czwartek, 2 maja 2013

XXX „Czas”

           Clary mimo przekonań Draco chciała mu pomóc, nie wiedziała jednak jeszcze jakie zadanie powierzył mu Czarny Pan. Draco starał się unikać tego tematu. Na początku wyjaśnił Clary co stanie się jeśli zawiedzie. Pominął jednak fakt, że jego ciotka wspominała też o Clary. Nie chciał jej przestraszyć... A może powinien?
           Podzielił się z nią wszystkimi informacjami jakie posiadał.... no nadal nie chciał jej powiedzieć, że musi kogoś zabić... Na razie starał się wymyślić jak załatwić sobie wsparcie.. jak przedostać do zamku śmierciożerców by ON się nie dowiedział.
  - Co za ON? - spytała się Clary.
  - Dumbledore.
           Byli na jednej ze swoich codziennych przechadzek to pokoju życzeń. Clary była tym miejscem zachwycona. Pierwszy raz spotkało ją coś takiego.
  - Twoi przyjaciele nie dziwią się, że tak często znikasz... Widziałem, że prawie z nimi już nie rozmawiasz... Clary proszę cię.. .
  - Ucisz się, nie niszcz teraz wszystkiego.
  - Ale oni mogą coś zacząć podejrzewać... Clary... proszę cię, przemyśl to. Nie wiem czy to jest dobry pomysł byś mi cokolwiek pomagała... TO jest....
  - Tylko nie zacznij znowu gadać, że to jest niebezpieczne! - przerwała mu dziewczyna. - Wiesz co ja o tym myślę!
  - Tak wiem, ale...
  - No to się ucisz już.
           Nastała chwila ciszy. Draco był bardzo podenerwowany, ale to tylko dlatego, ze się martwił. A co jeśli Snape się dowie? Co jeśli powie śmierciożercą, że wtajemniczył Clary w plan Czarnego Pana? W sumie to jeszcze jej do końca o tym nie powiedział, stara się ją do tego najpierw przygotować....
  - No dalej - powiedziała Clary. - Spróbuj jeszcze raz.
  - Harmonia Nectere Passus - powiedział po chwili blondyn.
           Oczywiście skutek tego był taki jak poprzedniego dnia, nie udało się.
  - Uda się... - powiedziała cicho Clary.
  - Musi się udać bo jak nie..!!!! - wykrzyczał Malfoy, że aż dziewczyna podskoczyła do góry. - Przepraszam - powiedział o wiele ciszej. Nie chciał się jednak na nią patrzeć.
           Clary wyczuła, że najlepiej byłoby zostawić go samego. Wstała z pudła na którym siedziała i ruszyła w stronę wyjścia.
  - Pójdę już.
  - Clary zaczekaj.
           Podszedł do niej i przytulił jak najmocniej. Naprawdę ta sytuacja stawała się dla niego coraz cięższa. Miał już coraz mniej czasu... coraz mniej okazji...
  - Przepraszam - powiedział. - Przepraszam... przepraszam...
           On.... płakał... to go załamywało... Naprawdę nie radził sobie z tym wszystkim. Osunął się na ziemie, Clary przytuliła się do niego jak najszybciej.
  - Draco... co musisz zrobić? Powiedz mi w końcu... bo widzę, że to coś strasznego.. nie radzisz sobie z tym....
           Chłopak miał zamknięte oczy, próbował się opanować, bo tylko ją tym zamartwiał. Chyba już nie ma wyboru. Za dwa dni zaczyna się przerwa świąteczna... czas by Clary w końcu poznała prawdę....
  - Draco...
  - Muszę.... - nie patrzył się na nią. - Oh Clary! Ja muszę.... zabić Dumbledora! Tego właśnie Czarny Pan chce! Tego pragnie od tak dawna!
           Clary odsunęła się od niego... to był dla niej szok... Nie potrafiła mu odpowiedzieć, bo nie wiedziała co sama myśli o tym wszystkim... Nie... To chyba zbyt wiele, nie da rady...
           Ale, gdy zobaczyła jego wyraz twarzy... Ten strach w oczach.. ten ból...
           Wiedziała, że uczucie do niego jest większe od strachu. Była przerażona ale nie zostawi go... Zraniłaby tym nie tylko jego, ale też i siebie.
           Chciała coś zrobić, coś powiedzieć.... Ale nie dała rady.
  - Czyli ten incydent z Katie Bell...?
  - Tak - odpowiedział krótko.
  - Ale to przez przypadek ją...
  - Tak.
           Wstała z ziemi, miała łzy w oczach...
  - Przepraszam ja...
           Chłopak tylko na nią spojrzał. Rozumiał jej zachowanie. Ale i tak zdziwił się, że przyjęła tą wiadomość z takim spokojem. Clary odwróciła się i wybiegła z pokoju życzeń.




 *      *       *      *

           Przyjaciele Clary naprawdę się o nią zamartwili. Widywali ją tylko na lekcjach.... nawet Lisa i Alice rzadko spotykały ją w pokoju. Clary wracała późnymi wieczorami. Niewiadoma było gdzie się znajdywała jak jej nie było we wspólnym pokoju Puchonów...
  - Znowu jej nie ma - powiedziała Lisa do Erica.
           Oboje siedzieli w pokoju wspólnym na kanapie. Cedrik i David poszli załatwi coś związanego z następnym treningiem quiditcha, a Alice pewnie siedziała w bibliotece.
  - No tak się stało - odpowiedział Eric.
           Ta piątka przyjaciół była bardzo szczęśliwa nim Clary się zjawiła. Później wszyscy ją bardzo polubili, traktowali ją jak jedną z nich i jak jej teraz nie ma to wszyscy czują jakąś pustkę. Martwią się o nią, domyślają się, że cały ten czas spędza z Draconem, ale.... czemu tak na nią wpływa?
  - Co robimy? - spytał się Eric. - Chce byś znów się uśmiechała.
           Uśmiechnęła się do niego, ale był to raczej wymuszony uśmiech.
  - Ale szczerze - dodał.
  - To zrób coś dla mnie.
  - Wszystko!
           Chłopak nagle się zerwał z kanapy. Odżył, bo właśnie Lisa chce poprosić go o coś. Może chce gdzieś pójść, albo... może chce dostać coś na gwiazdkę.. albo... albo...
           Stanęła obok niego. Był bardzo wysoki, ale jej w żadnym stopniu to nie przeszkadzało.
  - Pocałuj mnie.
           Eric poczuł ciepło w sercu, coś bardzo mocno go tknęło. Poczuł się w tym momencie bardzo szczęśliwy. Normalnie to by zaczął skakać z radości i by się śmiał jak głupi, ze Lisa chce go pocałować, ale tym razem zachował się bardzo poważnie.
           To było dla niego ważne, to by był ich pierwszy pocałunek i to wcale nie wymuszony przez niego.
  - Proszę - dodała Lisa.
           Chłopak wiedział, że tego już nie musiała mówić. Na jakim świecie on by jej odmówił?
           Przysunął się do niej bliżej, objął ją w tali. Patrzyli sobie w oczy. Eric był bardzo podniecony tym, ale zachowywał spokój.
           Dziewczyna nie okazywała żadnych uczuć. Ktoś mógłby pomyśleć, ze ma kamienne serce bo wcale się tym nie przejmuje. Było wręcz przeciwnie, Lisa była bardzo zdenerwowana. Eric był bardzo przystojnym chłopcem, wie, że jest kilkadziesiąt dziewczyn, które dałyby się pociąć by być na jej miejscu. Eric jednak zawsze był jej wiernym fanem, więc postanowiła dać mu szansę. Teraz ani trochę tego nie żałuje. Przez to, że są razem miała więcej okazji by spędzić z nim trochę czasu sam na sam. Poznała go dogłębnie i teraz.... teraz bardzo go lubi.. Nawet więcej! Ona go bardzo kocha, nikomu by nie pozwoliła ich rozdzielić. Z nim była taka szczęśliwa, nic prócz niego się nie liczy teraz.
           Ich usta były blisko siebie, aż w końcu zetknęły się ze sobą w pocałunku. Namiętny pocałunek dotknął ich obu całkowicie. To była najszczęśliwsza chwila w życiu ich obojga... To był ich czas... ich chwila... ich marzenie, które się ziściło.



*      *       *      *

           Clary szybkim krokiem wracała do pokoju wspólnego. Po chwili weszła do środka i zobaczyła stojących przy kanapie przyjaciół.
  - O, Clary - powiedziała z lekkim uśmiechem Lisa.
  - Gdzie byłaś? Właśnie się zastanawialiśmy gdzie ty ciągle znikasz. Tak właśnie sobie myślę, że może...
           Eric mówił już całkiem swobodnie. Był tak szczęśliwy, że zapomniał o całej aktualnej sytuacji z Clary. Nie romawiali dawno.... a zwłaszcza z takim zapałem i uśmiechem.
           Blondynka bez słowa poszła do swojego pokoju.
  - Idiota !!! - krzyknęła do niego Lisa.
           Podeszła do niego i wymierzyła mu mocny cios w lewe ramię.
  - No przepraszam, zapomniało mi się...
  - Głupek - bąknęła.
  - No przepraszam! - był bardzo tym przejęty.
  - Dureń.
  - Przepraszam - powiedział i spuścił wzrok.
  - Kretyn.
  - Wiem...
  - Wariat.
  - … wiem ile możesz mi przezwisk wymyślić...
  - Idiota, pacan...
  - Dobra !!! Rozumiem!!!
           Objęła go i mocno przytuliła do siebie. Z Clary dzieje się coś bardzo niedobrego, ale nie można pozwolić by zniszczyło to ich długotrwałe przyjaźnie. Na to nie mogą się zgodzić.


jak wam się podoba ? :)
historia zmierza już  w innym kierunku, to ogromna zmiana ^^

1 komentarz:

  1. Dawno pani pisała pani Asiu :) życzę dalszej weny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**