wiem, że dawno nie było dalszych postów
ale nie rezygnuje z bloga! :)
będę pisać dalej, chociaż rzadziej, ale obiecuje, że nie będziecie czekać aż tak długo jak teraz :)
- Ja tak cie przepraszam Clary - powiedział Draco,
gdy spotkali się następnego dnia.
- Rozumiem cię...
- Ale to mnie nie usprawiedliwia ja...!!! Nienawidzę
się!!!
- Draco....
Spojrzała mu prosto w
oczy. Zrozumiał wtedy wszystko. Nie mógł uwierzyć w jak dużym
stopniu ona go rozumie. Wie o co mu chodzi, co myśli i co czuje...
Jest cudowna.
- Kocham cię - powiedziała Clary.
Podeszła do niego i
obięła go w tali. On przytulił ją do siebie, pocałował w czoło.
- Ja ciebie też Clary.... - później dodał cicho
tak, żeby tego nie usłyszała - Ja ciebie nawet bardziej.
Oboje pracowali
ciężko. Święta się zbliżały i zbliżały.... aż nadszedł
dzień wyjazdu. Clary w ostatniej chwili otrzymała list od swojej
ciotki, że w tym roku nie będzie jej w domu na święta, wyjeżdża
w sprawach biznesowych. Dziewczyna była bardzo smutna, ale nie
chciała mówić jej tego. Postanowiła więc zostać w zamku na
święta... Draco pewnie wyjeżdża do domu... matka pewnie cały
czas się o niego martwi i będzie chciała się z nim spotkać nawet
jak nie będą obchodzić Świąt Bożego Narodzenia jak co roku.
Chciała pożegnać
się jednak ze swoim chłopakiem.
- Draco ja nie wyjeżdżam, zostaje w Hogwarcie.
Uważnie jej się
przyglądał jakby nad czymś myślał.
- To nawet dobrze, tu będziesz bezpieczna, ale....
Teraz to ona
przypatrywała mu się z podejrzeniem. Co on znowu wykombinował?!
- Draco..?!
- Zostanę z tobą... Tak będzie dobrze.
- Nie - odpowiedziała z oburzeniem. - Wracasz do
domu na święta!
- Nie, zostaje - kłócił się z nią, nie chciał
dać za wygraną.
Spodziewał się
jednak konsekwencji swojego wyboru. Matka będzie zawiedziona, a
ojciec ściekły.... Nie może jednak zostawić Clary samej!
- Zostajemy oboje - powiedział stanowczo.
- Nie! Ty jedziesz do rodziny a ja zostaje -
warknęła. - Nie twoja wina, że nie mam jak ty zwyczajnej rodziny
z którą mogłabym spędzić święta!
- Clary... - powiedział błagalnym tonem.
Nie to miał na myśli
mówiąc, że zostają z nią w zamku. Dobrze zna sytuacje swojej
dziewczyny, dlatego chce ją wspierać...
A zabrać ją ze sobą
do domu..? Nie!! To niemożliwe. Nie chciał nawet o tym myśleć.
Zaraz wyrzucił to ze swojej głowy. Bał się co może się przez to
stać! Co zrobi jego ojciec!? Albo Bella?! To mogłoby się
skończyć fatalnie.... albo jak inni śmierciożercy przybędą do
dworu.... albo ON sam... !!!
- Zostaje.
- Niee!!!
- Zostajemy oboje - nadal mówił stanowczym tonem.
Nikogo z nimi nie
było. Stali w korytarzu w lochach. Ich rozmowa nie była głośna..
ale każdy kto znajdywałby się w tym korytarzu spokojnie mógłby
dowiedzie się czego ta owa rozmowa dotyczy.
- Zostajemy...
- NIE.
Oboje aż podskoczyli.
Usłyszeli bowiem inny głos, który odpowiedział za Clary. Był to
głos mężczyzny, bardzo charakterystyczny i obojga bardzo dobrze
znany.
Profesor Snape
zmierzał w ich kierunku.
