środa, 28 sierpnia 2013

XXXIX „Alan”

kolejny rozdział :)
również bardzo ważny i mam nadzieje, że się spodoba <33



           Nie wierzył własnym uszom. Jak to nie będzie pamiętać tylko jego?!
  - Co?!
  - To prawda - przytaknął Alan i pościł ramię Dracona.
           Jego wzrok zatrzymał się na Narcyzie.
  - Wybacz mi, ale muszę iść. Czekają na mnie - oznajmił.
           Ruszył w stronę drzwi.
  - Czekaj! Czekaj! - krzyczał z anim Malfoy. - Tak nie można! Nie możecie jej tego zrobić! Nie możecie!
           Ale on się już nie odwrócił. Wyszedł prosto przez drzwi nie zwracając na niego uwagi. Zostawił ich tam tylko we dwoje. Po chwili znalazł się przy Clary i Masonie, którzy dyskutowali o tym co się stało. Alan był ciekawy, jakie kłamstwo Mason przygotował dla Clary.
  - Stracił pamięć tak? - powiedziała Clary. - Teraz myśli, że zna wszystkich dookoła?
  - Tak. A o tobie usłyszał od Bellatrix. O pięknej młodej blond dziewczynie - uśmiechnął się do niej serdecznie.
           A więc takie kłamstwo wymyślił Mason. Draco stracił pamięć. Nie ona.
  - Jesteś wreszcie - powiedział Mason.
  - Ruszajmy.
  - Ale dokąd my w ogóle idziemy? - spytała się Clary.
  - Musimy zniknąć na jakiś czas - oznajmił Mason.
           Clary spojrzała na nich obu. Co to znaczy? Jak zniknąć? Gdzie?
  - Za chwile są święta - powiedział Alan. - A moja siostrzyczka nie lubi być sama.
           Uśmiechnął się do niej serdecznie. Clary spojrzała na swojego brata a on pokiwał głową i również się uśmiechnął. Szli przez ogród do tylnego wyjścia.
  - Masz siostrę?
  - Młodszą - oznajmił Alan. - Ma na imię Madison, jest trochę starsza od ciebie, ma osiemnaście lat.
  - Aha. I co? Mieszkacie razem?
  - Tak, ale...
           Alan spojrzał na Masona. On dobrze wiedział co ma na myśli. Sam był w podobnej sytuacji.
  - Nie często bywał w domu.
  - Ale dlaczego? - Clary trochę się zasmuciła. Znała odpowiedź, ale mino tego chciała o tym usłyszeć z ust Alana.
  - To przez Niego. Nie mam wyboru, muszę robić co mi karze.
           Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Czy Mason am podobnie?
  - Nikt nie wie o mojej siostrze Clary. Gdyby się dowiedzieli, to byłaby w niebezpieczeństwie. - Przystanął na chwile i z powagą patrzył jej prosto w oczy. - Więc proszę cię Clary, nie mów nikomu. Błagam.
  - Spokojnie Alanie. - Coś w nim drgnęło. Pierwszy raz zwróciła się do niego po imieniu. Mówiła to takim spokojnym głosem. - Nikomu nie powiem, twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna.
  - Dziękuję ci.
           Uśmiechnęła się do nich obojga. Byli już blisko bramy. Mason chwycił Clary za rękę, a ona spojrzała się na niego pytająco.
  - Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tu ze mną, że znów jesteśmy razem. Nie zniósłbym, gdybym ponownie miał się z tobą rozstać. Poza bramą tego dworu można się teleportować już.
  - Więc chcesz byśmy przenieśli się razem? Ale dokąd...
  - Nie chce cię znowu stracić Maleńka. Nie chce by ktokolwiek mi się odebrał. Nie chce, by poza granicami tego miejsca, to wszystko okazało się nieprawdą, nie chce by twój powrót okazał się tylko snem.
  - Tak nie jest Masonie. Nie stracisz mnie. Jestem tu, tak samo jak i ty. Nie opuszczę cię
           Na jego twarzy pojawiła się ulga, jej również kamień spadł z serca. Kiedy znaleźli się za bramą, Clary poczuła, ze Mason mocniej ścisnął jej rękę. On tak bardzo się martwi. Tak bardzo boi się, ze ją straci. Podszedł do nich Alan i staną obok Clary.
