wtorek, 3 marca 2015

LIII „Kiedy nadejdzie wiosna”

          Jak mogła być taka głupia? Nie można nikomu ufać. Gdzie ten Alan?! Za wszelką cenę nikt nie może się dowiedzieć o tej rozmowie z Draconem. Alan by go zabił, nie ważne co by powiedział Voldemort. Jak nie Alan to Mason, najechałby na całą szkołę tylko po to by go odnaleźć.
          Wreszcie, tu jest.
  -  Alan!
          Podbiegł do niego, ale w tym samym momencie kiedy stanęła obok niego zobaczyła, że rozmawia z Gale'em. Dziewczyna cofnęła się o krok do tyłu.
  -  Co wy tu?
  -  Chyba czas księżniczko na poważną rozmowę.
          Nic z tego nie rozumiała, ale było w porządku. Nie bała się, Alan był tu razem z nią.
  -  No słucham  -  powiedziała już z większą pewnością.
          Oboje pokręcili głową.
  -  Nie z nami  - powiedział Gale.
          Nic z tego nie rozumiała. To z kim?
  -  Z Masonem  -  dodał Alan.
          Tak! To znaczy, że w końcu będzie mogła się z nim spotkać.
  -  Kiedy? Gdzie?!
  -  Spokojnie. Idź po coś ciepłego, na dworze jest niezła śnieżyca.