- Snape - syknął cicho Ślizgon.
- Co to znaczy to nie?! - spytał się Malfoy
profesora już o wiele głośniej. Był oburzony.
- Nie zostajesz tu.... Malfoy - powiedział
chłodno nauczyciel.
Clary się lekko
uśmiechnęła. Myślała, że wygrała, ale następne słowa Snape'a
ją zszokowały.
- Nie ciesz się tak panno Malone, ty również....
tutaj... - zwolnił tępo mówienia, chciał to jak najlepiej
zaakcentować - nie zostajesz.
- Jak to!!?? - krzyknął Draco.
Oboje byli przerażeni,
co on ma na myśli? O co mu chodzi? Co się dzieje?!
- Normalnie panie Malfoy. Twoja matka oczekuje cię..
- uśmiechnął się do niego szyderczo - z niecierpliwością.
- Ale czemu ona! Czemu mówisz, że tutaj nie
zostaje!!
- Uważaj Malfoy do kogo się zwracasz!!! Ty
parszywy!!
- Przepraszam - odpowiedział wrogo. - Panie
profesorze.
- Tak lepiej.
- Czemu.... profesorze...
- Dziewczyna idzie z tobą Malfoy - odpowiedział
Snape.
Clary czuła się
jakby nagle serce jej stanęło. Co się.... dzieje...? To nie może
być prawda... czemu ona niby ma iść z Draconem...? Co się
dzieje!!! Była przerażona, strach sparaliżował jej całe ciało.
Stała sztywno na nogach, chociaż czuła się, jakby za chwile miała
zemdleć. Wpatrywała się w podłogę, ale przed oczami miała
ciemność. W tym mroku słyszała jedynie słowa Snape'a...
- Nie!! Nie ma mowy - powiedział stanowczo Draco.
- Nie ty tutaj decydujesz.
- Taaaak? To zobaczymy - powiedział Draco.
Chwycił Clary za rękę
i chciał ją pociągnąć za sobą by oboje jak najszybciej opuścili
to miejsce ale Snape ponownie przemówił.
- Nie obchodzą mnie twoje prywatne pobudki dla
których nie chcesz jej zabrać ze sobą Malfoy. Nie interesuje to
mnie, a zwłaszcza Czarnego Pana, który niedawno dowiedział się,
ze troszeczkę zmieniłeś jego plan... - spojrzał na dziewczynę.
- Jak widać bez wcześniejszej zgody sam sobie dobrałeś
pomocnika, choć widzę, że niewiele jest w stanie ci pomóc... Tak
czy inaczej - uśmiechnął się szyderczo - Czarnemu Panu jest
niezmiernie miło, że więcej młodych ludzi jest chętnych spełnić
jego życiowe pragnienie
- Po moim trupie! - warknął blondyn.
- Jednak muszę cię poinformować... że twoja
ciotka otrzymała wytyczne...
Spojrzał na profesora
groźnie. Co ma wspólnego z tym jego ciotka?
- Bella otrzymała rozkaz przyprowadzenie jej...
kiedy sama się nie zjawi... Ma chociażby siłą sprowadzić
twoją... - jeszcze raz z pogardą spojrzał na blondynkę -
Clary.
- Nie.... - mówił cicho Draco.
Nie potrafił uwierzyć
w to co się dzieje. Co on najlepszego zrobi? Mógł ją po prostu
zostawić! Wtedy nic by jej nie groziło.
- A więc za mną - warknął Snape.
Oboje wiedzieli, że
nic nie da się już z tym zrobić. Chłopak stał w bezruchu, nadal
trzymał dłoń Clary. Dziewczyna jak gdyby jż wybudziła się z
transu, ruszyła za nauczycielem. Pociągła za sobą Dracona.
Teraz oboje szli...
szli na spotkanie z Czarnym Panem. Nie było już odwrotu.
kiedy następne rozdziały ? ;)
OdpowiedzUsuńniedługo się ukaże, wróciła mi wena :)
Usuń