piątek, 30 stycznia 2015

XLIX „To ich wina!”

          Kiedy tylko usłyszał od pierwszorocznych Puchonów co się stało biednej blond dziewczynie na szóstym roku, od razu wiedział, że chodzi o Clary. Przez to wydarzenie w dworze bardzo się o nią martwił. Nie rozumiał co się dzieje, dlaczego wymazali go z jej wspomnień. Starał sobie to tłumaczyć, jak tłumaczyła mu matka. Clary będzie bezpieczniejsza z dala od niego. Ale teraz musi wiedzieć, czy wszystko z nią w porządku, musi wiedzieć, że jest bezpieczna i co tak naprawdę się wydarzyło.
  -  Draco?
          Pamięta go! Ale jak to możliwe, co oni jej zrobili? Ten jej cholerny brat Mason. Myśli, że robi wszystko co dla niej najlepsze, a tak naprawdę miesza jej tylko w głowie. Jest ich marionetką.
  -  Czy wszystko w porządku? Jak się czujesz? Co się stało?
  -  W porządku, spadłam ze schodów i uderzyłam się w głowę.
          Zamilkła i spuściła wzrok. Chłopak szybko podszedł do niej i usiadł na łóżku zaraz obok niej.
  -  Draco ja muszę ci coś powiedzieć.
          Na twarzy chłopaka widniało przerażenie. Co ona chce mu powiedzieć? Może chcę mu powiedzieć co się wydarzyło i dlaczego dzisiaj o nim pamięta, jak złamała czar, czy nadal go kocha.
  -  Pamiętam cię. W dworze zapomniałam o tobie za skutek tego obrażenia. To przez niego  -  szlochała coraz bardziej.  -  To przez niego zapomniałam.
          Rozpłakała się całkowicie. O kim ona mówi. O Masonie?
  -  Nienawidzę go za to, nienawidzę go za to, że skrzywdził kogoś, kogo kochałam.
          Przyglądał się jej uważnie. Kogoś kogo kochała?
  -  Draco, mówię o Tym Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
          Czy Clary doznała aż tylu obrażeń by zapomnieć o Draconie? To niemożliwe. On sam wie, że to sprawka tego Masona i Alana.
  -  Draco jest coś jeszcze.
  -  Co takiego?
  -  Pamiętam, że cie kochałam. Ale teraz.
          Znowu odwróciła wzrok. Draco wstał gwałtownie z łóżka. Ona chyba nie mówi tego poważnie. Jak tak może? Czy to wszystko co między nimi było było tylko jej kłamstwem? Ona nie może tak myśleć, to przez te czary, namieszali jej w głowie! Na pewno!
  -  Clary ty nie możesz! Ty tak nie myślisz!
          Przeraził ją ten wybuch złości chłopaka. To był Malfoy, taki był naprawdę. Pamięta doskonale jak go nienawidziła. Nazywał ją dziwką. Przezywał i dokuczał, a potem wszystko się zmieniło. Pokochała go takim, jakim był. Pokochała go szczerze. Nie rozumiała dlaczego o wszystko nagle się rozpłynęło.
  -  Draco  -  starała się mówić spokojnym głosem.  -  Już tego nie czuje.
  -  Nie! Nie możesz!
  -  Draco. Już nie kocham cię tak jak kochałam cię kiedyś.
