niedziela, 24 listopada 2013

XLIII „Powrót do szkoły”

rok szkolny się zaczął, więc nie mam w ogóle na pisanie. Dzisiaj jednak mnie natchnęło, że muszę coś dodać, bo kocham pisać tą historie, kocham mój blog ;)




           Dzień później Clary i Mason siedzieli sami w kuchni i przygotowywali śniadanie. Gospodarze wyszli z domu, ale przed południem mieli wrócić. Po południu Clary wraca do szkoły. Według ich planu, według planu śmierciożerców, nie może przed nikim się wygadać co wie o Czarnym Panu. Od tego zależy jej życie, życie Masona i z pewnością ciotki Betty. Na szczęście nie będzie w tym sama. Alan, zaufany sługa Czarnego Pana, ale także dobry przyjaciel Masona, jedzie do Hogwartu wraz z nią.
           Była strasznie zamyślona. Nagle jednak przypomniała sobie o tym, że obiecała Madison dowiedzieć się czegoś od Masona. Nie miała wyjścia. Wzięła głęboki wdech i spojrzała na brata.
  - Mason czy ja jestem dla ciebie ważna?
  - Jak możesz tak mówić? Przecież wiesz że tak.
           Chłopak przygotowywał obiad. Myślał, ze Clary po raz kolejny się z nim droczy więc nie zwrócił na to zbytnio uwagi. Ona jednak nie zrezygnowała z próby wydobycia informacji.
  - A tylko ja jestem dla ciebie ważna?
           Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
  - Jesteś dla mnie ważna, ale co to za pytania w ogóle?
  - Bardzo proste - uśmiechnęła się. - Masz kogoś?
           Mason zamyślił się na chwile.
  - Nie - odpowiedział ze smutkiem.
  - A miałeś?
  - Clary! O co ci chodzi? - spytał się ze zdziwieniem.
  - Z ciekawości... tak pytam.
  - Aha.
           Wrócił do gotowania. Clary nie raz widziała jak ciotka Betty gotuje obiad, ale gdy mason to robił, czuła się jakoś inaczej.
           O nie! Ciotka Betty! Ona nie wie, że Clary ma brata. Sama niedawno się dowiedziała, ale była ciekawa jak na tą wiadomość zareaguje jej kochana ciocia. Nie może jej powiedzieć tak tego wprost: „Hej ciociu, to jest Mason, mój zaginiony brat. A tak, jeszcze przy okazji powiem, że jest śmierciożercą, ale nie martw się, jest dobry.”
  - O czym myślisz Clary? - spytał się Mason. Wiedział zamyślenie na jej twarzy, ale nie potrafił zgadnąć.
  - O ciotce Betty.
  - I co wymyśliłaś?
           Mason wiedział o wszystkim co wydarzyło się w jej życiu, kiedy go nie było. Clary zdążyła mu wszystko już opowiedzieć.
  - Jak ja jej to wszystko opowiem.
  - Clary...
  - Nie mogę jej powiedzieć wprost, że mam brata.
  - Clary nie możesz.
  - No właśnie wiem - uśmiechnęła się do niego.
  - Nie Maleńka. Nie możesz jej powiedzieć o mnie.
           Clary spiorunowała go wzrokiem.
  - Dlaczego?! Czemu?!
           Mason musiał wytłumaczyć jej wszystko. Będzie lepiej dla ciotki Betty jak nie pozna prawdy, na razie. Będzie bezpieczniejsza nic nie wiedząc. To tylko dla jej dobra.
  - A wracając do tamtego tematu - zaczął Mason. - Nie mam nikogo, ale miałem.
           Clary przyglądała się bratu bardzo uważnie.
  - Nazywała się Rachel Lorng. Byliśmy zaręczeni ale.. Odszedłem, musiałem ją chronić, nie mogłem pozwolić by i ona stała się tym kim ja jestem, nie mogła być śmierciożercą.
  - Przykro mi.
  - Ale już mi przeszło - uśmiechnął się do niej.
           Nie wiedziała co powiedzieć. Ta wiadomość ją bardzo zszokowała.
  - A jeśli naprawdę musisz wiedzieć wszytko o moim życiu miłosnym..
  - Wcale nie – odpowiedziała pospiesznie, ale Mason tylko się uśmiechał.
  - ...to jest jedna dziewczyna. Ale raczej nie jest mną zainteresowana.
  - Jak to? Jak się nazywa?
  - Znasz ją - odpowiedział z uśmiechem i puścił do niej oczko.
  - Madison?!
           On tylko pokiwał głową i wyszedł z kuchni. Clary nie mogła przestać się uśmiechać. Gdyby tylko Mason wiedział, że dziewczyna w której się kocha darzy go takim samym uczuciem. Musi jej to powiedzieć zaraz jak wróci z Alanem do domu!
  - Tylko jej nie mów!
           Krzyknął Mason z salonu.
           On chyba sam nie wierzy w to co powiedział. Przecież to jest oczywiste, że Clary powie wszystko Madison.
  - Jesteśmy!
  - No to czas jeść - powiedział Mason.




