kolejny rozdział, mam nadzieje, że jeszcze mam czytelników ;)
Alice, David i Eric
spotkali się w drugi dzień świąt. Była przerwa świąteczna, dni
wolne od szkoły, ale mimo tego wszystkiego nic ich nie cieszyło.
David całymi dniami i nocami zamartwiał się o swoją ukochaną. Co
będzie jeśli takie sny będą się powtarzać? Alice tego nie
zniesie. Nadal nie wiedzieli czemu coś takiego się jej przyśniło.
Było to bardzo niewiarygodne, coś takiego nie mogło się wydarzyć,
więc nie mogą nazwać tego snem proroczym, ani nic z tych rzeczy.
Malfoy jest zły, ale żeby zadawać się ze śmierciożercami? To
niemożliwe. Żadne z nich by w to nie uwierzyło. Jeszcze profesor
Snape, on na pewno nie jest śmierciożercą. To ich nauczyciel,
profesor Dumbledore do zatrudnił na stanowisko nauczyciela Obrony
Przed Czarną Magią, więc on na pewno nie należy do złych. Nie
sprawia wrażenia miłego faceta, ale to pewnie tylko pozory. Chce
tym nastraszyć uczniów, by lepiej mu się podporządkowali.
- Miałaś jeszcze jakieś sny? - spytał się
David.
- Tylko jeden.
- Powiedz nam, o kim? - powiedział Eric. On również
był ciekawy tego wszystkiego.
- O Draco.
Obaj spojrzeli na nią
zdziwieni. Czemu śniła o Malfoyu? To bardzo dziwne.
- To było takie realistyczne, tak jak za pierwszym
razem. Malfoy...
- Jesteś pewna, że chcesz nam o tym opowiedzieć? -
spytał się zmartwiony David. - Pamiętasz, że ostatnim razem
wpadłaś w dziwny trans. Przerażałaś mnie...
- Nie jestem pewna.
Spuściła wzrok.
Wpatrywała się w małą paczuszkę, którą dostała od Davida.
„Nie otwieraj teraz, otwórz ją w domu”. Dobrze pamiętała co
powiedział jej przed niecałą godziną. Była jednak bardzo ciekawa
co w niej jest. Ona również podarowała Davidowi prezent.
Śnieg padał coraz bardziej. Tegoroczna zima była bardzo mroźna. Alice musiała ubrać aż dwa swetry, by móc wyjść z nimi na spacer.
Śnieg padał coraz bardziej. Tegoroczna zima była bardzo mroźna. Alice musiała ubrać aż dwa swetry, by móc wyjść z nimi na spacer.
- Ale wam opowiem. To działo się w tym samym domu.
Draco leżał na ziemi obok jakiejś kobiety. Był strasznie
zraniony, krem mu ciekłą strumieniami.
Głos jej zadrżał.
David spojrzał na nią tymi swoimi pięknymi oczami, by się
upewnić, że wszystko z nią w porządku. Ona tylko kiwnęła głową,
ze może mówić dalej.
- Była też tam Clary. Gdy zobaczyła go leżącego
na ziemi zaraz do niego podbiegła, ale się zatrzymała. Draco
cieszył się na jej widok, ale ona nie.
To bardzo zastanowiło
Alice. Czemu Clary w tym śnie miała minę, jakby pierwszy raz
zobaczyła Malfoya? Czemu patrzyła się na niego takim pustym
wzrokiem? Przecież darzy go głębokim uczuciem, zawsze wpatrywała
się w niego z troską i ogromną miłością. TO nie było
naturalne, to nie było prawdziwe, dlatego ten sen nie mógł być
prawdą. To wszystko nie mogło być prawdą, bo Clary nigdy by się
w coś takiego nie wplątała, nie znalazłaby się w takim miejscu i
przede wszystkim, nigdy by nie zapomniała o swojej miłości do
Malfoya.
- Zachowywała się tak, jakby go nie znała. W tym
śnie nie słyszałam o czym rozmawiają. Nie byłam z nimi w pokoju
jak poprzednim razem. - Już wcześniej zastanawiała się, czemu
nie słyszy rozmów, jednak nie było to teraz najważniejsze. -
Draco wściekł się na tamtą kobietę i dwóch mężczyzn, którzy
byli przy Clary. Jeden z nich zabrał ją od niego, ale on nie
zaprzestał walki. Chciał iść za nią, ale jeden z mężczyzn go
powstrzymał. - Spojrzała na nich obu. - To koniec, nagle
wszystko mi się rozpłynęło. Znowu znalazłam się w swoim pokoju,
była szósta rano.
- Ciekawe - pokiwał głową Eric.
- No nic, jedyne co nam pozostaje do wrócić do domu
Alice, bo słyszałem, że twoi rodzice zaprosili mojego ojca i
rodziców Erica na kawę i ciastko.