  -  To ich wina! Nie rozumiesz?!
          Podszedł do niej gwałtownie i chwycił za rękę. Ona jednak się nie przestraszyła i jej nie cofnęła. Klęknął przed nią, a po jego policzkach spływały łzy.
  -  Kocham cię, Clary. 
          Zamknęła oczy. Po jej policzkach również spływały łzy, widziała jak on cierpi. Cierpi przez nią i przez jej nietrwałe uczucie, którego już nie ma.
  -  To oni kazali ci zapomnieć  -  mówił przez łzy.
  -  Nie Draco  -  pokiwała głową.
          To nie dzieje się naprawdę. Na pewno to mu się śni. Znowu poczuł się samotny i opuszczony. Tak jak było zanim ją poznał, zanim zmieniła jego życie.
  -  To oni kazali ci zapomnieć! Musisz sobie przypomnieć. Ty mnie kochasz! 
          Nie poddawał się, Clary doznała tego dziwnego uczucia. Jakby rzeczywiście coś musiała sobie przypomnieć.
  -  Dasz radę! Musisz sobie przypomnieć!
          Trzymał ją za rękę. Może nie wszystko było jeszcze stracone. Clary zamknęła oczy. Oboje zamknęli. Draco przyłożył jej rękę do swojej twarzy. W duchu błagał, żeby jego kochana sobie przypomniała. Jej miłość nie mogła wygasnąć tak nagle.
  -  Pamiętam, że cię kochałam  -  powtórzyła szeptem.
          Spięła się w sobie i z całych sił starała przypomnieć sobie coś, co zapomniała. Jakby miała to w zasięgu ręki.
  -  Dasz radę  -  powtórzył szeptem.  -  Dasz radę.
          Clary była skupiona, miała zamknięte oczy a jej dłoń wędrowała do jej oczu. Przysłoniła jedno ze swoich oczu, uwolniła rękę z uścisku Dracona i już miała zasłonić drugie z oczu.
  -  Wystarczy!
          Oboje odwrócili się w stronę mężczyzny, który stał blisko nich i miał wściekle czerwoną twarz.
  -  Malfoy wynoś się! Wynoś i daj jej spokój!
  -  Alan spokojnie!  -  krzyknęła Clary.
  -  Wyjdź, ale już!
          Wymierzył w chłopaka różdżką. Ten stanął na równe nogi i również wymierzył różdżkę w przeciwnika.
  -  Zostaw nas!
  -  Nie -  powiedział stanowczo.
          Draco spojrzał na dziewczynę. Nie była zadowolona z żadnego z nich, patrzyła się na chłopaka błagalnym wzrokiem.
  -  Żegnaj Draco  -  powiedziała.
          Blondyn był wściekły na śmierciożerce, jeszcze chwila a mogła sobie przypomnieć.
  -  Słyszałeś kochasiu  -  powiedział z lekkim uśmieszkiem.  -  Wynocha.
  -  To jeszcze nie koniec  -  powiedział do niego i wyszedł z Skrzydła Szpitalnego.
          Alan podszedł do Clary, jego twarz nagle złagodniała.
  -  Jak się dzisiaj czuje księżniczka?
          Clary opadła na łóżko, po czym spojrzała na przyjaciela.
  -  Mam już dość odwiedzin.
          Alan lekko się uśmiechnął po czym przekazał jej skrawek pergaminu i wyszedł nic nie mówiąc.

