piątek, 9 sierpnia 2013

XXXIII „Voldemort cz. 1”


INFORMACJE W POŚCIE EDYTOWANE

ZAKOŃCZYŁA SIĘ PIERWSZA CZĘŚĆ OPOWIADANIA: ,,Początek"

ROZPOCZĘŁA SIĘ DRUGA CZĘŚĆ: ,,Walka"


           Niewiele potrafiła powiedzieć, ale jej głowę przepełniały czarne myśli. Pocieszyć mogła się jedynie tym, ze cokolwiek się stanie, to Draco jest blisko niej. Nie wiedziała gdzie zaprowadzi ich Snape. Nie chciała o tym myśleć, nie mogła... bo wtedy nie powstrzymałaby łez. Była już bliska płaczu.
  - Draco, Draco, Draco...
           Szeptała Clary mocno tuląc się do niego. On również trzymał ją w żelaznym uścisku, a drugą ręką głaskał ją po głowie. Nic nie mówił, ale ona i tak wiedziała, że stara się odpędzić od niej cały strach, stara się zapobiec wszystkim mrocznym myślom. Był przy niej... zawsze był i będzie.
           To takie dziwne, ze akurat w tej chwili przypominała sobie ich pierwsze spotkania. Nienawidziła go. Był aroganckim śmieciem niewartym uwagi. Ale się do niej przyczepił ja rzep, bł wszędzie tam gdzie ona. Chociaż ją wyzywał od najgorszych dziwek ona nigdy się nie załamywała bo... był przy niej również Cedrik.
           Oh! Cedrik... biedny Cedrik. On ją tak kochał i nadal kocha. Ona również nie może powiedzieć, ze nic do niego już nie czuje. Martwiła się o niego, chociaż nie było po niej tego poznać. A teraz jest gdzieś daleko. Jest w szkole, z dala od tych wszystkich problemów, które ją spotkały. Nadeszły razem z Draconem, ale nie żałuje żadnej ze swoich decyzji. Nie żałuje, ze poznała Draco i, że się w nim zakochała. Była szczęśliwa przy nim, choć przez te kilka chwil. Wiele przeżyła. Jego chwilowe odejście było dla niej wielkim ciosem. Szczęście, chociaż tak krótko, panowało w jej sercu. Tak jak wtedy, gdy była z Cedrikiem. Tak bardzo za nim tęskniła, ale nie mogła pozwolić sobie na jakikolwiek kontakt z nim. Co jeśli spotkałoby go teraz to samo co ją? NIE! To wykluczone! On jest teraz bezpieczny, a ona? Ma przy sobie Dracona, ale oboje idą na spotkanie z Czarnym Panem. To na pewno nie może się dobrze skończyć. Jedynie co chciałaby zrobić w tym momencie to pożegnać się. Nie tylko z Cedrikiem, ale też z pozostałą czwórką. Przede wszystkim chciałaby jeszcze raz zobaczyć swoją ciotkę. Tak bardzo ją kocha i tak bardzo za nią tęskni.
           Łza spłynęła po jej policzku, a Draco to dostrzegł. Przystanął na chwile i spojrzał jej głęboko w oczy. Jego oczy mówiły jej jak bardzo cierpiał i jak bardzo było mu przykro. Chciał wszystko naprawić, cofnąć czas, ale na to było już a późno.
  - Ruszcie się – pośpieszył ich Snape.
           Żadne jednak nie zwróciło na niego uwagi. Draco ujął twarz Clary obiema rękoma.
  - Wszystko będzie dobrze. - Chciał by te słowa zabrzmiały wiarygodnie, sam nie wiedział co dalej będzie, ale miał nadzieje, ze uda mu się ją uratować  Jego może prześladować strach, ale jej nie powinien. Powinna teraz być z Cedrikiem gdzieś daleko stąd i cieszyć się spokojnym życiem. Wyjść za niego za mąż, mieć dzieci i spokojną prace. Nie powinno jej tu być, nie powinno jej być przy nim.   - Wszystko będzie dobrze.
           Clary chciała w to wierzyć, ale nie potrafiła. Niestety tak się dzieje, jest teraz z Draco a on ma takie życie. Teraz ona jest jego częścią. Nie chciała nawet myśleć o tym, co by było, gdyby go nie spotkała. Czy nadal by była z Cedrikiem? Czy byłaby szczęśliwa przy nim i przy wszystkich jej przyjaciołach? Czy kiedykolwiek ich jeszcze zobaczy? Czy przebaczą jej? Miała tyle pytań, ale nigdy nie pozna odpowiedzi i to ją załamywało. Bała się. Co się teraz stanie z nią i z Draco? Co zrobi Czarny Pan? To po prostu jest niewiadome, nikt tego nie wie.
  - Czarny Pan - mówił chłodno Snape - nie będzie czekał.
           Draco pocałował Clary w czoło i z powrotem ruszył za profesorem.
           Bał się tak, że strach ogarniał go całego. Ale mimo to był w stanie myśleć trzeźwo. Martwił się o Clary, co ona sobie teraz o nim myśli. Czy tak jak on, rozmyśla o tym „co by było gdyby?”. Ta prawda by go zabiła. Czy ona teraz żałuje swoich wyborów? Czy żałuje, ze go poznała?
           Oczywiście, że tak Draco!! - coś mówiło mu w podświadomości. - Byłaby głupia, gdyby tak nie myślała. Wplątałeś ją w krąg śmierciożerców, ona teraz może przez ciebie zionąć!
           Był przerażony. Nie chce jej stracić! Nie może się jej nic złego stać! Zwłaszcza przez niego. To by było nieuczciwe. Jeśli Czarny Pan postanowi ją zabić to niech lepiej zabije jego. Clary nie może zgiąć za jego głupotę i słabą wole. Gdyby nie pozwolił się im tak do siebie zbliżyć, nic by jej nie groziło.
           Musisz ją ocalić. Musisz ją ocalić – głos się nie poddawał. Zrozumiał, że sumienie ma racje, tylko do czego okaże się zdolny, tylko po to, żeby ją ocalić?
  - Do wszystkiego - powiedział do siebie szeptem.
           Jego wzrok skupił się nad idącym przed nim Snape'em. Gdyby tylko Clary widziała w jaki sposób się na niego patrzy ciarki by ją przeszły. Jego wzrok był chłodny i zabójczy. Zawsze lubił Severusa, to był jego ulubiony nauczyciel, ale gdy dowiedział się, ze jest śmierciożercą nabrał do niego dystansu. Nadal w pewnym sensie go lubił, to było takie intrygujące walczyć u boku Czarnego Pana, ale gdy tylko on został w to zmieszany znienawidził wszystkich. Nawet ojca, że sprowadził na nich to nieszczęście. Tylko matka go teraz wspierała, tylko dla niej się nie poddał. Chciał ją chronić, przed Voldemortem, przed ojcem i każdym innym niebezpieczeństwem. Tylko ją kochał i tylko ona się liczyła. Ale teraz pojawiła się Clary i musi być jeszcze twardszy by zdołać ochronić je obie. Teraz obie byłby w jego sercu. A Snape? Znienawidził go, ale teraz znienawidził go jeszcze bardziej.
  - No wreszcie - powiedział do siebie Snape.
           Stali przed bramą do dworu Malfoyów.
  - A więc to tak! - krzyknął Draco. - Nie dość, że moja matka musi znosić tych popapranych śmierciożerców na co dzień to jeszcze Czary Pan wybrał nasz dom na miejsce swoich wszystkich spotkań?!
  - Zamknij się Malfoy - warknął Snape. - Bo jeszcze cie usłyszy.
           Dracona zamurowało. To on tu już... jest? Czarny Pan już na nich czeka? To nie może się dziać! To nie może się stać, jeszcze nie przemyślał sobie planu. Nie miał żadnego planu! Nie wiedział jak pomóc Clary, nie wiedział co ma zrobić, żeby nic się jej nie stało.
           Patrzyła raz na nią, raz na Snape'a. Był przerażony.
  - Dobrze Draco - powiedziała cichutko Clary. - Nie martw się, to... nic. Już dobrze.
           Drżał jej głos, widział, ze się boi, a mimo to stara się zachować spokój. Drżały jej również ręce więc chwycił ją mocniej. Nogi też się pod nią uginały, więc chwycił ją w tali by nie upadła.
  - Dobrze więc - powiedział Snape.
           Było tak, jakby na coś czekali jeszcze. Czyżby brama była zamknięta? No oczywiście, że tak. W ich kierunku szła Bella – jego ciotka. Była bardzo zadowolona, że uśmiechała się od ucha do ucha.
  - A! Jesteś Snape - krzyknęła uradowana i otworzyła im bramę.
           Spojrzała na Dracona, a później wtuloną w niego Clary. Uśmiechnęła się złowrogo, ze aż ciarki przeszły Clary.
  - Słodka... niewinna Clary - powiedziała Bellatrix. - Draco nie wiem co ty w niej tak widzisz. To słodziutka blondyneczka.
           Zaśmiała się głośno, a Draco obrzucił ją spojrzeniem.
  - Nie patrz się tak Draco - powiedziała Bella. - To prawda!
           Krzyknęła, a później znów się zaśmiała. Snape miał tego powoli dość.
  - Dobra Bella - powiedział chłodno. - Czarny Pan pewnie już czeka, więc chodźmy.
  - O taaak, taak. - Bella chciała być słodka i niewinnie urocz jak Clary, ale jej to nie wyszło. Była tak wesoła więc w podskokach ruszyła z powrotem do środka.