Uśmiechnęła się do
niego, chwyciła za rękę i lekko ją uścisnęła.
To był dobry pomysł.
Powrót do domu. Śnieg ponownie zaczął padać, robiło się
chłodniej gdy tylko wiatr zawiał. To była odpowiednie chwila, żeby
przerwać spacer.
- To chodźmy - powiedział Eric z uśmiechem.
Trójka przyjaciół
ruszyła w stronę domy Alice.
*
* * *
Cała czwórka
siedziała w salonie. Było im tak wesoło. Clary nie czuła się tak
od bardzo dawna. Od chwili, w której dowiedziała się że ciotka
Betty chce ją adoptować, ze w końcu będzie mieć swoje miejsce na
ziemi. Odzyskała brata. Swojego jedynego brata, którego przed laty
utraciła i była zmuszona go zapomnieć. Tak. Mason opowiedział jej
wszystko już pierwszego dnia, gdy znaleźli się w domu Alana..
Dlaczego nie może przypomnieć sobie rodziców, a jego przypomniała
sobie od razu.
- Miałem wymazać z twojej pamięci wszystko co było
związane z naszą rodziną.
- To dlaczego ciebie pamiętam?
- Nie mogłem... nie mogłem pozwolić ci zapomnieć
o mnie. Tylko na chwile uśpiłem twoje wspomnienia o mnie, aż do
momentu gdy znów będziemy razem.
- Mason - Wtuliła się w jego pierś.
- Alan był przy mnie wtedy, miał dopilnować
wszystkiego, ale on wiedział co chodziło mi po głowie.
- Pozwolił na to? Pozwolił ci?
- Bał się to zrobić, ale rozumiał moją sytuacje.
Pozwolił mi zachować twoje wspomnienia o mnie.
Clary spojrzała na
Alana, który siedział na kanapie obok i ze śmiechem na twarzy
rozmawiał z Madison.
- Więc ciebie tak naprawdę nigdy nie zapomniałam -
powiedziała cicho. - Ale rodziców tak.
Skinął smętnie
głową. Nie wiedział co teraz czuje. To przez niego to wszystko. Co
jeśli znienawidzi go za to, ze pozbawił ją wspomnień o rodzicach?
On ich pamięta bardzo dobrze. Tęskni za nimi, ale w tej chwili
przepełniała go troska o jego Małą Dziewczynkę.
- Zrozumiem jeśli będziesz na mnie zła, jeśli nie
będziesz mnie chciała znać za to co ci zrobiłem - mówił
szeptem, ale łzy spływały mu po policzkach. Był zrozpaczony.
- Mason nie.
- Jestem zły maleńka. To ja ci odebrałem
wspomnienia.
- Mason...
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam.
- Mason - ona też już była bliska płaczu.
Co on wygaduje? Jak to
– jego wina? Co on sobie myśli? To był najszczęśliwszy dzień
w jej życiu, kiedy dowiedziała się że ma brata, a on teraz
przeprasza ją za to wszystko co zrobił? Wymazał jej wspomnienia o
rodzicach – nie miał jednak wyboru. Opuścił ją, zostawił w
sierocińcu - zrobił to, żeby Clary przeżyła, żeby jej nie
zamordowano. W końcu stało się tak, że los postanowił znów ich
połączyć – znowu są razem, cali i zdrowi.
- Przepraszam Clary, ja nie potrafię tego odwrócić.
Chciałbym, bardzo bym chciał, ale ja nie potrafię. Może kiedyś w jakiś sposób się uda, nam. Ale razem.
- Mason. - Chwyciła jego twarz w obie ręce. - To
nie ważne. Nic teraz nie jest już ważne.
- Ale jak to? Clary?
- Mason, nic się nie liczy, oprócz faktu, że cię
odzyskałam. Mason, znów jesteśmy razem. Nie cieszysz się?
Spojrzał na nią z
politowaniem i ogromną troską. Przytulił ją do siebie tak mocno,
jakby miała zaraz gdzieś uciec, albo odejść na zawsze.
- Masz rację.
- Chociaż nadal nie potrafię zrozumieć jak to robisz.
- Kiedyś ci wytłumaczę. - Uśmiechnął się.
- A teraz Masonie jesteśmy razem. Tylko to się liczy. Oboje się z
tego cieszymy i damy radę. Razem damy radę.
Był drugi dzień
świąt, wszyscy byli w dobrym nastroju, nikt nie chciał myśleć o
tych przykrych wydarzeniach z ostatnich dni. Chociaż dla Masona i
Clary, wizyta w dworze Malfoyów była jak zbawienie. Mason odzyskał
swoją Małą Siostrzyczkę.
- Co powiecie na to, by znieść toast? - powiedział
głośno Alan, by wszyscy go usłyszeli.
- To świetny pomysł przyjacielu - powiedział
Mason.
Alan uśmiechnął się
szeroko.
