poniedziałek, 5 stycznia 2015

XLVI „Jak się masz?”

          Alan już od dłuższego czasu zauważył, że przyjaciele Clary wiedzą, że jest z nią coś nie tak. Skontaktował się z Masonem, czy to na pewno dobre rozwiązanie, że dziewczyna nie pamięta kim jest chłopak. Wytłumaczył mu całą sprawę, jak to wygląda i przekazał mu swój nowy pomysł.
  -  Trzeba było wymazać z jej pamięci tylko to uczucie.
  -  No nie wiem.
  -  Wtedy przynajmniej inni nie zaczęliby czegoś podejrzewać.
  -  Załatw to  -  powiedział stanowczo Mason.
  -  To nie jedyny problem. Widziałem w szkole Gale'a Peverella. Myślę, że jego siostra też gdzieś tu jest.
  -  To rzeczywiście problem.
          Mason i Alan spotkali się przed bramą Hogwartu. Takie rzeczy trzeba omówić osobiście. Było wcześnie rano, więc Clary pewnie szła jeść śniadanie do Wielkiej Sali. Nie było się czym przejmować.
  -  Nie mogą jej powiedzieć. Jeszcze nie teraz. Bo użyje tego by przypomnieć sobie o synu Malfoya.
  - Ona już z nim rozmawiała, z Gale'em. Ale nic jej o tym nie powiedział. Nie powiedział jej o jej zdolnościach, ale zdążył się popisać swoimi. Chyba postanowił się z nią zaprzyjaźnić.
  -  Więc taki mają plan. Ale czy ona go pamięta?
  -  Przypomniał jej o tym dzięki magi.
  -  To rzeczywiście duży problem.
  -  Może i nie.
          Oboje nie wiedzieli co będzie dalej, ale oboje wiedzieli, że muszą ją chronić. Czarny Pan chciał coś od Masona, tylko nie wiedział jeszcze, że to nie on to ma. Miała to Clary. Dlatego ta mała bezbronna dziewczyna była tak ważna dla stowarzyszenia. Oni już wiedzieli kim jest Clary. Wiedzieli, że to ona posiada tę moc - jeśli można to tak nazwać.
  -  Jesteś pewny, że Clary tym jest a nie ty?
  -  Tak.
  -  To dlaczego ona jeszcze nie wie? Dlaczego tego nie czuje?
  -  Bo jest wyjątkowa. Bo posiada moc, taką jak ja. Taką jak Gabe i Stella. Ona to tłumi. Jej ciało nie chce tym być, żadne by nie chciało. To jest przeklęta, bardzo czarna magia.
  -  Tak mało ludzi o tym wie,
          Mason zaczął obmyślać nowy plan. Alan musi poprosić Gale'a o przysługę. Musi zwrócić Clary wspomnienia o chłopaku, jedynie ukryć wszystko co do niego czuje. To będzie dobry plan. Najlepszy.
  -  To dlatego, że ten kto wie od razu ginie. Czarny Pan nie chce by ktokolwiek o tym wiedział. Jedynie ty, ja i Bellatrix.
  -  Ona wie tylko dlatego, że gdybyśmy komukolwiek o tym powiedzieli, musi nas zabić.
  -  A ona zrobiłaby to bez wahania.
          Zaśmiali się oboje.
  -  Jestem tego pewny Masonie.
  -  Więc ustalone?
  -  Tak. Miejmy nadzieję, że się zgodzi.
  -  Nie ma wyjścia, on też chce chronić Clary.
          Oboje starali się robić wszystko dla jej dobra. Wiedzieli, że grzebanie w jej uczuciach nie jest najlepszym rozwiązaniem by ją chronić, ale nie mieli wyjścia. Nie mogła być z Draconem. Był dla niej niebezpieczny. Nie mógł się dowiedzieć o jej zdolnościach, bo to stałoby się dla niej niebezpieczne. Czarny Pan nie wiedział o jej zdolnościach. Wiedział jedynie czym jest. Sam ją tym stworzył i za wszelką cenę nie chce pozwolić na to by Clary zginęła. To byłby w pewnym sensie i jego koniec. Dlatego tak ważna jest misja Alana. Czarny Pan dobrze wiedział kogo takiego stworzyć - Clary. Ponieważ wiedział, że Mason poruszy niebo i ziemię tylko po to by ją chronić. Znał wszystkie jego zdolności, ale nie wiedział, że są dziedziczne i, że ona też je posiada.