           Wszyscy podążyli za nią. Clary rozglądała się wszędzie dookoła. Nie była w stanie myśleć o niczym innym jak o tym, że za chwile spotka się z Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
           Weszli do środka.
  - Spokojnie - mówił cicho Draco do ucha Clary. - Spokojnie.
           Ale ona nie potrafi być spokojnie! Wszystko w niej wrzało. Nogi były jak z waty.
           To koniec, to koniec, myślała Clary. Nigdy więcej już nie zobaczy przyjaciół i ciotki. To koniec
           Weszli do salonu.
  - O... witam - powiedział ktoś śliskim głosem z udawanym zaskoczeniem. - W końcu się spotkaliśmy. Nie spodziewałem się was.  -  Zaśmiał się głośno.
           I wtedy Clary go zobaczyła. Siedział tam, między czarodziejami w czarnych płaszczach przy dużym stole.
           To naprawdę był on.
           Voldemort.




oto kolejny rozdział ;)
mam nadzieje, że się spodoba
aktualnie wena powróciła do mnie całkowicie
to nie koniec historii Clary, mam jeszcze wiele pomysłów i wiele was na pewno jeszcze zaskoczy :)



2 komentarze:

  1. Siedzę od rana na twoim blogu i odświeżam go, czekając na kolejną część. I oto jest! Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że Clary jeszcze powróci do Cedrika! :)
    Ps. jest do ciebie jakiś kontakt gg? ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**