Dzisiaj moje urodzinki ;) tak się ciesze!!
a oto dla was kolejny rozdział, mam nadzieje, że się spodoba! <333
komentarze mile widziane, bardzo by mnie to ucieszyło - to byłby dla mnie najlepszy prezent pod słońcem :) ponieważ blog tak bardzo jest dla mnie ważny <333
- Jesteś... - powiedziała Clary. Łzy napłynęły
jej do oczu.
- Tak... Moja Mała. Jestem twoim bratem.
Clary uśmiechnęła
się.
Pamięta! Pamięta go!
Jak mogła zapomnieć! Jak mogła zapomnieć swojego starszego
braciszka.
- Mason!!!
Chciała do niego
podbiec, chciała go uściskać! Zrobiła dwa kroki i o mało co się
nie przewróciła, ale on był już przy niej. Chwycił ją w swoje
ramiona i wtedy poczuła się bezpiecznie. Jak mogła go zapomnieć?
Dlaczego? Dlaczego nie był przy niej przez te wszystkie lata? Czemu
ją zostawił? Czemu się nią nie zaopiekował tylko zostawił ją w
sierocińcu gdy miała zaledwie pięć lat? Pamięta to. Nie wie
tylko dlaczego przypomniała sobie tylko o Masonie, a nic nie pamięta
o rodzicach. Jakby w ogóle ich nie widziała. Nie miała pojęcia
jak wyglądają.
- Dlaczego? - Płakała w jego ramionach. Nie mogła
już dłużej powstrzymać łez. - Czemu nie byłeś przy mnie?
Czemu mnie zostawiłeś?
Głaskał ją po
głowie i całował w czoło. Nie chciał by wylewała łzy. Ale
teraz to i on był w stanie płakać. Wreszcie są razem.
- Musiałem cie chronić.
- Ale jak to? Dlaczego?!
- Śmierciożercy zabili naszych rodziców Maleńka -
pogłaskał ją po policzku. - Dali mi wybór, pójść z nimi
jako zwolennik Czarnego Pana - wtedy pościliby cie wolno, albo
odmówić - a wtedy oboje podzielilibyśmy los rodziców.
- Wybrałeś ich!? Dla mnie? - Łzy ponownie
popłynęły jej po policzkach.
- Musiałem.
Wtuliła się w jego
ramię. Czuła się jak w domu. To takie cudowne odzyskać chęć do
walki o życie. Teraz ma Masona i dla niego będzie walczyć.
- Czemu mówiłeś, że Vol... Sam-Wiesz-Kto mnie nie
zabije... ciebie nie zabije?
- Służę mu tylko byś mogła żyć. Tylko ty się
liczysz Moja Mała Clar.
Przyjrzała mu się
badawczo.
- Mam coś czego Czarny Pan potrzebuje więc mnie nie
zabije, na razie. A ja nie będę żył, jak ciebie nie będzie.
- Jak to nie będziesz żył?! Dlaczego?!
Przytulił ją jeszcze
mocniej do siebie. Pogłaskał po głowie i po policzkach. Nadal nie
mógł uwierzyć, że ona tu jest. Że ją odzyskał.
- Nie chcę żyć, bez mojej małej siostrzyczki.
Clary znów się
rozpłakała. Była dla niego wszystkim. On bardzo ją kocha. Też go
kocha. Chociaż przez tyle lat go nie znała, nie pamiętała... to
pamięta go teraz. To on zostawił ją w sierocińcu kiedy miała
pięć lat. Sam nie był jeszcze dorosły. Miał zaledwie dwanaście
lat.
Teraz to nieważne.
Ważne jest to, że znów odzyskała brata. Swojego kochanego brata –
Masona.
- Mason - powiedziała. - Czemu pamiętam ciebie,
a rodziców nie? Czemu w ogóle o tobie zapomniałam? Czemu nie mogę
przypomnieć sobie nic więcej?
- Cii.. Maleńka, już wszystko będzie dobrze -
pogłaskał ją po policzku. - Odpowiem ci na wszystkie pytania, ale
nie teraz i nie tutaj. Musimy tam wrócić.
- Co?! Nie!! Ja nie chce! Nie mogę! Ale...
Spojrzała na niego.
Zapomniała przez moment o tym, którego kochała. Ten, który cały
czas był tam i pewnie zwijał się z bólu. Draco.
- Wracajmy - powiedziała Clary i ruszyła w stronę
wejścia.
Potknęła się i
prawie by wylądowała na ziemi, ale Mason trzymał ją w żelaznym
uścisku.
- Czeeeekaaaaj - powiedział. - Gdzie ci się tak
śpieszy?
Był zdezorientowany.