*      *       *      *

           Pod wieczór przyszedł czas by ruszyć w drogę. Clary niezbyt się to podobało. Nie wiedziała kiedy znowu będzie mogła zobaczyć się z bratem. Ale z drugiej strony w Hogwarcie będzie mogła znów ujrzeć Cedrka. Tak bardzo tęskni, za jego spojrzeniem, dotykiem, nawet zapachem. Dlaczego tak dawno z nim nie rozmawiała? Dlaczego o nim... zapomniała? Nie, to byłoby głupie, nie zapomniała o nim, nigdy. Ale oboje oddalili się od siebie nie wiadomo z jakich powodów. Musi to naprawić.
  - No to do zobaczenia Maleńka.
  - Jak to? Nie idziesz z nami? - Zdziwiła się Clary.
           Chłopak pokręcił głową.
  - Alan z tobą idzie, tak będzie najlepiej. Pilnuj się tam, dobrze? Niedługo znów się zobaczymy.
  - Obiecujesz?
  - No jasne. - Wtedy przytulił ją do siebie tak mocno jak tylko mógł. - A ty Alanie...
  - Tak wiem, nie musisz się niczym martwić.
  - Clary pożegnaj się jeszcze z Madison. Muszę porozmawiać z Alanem jeszcze na osobności.
           Kiwnęła głową. Mason wraz a przyjacielem oddalili się od pań na kilkanaście kroków.
  - Widzieliście ich rano? - spytał się zaniepokojony Mason, Alan kiwnął głową. - Czyli nas znaleźli.
  - Spokojnie przyjacielu, zaopiekuje się Clary w Hogwarcie, o niczym się nie dowie.
  - Alanie zrozum mnie, ona się dowie, ale musi to nastać w odpowiednim czasie.
  - Rozumiem.
           Nastała chwila ciszy, oboje się nad czymś zastanawiali.
  - Ale widziałeś i Stelle i Jeremy'ego?
  - Tak. Byli niedaleko, pewnie nadal są. Za wszelką cenę chcą dotrzeć do Clary, ale chyba wyczuli, że ją pilnujemy.
  - To dobrze. Nie pozwól by dowiedzieli się, że Clary nie odkryła jeszcze swojego talentu. Nie mogą tego wiedzieć. To bardzo ważne. Nie pozwól by się do niej zbliżyli. Na razie musimy okryć czego chcą i kto ich wysłał. Oraz co zamierzają zrobić z Clary.
  - Zajmijcie się tym z Madison, a ja przypilnuje jej, nie martw się.
           Mason nadal nie był do końca przekonany.
  - Chyba mi ufasz?
  - Jasne przyjacielu.
  - No więc my ruszamy.
           Mason jeszcze raz pożegnał się z siostrą. Obiecał, że zobaczą się jak najszybciej.
  - Alan! - krzyknęła Madison.
           Podbiegła do brata i wyszeptała mu coś na ucho. On kiwnął głową na znak że rozumie.
  - No to do zobaczenia – oświadczył Alan.
           Spojrzał na dziewczynę stojącą obok, by zobaczyć czy jest gotowa do teleportacji. Nie była tego pewna, ale kiwnęła lekko głową.
  - Będzie dobrze.
           Teleportowali się. Madison i Mason zostali sami.
  - Co mu powiedziałaś?
  - Zapomnieliście o jednym małym szczególe.
           Przyjrzał się jej uważnie. O czym niby?
  - Powiedziałam Alanowi, żeby pilnował też tego młodego Malfoya.
  - O faktycznie! Jak mogłem zapomnieć?! On przecież pamięta.. A Moja Maleńka nie pamięta. Nie pamięta go. Nie może się dowiedzieć co zrobiłem.
  - I się nie dowie, spokojnie Masonie.

  - Mam nadzieje, że masz racje.

2 komentarze:

Dziękuje za każdy komentarz ;**