czwartek, 28 lutego 2013

II ,,Ulica Pokątna"

          Ciotka Betty miała całkowitą rację. Nie opłacało się jej rozpakowywać swoich rzeczy i układać ich do szafek, więc postawiła swoje walizki pod ścianą. Jutro obie wybierają się na Ulicę Pokątną, by zakupić odpowiednie rzeczy do szkoły dla Clary.
          Dziewczyna była bardzo podekscytowana,  nie mogła się już doczekać tego, kiedy będzie już w Hogwarcie i pozna swoich nowych znajomych. Zawsze miała ich bardzo dużo, ale nikogo nie mogła nazwać przyjacielem. Chłopcy bardzo ją lubili, ponieważ była bardzo ładna, ale też dlatego, że była miłą, towarzyską, energiczną osobą. Nie bała się ryzyka i zawsze mówiła co myśli. Była szczerą i oryginalną dziewczyną. Ale nie potrafiła znaleźć przyjaciółki, z którą mogłyby się dopełniać i rozumieć bez słów. Ciotka Betty zawsze powtarzała jej: ,,Nie potrafisz znaleźć koleżanki bo wszystkie zazdroszczą ci tego co masz, czyli ładnej buźki i rozumu".
  -  Idę już spać, ty też powinnaś - powiedziała ciotka do Clary, gdy obie skończyły już jeść kolację.  -  Pamiętaj, że wstajemy jutro wcześniej, by zdążyć wszystko pozałatwiać.
  -  Tak, dobrze.
          Clary bez protestów poszła do swojego pokoju. Położyła się do łóżka i nadal rozmyślała o swoim wyjeździe. 
  -  To już za dwa dni - powiedziała Clary.  -  Ciekawe jak wygląda ta szkoła. Ciekawe jacy są uczniowie, do jakiej klasy trafię i czy przyjmą mnie tam serdecznie. Tak bardzo chciałabym się już tego dowiedzieć. To jest bardzo ważne dla mnie. Chcę wiedzieć, czy dopasuję się do pozostałych uczniów chociaż... Nigdy tego nie lubiłam. Zawsze wolałam być inna, wyjątkowa, niepowtarzalna...
          Zasnęła.




*      *       *      *

          Następnego dnia Clary wstała dość szybko. Chciała wybrać odpowiedni strój na pierwszy spacer po Londynie. Musiała wyglądać olśniewająco.
          Ciotka Betty jeszcze nie wstała, więc Clary miała więcej czasu na poranną toaletę. Wzięła prysznic, umyła i wysuszyła swoje włosy.
          Dziewczyna miała piękne, długie, blond włosy. Były jednym z jej największych atutów. Chłopcy zawsze padali na twarz, gdy przechodziła obok i przerzucała włosy z jednego ramienia na drugi. Clary nic nie mogła na to poradzić, uwielbiała być w centrum zainteresowania. Dlatego i tym razem postanowiła nie upinać włosów w żaden kok, tylko zostawiła je rozpuszczone, by powiewały na wietrze i olśniewały wszystkich dookoła.
          Ubrała swoją ulubioną łososiową sukienkę i butki na koturnie i zeszła na dół. Ciotka Betty krzątała się po kuchni.
  -  O moja kochana! Wstałaś już i jesteś gotowa do wyjścia, tak?
  -  Tak ciociu, gotowa.
  -  Doskonale! No to proszę - podała Clary małe kanapeczki ułożone idealnie na talerzu. - Jedz moja droga i wychodzimy.
          Uśmiechnęła się do Clary, podała jej jeszcze herbatę, która pachniała wyśmienicie, następnie wyszła z kuchni.
  -  Hmm... To dziwne, zazwyczaj jemy razem - zdziwiła się Clay, ale zabrała się do jedzenia kanapek.
          Smakowały jak zawsze bardzo dobrze. Ciotka Betty świetnie gotowała jak na kobietę, która poświęcała bardzo dużo czasu na zarabianiu pieniędzy. Była kobietą sukcesu, a mimo to nie zaniedbywała obowiązków domowych, ani wychowywania Clary. Zawsze miały ze sobą dobry kontakt. Clary kochała ciotkę z całego serca. Wszystko co miała, zawdzięczała właśnie jej. Na jaką osobę wyrosła i to jakim była człowiekiem było zasługą właśnie ciotki Betty.
  -  Zjadłaś już?  -  zawołała ciotka z korytarza. Było widać, że bardzo się jej śpieszy.
  -  Już idę!
          Clary bez zastanowienia dopiła swoją herbatę i pobiegła do przedpokoju, ubrała swój płaszczyk i wyszła z domu za ciotką.