*      *       *      *


          Godzinę później

          Clary gdy tylko go zobaczyła rzuciła się bratu na szyje.
  -  Tu możemy spokojnie porozmawiać.
          Dziewczynę na razie nie obchodziło o czym mają rozmawiać. W dalszym ciągu rozmyślała o spotkaniu z Draco. Nie wiedziała dlaczego tak się zachował. Czy naprawdę chciał ją udusić? Ale dlaczego? Jego ból był, aż taki mocny, że postanowił pozbyć się jego przyczyny? To bez sensu.
          Z drugiej strony cieszyła się, że mogła spotkać się z Masonem i znowu poczuć się bezpiecznie.
  -  Chyba nie chcieliście zacząć beze mnie?
          Do pokoju weszła Stella. Nie przestała się uśmiechać, nawet gdy zobaczyła, że Clary jest z nimi.
  -  Co ona   -  spojrzała na wszystkich zgromadzonych  -  tutaj  robi?
          Clary nie widziała u niej takiego tonu głosu. Był taki dumny, a zarazem szyderczy. Nie wydawała się już tak sympatyczna, jak niedawno. Czy tylko udawała miłą, by wydobyć z Clary informacje? Czy może jej planem było zyskanie jej zaufania. Niestety nie udało się jej. Nie ufała ani jej, ani jej bratu.
  -  To przez was  -  warknął Alan.  -  Zebrało wam się na szczerości.
  -  Widzę, że szykuje się przedstawienie, chętnie popatrzę.
          Zaśmiała się cicho, ale brzmiało to bardzo złowrogo.
          Dla Clary Stella idealnie pasowałaby do Śmierciożerców, była tym zachowaniem tak bardzo podobna do tej wiedźmy z dworu Malfoya.
          Ona już nie jest jej przyjaciółką, nie taką Stellę poznała i uwielbiała.
  -  Zamknij się  -  powiedział Alan.
  -  Clary ja muszę ci coś wyjaśnić.
  -  To trochę dziwne ale się przyzwyczaisz. Nie, tak nie powiem. Zrozum, ukryłem to dla twojego dobra. Tak też nie. Jak jej to powiedzieć, żeby mnie nie znienawidziła?
          To było dziwne. Mason nic nie mówił, ale jednak usłyszała jego głos. Coś jest z nią nie tak, może jest zbyt przemęczona. Czy naprawdę to był Mason? Jest jeden sposób by się przekonać.
  -  Nie znienawidzę cię, cokolwiek chciałbyś mi powiedzieć.
          Spojrzał na nią z zaciekawieniem, później spojrzał na resztę. Byli oszołomieni.
  -  Clary!  -  powiedział podekscytowany chłopak.  -  Jak to zrobiłaś?
  -  To jednak byłeś ty, ale ja nie wiem jak.
          Spojrzała na Alana, on w dalszym ciągu nie potrafił zorientować się w sytuacji.
  -  Jak udało ci się przeczytać moje myśli?
  -  To niemożliwe  -  powiedziała Stella i gwałtownie podeszła do nich obojga.  -  To niemożliwe.
  -  Ale jednak.
          Alan uśmiechnął się szyderczo, Mason równie był zadowolony ze swojej siostrzyczki.
          Jedynie Clary nie miała pojęcia o co chodzi. Pewnie o to, że jakimś dziwnym sposobem weszła do umysłu Masona. Ale skoro Gale też to potrafi, to dlaczego ona by nie mogła?
  -  Mason! Wiesz, że to nie jest możliwe! Więc jak? To nie jest twoja siostra!
  -  Chwila! Nie, nie, nie, nie, nie, nie Stella  -  powiedział Mason.  -  Już nie przesadzaj.  -  To moja siostra.
  -  Więc jak?!
          Tylko dziewczyna była tak tym zdenerwowana, żaden z chłopców nie, raczej byli uradowani. Clary przysłuchiwała się całej tej rozmowie, by chodź trochę się dowiedzieć o co chodzi.
  -  Nie wiem  -  powiedział Mason z uśmiechem na twarzy.  -  Mówiłem wam, że Clary jest wyjątkowa.
  -  Wiem, że ona nim jest  -  powiedziała chłodno dziewczyna.
          Wszystkim nagle humor zszedł z twarzy.
  -  Przesadziłaś  -  powiedział Gale do siostry.  -  Chodź już.
          Ona również wiedziała, że przesadziła. Nie chciała jednak się do tego przyznać. Wszystko zależy od tego, by Clary się o tym nie dowiedziała. A ona mogła teraz wszystko zniszczyć. Zrozumiała, że to jest właśnie ta chwila, w której wyjdzie i ich opuści.
  -  Powiesz mi, gdy się tylko dowiesz  -  powiedziała ostrym tonem do Alana.
          Wyszła z pokoju, a za nią wyruszył Gale. Na pożegnanie skinął tylko głową do chłopaków, a Clary posłał niewinny uśmieszek.
          To jest odpowiedni moment by się wszystkiego dowiedzieć na spokojnie. Zostali sami. Tylko ona, Mason i Alan.
  -  No więc?
  -  Długo by opowiadać.  -  Clary uśmiechnęła się do niego.  -  Ale tak w skrócie mogę ci opowiedzieć.
          Oboje tego wieczoru wyjaśnili dziewczynie wiele spraw. Dowiedziała się więcej o darze nazywanych też przez czarodziei mocą. Posiadał ją Mason, Stella, Gale i sama Clary.
  -  Potrafię zmieniać ludzkie wspomnienia?
  -  Owszem  -  uśmiechnął się lekko do siostry.  -  Ale bez lat praktyki to jest prawie niemożliwe.
  -  Naucz mnie! Masonie! Naucz mnie!  -  powiedziała podekscytowana.
  -  Może kiedyś, kiedy już będziemy razem i znajdziemy trochę więcej czasu. Kiedy nadejdzie wiosna.
          Niechętnie, ale musiała przyznać mu rację. Dowiedziała się również co tak zdenerwowało Stellę. Niektóre rodzeństwa posiadają dar przenikania ludzkich umysłów. Lecz ten dar zabiera piersze dziecko zrodzone z tej samej matki i poczęte przez tego samego ojca.
          Dlatego Stella nie była zadowolona z tego powodu. Gale jest starszy, o parę minut, ale mimo tego jest starszy. Odziedziczył moc, której ona nie posiadała. Jednak Stella otrzymała w jakiś sposób inną zdolność. Potrafiła wejść do umysły kogoś innego w taki sposób, że widziała oczami i słyszała uszami tego człowieka. Nie miała na nic wpływu, ale tym mogła z dalekiej odległości przysłuchać się czyjejś rozmowie tak, by ten ktoś się nie zorientował.
  -  Więc jak to możliwe, że ja ją mam, a nie ty?
  -  Też ją mam Clary  -  powiedział Mason.
  -  A czy to oznacza, że nie jesteśmy rodzeństwem?
  -  Nie przejmuj się tym, nie ma takiej możliwości. W historii odnotowano kilka innych takich przypadków.
  -  Mam jeszcze jedno pytanie  -  Clary nie mogła się doczekać, aż się tego dowie  -  Kiedyś w domu Alana powiedziałeś, że nie potrafisz przywrócić mi moich wspomnień o rodzica. Że ty nie potrafisz, ale, że kiedyś może się nam uda. Tobie i mnie. Razem. Czy o to właśnie ci chodziło?
          Uśmiechnął się. Był zadowolony z tego powodu, że ma taką bystrą siostrzyczkę.
  -  Owszem. Z twoją i moją magią może się udać.
  -  Spróbujmy! Proszę cie Masonie! Proszę!
          Spojrzał na Alana, nie wiedział czy to do końca dobry pomysł. Ona nigdy tego  nie robiła, a to zabrałoby mnóstwo energii potrzeba by było do tego lat praktyki.
  -  Nie wiem czy się uda. Wątpię  -  powiedział Alan.
          Przyjaciel był mu wdzięczny za poparcie. Obaj nie chcieli jej teraz przemęczać. Uznali, że wpierw trzeba ją wyćwiczyć.
  -  Proszę  -  powiedziała z nadzieją w głosie.  -  Tylko spróbować.
          Zastanawiał się nad tym przez długi czas. Rozważał wszystkie opcje za i przeciw.
  -  Proszę?
  -  Przytrzymam ją  -  powiedział Alan.  -  Gdybyś miała upaść  -  dodał zwracając się do dziewczyny.
          Clary i Mason stanęli obok siebie. A Alan zaraz przy niej, asekurował ją na wypadek omdlenia.
  -  Zakryj oczy  -  powiedział do niej brat.
          Zrobiła jak powiedział, on sam przyłożył swoje dłonie do jej oczu. Po chwili usłyszała jego głos w głowie.
  -  Clary, czy pamiętasz naszych rodziców?
  -  Tak pamiętam, chcę pamiętać.
  -  Mów, że pamiętasz, albo po prostu słuchaj, ja będę mówił.
  -  Dobrze.
  -  Clary pamiętasz ich. Pamiętasz jak wyglądają, jak się ubierają, jak mówią i ruszają się, co mówią, jacy są...
          Wszystko stawało się dla niej coraz bardziej odległe. Coraz mniej rozumiała z tego co słyszała. Później słowa zamieniły się w bełkot, a na koniec nie słyszała już nic. Była sama w czarnej przestrzeni. Nic tu nie było. Nic nie słyszała, ani nie czuła.
          Chłopcy zauważyli, że już nic z tego nie będzie.
  -  Zabierz ją do zamku  -  powiedział Mason.
  -  Dobrze.
  -  I pilnuj  -  dodał pospiesznie,
          Alan tylko uśmiechnął się do niego i wyszedł z pokoju. Mason został sam.
  -  Ale pilnuj  -  powiedział do niego w myślach.
  -  Jak zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz ;**