czwartek, 22 stycznia 2015

XLVIII „Jesteś tu”

          Następnego dnia Clary obudziła się z lekkim bólem głowy. Rozejrzała się dookoła, była w Skrzydle Szpitalnym. No tak, wczoraj po śniadaniu potknęła się i upadła. Na szczęście był z nią Gale, zaniósł ją tutaj. Na nieszczęście była nieprzytomna cały dzień i całą noc. Dopiero teraz się obudziła. Ponownie rozejrzała się dookoła. Ktoś tu jest.
  -  Och Clary.
  -  Alice? Lisa?
  -  Leż, naprawdę musiałaś mocno uderzyć w głowę. Wyglądasz okropnie.
  -  Dzięki Alice  -  powiedziała Clary z lekkim uśmiechem.
          Są tu, jej dwie najlepsze przyjaciółki. Nie opuściły jej chociaż ostatnio miała z nimi bardzo zły kontakt. I to wszystko przez Dracona Malfoya. Tak! Teraz już pamięta. Oh Draco, biedny Draco. Musiał tyle przeżyć. Ale liczy się, że obojga udało im się wyjść ze spotkania z Voldemortem cało. Ciekawe gdzie on teraz jest. Czy myśli o niej? I czy nadal ją kocha? Nie rozumiała samej siebie, jak mogła zapomnieć. Przez wstrząs i upadek w jego domu. Nic nie może już na to poradzić. Jedynie może z nim porozmawiać, tak samo jak z nimi wszystkimi - jej przyjaciółmi. Musi im wszystkim wyjaśnić dlaczego przez te ostatnie parę dni tak dziwnie się zachowywała. Ale nie może nic powiedzieć o Czarnym Panie, o tym, że jest jego krewną, że on chce coś od niej i jej brata, ani nic o Masonie i Alanie. Musi wyjaśnić to w jakiś sposób, a później spotkać się z Draco. Musi mu coś powiedzieć. Przypomniała sobie o nim, ale to nic już nie zmienia. Uświadomiła sobie, że tak naprawdę już go nie kocha, kiedyś może i tak było. O ile to wszytko nie było tylko złudzeniem. Teraz zależy jej tylko na Cedriku.
  -  Cedrik?  -  spytała cicho Clary.
          Do łóżka na którym leżała zbliżył się wysoki blond włosy chłopak.
  -  Jesteś tu.
  -  Owszem.
  -  A inni?
          Podszedł do jej łóżka również Eric i David. Wszyscy jej przyjaciele. Teraz ma okazję im to wszystko wyjaśnić.
  -  Muszę wam coś powiedzieć.
  -  Odsunąć się! Odsunąć! Dajcie jej oddychać!
          To była profesor Sprout. Dowiedziała się o wypadku Clary i postanowiła przyjść gdy tylko się obudzi.
  -  Powiedzieli mi, że doznałaś poważnego wstrząsu i to dwa razy. Jak się czujesz?
  -  Dobrze - oznajmiła.
          Jej przyjaciele zaniemogli. Spojrzeli na siebie nawzajem.
  -  Clary jak to dwa razy?  -  spytał zaniepokojony Cedrik.
  -  Skoro dobrze, to mogę iść tak? Na pewno?
  -  Tak na pewno pani profesor.
          Nic już nie powiedziała, tylko z politowaniem spojrzała na nią, a później na wszystkich obecnych w pokoju. Po chwili wyszła.
  -  Jak to dwa razy?  -  powtórzył.
  -  Właśnie to chciałam wam powiedzieć. Ponieważ ja przed przerwą świąteczną uległam małemu wypadkowi.
          Cedrik nie mógł już wytrzymać. Podszedł jeszcze bliżej, uklęk obok jej łóżka i chwycił za dłoń. Gładził ją swoim palcem i zastanawiał się nad samym sobą. Jak to mogło się stać, jak on nie mógł być wtedy przy niej. Gdyby nie ten Malfoy. To wszystko jego wina!
  -  To on?  -  spytał powoli.  -  To on ci to zrobił?!  -  podniósł głos.
          Wszyscy stali w ciszy. Do oczu Clary napłynęły łzy, jak może go tak oszukiwać? Nie ma wyjścia.
  -  Nie Cedriku.
          Miał kamienną twarz. Nie chciał jej uwierzyć. Jego oczy zaślepiła nienawiść. Jak on nie mógł jej upilnować. Przecież to jego kochana Clary. Byli tacy szczęśliwi zanim on się zjawił. Zaślepił jej oczy swoją osobą i fałszywym charakterem, a teraz co? Zostawił?