O co jej teraz chodzi. Przed chwilą nie chciała tam wracać. Czuł
przez moment, że będzie musiał ją tam zaciągnąć. Teraz chce
iść sama? Czemu.
- Muszę mu pomóc.
To się mu nie
spodobało. Co miała na myśli? O kim mówiła? Czyżby o tym synu
Lucjusza? Słyszał o nim. Dostał jakieś zadanie od Czarnego Pana i
nie podołał. Teraz pewnie będzie przez niego torturowany. Tak to
zawsze było.
- Komu Clary? Komu ty chcesz pomóc?
- Draco - powiedziała krótko.
Popatrzyła na niego
błagalnym wzrokiem. Było widać, że poważnie się nad czymś
zastanawia.
- Nie możesz. Nikt nie może mu pomóc.
- Pomogę mu...
- Clary mówię nie!
Pierwszy raz podniósł
na nią głos. Aż ją zatkało, nie miała ochoty dalej się
sprzeczać, ale musiała postawić na swoim.
- Mason ja...
- Chodźcie ze mną - powiedział ktoś za jej
plecami.
Dziewczyna odwróciła
się gwałtownie i wtedy zobaczyła mężczyznę ubranego jak wszyscy
inni śmierciożercy. Lecz ten mężczyzna miał o wiele milszą twarz.
- Już idziemy Alanie.
- Dobrze Mason, dobrze wiesz, ze nie szukam kłopotów
wśród śmierciożerców.
Rozmawiają tak
swobodnie. Kim on jest? Czy Mason go zna? Wie jak się nazywa –
Alan. Ale czy może jest nadzieja, że ten mężczyzna jest taki sam
jak Mason? Nie chce być pod władzą Voldemorta, ale ukrywa się ze
swoją myślą, by nie stracić czegoś co jest dla niej ważne.
- Masonie proszę cię, muszę mu pomóc - ponownie
spróbowała. - On jest dla mnie ważny.
Spojrzał na nią. Nie
mogła nic wyczytać w jego twarzy. Wiedziała, zę jeżeli teraz się
nie zgodzi, to już nie ma nadziei.
- Chodźmy, coś wymyślimy - odpowiedział.
Clary kamień spadł z
serca. Mason wziął ją na ręce. Nie była w stanie chodzić przez
złamaną nogę. Clary tego nie dostrzegła, ale gdy mijali Alana,
obaj wymienili się spojrzeniami, jakby chcieli dojść do jakiegoś
porozumienia.
- Tylko co zrobimy? - spytała się Clary pełna
nadziei. - Co jeśli on nie żyje?!
- Nie martw się, Draco jeszcze żyje - powiedział
idący za nimi śmierciożerca.
Clary zamarła na
chwilę. Skąd on wie, o kogo jej chodzi? Czyżby ich podsłuchiwał!
Czyżby słyszał całą ich rozmowę? Kim on jest?
- Skąd...?
Mężczyzna uśmiechnął
się. Zrozumiał co dziewczyna ma na myśli.
- Domyśliłem się, że o niego ci chodzi. Nikogo
więcej Czarny Pan nie przesłuchuje w bolesny sposób.
Clary wydała
pisknięcie na te słowa. Draco, biedny Draco. Czarny Pan nie daje za
wygraną. Ile jeszcze jest w stanie znieść blondyn? Musi mu pomóc!
I to szybko!
- Muszę mu pomóc - powiedziała szeptem, gdyż
zabrakło jej tchu.
Mason postawił ją
powoli na ziemi. Chwiała się, dlatego mocno ją przytrzymał. Alan
przeszedł obok nich i stanął za Clary.
- Maleńka naprawdę chcesz mu pomóc? Kim on dla
ciebie jest?
Nie musiała się
długo zastanawiać. Draco był dla niej wszystkim. Kochała go z
całego serca i bolała ją każda rozłąka, każde jego cierpienie.
Dlatego nie ma wyboru. Pomoże mu, ale zginie przepełniona bólem.
- Wszystkim Masonie. Ja go kocham. Nie mogę bez niego
żyć. To życie nie miałoby już sensu, gdyby nie było w nim
Dracona.
Chłopak spuścił z
niej wzrok. Po chwili jednak spojrzał na Alana i z powrotem na nią.
- Wybacz mi Moja Mała, ale muszę to zrobić.
- Dla ciebie - powiedział do niej Alan.
I wtedy Mason objął
Clary bardzo mocno od tyłu, a dłonią zakrył jej oczy.
Clary stawała się
coraz bardziej senna, oczy się jej przymykały. O dziwo nie zasnęła
– tylko na chwile mrok stanął jej przed oczyma.
Wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń :*
OdpowiedzUsuńA rozdział wspaniały :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń