Clary mimo przekonań
Draco chciała mu pomóc, nie wiedziała jednak jeszcze jakie zadanie
powierzył mu Czarny Pan. Draco starał się unikać tego tematu. Na
początku wyjaśnił Clary co stanie się jeśli zawiedzie. Pominął
jednak fakt, że jego ciotka wspominała też o Clary. Nie chciał
jej przestraszyć... A może powinien?
Podzielił się z nią
wszystkimi informacjami jakie posiadał.... no nadal nie chciał jej
powiedzieć, że musi kogoś zabić... Na razie starał się
wymyślić jak załatwić sobie wsparcie.. jak przedostać do zamku
śmierciożerców by ON się nie dowiedział.
- Co za ON? - spytała się Clary.
- Dumbledore.
Byli na jednej ze
swoich codziennych przechadzek to pokoju życzeń. Clary była tym
miejscem zachwycona. Pierwszy raz spotkało ją coś takiego.
- Twoi przyjaciele nie dziwią się, że tak często
znikasz... Widziałem, że prawie z nimi już nie rozmawiasz...
Clary proszę cię.. .
- Ucisz się, nie niszcz teraz wszystkiego.
- Ale oni mogą coś zacząć podejrzewać...
Clary... proszę cię, przemyśl to. Nie wiem czy to jest dobry
pomysł byś mi cokolwiek pomagała... TO jest....
- Tylko nie zacznij znowu gadać, że to jest
niebezpieczne! - przerwała mu dziewczyna. - Wiesz co ja o tym
myślę!
- Tak wiem, ale...
- No to się ucisz już.
Nastała chwila ciszy.
Draco był bardzo podenerwowany, ale to tylko dlatego, ze się
martwił. A co jeśli Snape się dowie? Co jeśli powie
śmierciożercą, że wtajemniczył Clary w plan Czarnego Pana? W
sumie to jeszcze jej do końca o tym nie powiedział, stara się ją
do tego najpierw przygotować....
- No dalej - powiedziała Clary. - Spróbuj
jeszcze raz.
Oczywiście skutek
tego był taki jak poprzedniego dnia, nie udało się.
- Uda się... - powiedziała cicho Clary.
- Musi się udać bo jak nie..!!!! - wykrzyczał
Malfoy, że aż dziewczyna podskoczyła do góry. - Przepraszam -
powiedział o wiele ciszej. Nie chciał się jednak na nią patrzeć.
Clary wyczuła, że
najlepiej byłoby zostawić go samego. Wstała z pudła na którym
siedziała i ruszyła w stronę wyjścia.
- Pójdę już.
- Clary zaczekaj.
Podszedł do niej i
przytulił jak najmocniej. Naprawdę ta sytuacja stawała się dla
niego coraz cięższa. Miał już coraz mniej czasu... coraz mniej
okazji...
- Przepraszam - powiedział. - Przepraszam...
przepraszam...
On.... płakał...
to go załamywało... Naprawdę nie radził sobie z tym wszystkim.
Osunął się na ziemie, Clary przytuliła się do niego jak
najszybciej.
- Draco... co musisz zrobić? Powiedz mi w końcu...
bo widzę, że to coś strasznego.. nie radzisz sobie z tym....
Chłopak miał
zamknięte oczy, próbował się opanować, bo tylko ją tym
zamartwiał. Chyba już nie ma wyboru. Za dwa dni zaczyna się
przerwa świąteczna... czas by Clary w końcu poznała prawdę....
- Draco...
- Muszę.... - nie patrzył się na nią. - Oh
Clary! Ja muszę.... zabić Dumbledora! Tego właśnie Czarny Pan
chce! Tego pragnie od tak dawna!
Clary odsunęła się
od niego... to był dla niej szok... Nie potrafiła mu
odpowiedzieć, bo nie wiedziała co sama myśli o tym wszystkim...
Nie... To chyba zbyt wiele, nie da rady...
Ale, gdy zobaczyła
jego wyraz twarzy... Ten strach w oczach.. ten ból...
Wiedziała, że
uczucie do niego jest większe od strachu. Była przerażona ale nie
zostawi go... Zraniłaby tym nie tylko jego, ale też i siebie.
Chciała coś zrobić,
coś powiedzieć.... Ale nie dała rady.
- Czyli ten incydent z Katie Bell...?
- Tak - odpowiedział krótko.
- Ale to przez przypadek ją...
- Tak.
Wstała z ziemi, miała
łzy w oczach...
- Przepraszam ja...
Chłopak tylko na nią
spojrzał. Rozumiał jej zachowanie. Ale i tak zdziwił się, że
przyjęła tą wiadomość z takim spokojem. Clary odwróciła się i
wybiegła z pokoju życzeń.
* * * *
Przyjaciele Clary
naprawdę się o nią zamartwili. Widywali ją tylko na lekcjach....
nawet Lisa i Alice rzadko spotykały ją w pokoju. Clary wracała
późnymi wieczorami. Niewiadoma było gdzie się znajdywała jak jej
nie było we wspólnym pokoju Puchonów...
- Znowu jej nie ma - powiedziała Lisa do Erica.
Oboje siedzieli w
pokoju wspólnym na kanapie. Cedrik i David poszli załatwi coś
związanego z następnym treningiem quiditcha, a Alice pewnie
siedziała w bibliotece.
- No tak się stało - odpowiedział Eric.
Ta piątka przyjaciół
była bardzo szczęśliwa nim Clary się zjawiła. Później wszyscy
ją bardzo polubili, traktowali ją jak jedną z nich i jak jej teraz
nie ma to wszyscy czują jakąś pustkę. Martwią się o nią,
domyślają się, że cały ten czas spędza z Draconem, ale....
czemu tak na nią wpływa?
- Co robimy? - spytał się Eric. - Chce byś znów
się uśmiechała.
Uśmiechnęła się do
niego, ale był to raczej wymuszony uśmiech.
- Ale szczerze - dodał.
- To zrób coś dla mnie.
- Wszystko!
Chłopak nagle się
zerwał z kanapy. Odżył, bo właśnie Lisa chce poprosić go o coś.
Może chce gdzieś pójść, albo... może chce dostać coś na
gwiazdkę.. albo... albo...
Stanęła obok niego.
Był bardzo wysoki, ale jej w żadnym stopniu to nie przeszkadzało.
- Pocałuj mnie.
Eric poczuł ciepło w
sercu, coś bardzo mocno go tknęło. Poczuł się w tym momencie
bardzo szczęśliwy. Normalnie to by zaczął skakać z radości i by
się śmiał jak głupi, ze Lisa chce go pocałować, ale tym razem
zachował się bardzo poważnie.
To było dla niego
ważne, to by był ich pierwszy pocałunek i to wcale nie wymuszony
przez niego.
- Proszę - dodała Lisa.
Chłopak wiedział, że
tego już nie musiała mówić. Na jakim świecie on by jej odmówił?
Przysunął się do
niej bliżej, objął ją w tali. Patrzyli sobie w oczy. Eric był
bardzo podniecony tym, ale zachowywał spokój.
Dziewczyna nie
okazywała żadnych uczuć. Ktoś mógłby pomyśleć, ze ma kamienne
serce bo wcale się tym nie przejmuje. Było wręcz przeciwnie, Lisa
była bardzo zdenerwowana. Eric był bardzo przystojnym chłopcem,
wie, że jest kilkadziesiąt dziewczyn, które dałyby się pociąć
by być na jej miejscu. Eric jednak zawsze był jej wiernym fanem,
więc postanowiła dać mu szansę. Teraz ani trochę tego nie
żałuje. Przez to, że są razem miała więcej okazji by spędzić
z nim trochę czasu sam na sam. Poznała go dogłębnie i teraz....
teraz bardzo go lubi.. Nawet więcej! Ona go bardzo kocha, nikomu by
nie pozwoliła ich rozdzielić. Z nim była taka szczęśliwa, nic
prócz niego się nie liczy teraz.
Ich usta były blisko
siebie, aż w końcu zetknęły się ze sobą w pocałunku. Namiętny
pocałunek dotknął ich obu całkowicie. To była najszczęśliwsza
chwila w życiu ich obojga... To był ich czas... ich chwila...
ich marzenie, które się ziściło.
* * * *
Clary szybkim krokiem
wracała do pokoju wspólnego. Po chwili weszła do środka i
zobaczyła stojących przy kanapie przyjaciół.
- O, Clary - powiedziała z lekkim uśmiechem Lisa.
- Gdzie byłaś? Właśnie się zastanawialiśmy gdzie
ty ciągle znikasz. Tak właśnie sobie myślę, że może...
Eric mówił już
całkiem swobodnie. Był tak szczęśliwy, że zapomniał o całej
aktualnej sytuacji z Clary. Nie romawiali dawno.... a zwłaszcza z
takim zapałem i uśmiechem.
Blondynka bez słowa
poszła do swojego pokoju.
- Idiota !!! - krzyknęła do niego Lisa.
Podeszła do niego i
wymierzyła mu mocny cios w lewe ramię.
- No przepraszam, zapomniało mi się...
- Głupek - bąknęła.
- No przepraszam! - był bardzo tym przejęty.
- Dureń.
- Przepraszam - powiedział i spuścił wzrok.
- Kretyn.
- Wiem...
- Wariat.
- … wiem ile możesz mi przezwisk wymyślić...
- Idiota, pacan...
- Dobra !!! Rozumiem!!!
Objęła go i mocno
przytuliła do siebie. Z Clary dzieje się coś bardzo niedobrego,
ale nie można pozwolić by zniszczyło to ich długotrwałe
przyjaźnie. Na to nie mogą się zgodzić.
jak wam się podoba ? :)
historia zmierza już w innym kierunku, to ogromna zmiana ^^
Dawno pani pisała pani Asiu :) życzę dalszej weny :)
OdpowiedzUsuń