  -  Może ich zostawmy  -  powiedziała Lisa do pozostałych.
          Clary spojrzała na nią.
  -  Później nam opowiesz, albo Cedrik przekaże. Nie martw się.
          Uśmiechnęła się do niej lekko, ale ta nie potrafiła się tym samym odwdzięczyć. Miała łzy w oczach gdy widziała ten ból na twarzy Cedrika.
          Przyjaciele wyszli i zostali tylko oni dwoje.
          Clary podniosła się z łóżka.
  -  Nie rób tego, leż  -  powiedział już z łagodnością i czułością.
          Uznał, że to nie jest czas na rozpamiętywanie tego co złe. Teraz musi skupić się na tym, co dziewczyna chcę mu powiedzieć. Może jest to coś bardzo ważnego.
  -  Muszę.
          Usiadła i zwiesiła nogi z łóżka. Była niską osobą, więc jej nogi nie sięgały podłogi. To w pewien sposób rozbawiło blondyna. Uśmiechnął się lekko i usiadł obok niej. W dalszym siągu trzymał ją za ręce.
  -  Upadłam ze schodów i uderzyłam w nie głową. Cedriku straciłam pamięć. Zapomniałam o wszystkich, dopiero z czasem sobie o wszystkich przypominałam. Kiedy przybyłam do szkoły ostatnie co pamiętałam to to jak bardzo cię kocham.
          Clary nie uważała się za jedną z najlepszych kłamców, ale to brzmiało w miarę wiarygodnie. Wiedziała, że nie może postąpić inaczej, musi go przecież chronić.
  -  Nadal pamiętam tylko to jak bardzo cię kocham, ale teraz i to jak bardzo cię zraniłam odchodząc do niego.
  -  Więc już go pamiętasz?
          Kiwnęła głową. On obrócił się w drugą stronę. Czy to jest ten moment, w którym mówi mu, że kocha go, ale jednak wybiera Malfoya? Nie jest pewny czy chce to usłyszeć, ale im szybciej tym lepiej,
  -  Cedriku, chcę ci powiedzieć, że dokonałam wyboru.
          To jest już ta chwila. Chłopak napiął wszystkie mięśnie i wstrzymał oddech.
  -  I wybrałam ciebie.
          Jeszcze raz. Musi to usłyszeć jeszcze raz bo się chyba przesłyszał. Nie był gotowy by usłyszeć coś takiego. Nie wie co ma jej odpowiedzieć. Był przekonany, że ona już go nie kocha, że woli jego.
  -  Podczas tej długiej rozłąki z wami obojga zrozumiałam, że nie zależy mi na nim tak bardzo jak na tobie. Teraz już to wiem.
          Przerwała, chciała zobaczyć czy coś odpowie. Była przygotowana na każdą odpowiedź, nawet na tą najgorszą.
  -  Zrozumiem to, jeśli mi powiesz, że to już nie ma znaczenia, zrozumiem jeśli powiesz, że się spóźniłam. Ale chcę wiedzieć.
          Teraz to ona wstrzymała oddech. Odwrócił w jej stronę wzrok i spojrzał na nią.
  -  Czy jest jeszcze szansa bym to naprawiła? Czy jakaś część ciebie potrafi mi wybaczyć?
          Nastała cisza.
  -  Muszę to przemyśleć.
          Clary spuściła wzrok.
  -  Rozumiem.
          Naprawdę nie wiedział co mam jej odpowiedzieć. Wstał z łóżka, po raz ostatnio spojrzał na nią i wyszedł. Dziewczyna po raz kolejny została sama. Była ciekawa kto jeszcze wie o jej wypadku. Czy Alan wie? Czy Mason już wie? I dlaczego nikt jej nie powiedział, że o tak
wielu sprawach zapomniała. Miała mętlik w głowie, wszystko było takie skomplikowane, nie wiedziała co się dzieje. Przez to głowa rozbolała ją jeszcze bardziej.
          Leżała w samotności, aż usłyszała kroki, a później znajomy jej głos.
  -  Clary?
          Draco.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

