poniedziałek, 12 stycznia 2015

XLVII „Nic nie czujesz”

          Clary i Gale mieli wiele wspólnych tematów. Chcieli nadrobić cały ten stracony czas.
          Dziewczyna jednak nie była świadoma tego, jak wszytko się zmieniło. Nie wiedziała tak naprawdę, dlaczego chłopak chciał ją odnaleźć. Nie rozumiała dlaczego Stella wymazała jej pamięć i gdzie tak naprawdę jest teraz.
          Siedzieli w Wielkiej Sali ale tylko chłopak zobaczył w oddali Alana, który dokładnie przyglądał się im z końca sali.
  -  Wiesz, że jej nie powiem  -  powiedział do niego w myślach.
  -  Wiem  -  odpowiedział spokojnie Alan.
          Nie był zaskoczony. Wiedział, że ONI posiadają taką moc. Mason tylko z niej nigdy nie korzysta, chyba że nie ma już wyboru.
  -  Musimy pogadać  -  powiedział Alan.
  -  Rozumiem, potrzebujecie mojej pomocy.
          Gale uśmiechnął się do siebie, był bardzo tym faktem rozbawiony. Clary nawet tego nie zauważyła, dalej kontynuowała swoją historię o ciotce Betty i o tym jak dobrze czuła się w jej domu.
  -  Wiesz, że to ważne.
  -  Inaczej byś mnie nie prosił.
  -  Właśnie.
          Chłopak wstał z miejsca i obrócił się w stronę swojej rozmówczyni po czym uśmiechnął szczerze.
  -  Chyba twój przyjaciel chce z tobą porozmawiać.
          Dziewczyna zrobiła przerażoną minę, skąd on wie o Alanie?
  -  Mam pewne zdolności Clary, które podpowiadają mi, że to coś bardzo ważnego. Więc chodźmy.
          Nie miała nic przeciwko. Wstała i ruszyła z miejsca nawet szybciej niż Gale. Przeszła przez całą salę, aż znalazła się koło Alana.
  -  Co ty tu robisz?
          Pokręcił głową dając jej do zrozumienia, że nie będą tutaj o tym rozmawiać.Gale dalej szedł za Clary. Alan spojrzał na nich oboje i ruszył w stronę lochów.
  -  Co się dzieje?
          Clary pytała ale na marne. Żaden z nich chyba nie chciał jej odpowiedzieć. To co wydarzyło się później działo się tak szybko, że dziewczyna nie mogła się w niczym zorientować. Gale i Alan porozumiewali się w myślach, działali zespołowo.
          Przechodzili obok jakiegoś pomieszczenia, jakiejś klasy. Alan szybko chwycił Clary w pasie, a drugą ręką zatkał usta. Gale otworzył drzwi i wszyscy znaleźli się w środku.
  -  Daj ją tutaj  -  powiedział.
          Po chwili Alan odsłonił jej usta ale nadal trzymał w silnym uścisku.
  -  Co.. Co się dzieje?  -  nie mogła zaczerpnąć tchu.
          Była zszokowana tym co się dzieje, co oni robią. Nie wiedziała jak ma się zachować. Ufała Alanowi jak nikomu innemu, a ten robi jej coś takiego?
  -  Działaj  -  warknął Alan do Gale'a.
  -  Bez nerwów  -  uspokoił go.
          Na chwile zamknął oczy po czym spojrzał na Clary. Była przerażona.
  -  To minie za chwile  -  powiedział do niej w myślach.
          Podszedł do niej zakrył dłonią jej oczy po czym znowu się do niej zwrócił.
  -  Clary nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku. Pamiętasz kim jest Draco? Pamiętasz co was spotkało? Jak razem spędzaliście czas, co o nim wiesz? Ale gdy się obudzisz, nie będziesz już pamiętać co do niego czułaś. Kiedyż to uczucie było mocne, a teraz go nie ma. Wiesz dlaczego o nim zapomniałaś? Bo upadłaś w dworze Malfoya i uderzyłaś się w głowę. Ale teraz sobie przypomniałaś. Przypomniałaś sobie, bo tego przedpołudnia potknęłaś się idąc po schodach i upadłaś uderzając się w głowę. Nie możesz powiedzieć przyjaciołom prawdy, że byłaś u Malfoya, musisz skłamać. Powiedzieć, że znów upadłaś i sobie przypomniałaś. Obudzisz się w Skrzydle Szpitalnym i wszystko będziesz już pamiętać  -  zawahał się na chwilę.  -  Prawie wszystko. Ale nie martw się, to co się wydarzyło tu, teraz w tym lochu również zapomnisz. Pamiętaj, upadłaś i zaniosłem cię do Skrzydła szpitalnego. Wszystko sobie przypomniałaś o Draconie, ale uczucia do niego wygasły w tobie, już nic do niego nie czujesz. Rozumiesz?
          Zemdlała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz ;**