- Oczywiście Clary nie pije - powiedział Mason
uśmiechnął się do niej.
Ona wzniosła oczy ku
górze jakby w poszukiwaniu pomocy wśród desek przybitych do
sufitu.
- Oczywiści - powiedział Alan, ale puścił
potajemnie oczko do Clary. Odwzajemniła to lekkim uśmiechem. -
Chodźmy Masonie, one sobie same poradzą.
- Jasne.
Gdy tylko panowie
wyszli z pokoju Madison przysiadła się do Clary.
- No... To powiedz mi, jak udało ci się dostać do
dworu Malfoyów? Skąd się w ogóle tam wzięłaś?
- Sama się nad tym zastanawiałam. Snape mnie tam
zaprowadził. Wiem, że miałam pewne plany, ale nie rozumiem
dlaczego. To takie straszne. - Na chwile przestała mówić, jakby
porządnie się nad czymś zastanawiała. - Chciałam zrobić
coś... strasznego i nie wiem czemu. Ale wiem, że już nie muszę
tego robić. Nie wiem co mnie do tego zmusiło, albo kto mnie do tego
zmusił.
- Dobrze - powiedziała pospiesznie Madison.
Ona wiedziała o
sytuacji Clary i tym młodym synu Malfoyów. Alan zdążył jej już
wszystko wyjaśnić. Powiedział też, jakie dostał zadanie od
czarnego pana i o co prosiła go Narcyza Malfoy. Mason nie miał
wyboru w związku z Clary. Musiał to zrobić by ją chronić. Musiał
zrobić to samo co jedenaście lat temu.
- Co powiesz na odrobinę piwa kremowego? - spytała
się Madison.
- Chętnie - powiedziała Clary.
- To chodź
Wzięła ja za rękę
i pociągnęła za sobą do kuchni.
- A wy co? - spytał się Alan
- Pijemy – powiedział dziewczyna.
Chłopcy spojrzeli po
sobie.
- Tylko piwo kremowe – uśmiechnęła się do nich
Madison. - Spokojnie.
Mason pokręcił głową
i spojrzał na Clary. On również się uśmiechała, a kiedy ich
spojrzenia się spotkały wzruszyła ramionami w geście bezradności.
- Czekamy w salonie - powiedział Alan.
Panowie opuścili
kuchnie, a one szybko nalały piwa kremowego do dwóch wielkich
pucharów.
- Nie każmy im czekać - powiedziała z radością
dziewczyna, a Clary tylko się uśmiechnęła.
Ma tyle radości w
sobie. Musi być teraz naprawdę szczęśliwa tylko dlaczego?
Dlatego, ze jej brat wrócił do domu na święta? Ale chyba oni
razem mieszkają tutaj, muszą się widywać. To dlaczego akurat
teraz jest taka szczęśliwa. Dlatego, że mają gości? Dlatego, że
Clary i Mason zatrzymali się u nich na dłużej niż dwa dni? Dlatego,
że Mason...? Właśnie.
Mason.
- Radość ogarnia cię całą, zechcesz się
podzielić swoim źródłem - powiedziała Clary do Madison, kiedy
obie usiadły na kanapie w salonie.
- Wychodzimy na chwile, musimy coś sprawdzić -
powiedział do nich Alan i razem z Masonem w szybkim tempie wyszli z
domu.
- Ah ci panowie. Nie mogą usiedzieć w miejscu.
Clary przyglądała
się jej z uwagą. Nic nie mówiła.
- Nie sądzisz, że mogliby chociaż pięć minut z
nami porozmawiać? - Madison ponownie obróciła się w stronę
Clary, gdy tylko drzwi wejściowe zamknęły się za Masonem. -
Ah...
- No powiedz - Clary starała się ją przekonać.
- Nie będę się śmieć. Tylko powiedz!
Chciała powiedzieć
to z powagą, ale jej nie wyszło. Zaśmiała się więc i madison
się zaśmiała.
- No nie wiem. Nie jestem pewna.
- O daj spokój, co to może być?
Madison zastanawiała
się, czy na pewno może jej powiedzieć. A co jeśli się wygada?
Alanowi, albo Masonowi!? Nie zniosłaby tego. Wszystko by się
zniszczyło!
- Proszę - powiedziała Clary. - Bardzo, bardzo,
ale to bardzo ładnie proszę.
- No dobrze! Dobrze - zaśmiała się Madison. -
Powiem ci. Powinnaś wiedzieć.
ciąg dalszy nastąpi... może już 3 września ;)
Na pewno masz czytelników! :) Ja śledzę każdy twój rozdział :D i sama wiesz czego się nie mogę doczekać już xD Czekam na 3 wrzesień :) / btw. naprawże to gg :D
OdpowiedzUsuńmusze go od nowa ściągnąć i przypomnieć sobie hasło xDD ale postaram się szybko ;D
Usuń