XLVII „Nic nie czujesz”

          Clary i Gale mieli wiele wspólnych tematów. Chcieli nadrobić cały ten stracony czas.
          Dziewczyna jednak nie była świadoma tego, jak wszytko się zmieniło. Nie wiedziała tak naprawdę, dlaczego chłopak chciał ją odnaleźć. Nie rozumiała dlaczego Stella wymazała jej pamięć i gdzie tak naprawdę jest teraz.
          Siedzieli w Wielkiej Sali ale tylko chłopak zobaczył w oddali Alana, który dokładnie przyglądał się im z końca sali.
  -  Wiesz, że jej nie powiem  -  powiedział do niego w myślach.
  -  Wiem  -  odpowiedział spokojnie Alan.
          Nie był zaskoczony. Wiedział, że ONI posiadają taką moc. Mason tylko z niej nigdy nie korzysta, chyba że nie ma już wyboru.
  -  Musimy pogadać  -  powiedział Alan.
  -  Rozumiem, potrzebujecie mojej pomocy.
          Gale uśmiechnął się do siebie, był bardzo tym faktem rozbawiony. Clary nawet tego nie zauważyła, dalej kontynuowała swoją historię o ciotce Betty i o tym jak dobrze czuła się w jej domu.
  -  Wiesz, że to ważne.
  -  Inaczej byś mnie nie prosił.
  -  Właśnie.
          Chłopak wstał z miejsca i obrócił się w stronę swojej rozmówczyni po czym uśmiechnął szczerze.
  -  Chyba twój przyjaciel chce z tobą porozmawiać.
          Dziewczyna zrobiła przerażoną minę, skąd on wie o Alanie?
  -  Mam pewne zdolności Clary, które podpowiadają mi, że to coś bardzo ważnego. Więc chodźmy.
          Nie miała nic przeciwko. Wstała i ruszyła z miejsca nawet szybciej niż Gale. Przeszła przez całą salę, aż znalazła się koło Alana.
  -  Co ty tu robisz?
          Pokręcił głową dając jej do zrozumienia, że nie będą tutaj o tym rozmawiać.Gale dalej szedł za Clary. Alan spojrzał na nich oboje i ruszył w stronę lochów.
  -  Co się dzieje?
          Clary pytała ale na marne. Żaden z nich chyba nie chciał jej odpowiedzieć. To co wydarzyło się później działo się tak szybko, że dziewczyna nie mogła się w niczym zorientować. Gale i Alan porozumiewali się w myślach, działali zespołowo.
          Przechodzili obok jakiegoś pomieszczenia, jakiejś klasy. Alan szybko chwycił Clary w pasie, a drugą ręką zatkał usta. Gale otworzył drzwi i wszyscy znaleźli się w środku.
  -  Daj ją tutaj  -  powiedział.
          Po chwili Alan odsłonił jej usta ale nadal trzymał w silnym uścisku.
  -  Co.. Co się dzieje?  -  nie mogła zaczerpnąć tchu.
          Była zszokowana tym co się dzieje, co oni robią. Nie wiedziała jak ma się zachować. Ufała Alanowi jak nikomu innemu, a ten robi jej coś takiego?
  -  Działaj  -  warknął Alan do Gale'a.
  -  Bez nerwów  -  uspokoił go.
          Na chwile zamknął oczy po czym spojrzał na Clary. Była przerażona.
  -  To minie za chwile  -  powiedział do niej w myślach.
          Podszedł do niej zakrył dłonią jej oczy po czym znowu się do niej zwrócił.
  -  Clary nic się nie dzieje. Wszystko jest w porządku. Pamiętasz kim jest Draco? Pamiętasz co was spotkało? Jak razem spędzaliście czas, co o nim wiesz? Ale gdy się obudzisz, nie będziesz już pamiętać co do niego czułaś. Kiedyż to uczucie było mocne, a teraz go nie ma. Wiesz dlaczego o nim zapomniałaś? Bo upadłaś w dworze Malfoya i uderzyłaś się w głowę. Ale teraz sobie przypomniałaś. Przypomniałaś sobie, bo tego przedpołudnia potknęłaś się idąc po schodach i upadłaś uderzając się w głowę. Nie możesz powiedzieć przyjaciołom prawdy, że byłaś u Malfoya, musisz skłamać. Powiedzieć, że znów upadłaś i sobie przypomniałaś. Obudzisz się w Skrzydle Szpitalnym i wszystko będziesz już pamiętać  -  zawahał się na chwilę.  -  Prawie wszystko. Ale nie martw się, to co się wydarzyło tu, teraz w tym lochu również zapomnisz. Pamiętaj, upadłaś i zaniosłem cię do Skrzydła szpitalnego. Wszystko sobie przypomniałaś o Draconie, ale uczucia do niego wygasły w tobie, już nic do niego nie czujesz. Rozumiesz?
          Zemdlała.

wtorek, 6 stycznia 2015

Do czytelników

Pisanie nowych rozdziałów idzie mi bardzo dobrze, pojawiło się wiele pomysłów i inspiracji.
Mój przyjaciel przypomniał mi, jak bardzo zależy mi na tym by doprowadzić historię o Clary do końca. Także myślę, że II część historii powinna zakończyć się już w kwietniu.
Po maturze, tj w czerwcu, rozpocznę pisanie III i ostatniej części.

Także zapraszam serdecznie.
Miłej lektury :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

XLVI „Jak się masz?”

