twarzy
pojawiła się ulga, jej również kamień spadł z serca. Kiedy
znaleźli się za bramą, Clary poczuła, ze Mason mocniej ścisnął
jej rękę. On tak bardzo się martwi. Tak bardzo boi się, ze ją
straci. Podszedł do nich Alan i staną obok Clary.
- Mason wierz gdzie się przenieść.
- Tak - odrzekł.
Clary nie wiedziała
dlaczego, ale zaczęła się denerwować. Jeszcze nigdy się nie
teleportowała. Nie miała siedemnastu lat, więc samej jej nie wolno
było tego robić.
- Mason, nie jestem pewna czy to dobry pomysł -
powiedziała.
Oboje na nią
spojrzeli z troską.
- Nigdy się nie teleportowałaś prawda? - spytał
się Alan.
Clary pokiwała głową,
miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Nie wie dlaczego, ale zrobiło
się jej niedobrze na myśl o teleportacji. Wiele już o tym czytała,
słyszała też różne historię z tym związane.
- Kiedy tu przybyłam ze Snape'em, to się nie
teleportowaliśmy. To byłoby straszne. Nie wiem czy dam rade.
- Dasz radę.
Mason ucałował ją w
czoło. Był jednak zadowolony z faktu, ze jedno im się udało.
Clary całkowicie zapomniała o Draconie Malfoy. Pamięta co się
działo, ale nie pamięta, że brał w tym udział także on.
- Dasz radę - pospieszył ją również Alan. -
Pomożemy ci, obaj.
Chwycił ją za drugą
rękę i uścisnął na znak, że on też jest przy niej. Zrobiło
się jej lżej na sercu, ale nadal panicznie bała się teleportować.
- Na trzy dobrze? - powiedział Mason, a ona tylko
pokiwała głową. Niech to już będzie za nimi.
- Powiedzieć ci coś? - szepnął do niej Alan.
Dziewczyna spojrzała na niego.
- Raz... - Mason rozpoczął odliczanie.
- Co? - szepnęła do Alana.
Uśmiechnął się do
niej. Ona była bardzo zaciekawiona tym, co jej chce powiedzieć. Nie
usłyszała już nawet jak Mason powiedział: „Dwa”.
- Madison też panicznie boi się teleportacji.
- Trzy.
Clary nawet nie
zdążyła mu odpowiedzieć. Na trzy obaj ścisnęli ją za rękę
mocniej i wszyscy przenieśli się w inne miejsce.
Clary poczuła jak
słabnie. Byli już na miejscu. Stali na ładnym chodniku przy
zapalonej latarni. Odczula
bardzo silny chłód. W porównaniu z dworem Malfoyów tutaj było
bardzo zimno i padał śnieg. Clary objęła się ramionami, bo miała
na sobie płaszcz, ale na ten mróz był zbyt cienki. Mason również
objął ją ramieniem.
To była bardzo ładna okolica, na której znajdowały się ładne, zadbane, stare kamienice. Droga była pusta. Ani żywej duszy. W oddali było słychać szczekanie jakiegoś psa. Droga była oświetlona tylko przez latarnie, które stały w równych odstępach od siebie przy drodze.
To była bardzo ładna okolica, na której znajdowały się ładne, zadbane, stare kamienice. Droga była pusta. Ani żywej duszy. W oddali było słychać szczekanie jakiegoś psa. Droga była oświetlona tylko przez latarnie, które stały w równych odstępach od siebie przy drodze.
Dziewczyna poczuła
jak uginają się pod nią kolana.
- Poszło całkiem dobrze - powiedziała.
- Byłaś dzielna - odpowiedział Mason.
- Chodźcie szybko.
Wszyscy ruszyli za
Alanem. Clary nadal nie czuła się za dobrze i nie stała pewnie na
nogach, więc Mason podtrzymywał ją ręką.
- To już niedaleko.
Stanęli przed ładną
kamienicą, weszli po kilku stopniach i stanęli przed drzwiami. Alan
zadzwonił do drzwi. Po paru chwilach jakaś dziewczyna im je
otworzyła. Stanęła na progu i uśmiechnęła się serdecznie.
- Jesteście - powiedziała i przytuliła się do
Alana.
Clary miała już
pewność. To była Madison.
Jestem ciekawa co dalej!:D
OdpowiedzUsuńoceniłam http://szlafrok-smierciozercy.mylog.pl/2013-08-29/39__oczekiwana_blogspot_com_
OdpowiedzUsuń