  - Mason wierz gdzie się przenieść.
  - Tak - odrzekł.
           Clary nie wiedziała dlaczego, ale zaczęła się denerwować. Jeszcze nigdy się nie teleportowała. Nie miała siedemnastu lat, więc samej jej nie wolno było tego robić.
  - Mason, nie jestem pewna czy to dobry pomysł - powiedziała.
           Oboje na nią spojrzeli z troską.
  - Nigdy się nie teleportowałaś prawda? - spytał się Alan.
           Clary pokiwała głową, miała wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Nie wie dlaczego, ale zrobiło się jej niedobrze na myśl o teleportacji. Wiele już o tym czytała, słyszała też różne historię z tym związane.
  - Kiedy tu przybyłam ze Snape'em, to się nie teleportowaliśmy. To byłoby straszne. Nie wiem czy dam rade.
  - Dasz radę.
           Mason ucałował ją w czoło. Był jednak zadowolony z faktu, ze jedno im się udało. Clary całkowicie zapomniała o Draconie Malfoy. Pamięta co się działo, ale nie pamięta, że brał w tym udział także on.
  - Dasz radę - pospieszył ją również Alan. - Pomożemy ci, obaj.
           Chwycił ją za drugą rękę i uścisnął na znak, że on też jest przy niej. Zrobiło się jej lżej na sercu, ale nadal panicznie bała się teleportować.
  - Na trzy dobrze? - powiedział Mason, a ona tylko pokiwała głową. Niech to już będzie za nimi.
  - Powiedzieć ci coś? - szepnął do niej Alan. Dziewczyna spojrzała na niego.
  - Raz... - Mason rozpoczął odliczanie.
  - Co? - szepnęła do Alana.
           Uśmiechnął się do niej. Ona była bardzo zaciekawiona tym, co jej chce powiedzieć. Nie usłyszała już nawet jak Mason powiedział: „Dwa”.
  - Madison też panicznie boi się teleportacji.
  - Trzy.
           Clary nawet nie zdążyła mu odpowiedzieć. Na trzy obaj ścisnęli ją za rękę mocniej i wszyscy przenieśli się w inne miejsce.
           Clary poczuła jak słabnie. Byli już na miejscu. Stali na ładnym chodniku przy zapalonej latarni. Odczula bardzo silny chłód. W porównaniu z dworem Malfoyów tutaj było bardzo zimno i padał śnieg. Clary objęła się ramionami, bo miała na sobie płaszcz, ale na ten mróz był zbyt cienki. Mason również objął ją ramieniem.
          To była bardzo ładna okolica, na której znajdowały się ładne, zadbane, stare kamienice. Droga była pusta. Ani żywej duszy. W oddali było słychać szczekanie jakiegoś psa. Droga była oświetlona tylko przez latarnie, które stały w równych odstępach od siebie przy drodze.
           Dziewczyna poczuła jak uginają się pod nią kolana.
  - Poszło całkiem dobrze - powiedziała.
  - Byłaś dzielna - odpowiedział Mason.
  - Chodźcie szybko.
           Wszyscy ruszyli za Alanem. Clary nadal nie czuła się za dobrze i nie stała pewnie na nogach, więc Mason podtrzymywał ją ręką.
  - To już niedaleko.
           Stanęli przed ładną kamienicą, weszli po kilku stopniach i stanęli przed drzwiami. Alan zadzwonił do drzwi. Po paru chwilach jakaś dziewczyna im je otworzyła. Stanęła na progu i uśmiechnęła się serdecznie.
  - Jesteście - powiedziała i przytuliła się do Alana.
           Clary miała już pewność. To była Madison.

2 komentarze:

  1. Jestem ciekawa co dalej!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. oceniłam http://szlafrok-smierciozercy.mylog.pl/2013-08-29/39__oczekiwana_blogspot_com_

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**