          Alan już od dłuższego czasu zauważył, że przyjaciele Clary wiedzą, że jest z nią coś nie tak. Skontaktował się z Masonem, czy to na pewno dobre rozwiązanie, że dziewczyna nie pamięta kim jest chłopak. Wytłumaczył mu całą sprawę, jak to wygląda i przekazał mu swój nowy pomysł.
  -  Trzeba było wymazać z jej pamięci tylko to uczucie.
  -  No nie wiem.
  -  Wtedy przynajmniej inni nie zaczęliby czegoś podejrzewać.
  -  Załatw to  -  powiedział stanowczo Mason.
  -  To nie jedyny problem. Widziałem w szkole Gale'a Peverella. Myślę, że jego siostra też gdzieś tu jest.
  -  To rzeczywiście problem.
          Mason i Alan spotkali się przed bramą Hogwartu. Takie rzeczy trzeba omówić osobiście. Było wcześnie rano, więc Clary pewnie szła jeść śniadanie do Wielkiej Sali. Nie było się czym przejmować.
  -  Nie mogą jej powiedzieć. Jeszcze nie teraz. Bo użyje tego by przypomnieć sobie o synu Malfoya.
  - Ona już z nim rozmawiała, z Gale'em. Ale nic jej o tym nie powiedział. Nie powiedział jej o jej zdolnościach, ale zdążył się popisać swoimi. Chyba postanowił się z nią zaprzyjaźnić.
  -  Więc taki mają plan. Ale czy ona go pamięta?
  -  Przypomniał jej o tym dzięki magi.
  -  To rzeczywiście duży problem.
  -  Może i nie.
          Oboje nie wiedzieli co będzie dalej, ale oboje wiedzieli, że muszą ją chronić. Czarny Pan chciał coś od Masona, tylko nie wiedział jeszcze, że to nie on to ma. Miała to Clary. Dlatego ta mała bezbronna dziewczyna była tak ważna dla stowarzyszenia. Oni już wiedzieli kim jest Clary. Wiedzieli, że to ona posiada tę moc - jeśli można to tak nazwać.
  -  Jesteś pewny, że Clary tym jest a nie ty?
  -  Tak.
  -  To dlaczego ona jeszcze nie wie? Dlaczego tego nie czuje?
  -  Bo jest wyjątkowa. Bo posiada moc, taką jak ja. Taką jak Gabe i Stella. Ona to tłumi. Jej ciało nie chce tym być, żadne by nie chciało. To jest przeklęta, bardzo czarna magia.
  -  Tak mało ludzi o tym wie,
          Mason zaczął obmyślać nowy plan. Alan musi poprosić Gale'a o przysługę. Musi zwrócić Clary wspomnienia o chłopaku, jedynie ukryć wszystko co do niego czuje. To będzie dobry plan. Najlepszy.
  -  To dlatego, że ten kto wie od razu ginie. Czarny Pan nie chce by ktokolwiek o tym wiedział. Jedynie ty, ja i Bellatrix.
  -  Ona wie tylko dlatego, że gdybyśmy komukolwiek o tym powiedzieli, musi nas zabić.
  -  A ona zrobiłaby to bez wahania.
          Zaśmiali się oboje.
  -  Jestem tego pewny Masonie.
  -  Więc ustalone?
  -  Tak. Miejmy nadzieję, że się zgodzi.
  -  Nie ma wyjścia, on też chce chronić Clary.
          Oboje starali się robić wszystko dla jej dobra. Wiedzieli, że grzebanie w jej uczuciach nie jest najlepszym rozwiązaniem by ją chronić, ale nie mieli wyjścia. Nie mogła być z Draconem. Był dla niej niebezpieczny. Nie mógł się dowiedzieć o jej zdolnościach, bo to stałoby się dla niej niebezpieczne. Czarny Pan nie wiedział o jej zdolnościach. Wiedział jedynie czym jest. Sam ją tym stworzył i za wszelką cenę nie chce pozwolić na to by Clary zginęła. To byłby w pewnym sensie i jego koniec. Dlatego tak ważna jest misja Alana. Czarny Pan dobrze wiedział kogo takiego stworzyć - Clary. Ponieważ wiedział, że Mason poruszy niebo i ziemię tylko po to by ją chronić. Znał wszystkie jego zdolności, ale nie wiedział, że są dziedziczne i, że ona też je posiada.