*      *       *      *

          Clary i ciotka Betty nie mogły w to uwierzyć! To było niesamowite! Tyle było tu różnych sklepów, sklepików, barów, moteli i wszystko to dla czarodziei. Ulica Pokątna była naprawdę wspaniała.
          Miały już prawie wszystko to, co Clary potrzebowała do szkoły, Zostały jeszcze tylko podręczniki.
  -  Złotko mogłabyś pójść sama po podręczniki, ja muszę wstawić się zaraz u mojego pracodawcy.
  -  Tak ciociu, oczywiście. Dasz radę trafić z powrotem sama?
  -  Kochaniutka, a czy twoja ciotka kiedyś sama nie dała sobie rady - odpowiedziała jej, po czym uściskała i odeszła.
          Clary została sama. Wiedziała, że księgarnia jest już niedaleko, bo wcześniej zapytała o drogę jakiejś uroczej, miłej, starszej pani.
  -  No dobrze Clary, dasz rade, idź, kup podręczniki i wróć do domu - pocieszała się Clary.
          Znalazła księgarnie i weszła do środka. Było w niej dość pusto. Z jednej strony stał mężczyzna  i przypatrywał się ogromnej, zielonej księdze, natomiast z drugiej stał wysoki chłopak o brązowych włosach. Był bardzo młody, Clary wydawało się, że może być w jej wieku. Zastanawiała się tylko co on tu robi skoro rok szkolny dawno się już zaczął. Powinien być w szkole, a nie w księgarni.
          Clary przeszła obok niego, ale on nawet nie zwrócił na nią uwagi. Podeszła do sprzedawcy, a on przyniósł jej wszystkie potrzebne podręczniki.
  -  Nie powinnaś ich była kupić na początku roku młoda panno? - spytał się sprzedawca Clary, wyglądał na bardzo rozbawionego.
  -  Nie proszę pana, przeprowadziłam się tutaj niedawno z Francji i dopiero zaczynam naukę w Hogwarcie.
          Dziewczyna nie zauważyła tego, ale gdy rozmawiała ze sprzedawcą ich rozmowie przysłuchiwał się młody chłopak, który był w księgarni. Usłyszał słowo ,,Hogwart" więc ta rozmowa go zainteresowała.
  -  Dziękuje panu bardzo - powiedziała z serdecznym uśmiechem Clary po czym ruszyła w stronę wyjścia księgarni.
          Nie wiedziała co teraz ma robić. Chyba nadszedł czas by wrócić do domu. Nie wiedziała tylko, w którą stronę na iść, by wydostać się z Ulicy Pokątnej. Zignorowała to, stwierdziła, że o to będzie się martwić później.
  -  O! Pan Diggory! - krzyknął sprzedawca do chłopaka.
          Clary wyszła z księgarni. Bez wahania ruszyła drogą, którą niedawno szła do księgarni. Ma nadzieje, że da rade wrócić do domu.
          Okazało się później, że wcale nie musiała się o to martwić. Doskonale pamiętała drogę i nie minęło nawet pół godziny, a była już w domu.
          Jutro wyrusza do Hogwartu, więc teraz był czas, żeby spakować wszystko do końca.


1 komentarz:

  1. Masz STRASZNE problemy z narracją. Przechodzisz z jednej do drugiej a ja przeczytałam dopiero początek (!)
    Np. Na samym piszesz
    "... Nie opłacało się jej rozpakowywać..." A pod koniec tego samego kawałka że tak to ujmę "...Zawsze wolałam być inna, wyjątkowa, niepowtarzalna..."
    Popracuj nad tym, a ja lecę czytać dalej. Jak natrafię na jakieś inne błędy to napiszę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz ;**