*      *       *      *

           Godzinę wcześniej

  -  Clary! Zaczekaj!
           Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka.
  -  My się znamy?
  -  Tak. To znaczy nie, w pewnym sensie tak, ale jednak nie.
           Dziewczyna poczuła się zmieszana. Jak tak zaczęła mu się dłużej przyglądać, poczuła w nim coś znajomego.
  -  Spotkaliśmy się niedawno. Na drodze.
  -  Naprawdę?
           To ją bardzo zaciekawiło. Czy ostatnio rozmawiała z kimś na drodze?
  -  Gdzie to było? O czym rozmawialiśmy?
  -  No nie do końca rozmawialiśmy.
           To jeszcze bardziej ją zaciekawiło. No więc co? Kim on jest?
  -  Mam na imię Gale Peverell.
  -  A ja Clary Malone. Miło poznać. To w  końcu gdzie na drodze?
           Uśmiechnął się do niej. Nie wiedział jak jej to powiedzieć.
  -  Spotkaliśmy się na drodze ale cię przestraszyłem i uciekłaś? Nie miałem złych zamiarów? - pomyślał chłopak.
           Po raz kolejny się do niej uśmiechnął. Clary dostrzegła w nim coś przyjaznego.
  -  Kiedyś panowała duża śnieżyca a ty szłaś przez miasto. Szukałaś Masona.
           Clary cofnęła się parę kroków do tyłu.
  -  To byłeś ty!?
  -  Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć. Chciałem tylko poznać.
  -  Dlatego ukrywałeś się w krzakach?!
  -  Wiem to było głupie.
           Nic już nie powiedziała. Tylko pokiwała głową, ale się uśmiechnęła. Myślała o tamtym dniu kiedy szła poszukać Masona. Myślała, że bardzo go zraniła i dlatego poszła go szukać.
          Przeszedł ją dreszcz, nie chce więcej o tym myśleć.
          Gale wiele razy się zastanawiał, czy dziewczyna przypomniałaby sobie dawne czasy. Kiedy to razem bawili się w sierocińcu. On, Stella i Clary. Stella - siostra bliźniaczka Gale'a bardzo przyjaźniła się z Clary. Oboje są od niej starsi o dwa lata. Kiedy dziewczynka miała przeprowadzić się do Francji z jej nową ciocią bardzo to przeżywała. Oboje znali Clary już wcześniej, wiedzieli o tym co zrobił Mason by ją chronić. Kiedy miało nadejść ich rozstanie Stella sprawiła, że dziewczyna zapomniała o przyjaźni z rodzeństwem, to byłoby trudne dla sześcioletniej dziewczynki.
  -  Clary jest coś jeszcze.
          Nie wiedział jak jej to powiedzieć. Rozejrzał się dookoła i sprawdził, czy nikogo nie ma w pobliżu, korytarz był pusty. Teraz albo nigdy.
          Spojrzał jej głęboko w oczy, chwycił za obie ręce.
  -  Znamy się, Clary, Pamiętasz?
          Dziewczyna pokręciła głową. Ona nie pamięta tego.
  -  Miałaś sześć lat, a ja osiem. Byliśmy przyjaciółmi w sierocińcu.
          Nie minęła chwila, aż Clary ponownie doświadczyła tego dziwnego uczucia. Zasłoniła dłonią oczy. Znów wszystko sobie przypomniała. Jak mogła o tym zapomnieć?
  -  Gale...
          Chłopak nic nie mówił tylko wpatrywał się w jej oczy. Czekał co jeszcze powie.
  -  Stella! Gdzie ona jest?
          Dziewczyna rzuciła się staremu przyjacielowi w ramiona. Przytuliła go i po chwili odsunęła by spojrzeć na niego jeszcze raz.
          Chłopak sam nie mógł się nadziwić. Jak dziewczyna, która nie wie o swojej mocy mogła jej użyć? Ale przypomniała sobie, sama. Sama przełamała czar, wystarczyło jej tylko pomóc.
  -  Jest tu ze mną.
  -  Ale co wy tu robicie?  -  spytała szeptem.  -  Nie jesteście już za starzy na szkołę?
  -  Owszem   -  uśmiechnął się do niej.  -  Opowiem Ci wszystko w swoim czasie.
          Nie mogła dyskutować z nim o tym tutaj, ktoś mógłby ją usłyszeć.
  -  No więc jak się masz Clary? Dobrze?
  -  Dobrze  -  powiedziała z uśmiechem.  -  Chodźmy coś zjeść, opowiesz mi wszytko.
  -  No dobra  -  odpowiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz ;**