*      *       *      *

           Godzinę wcześniej

  -  Clary! Zaczekaj!
           Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka.
  -  My się znamy?
  -  Tak. To znaczy nie, w pewnym sensie tak, ale jednak nie.
           Dziewczyna poczuła się zmieszana. Jak tak zaczęła mu się dłużej przyglądać, poczuła w nim coś znajomego.
  -  Spotkaliśmy się niedawno. Na drodze.
  -  Naprawdę?
           To ją bardzo zaciekawiło. Czy ostatnio rozmawiała z kimś na drodze?
  -  Gdzie to było? O czym rozmawialiśmy?
  -  No nie do końca rozmawialiśmy.
           To jeszcze bardziej ją zaciekawiło. No więc co? Kim on jest?
  -  Mam na imię Gale Peverell.
  -  A ja Clary Malone. Miło poznać. To w  końcu gdzie na drodze?
           Uśmiechnął się do niej. Nie wiedział jak jej to powiedzieć.
  -  Spotkaliśmy się na drodze ale cię przestraszyłem i uciekłaś? Nie miałem złych zamiarów? - pomyślał chłopak.
           Po raz kolejny się do niej uśmiechnął. Clary dostrzegła w nim coś przyjaznego.
  -  Kiedyś panowała duża śnieżyca a ty szłaś przez miasto. Szukałaś Masona.
           Clary cofnęła się parę kroków do tyłu.
  -  To byłeś ty!?
  -  Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć. Chciałem tylko poznać.
  -  Dlatego ukrywałeś się w krzakach?!
  -  Wiem to było głupie.
           Nic już nie powiedziała. Tylko pokiwała głową, ale się uśmiechnęła. Myślała o tamtym dniu kiedy szła poszukać Masona. Myślała, że bardzo go zraniła i dlatego poszła go szukać.
          Przeszedł ją dreszcz, nie chce więcej o tym myśleć.
          Gale wiele razy się zastanawiał, czy dziewczyna przypomniałaby sobie dawne czasy. Kiedy to razem bawili się w sierocińcu. On, Stella i Clary. Stella - siostra bliźniaczka Gale'a bardzo przyjaźniła się z Clary. Oboje są od niej starsi o dwa lata. Kiedy dziewczynka miała przeprowadzić się do Francji z jej nową ciocią bardzo to przeżywała. Oboje znali Clary już wcześniej, wiedzieli o tym co zrobił Mason by ją chronić. Kiedy miało nadejść ich rozstanie Stella sprawiła, że dziewczyna zapomniała o przyjaźni z rodzeństwem, to byłoby trudne dla sześcioletniej dziewczynki.
  -  Clary jest coś jeszcze.
          Nie wiedział jak jej to powiedzieć. Rozejrzał się dookoła i sprawdził, czy nikogo nie ma w pobliżu, korytarz był pusty. Teraz albo nigdy.
          Spojrzał jej głęboko w oczy, chwycił za obie ręce.
  -  Znamy się, Clary, Pamiętasz?
          Dziewczyna pokręciła głową. Ona nie pamięta tego.
  -  Miałaś sześć lat, a ja osiem. Byliśmy przyjaciółmi w sierocińcu.
          Nie minęła chwila, aż Clary ponownie doświadczyła tego dziwnego uczucia. Zasłoniła dłonią oczy. Znów wszystko sobie przypomniała. Jak mogła o tym zapomnieć?
  -  Gale...
          Chłopak nic nie mówił tylko wpatrywał się w jej oczy. Czekał co jeszcze powie.
  -  Stella! Gdzie ona jest?
          Dziewczyna rzuciła się staremu przyjacielowi w ramiona. Przytuliła go i po chwili odsunęła by spojrzeć na niego jeszcze raz.
          Chłopak sam nie mógł się nadziwić. Jak dziewczyna, która nie wie o swojej mocy mogła jej użyć? Ale przypomniała sobie, sama. Sama przełamała czar, wystarczyło jej tylko pomóc.
  -  Jest tu ze mną.
  -  Ale co wy tu robicie?  -  spytała szeptem.  -  Nie jesteście już za starzy na szkołę?
  -  Owszem   -  uśmiechnął się do niej.  -  Opowiem Ci wszystko w swoim czasie.
          Nie mogła dyskutować z nim o tym tutaj, ktoś mógłby ją usłyszeć.
  -  No więc jak się masz Clary? Dobrze?
  -  Dobrze  -  powiedziała z uśmiechem.  -  Chodźmy coś zjeść, opowiesz mi wszytko.
  -  No dobra  -  odpowiedział.